26 sierpnia 2016

Seo Inguk: "Hero" 2/2


   - Kocham Cię! – wykrzyczałaś, trzymając w dłoni banknoty, które następnie rzuciłaś w górę.
Zaśmiałaś się z całego serca, kiedy pieniądze porwał wiatr. Nie przejmowałaś się tym, że je wyrzucałaś. W końcu miałaś coś, co było ważniejsze – WOLNOŚĆ. Mężczyzna siedzący za kierownicą starego mustanga, spojrzał na ciebie z czułością.
   - Pamiętaj, że musimy mieć na nowy start – oznajmił Inguk.
Spojrzałaś na niego, następnie ujęłaś jego twarz i pocałowałaś w policzek.
   - Teraz nie ma to dla mnie znaczenia – odparłaś.
Uśmiech nie schodził ci z twarzy. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że Inguk uwolnił cię z łap tego potwora. Zaryzykował i postawił wszystko, w tym swoje życie, na jedną kartę. Na początku, kiedy azjata opowiedział o swoim planie, byłaś przerażona. Bałaś się, że to się nie uda i zabiją jego, a tobie będzie jeszcze ciężej. Jednak, jak się okazało – twój ukochany realizował swój plan od waszego pierwszego pocałunku, gdzie skrupulatnie wykonywał punkt po punkcie. W końcu pod osłoną nocy, kiedy to Teahoon był po mocno zakrapianej imprezie, Inguk przyszedł po ciebie i uciekliście. Oczywiście, nie obyło się bez trupów. Lecz cel uświęca środki.


“Would you dance, 
if I asked you to dance? 
Would you run, 
and never look back? 
Would you cry, 
if you saw me crying? 
And would you save my soul, tonight?” 


Poczułaś delikatne szarpnięcie. Uchyliłaś zaspana powieki. Nadal byłaś zmęczona po imprezie, którą urządził Taehoon.  Nad tobą stał twój kochanek, który przystawił palec do swoich ust na znak, abyś była cicho. Spojrzałaś w bok, gdzie spał twój partner po dużej dawce alkoholu. Na pewno nie obudzi się tak szybko. Poczułaś szarpnięcie. Chciałaś coś powiedzieć, ale Inguk tylko pokiwał przecząco głową.
Co się dzieje, pytałaś w myślach samej siebie. Kiedy wstałaś z łóżka Koreańczyk chwycił cię mocno i poprowadził do drzwi. Uchylił je i wyjrzał, czy jest bezpiecznie. Po przekroczeniu progu sypialni, kątem oka zobaczyłaś leżące ciało jednego z ochroniarzy. Bez wątpienia był to trup. Chciałaś już krzyknąć, ale Inguk zasłonił ci w porę usta.
   - Cii, nikt nie może nas usłyszeć – wyszeptał.
Po ciele przeszedł cie nieprzyjemny dreszcz. Bałaś się. Mimo tego, że ufałaś i kochałaś tego mężczyznę, w tej chwili ogarnął cię paniczny strach.
   - Inguk – wyszeptałaś przerażona, kiedy prowadził cię przez ciemny korytarz.
W odpowiedzi ścisnął twoją dłoń, lecz nic nie powiedział. Po chwili przystanął i wychylił się, aby zobaczyć czy droga jest pusta.
   - Poczekaj tu – wyszeptał, wyciągając z marynarki pistolet i dodatkową jakąś rurkę, którą przymocował bez problemu do lufy. Nie chciałaś tego, więc złapałaś za poły jego marynarki, ściskając ją w piąstkach. – Nie bój się, zaraz będzie po wszystkim – po tych słowach uwolnił się z twojego uścisku i wyszedł na korytarz.
Widziałaś jak powoli podnosi rękę i celuje w swoją ofiarę. Przerażona zamknęłaś oczy i zatkałaś uszy, spodziewając się głośnego huku. Jednak niczego nie usłyszałaś - jedynie jakiś świst i ciche huknięcie, przypominające wybuchający korek od szampana. Poczułaś delikatne muśnięcie na swojej dłoni. Zaskoczona spojrzałaś na Koreańczyka, który uśmiechał się delikatnie. Zamrugałaś parokrotnie, nie rozumiejąc jak to możliwe.
   - Pistolet z tłumikiem – wyjaśnił, widząc twój pytający wzrok.
Złapał cię za dłoń i poprowadził dalszym korytarzem. Widziałaś kolejne ciało, tym razem z dziurą w głowie i pełną krwi. Drygnęłaś na ten widok.
            Przerażający świat.
            Wyszliście z budynku tylnym wyjściem. Inguk rozejrzał się nerwowo. A ty zadrżałaś z zimna. Nic dziwnego, ponieważ byłaś jedynie w swojej koszuli nocnej, a na nogach miałaś tylko cienkie stopki. Z tego wszystkiego zapomniałaś wziąć swoje ubrania. Ale czy w tej chwili było to najważniejsze? Właśnie uciekałaś z tego koszmaru. Wydawałoby się, że był to tylko sen i bałaś się, że obudzisz się jutro rano, leżąc obok Taehoona.
   - Dasz radę tak iść? – spytał Inguk, lustrując cię zmartwionym wzrokiem.
   - Mhm – kiwnęłaś twierdząco głową.
   - Musimy dostać się do płotu, później do samochodu – wyjaśnił.
Spojrzałaś w stronę, gdzie spoglądał twój kochanek. Przecież posiadłoś otaczał ogromny żywopłot, jak on chciał się tędy przedostać. Jedyną drogą była główna brama… Ale to nie wchodziło w grę.
   - Chyba nie znasz zbytnio tej posiadłości – oznajmił Inguk, widząc twoją minę.
Spojrzałaś na niego pytająco.
   - Zaufaj mi – powiedział po chwili. – A teraz musimy biec.
Po tych słowach, pociągnął cię i zaczął biec w stronę płotu. Ścisnęłaś jego dłoń i ignorując nieprzyjemne uczucie na swoich stopach, zaczęłaś również biec. Gdy dobiegliście do żywopłotu, Inguk spojrzał na swój zegarek.
   - Nie mamy dużo czasu – oznajmił i schylił się.
Twoim oczom ukazało się ukryte wyjście.


