- Umów się ze mną!
Odwróciłaś się zaskoczona. Za tobą stał wysoki
brunet, który chodził do równoległej klasy. Zamrugałaś kilkakrotnie,
rozglądając się dyskretnie i upewniając się, czy to do ciebie były kierowane te
słowa. Jednak jego wzrok był skierowany tylko w twoja stronę, a szeroki uśmiech
mówił tylko o ogromnej pewności siebie.
- Tak, tak, mówię do ciebie - zaśmiał się,
podchodząc bliżej.
Wysoki brunet o jakże pięknych, ciemnych wręcz
czarnych oczach. Kojarzyłaś go tylko z widzenia, poza tym - dopiero od niedawna
zaczęłaś naukę w tej szkole.
- Hm, może pierwsze się przedstaw a później zaproś
mnie na randkę - odparłaś, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
Spoglądałaś na niego wyzywająco. Jakoś nie chciało
ci się uwierzyć, że taki chłopak zwrócił uwagę akurat na ciebie. Nie dość, że
byłaś obcokrajowcem, to do tego nie wyróżniałaś się niczym specjalnym. Ot
zwykła, przeciętna dziewczyna. Chłopak zaśmiał się głośno, przeczesując swoją
grzywkę.
- Masz rację - przyznał. - Jestem Jackson -
wyciągnął swoją prawą dłoń w twoim kierunku.
Spojrzałaś na nią nieufnie, ale odwzajemniłaś gest, mówiąc mu swoje imię.
Spojrzałaś na nią nieufnie, ale odwzajemniłaś gest, mówiąc mu swoje imię.
- Więc jak już się poznaliśmy, to może teraz się
umówimy - oznajmił nagle, ciągle się uśmiechając.
To musiał być chyba jakiś żart, pomyślałaś.
- Chyba nie mam czasu - odparłaś szybko i odwróciłaś
się na pięcie.
Szybko uciekłaś z budynku szkolnego, zostawiając
zaskoczonego chłopaka. Chyba nie spodziewał się, dostać kosza od kogoś takiego.
To nie tak, że Jackson ci się nie podobał. Był przystojnym chłopakiem ale nie
miałaś teraz czasu na jakieś miłostki i spotkania z chłopakami. Miałaś swoje
cele w życiu, więc na pierwszym miejscu stawiałaś naukę. Niestety, chłopak
wyglądał na typowego playboya, więc nie miałaś zamiaru się z nim umawiać.
Możliwe, że się myliłaś, ale nie zaprzątałaś już sobie tym głowy.
- Cześć!
Ktoś perfidnie krzyknął ci do ucha, kiedy to
zamykałaś swoją szafkę szkolną. Przestraszona podskoczyłaś i odwróciłaś się,
napotykając roześmianą twarz chłopaka ze wczoraj. Czego on chciał?
- Cześć - odparłaś niepewnie.
- Chyba powinienem cię przeprosić za wczoraj -
zaczął rozmowę, uciekając wzrokiem w bok.
Uniosłaś brew w geście zaskoczenia. Jego zachowanie
było dość zastanawiające, bo nie byłaś pewna czego można spodziewać sie po tym
chłopaku. Jego cała postać emanowała czymś, co było trudno nazwać.
Podświadomość mówiła ci, że masz trzymać się od niego z daleka.
- Trochę zawaliłem sprawę - przyznał, spoglądając na
ciebie ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem. - Moja pewność siebie trochę
ucierpiała, ale...
Nagle znalazł się niebezpiecznie blisko ciebie.
Placami napotkałaś szafki szkolne, niemal czułaś chłód bijąc od metalu. Azjata
oparł swoją lewą rękę o szafkę i pochylił się nad tobą. Próbowałaś opanować
swoje przerażenie i spojrzałaś wyzywająco w jego oczy. Nie byłaś pewna, czy to
dobry pomysł. Czułaś się coraz słabsza w tej grze o utrzymanie kontaktu
wzrokowego.
- Masz bardzo ładne oczy - oznajmił nagle, muskając twój
lewy policzek opuszkami palców.
Na sekundę wstrzymałaś oddech, nie wiedząc jak
zareagować. Spoglądałaś na niego nie poruszając się o milimetr. Chłopak
przyglądał ci się z ciekawością. Po chwili uśmiechnął się kącikiem ust i
pochylił się bardziej w twoją stronę. Poczułaś jego ciepły oddech na swoim
policzku.
- Podobam ci się - oznajmił z bezczelnością.
