7 kwietnia 2019

Jackson: "Niegrzeczny chłopak"



- Umów się ze mną!
Odwróciłaś się zaskoczona. Za tobą stał wysoki brunet, który chodził do równoległej klasy. Zamrugałaś kilkakrotnie, rozglądając się dyskretnie i upewniając się, czy to do ciebie były kierowane te słowa. Jednak jego wzrok był skierowany tylko w twoja stronę, a szeroki uśmiech mówił tylko o ogromnej pewności siebie.
- Tak, tak, mówię do ciebie - zaśmiał się, podchodząc bliżej.
Wysoki brunet o jakże pięknych, ciemnych wręcz czarnych oczach. Kojarzyłaś go tylko z widzenia, poza tym - dopiero od niedawna zaczęłaś naukę w tej szkole.
- Hm, może pierwsze się przedstaw a później zaproś mnie na randkę - odparłaś, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
Spoglądałaś na niego wyzywająco. Jakoś nie chciało ci się uwierzyć, że taki chłopak zwrócił uwagę akurat na ciebie. Nie dość, że byłaś obcokrajowcem, to do tego nie wyróżniałaś się niczym specjalnym. Ot zwykła, przeciętna dziewczyna. Chłopak zaśmiał się głośno, przeczesując swoją grzywkę.
- Masz rację - przyznał. - Jestem Jackson - wyciągnął swoją prawą dłoń w twoim kierunku.
Spojrzałaś na nią nieufnie, ale odwzajemniłaś gest, mówiąc mu swoje imię.
- Więc jak już się poznaliśmy, to może teraz się umówimy - oznajmił nagle, ciągle się uśmiechając.
To musiał być chyba jakiś żart, pomyślałaś.
- Chyba nie mam czasu - odparłaś szybko i odwróciłaś się na pięcie.
Szybko uciekłaś z budynku szkolnego, zostawiając zaskoczonego chłopaka. Chyba nie spodziewał się, dostać kosza od kogoś takiego. To nie tak, że Jackson ci się nie podobał. Był przystojnym chłopakiem ale nie miałaś teraz czasu na jakieś miłostki i spotkania z chłopakami. Miałaś swoje cele w życiu, więc na pierwszym miejscu stawiałaś naukę. Niestety, chłopak wyglądał na typowego playboya, więc nie miałaś zamiaru się z nim umawiać. Możliwe, że się myliłaś, ale nie zaprzątałaś już sobie tym głowy.


- Cześć!
Ktoś perfidnie krzyknął ci do ucha, kiedy to zamykałaś swoją szafkę szkolną. Przestraszona podskoczyłaś i odwróciłaś się, napotykając roześmianą twarz chłopaka ze wczoraj. Czego on chciał?
- Cześć - odparłaś niepewnie.
- Chyba powinienem cię przeprosić za wczoraj - zaczął rozmowę, uciekając wzrokiem w bok.
Uniosłaś brew w geście zaskoczenia. Jego zachowanie było dość zastanawiające, bo nie byłaś pewna czego można spodziewać sie po tym chłopaku. Jego cała postać emanowała czymś, co było trudno nazwać. Podświadomość mówiła ci, że masz trzymać się od niego z daleka.
- Trochę zawaliłem sprawę - przyznał, spoglądając na ciebie ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem. - Moja pewność siebie trochę ucierpiała, ale...
Nagle znalazł się niebezpiecznie blisko ciebie. Placami napotkałaś szafki szkolne, niemal czułaś chłód bijąc od metalu. Azjata oparł swoją lewą rękę o szafkę i pochylił się nad tobą. Próbowałaś opanować swoje przerażenie i spojrzałaś wyzywająco w jego oczy. Nie byłaś pewna, czy to dobry pomysł. Czułaś się coraz słabsza w tej grze o utrzymanie kontaktu wzrokowego.
- Masz bardzo ładne oczy - oznajmił nagle, muskając twój lewy policzek opuszkami palców.
Na sekundę wstrzymałaś oddech, nie wiedząc jak zareagować. Spoglądałaś na niego nie poruszając się o milimetr. Chłopak przyglądał ci się z ciekawością. Po chwili uśmiechnął się kącikiem ust i pochylił się bardziej w twoją stronę. Poczułaś jego ciepły oddech na swoim policzku.
- Podobam ci się - oznajmił z bezczelnością.
Próbowałaś opanować wszystkie emocje. Chłopak zaczął cię coraz bardziej irytować. Przygryzłaś wargi i z całej siły wzięłaś na odwagę aby w końcu zareagować. Jednak zanim cokolwiek zrobiłaś, Jackson nagle został od ciebie odciągnięty. Zaskoczona spojrzałaś na drugiego chłopaka, który pojawił się znikąd i trzymał teraz za kurtkę Jacksona.
- Znów się nad kimś pastwisz? - westchnął nieznajomy i puścił twojego "oprawcę".
- Próbuję się umówić - odparł Jackson najwidoczniej niezadowolony z pojawieniem się nieznajomego.
Jednak nie chciałaś brać udziału w dalszej ich konwersacji. Miałaś serdecznie dość Jacksona, więc skorzystałaś z okazji i szybko ulotniłaś się z tego miejsca. Najszybszym krokiem skierowałaś się do damskiej toalety aby odetchnąć. Nadal czułaś zdenerwowanie całą tą chorą sytuacją.