“Would you tremble, 
if I touched your lips? 
Would you laugh? 
Oh please tell me this. 
Now would you die, 
for the one you love? 
Hold me in your arms, tonight. “


            Zatrzymaliście się w motelu. Minął już drugi dzień od waszej ucieczki. Taehoon na pewno zaczął cię już szukać. Nie ze względu, że cię kochał i pragnął odzyskać. To na pewno nie było to. Poznałaś go i wiedziałaś, że ten człowiek będzie szukał jedynie zemsty. Zemsty za to, że uciekłaś.
   - O czym myślisz? – spytał Inguk, widząc twoją zamyśloną minę.
   - Dlaczego nie zabiłeś Taehoona, kiedy uciekaliśmy?
To pytanie nachodziło cię od kilku godzin. Taka możliwość, która mogła wydarzyć się tylko raz na milion. Na pewno świat stałby się lepszy, gdyby ten człowiek przestał istnieć.
   - Nie zapominaj, że Taehoon nie jest tylko gangsterem. Jest również ważnym graczem w świecie polityki i biznesu. Gdybym go zabił… gdyby to się stało, to zaczęłaby ścigać nas policja. A tego pragnę uniknąć – wyjaśnił.
   - Ale…
   - ______, nie ma żadnego „ale” – wciął ci się w zdanie.
   - Jest „ale”! Taehoon na pewno nas ściga! – wykrzyczałaś spanikowana.
Inguk westchnął cicho, a następnie uniósł dłoń i pogłaskał cię delikatnie po policzku.
   - Nie myśl o nim. Teraz jesteśmy tylko my – odparł i pocałował cię w czoło. – Lepiej się wyśpij, jutro czeka nas długa podróż.
   - Dokąd zmierzamy?
   - Dokąd chcesz?
   - Do Europy – odparłaś z delikatnym uśmiechem.
   - Stary kontynent – wyszeptał Koreańczyk. – Dobrze, ale będziemy musieli wylecieć z Japonii.
   - Dlaczego?
   - Lotniska na pewno są obstawione przez ludzi Taehoona.
Westchnęłaś ciężko, po raz kolejny tego dnia. Położyłaś się na łóżku i spojrzałaś na Inguka, który sprawdzał coś w swoim telefonie. Mój bohater, mój książę, mój… uśmiechnęłaś się pod nosem.
   - Skąd ten uśmiech?
Spojrzałaś mu w oczy, uśmiechając się jeszcze szerzej.
   - Zaśpiewaj coś dla mnie – poprosiłaś.
Inguk uśmiechnął się. Odstawił telefon i usiadł na łóżku. Przylgnęłaś do niego, kładąc głowę na jego umięśnione ramię. Objął cię i zaczął nucić pierwsze słowa.
  

“I can be your hero, baby. 
I can kiss away the pain. 
I will stand by you forever. 
You can take my breath away.” 

  
            Wiedziałaś, że to szczęście i radość nie może trwać wiecznie. To byłoby zbyt piękne, aby mogło się wszystko udać bez komplikacji.
   - Jesteśmy śledzeni.
Przerażona odwróciłaś się za siebie.
   - Skąd wiesz? – spytałaś, rozglądając się po wszystkich samochodach jadących w tym samym kierunku.
   - Czarny mercedes, to ludzie Taehoona, jak nie on sam – odparł, spoglądając w lusterko.
   - Żartujesz sobie! – pisnęłaś przerażona, kuląc się na siedzeniu.
Nie odpowiedział.
   - Trzymaj się mocno – ostrzegł, po czym nacisnął na pedał gazu.
Przycisnęło cię do siedzenia. Nie lubiłaś szybkiej jazdy, ale nie powiedziałaś ani słowa na ten temat. Zamknęłaś oczy, czując pod powiekami łzy. Czułaś gwałtowne szarpnięcia samochodu, ale nie chciałaś otworzyć oczu. Poczułaś nagle, że samochód zwalnia. Uchyliłaś powieki, dostrzegając, że zjeżdżacie z autostrady. Inguk chwycił cię za dłoń, którą poprowadził do swoich ust.
   - Nie bój się.
Spojrzałaś na niego. Nie spoglądał na ciebie, ale widziałaś, że on również się bał. Chciałaś mu również dodać otuchy, ale nawet nie wiedziałaś jak. Drugą dłonią otarłaś łzy, które pojawiły się w twoich oczach.
   - Dlaczego zjechaliśmy z autostrady? – spytałaś.
   - Aby raz na zawsze to zakończyć – oznajmił po dłuższej chwili Inguk.
   - Co ty chcesz zrobić?!
   - Ufasz mi? – spytał, odwracając głowę w twoją stronę.
Jego ciemne oczy były przepełnione determinacją i strachem.
   - Nie… nie możesz tego zrobić – wyszeptałaś przerażona.
   - Ufasz mi? – spytał ponownie, ignorując twoją wcześniejszą wypowiedź.
Przełknęłaś głośno ślinę. Nawet nie zdałaś sobie sprawy z tego, że zaczęłaś się trząść ze strachu. Czy mu ufałaś? Pewnie. W końcu go kochałaś. W końcu cię uratował. W końcu chce… Przygryzłaś nerwowo wargi i kiwnęłaś twierdząco głową.


“Would you swear, 
that you'll always be mine? 
Or would you lie? 
would you run and hide? 
Am I in too deep? 
Have I lost my mind? 
I don't care... 
You're here, tonight.”


Z przerażeniem spoglądałaś na mężczyznę, który sprawił, że twoje życie stało się koszmarem. Chowałaś się częściowo za Ingukiem, mając nadzieję, że to wystarczy, aby cię ochronić. Taehoon widząc was, zaśmiał się głośno.
   - Brawo! – krzyknął i zaczął bić brawo.
Inguk mocniej ścisnął twoją dłoń, tak że zabolało. Jednak nie przejęłaś się tym. Ten ból był przyjemny i dzięki niemu chociaż trochę zapomniałaś o strachu. Przynajmniej na tę jedną sekundę.
   - Nadal nie mogę uwierzyć, że zostałem zdradzony w taki sposób – Taehoon był za spokojny.
Wolałaś aby krzyczał. Aby szalał ze wściekłości. Ten spokój był koszmarny i przewidywał tylko najgorsze.
   - Och, _____, jak mogłaś mi to zrobić? – spytał z udawanym smutkiem. – Przecież miałaś wszystko, a niejedna ci zazdrościła.
Nie odpowiedziałaś.
   - Inguk, wiesz co robimy ze zdrajcami. Nie raz byłeś świadkiem – kontynuował swoją wypowiedź.
Spojrzałaś na swojego ukochanego. Jego twarz nic nie wyrażała.
To była ta twarz. Twarz mordercy.
   - I zrobiłeś to wszystko tylko dla jakieś… dziewczynki – domyśliłaś się, że chciał użyć innego określenia. – Naprawdę mnie zawiodłeś, bo mogłeś być godnym następcą.
Taehoon podszedł bliżej, co sprawiło, że ty cofnęłaś się. Spojrzałaś na Inguka, który stał niewzruszony. Tak, jakby zamienił się w inną osobę.
   - Walczmy – oznajmił nagle Inguk. – Tylko my dwaj.
Taehoon wydawał się zaskoczony propozycją. Jednak po chwili na jego usta pojawił się ten ohydny uśmieszek.
   - Nie!
Mężczyźni spojrzeli w twoją stronę. Na ich twarzach malowało się prawdziwe zdumienie. Sama nie wiedziałaś, czy była to głupota czy odwaga, ale nie mogłaś do tego dopuścić. Nie mogłaś pozwolić, aby Inguk został zraniony z twojej winy. Zacisnęłaś mocno pięści i podbiegłaś do Taehoona.
   - _____! - Usłyszałaś krzyk Inguka, ale zignorowałaś to.
   - Proszę, Taehoon – wyszeptałaś ze łzami w oczach. – Wrócę z tobą i zapomnimy o wszystkim. Wszystko będzie jak powinno.
Koreańczyk przekrzywił lekko głowę spoglądając na ciebie. Podniósł dłoń i delikatnie otarł twoje łzy, uśmiechając się przy tym cynicznie.
   - Jesteś naprawdę głupiutka, jeśli sądzisz, że tak dobrze się to zakończy – odparł, a następnie popchnął cię w stronę jednego ze swoich ludzi. Ktoś mocno cię złapał za ramiona. Próbowałaś się wyrwać, ale byłaś zbyt słaba.
   - Dobrze więc, Inguk. Walczmy!
Taehoon uśmiechnął się dziko, rzucając swoją marynarkę oraz broń. Podwinął rękawy swojej białej koszuli i poruszał głową w jedną i drugą stronę. Spojrzałaś na Inguka, który tylko wyjął broń i rzucił ją na ziemię.
   - Nie! Taehoon, błagam cię! – krzyczałaś, ale wiedziałaś, że to nic nie da.
Rozpłakałaś się jak małe dziecko, spoglądając jak mężczyźni okładają się pięściami. Pochyliłaś swoją głowę, przymykając powieki. Nie chciałaś na to patrzeć. Nie chciałaś widzieć, jak Inguk cierpi.


“Oh, I just wanna to hold you. 
I just wanna to hold you. 
Oh yeah. 
Am I in too deep? 
Have I lost my mind? 
Well I don't care... 
You're here, tonight.” 
  

            Słyszałaś różne krzyki, a jednym z nich był krzyk Inguka. Kiedy podniosłaś głowę, zobaczyłaś tylko upadające ciało swojego ukochanego.
   - Nieee! – z twojego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk.
Nie. Nie. Nie.
To nie mogło się tak zakończyć. Zaczęłaś drżeć, łzy leciały po twoich policzkach, zmazując cały twój makijaż. Widziałaś jeszcze, jak Inguk próbuje się podnieść, ale Taehoon kopnął go w żebra. Młody Koreańczyk kaszlnął krwią.
Taehoon odwrócił się w twoją stronę z tym swoim ohydnym uśmiechem. Pstryknął palcami, a facet puścił cię. Miałaś ochotę paść na ziemię, ale ostatkiem sił podeszłaś do Inguka a tym samym Taehoona, który nadal stał obok. Padłaś na kolana przy głowie swojego ukochanego. Drżącymi rękoma przeczesałaś jego włosy. Widziałaś jeszcze, że żył więc była nadzieja. Lecz za bardzo cierpiał.
   - Co z nią?
   - Zostawcie ją – zaskoczyła cię odpowiedź.
Spojrzałaś niepewnie na Taehoona. Jego wzrok i uśmiech nadal cię przerażały.
   - Gratulacje, w końcu zdobyłaś swoją wolność – oznajmił. – Dług spłacony, tylko szkoda, że za taką cenę.
Zaśmiał się okrutnie.
To nie mogła być prawda. Jego słowa były jak kolce, które wbijały się w twoje serce. Co za ironia… Pragnęłaś wolności i ją masz, ale co z tego? Co z tego, jeśli twój ukochany kona na twoich oczach. Rozpłakałaś się jeszcze bardziej. Czy nie lepiej byłoby, aby Taehoon wziął cię znów do swojej posiadłości? Przynajmniej nie byłoby tej wolności, która teraz miała tylko smak żalu i cierpienia.


I can be your hero, baby. 
I can kiss away the pain. 
I will stand by you forever. 
You can take my breath away. 


            Nie wiedziałaś, kiedy Taehoon i jego ludzie odjechali. Nie wiedziałaś, ile czasu minęło. Siedziałaś przy Inguku, który nadal ciężko oddychał. Widziałaś, jak cierpi. Nawet nie mogłaś wezwać pomocy, bo zabrali wasz samochód oraz telefon. Nie mogłaś mu pomóc. Pozostało ci tylko patrzeć. Inguk ostatkami sił podniósł swoją dłoń, którą szybko ujęłaś.
   - Mogę być twoim bohaterem, mogę całować każde cierpienie, będę przy tobie na zawsze – wyszeptał z trudem.
   - Inguk, proszę, nie zostawiaj mnie – wyszeptałaś, głaszcząc go po policzku.
   - Kocham cię.



"I can be your hero. 
I can kiss away the pain. 
And I will stand by you, forever. 
You can take my breath away. 
You can take my breath away. 
. . .
I can be your Hero”


~*~

Nie porzuciłam bloga! To chciałam oznajmić i udowodnić. Wiem, że pisałam o tym w kwietniu, ale nie spodziewałam się, że organizacja masówki pod koniec będzie takim... ekhem no... a później miałam zaległości na uczelni, później sesja, praktyki, praca... teraz mam urlop, więc w chwili, kiedy mam wenę to staram się pisać. :) 

Taaa... napisałam jakiś melodramat. Moją inspiracją była piosenka Enrique Iglesiasa pod tym samym tytułem, co scenariusz. (Tekst wplątany, to słowa owej piosenki). Jakoś jak usłyszałam tę piosenkę, to w głowie od razu ułożyła mi się historia. I przypomniałam sobie dzieciństwo, jak bardzo uwielbiałam piosenkę, Enrique i jak bardzo wzruszał mnie teledysk. W sumie nadal wzrusza. 

Zmieniłam wygląd bloga. Nie potrafiłam patrzeć na tamten... był ohydny ;-; 
Co do tekstu w nagłówku.. nijako ma się do tematyki bloga, ale właśnie piosenka z której pochodzi zdanie, zainspirowała mnie do zmiany wyglądu oraz pisania.
*muzyka*

2 komentarze:

  1. Wybacz, że nie napiszę długiego i mądrego komentarza, ale od jakiegoś czasu średnio mam wenę na komentowanie :/
    Podobał mi się motyw z piosenką. Było to coś nowego, innego, fajnego xD
    Co do samego scenariusza, również mi się podobał. Był taki, jaki powinien być, nic dodać, nic ująć.
    Weny kobieto, i czasu, żebyś dalej mogła pisać ;3 ;***
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  2. No i bardzo dobrze, że bloga nie porzuciłaś! Byłaby wielka szkoda stracić taką perełkę wśród niewielu interesujących blogów. Zwłaszcza, że na pewno masz w głowie jeszcze kilka ciekawych pomysłów do wykorzystania, nie ma co ich marnować!
    Wygląd bloga naprawdę ładny! Też powinnam zrobić coś z tym moim szablonem, ale nigdy nie mam czasu, chęci, weny na kombinowanie. :<
    Ale wracając do scenariusza!
    Fajnie, że udało Ci się skończyć tę historię (odzywa się ta, co nadal ma dwie takie serie do zakończenia... no comment), bo byłam bardzo ciekawa zakończenia. Zważywszy na to, że mówiłaś mi jaka piosenka Cię natchnęła, miałam drobne podejrzenia co do zakończenia tej historii. XD Ale cieszę się, że taki właśnie był koniec (nawet jeśli jako bohaterka scenariusza straciłam miłość swego życia). Gdyby wyszedł tu happy end, cała historia, ten klimat, który się tu trzymał, straciłby sens.
    Dobrze kobieto żeś zrobiła. XD
    I jeszcze następny scenariusz z Chanyeolem? No kurde, ja tu mam mindfuck przez niego, bo pcha mi się na podium w ogólnej klasyfikacji biasów, walczy tu z pewnym panem o to jedno konkretne miejsce i wcale mi nie pomagasz! XD Chociaż nie powiem, z tym drugim panem, co mi teraz w głowie siedzi przeczytałabym scenariusz. Może by mnie to natchnęło i zaspokoiło (jakkolwiek to brzmi), bo zamiast pisać coś u siebie, to sprawdzam wszystkie strony, gdzie o nim coś piszą twórczego XD (wcale nie nagabuję Cię do napisania scenariusza, kiedy masz kolejkę swoją do załatwienia, ależ skąd)
    Podsumowując, cieszę się, że znów coś dodałaś i, że jednak działasz. Ostatnio tak mnie na wspominki wzięło, jak to zajrzałam kiedyś, przeczytałam scenariusz z Taeminem i zostałam na dłużej. XD
    Powodzenia w życiu prywatnym (wiemy o co chodzi <3), oraz tu w pisaniu!
    Kocham, as always~

    OdpowiedzUsuń