Próbowałaś opanować wszystkie emocje. Chłopak zaczął
cię coraz bardziej irytować. Przygryzłaś wargi i z całej siły wzięłaś na odwagę
aby w końcu zareagować. Jednak zanim cokolwiek zrobiłaś, Jackson nagle został
od ciebie odciągnięty. Zaskoczona spojrzałaś na drugiego chłopaka, który
pojawił się znikąd i trzymał teraz za kurtkę Jacksona.
- Znów się nad kimś pastwisz? - westchnął nieznajomy
i puścił twojego "oprawcę".
- Próbuję się umówić - odparł Jackson najwidoczniej
niezadowolony z pojawieniem się nieznajomego.
Jednak nie chciałaś brać udziału w dalszej ich
konwersacji. Miałaś serdecznie dość Jacksona, więc skorzystałaś z okazji i
szybko ulotniłaś się z tego miejsca. Najszybszym krokiem skierowałaś się do
damskiej toalety aby odetchnąć. Nadal czułaś zdenerwowanie całą tą chorą
sytuacją.
Przez
kolejne dni nigdzie nie widziałaś Jacksona. Byłaś za to wdzięczna, ponieważ
nadal byłaś na niego zła za tamtą sytuację. Jego pewność siebie, która powinna
ci imponować - denerwowała cię. Chociaż może nie do końca mogłaś nazwać to
pewnością siebie. Dla ciebie to była głupota i bezczelność. Nie znałaś drugiego
takiego człowieka i miałaś nadzieję, że już nigdy nie będziesz mieć styczności
z takim charakterem.
Jednak na nic zdały się twoje nadzieje.
- Witam,
piękną panią.
Przymknęłaś ze zdenerwowania oczy. W ten sposób
próbowałaś się uspokoić i nie dać się sprowokować temu człowiekowi. Miałaś
również nadzieję, że nie ulegniesz zdenerwowaniu jak poprzednio. Wtedy poczułaś
się słaba i to ci się nie podobało. Przerażało cię to uczucie bezradności.
- Czy nie możesz dać mi chociaż na chwilę spokoju? -
warknęłaś zła.
- Przecież dałem ci spokój na kilka dni - odparł z
uśmieszkiem.
Fakt. Miałaś kilka dni spokoju.
Westchnęłaś ciężko i odwróciłaś się w stronę
chłopaka, który nonszalancko opierał się o szafki po twojej prawej stronie.
Dziwnym trafem zawsze "atakował" cię w tym miejscu.
- Nie interesują mnie randki i tego typu rzeczy,
więc daj mi spokój - powiedziałaś.
- A mnie interesujesz ty, więc chyba mamy tutaj mały
konflikt interesów - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Znajdź i pomęcz sobie kogoś innego!
- A co w tym złego, aby raz po szkole gdzieś
wyskoczyć?
- Nie mam na to ochoty - odparłaś i już chciałaś
odejść, ale uścisk na ramieniu powstrzymał cię.
Na moment poczułaś jak twoje ciało drętwieje.
Chłopak chyba wyczuł to i szybko puścił cię.
- Słuchaj, może ci się wydawać, że chcę cię tylko
zaciągnąć do łóżka ale tak nie jest.
Zaskoczona jego słowami, odwróciłaś głowę. Spojrzałaś
na jego twarz i nie zobaczyłaś żadnej oznaki kłamstwa. Zaskoczyły cię również
jego bezpośrednie słowa. W końcu pewne rzeczy były tutaj tematem tabu a on
beztrosko i otwarcie mówił, co miał na myśli.
- Jedno wyjście na kawę i dasz mi spokój - odparłaś
po chwili zastanowienia.
Liczyłaś na to, że kiedy się zgodzisz, to chłopak
osiągnie swój cel i da ci spokój do końca edukacji w tej szkole. W końcu uzna
cię za nudną i nie wartą uwagi dziewczynę, która myśli tylko o nauce.
Po
skończonych zajęciach, Jackson stał już przed bramą szkolną. Chociaż nie mogłaś
powiedzieć, że tylko stał. Bo kiedy zobaczyłaś go, opierającego się o czarny
motor, to coraz bardziej żałowałaś swojej decyzji. Podeszłaś do niego
niepewnie, spoglądając sceptycznie i ze strachem na maszynę. Nie lubiłaś tego
typu pojazdów i odczuwałaś strach przed szybką jazdą. Chłopak widząc twój
wzrok, wyszczerzył się i wyciągnął w twoją stronę ciemny kask.
- Chyba sobie żartujesz, że kiedykolwiek wsiądę na
ten motor - oznajmiłaś, nie przyjmując od niego kasku.
- Tylko mi nie mów, że się boisz - zadrwił,
posyłając ci znów to wyzywające spojrzenie.
Zacisnęłaś usta w wąską linię i odebrałaś od niego
gwałtownie kask. Nie chciałaś wyjść na jakiegoś tchórza, chociaż jazda motorem
z takim człowiekiem cię przerażała. Jednak z drugiej strony, nie mogło ci nic
grozić. W końcu wierzyłaś, że chłopak ma mózg i z niego korzysta podczas jazdy.
Nałożyłaś na głowę kask i chciałaś go zapiąć, ale
miałaś małe problemy z tą czynnością. Jackson widząc twoją nieporadność,
wyciągnął ręce w twoją stronę i pomógł ci zapiąć kask.
- Dzięki - mruknęłaś.
Z trudem usiadłaś na pojeździe, a mundurek szkolny
wcale ci w tym nie pomagał. Niepewnie objęłaś Jacksona w pasie. Starałaś się o
niego nie opierać, ale wiedziałaś że podczas jazdy będzie to wskazane.
- Jeśli nie chcesz wypaść, to radzę ci mocniej mnie
objąć - oznajmił, zakładając swój własny kask.
- Spróbuj tylko przekroczyć prędkość, to już nigdy
nie wsiądę na to coś - odparłaś.
- Czyli planujesz jeszcze się ze mną spotkać?
- Nie łap mnie za słówka! - krzyknęłaś oburzona,
uderzając go lekko w plecy.
Usłyszałaś jego śmiech, a następnie warkot silnika.
- Gotowa? - krzyknął, a ty na potwierdzenie, objęłaś
go mocniej.
Musiałaś
przyznać, że jazda motorem z tym chłopakiem nie była taka zła. Jackson stosował
się do przepisów drogowych oraz utrzymywał odpowiednią prędkość. Nie byłaś
pewna czy zawsze był taki podczas jazdy, czy tylko był to wyjątek ze względu na
ciebie. Jednak nie zawracałaś sobie tym głowy.
- I co? Nie było tak źle - oznajmił Jackson, kiedy
zsiadłaś z pojazdu i zdjęłaś kask.
- Było okej - odparłaś, przeczesując swoje włosy.
Rozejrzałaś się dokładnie po okolicy. Nie było to
centrum miasta, ale jakieś obrzeże. Niedaleko zobaczyłaś park i jakieś budki z
przekąskami. Nie znałaś tej dzielnicy, co ci się nie podobało.
- Niedaleko jest bardzo fajna cukiernia - wyjaśnił
Jackson, kiedy zobaczył twoją minę.
- Chodźmy tam i miejmy to szybko z głowy - odparłaś
niegrzecznie.
Wiedziałaś, że tekst był słaby i chamski ale
naprawdę nie miałaś ochoty przebywać z chłopakiem. Przegrał sobie u ciebie po
ostatniej chorej akcji, która wydarzyła się między wami.
Spodziewałaś
się, że będziesz siedzieć jak na skazanie. Jakie było twoje zaskoczenie, kiedy
okazało się, że Jackson nie był taki tępy jaki wydawał się na początku. Chociaż
nie czułaś się winna o taką opinię, bo chłopak zachowywał się wobec ciebie
naprawdę prostacko. Nadal byłaś na niego zła za tamto wydarzenie ale powoli ta
złość ustępowała i pojawiła się niejaka sympatia.
- Czyli jesteśmy umówieni na kolejny raz? - spytał,
kiedy już odwiózł cię pod dom.
Oddałaś mu kask i tym razem to ty mogłaś uśmiechnąć
się do niego drwiąco.
- Zapomnij - prychnęłaś. - Było miło ale na nic
więcej nie licz.
- Neh, jesteś taka okrutna - oznajmił z udawanym
smutkiem, opierając się o kierownicę.
- Mówiłam ci, że nie jestem zaintere...
Chłopak nagle chwycił twoją dłoń i przyciągnął w
swoją stronę. Jego akcja zmusiła cię do pochylenia się nad nim. Jego usta
znalazły się niebezpiecznie blisko twoich. Nagle poczułaś uścisk w żołądku,
który był spowodowany zdenerwowaniem oraz podnieceniem, chociaż nie chciałaś
się do tego przyznać. Jego ciepły oddech drażnił twoją skórę, powodując coraz
to bardziej płytszy oddech. Nie miałaś pojęcia, dlaczego ten akurat chłopak
wpływał tak na twoje zachowanie.
- Nie wydaje mi się - wyszeptał, a następnie musnął
ustami twój lewy kącik.
Nie był to pocałunek. Jednak ten krótki moment
sprawił, że twoje kolana ugięły się i zadrżałaś. I może gdyby nie to, że
chłopak cię trzymał, to nie utrzymałabyś odpowiedniej równowagi. Przełknęłaś
ciężko ślinę i spojrzał w jego ciemne oczy.
I to był największy błąd, ponieważ zgodziłaś się.