            Przez kolejne dni nigdzie nie widziałaś Jacksona. Byłaś za to wdzięczna, ponieważ nadal byłaś na niego zła za tamtą sytuację. Jego pewność siebie, która powinna ci imponować - denerwowała cię. Chociaż może nie do końca mogłaś nazwać to pewnością siebie. Dla ciebie to była głupota i bezczelność. Nie znałaś drugiego takiego człowieka i miałaś nadzieję, że już nigdy nie będziesz mieć styczności z takim charakterem.
Jednak na nic zdały się twoje nadzieje.
   - Witam, piękną panią.
Przymknęłaś ze zdenerwowania oczy. W ten sposób próbowałaś się uspokoić i nie dać się sprowokować temu człowiekowi. Miałaś również nadzieję, że nie ulegniesz zdenerwowaniu jak poprzednio. Wtedy poczułaś się słaba i to ci się nie podobało. Przerażało cię to uczucie bezradności.
- Czy nie możesz dać mi chociaż na chwilę spokoju? - warknęłaś zła.
- Przecież dałem ci spokój na kilka dni - odparł z uśmieszkiem.
Fakt. Miałaś kilka dni spokoju.
Westchnęłaś ciężko i odwróciłaś się w stronę chłopaka, który nonszalancko opierał się o szafki po twojej prawej stronie. Dziwnym trafem zawsze "atakował" cię w tym miejscu.
- Nie interesują mnie randki i tego typu rzeczy, więc daj mi spokój - powiedziałaś.
- A mnie interesujesz ty, więc chyba mamy tutaj mały konflikt interesów - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Znajdź i pomęcz sobie kogoś innego!  
- A co w tym złego, aby raz po szkole gdzieś wyskoczyć?
- Nie mam na to ochoty - odparłaś i już chciałaś odejść, ale uścisk na ramieniu powstrzymał cię.
Na moment poczułaś jak twoje ciało drętwieje. Chłopak chyba wyczuł to i szybko puścił cię.
- Słuchaj, może ci się wydawać, że chcę cię tylko zaciągnąć do łóżka ale tak nie jest.
Zaskoczona jego słowami, odwróciłaś głowę. Spojrzałaś na jego twarz i nie zobaczyłaś żadnej oznaki kłamstwa. Zaskoczyły cię również jego bezpośrednie słowa. W końcu pewne rzeczy były tutaj tematem tabu a on beztrosko i otwarcie mówił, co miał na myśli.
- Jedno wyjście na kawę i dasz mi spokój - odparłaś po chwili zastanowienia.
Liczyłaś na to, że kiedy się zgodzisz, to chłopak osiągnie swój cel i da ci spokój do końca edukacji w tej szkole. W końcu uzna cię za nudną i nie wartą uwagi dziewczynę, która myśli tylko o nauce.


            Po skończonych zajęciach, Jackson stał już przed bramą szkolną. Chociaż nie mogłaś powiedzieć, że tylko stał. Bo kiedy zobaczyłaś go, opierającego się o czarny motor, to coraz bardziej żałowałaś swojej decyzji. Podeszłaś do niego niepewnie, spoglądając sceptycznie i ze strachem na maszynę. Nie lubiłaś tego typu pojazdów i odczuwałaś strach przed szybką jazdą. Chłopak widząc twój wzrok, wyszczerzył się i wyciągnął w twoją stronę ciemny kask.
- Chyba sobie żartujesz, że kiedykolwiek wsiądę na ten motor - oznajmiłaś, nie przyjmując od niego kasku.
- Tylko mi nie mów, że się boisz - zadrwił, posyłając ci znów to wyzywające spojrzenie.
Zacisnęłaś usta w wąską linię i odebrałaś od niego gwałtownie kask. Nie chciałaś wyjść na jakiegoś tchórza, chociaż jazda motorem z takim człowiekiem cię przerażała. Jednak z drugiej strony, nie mogło ci nic grozić. W końcu wierzyłaś, że chłopak ma mózg i z niego korzysta podczas jazdy.
Nałożyłaś na głowę kask i chciałaś go zapiąć, ale miałaś małe problemy z tą czynnością. Jackson widząc twoją nieporadność, wyciągnął ręce w twoją stronę i pomógł ci zapiąć kask.
- Dzięki - mruknęłaś.
Z trudem usiadłaś na pojeździe, a mundurek szkolny wcale ci w tym nie pomagał. Niepewnie objęłaś Jacksona w pasie. Starałaś się o niego nie opierać, ale wiedziałaś że podczas jazdy będzie to wskazane.
- Jeśli nie chcesz wypaść, to radzę ci mocniej mnie objąć - oznajmił, zakładając swój własny kask.
- Spróbuj tylko przekroczyć prędkość, to już nigdy nie wsiądę na to coś - odparłaś.
- Czyli planujesz jeszcze się ze mną spotkać?
- Nie łap mnie za słówka! - krzyknęłaś oburzona, uderzając go lekko w plecy.
Usłyszałaś jego śmiech, a następnie warkot silnika.
- Gotowa? - krzyknął, a ty na potwierdzenie, objęłaś go mocniej. 


            Musiałaś przyznać, że jazda motorem z tym chłopakiem nie była taka zła. Jackson stosował się do przepisów drogowych oraz utrzymywał odpowiednią prędkość. Nie byłaś pewna czy zawsze był taki podczas jazdy, czy tylko był to wyjątek ze względu na ciebie. Jednak nie zawracałaś sobie tym głowy.
- I co? Nie było tak źle - oznajmił Jackson, kiedy zsiadłaś z pojazdu i zdjęłaś kask.
- Było okej - odparłaś, przeczesując swoje włosy.
Rozejrzałaś się dokładnie po okolicy. Nie było to centrum miasta, ale jakieś obrzeże. Niedaleko zobaczyłaś park i jakieś budki z przekąskami. Nie znałaś tej dzielnicy, co ci się nie podobało.
- Niedaleko jest bardzo fajna cukiernia - wyjaśnił Jackson, kiedy zobaczył twoją minę.
- Chodźmy tam i miejmy to szybko z głowy - odparłaś niegrzecznie.
Wiedziałaś, że tekst był słaby i chamski ale naprawdę nie miałaś ochoty przebywać z chłopakiem. Przegrał sobie u ciebie po ostatniej chorej akcji, która wydarzyła się między wami.


            Spodziewałaś się, że będziesz siedzieć jak na skazanie. Jakie było twoje zaskoczenie, kiedy okazało się, że Jackson nie był taki tępy jaki wydawał się na początku. Chociaż nie czułaś się winna o taką opinię, bo chłopak zachowywał się wobec ciebie naprawdę prostacko. Nadal byłaś na niego zła za tamto wydarzenie ale powoli ta złość ustępowała i pojawiła się niejaka sympatia.
- Czyli jesteśmy umówieni na kolejny raz? - spytał, kiedy już odwiózł cię pod dom.
Oddałaś mu kask i tym razem to ty mogłaś uśmiechnąć się do niego drwiąco.
- Zapomnij - prychnęłaś. - Było miło ale na nic więcej nie licz.
- Neh, jesteś taka okrutna - oznajmił z udawanym smutkiem, opierając się o kierownicę.
- Mówiłam ci, że nie jestem zaintere...
Chłopak nagle chwycił twoją dłoń i przyciągnął w swoją stronę. Jego akcja zmusiła cię do pochylenia się nad nim. Jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko twoich. Nagle poczułaś uścisk w żołądku, który był spowodowany zdenerwowaniem oraz podnieceniem, chociaż nie chciałaś się do tego przyznać. Jego ciepły oddech drażnił twoją skórę, powodując coraz to bardziej płytszy oddech. Nie miałaś pojęcia, dlaczego ten akurat chłopak wpływał tak na twoje zachowanie.
- Nie wydaje mi się - wyszeptał, a następnie musnął ustami twój lewy kącik.
Nie był to pocałunek. Jednak ten krótki moment sprawił, że twoje kolana ugięły się i zadrżałaś. I może gdyby nie to, że chłopak cię trzymał, to nie utrzymałabyś odpowiedniej równowagi. Przełknęłaś ciężko ślinę i spojrzał w jego ciemne oczy.
I to był największy błąd, ponieważ zgodziłaś się.

1 komentarz:

  1. Fajne zakończenie ^^ taki trochę typowy scenariusz szkolny z bad boyem ale bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń