- Kocham Cię! –
wykrzyczałaś, trzymając w dłoni banknoty, które następnie rzuciłaś w górę.
Zaśmiałaś się z całego serca, kiedy pieniądze porwał wiatr.
Nie przejmowałaś się tym, że je wyrzucałaś. W końcu miałaś coś, co było
ważniejsze – WOLNOŚĆ. Mężczyzna siedzący za kierownicą starego mustanga,
spojrzał na ciebie z czułością.
- Pamiętaj, że
musimy mieć na nowy start – oznajmił Inguk.
Spojrzałaś na niego, następnie ujęłaś jego twarz i
pocałowałaś w policzek.
- Teraz nie ma to
dla mnie znaczenia – odparłaś.
Uśmiech nie schodził ci z twarzy.
Nadal nie mogłaś uwierzyć, że Inguk uwolnił cię z łap tego potwora. Zaryzykował
i postawił wszystko, w tym swoje życie, na jedną kartę. Na początku, kiedy
azjata opowiedział o swoim planie, byłaś przerażona. Bałaś się, że to się nie
uda i zabiją jego, a tobie będzie jeszcze ciężej. Jednak, jak się okazało –
twój ukochany realizował swój plan od waszego pierwszego pocałunku, gdzie skrupulatnie
wykonywał punkt po punkcie. W końcu pod osłoną nocy, kiedy to Teahoon był po
mocno zakrapianej imprezie, Inguk przyszedł po ciebie i uciekliście.
Oczywiście, nie obyło się bez trupów. Lecz cel uświęca środki.
“Would you dance,
if I asked you to dance?
Would you run,
and never look back?
Would you cry,
if you saw me crying?
And would you save my soul, tonight?”
if I asked you to dance?
Would you run,
and never look back?
Would you cry,
if you saw me crying?
And would you save my soul, tonight?”
Poczułaś delikatne
szarpnięcie. Uchyliłaś zaspana powieki. Nadal byłaś zmęczona po
imprezie, którą urządził Taehoon. Nad
tobą stał twój kochanek, który przystawił palec do swoich ust na znak, abyś
była cicho. Spojrzałaś w bok, gdzie spał twój partner po dużej dawce alkoholu.
Na pewno nie obudzi się tak szybko. Poczułaś szarpnięcie. Chciałaś coś
powiedzieć, ale Inguk tylko pokiwał przecząco głową.
Co się dzieje, pytałaś w myślach samej siebie. Kiedy wstałaś z łóżka
Koreańczyk chwycił cię mocno i poprowadził do drzwi. Uchylił je i wyjrzał, czy
jest bezpiecznie. Po przekroczeniu progu sypialni, kątem oka zobaczyłaś leżące
ciało jednego z ochroniarzy. Bez wątpienia był to trup. Chciałaś już krzyknąć,
ale Inguk zasłonił ci w porę usta.
- Cii, nikt nie może nas usłyszeć –
wyszeptał.
Po ciele przeszedł cie
nieprzyjemny dreszcz. Bałaś się. Mimo tego, że ufałaś i kochałaś tego
mężczyznę, w tej chwili ogarnął cię paniczny strach.
- Inguk – wyszeptałaś przerażona, kiedy
prowadził cię przez ciemny korytarz.
W odpowiedzi ścisnął
twoją dłoń, lecz nic nie powiedział. Po chwili przystanął i wychylił się, aby
zobaczyć czy droga jest pusta.
- Poczekaj tu – wyszeptał, wyciągając z
marynarki pistolet i dodatkową jakąś rurkę, którą przymocował bez problemu do
lufy. Nie chciałaś tego, więc złapałaś za poły jego marynarki, ściskając ją w
piąstkach. – Nie bój się, zaraz będzie po wszystkim – po tych słowach uwolnił
się z twojego uścisku i wyszedł na korytarz.
Widziałaś jak powoli
podnosi rękę i celuje w swoją ofiarę. Przerażona zamknęłaś oczy i zatkałaś
uszy, spodziewając się głośnego huku. Jednak niczego nie usłyszałaś - jedynie
jakiś świst i ciche huknięcie, przypominające wybuchający korek od szampana. Poczułaś
delikatne muśnięcie na swojej dłoni. Zaskoczona spojrzałaś na Koreańczyka,
który uśmiechał się delikatnie. Zamrugałaś parokrotnie, nie rozumiejąc jak to
możliwe.
- Pistolet z tłumikiem – wyjaśnił, widząc
twój pytający wzrok.
Złapał cię za dłoń i
poprowadził dalszym korytarzem. Widziałaś kolejne ciało, tym razem z dziurą w
głowie i pełną krwi. Drygnęłaś na ten widok.
Przerażający świat.
Wyszliście z budynku tylnym
wyjściem. Inguk rozejrzał się nerwowo. A ty zadrżałaś z zimna. Nic dziwnego,
ponieważ byłaś jedynie w swojej koszuli nocnej, a na nogach miałaś tylko
cienkie stopki. Z tego wszystkiego zapomniałaś wziąć swoje ubrania. Ale czy w
tej chwili było to najważniejsze? Właśnie uciekałaś z tego koszmaru. Wydawałoby
się, że był to tylko sen i bałaś się, że obudzisz się jutro rano, leżąc obok
Taehoona.
- Dasz radę tak iść? – spytał Inguk,
lustrując cię zmartwionym wzrokiem.
- Mhm – kiwnęłaś twierdząco głową.
- Musimy dostać się do płotu, później do
samochodu – wyjaśnił.
Spojrzałaś w stronę,
gdzie spoglądał twój kochanek. Przecież posiadłoś otaczał ogromny żywopłot, jak
on chciał się tędy przedostać. Jedyną drogą była główna brama… Ale to nie
wchodziło w grę.
- Chyba nie znasz zbytnio tej posiadłości –
oznajmił Inguk, widząc twoją minę.
Spojrzałaś na niego
pytająco.
- Zaufaj mi – powiedział po chwili. – A
teraz musimy biec.
Po tych słowach,
pociągnął cię i zaczął biec w stronę płotu. Ścisnęłaś jego dłoń i ignorując
nieprzyjemne uczucie na swoich stopach, zaczęłaś również biec. Gdy dobiegliście
do żywopłotu, Inguk spojrzał na swój zegarek.
- Nie mamy dużo czasu – oznajmił i schylił
się.
Twoim oczom ukazało
się ukryte wyjście.
“Would you tremble,
if I touched your lips?
Would you laugh?
Oh please tell me this.
Now would you die,
for the one you love?
Hold me in your arms, tonight. “
if I touched your lips?
Would you laugh?
Oh please tell me this.
Now would you die,
for the one you love?
Hold me in your arms, tonight. “
Zatrzymaliście się w motelu.
Minął już drugi dzień od waszej ucieczki. Taehoon na pewno zaczął cię już
szukać. Nie ze względu, że cię kochał i pragnął odzyskać. To na pewno nie było
to. Poznałaś go i wiedziałaś, że ten człowiek będzie szukał jedynie zemsty.
Zemsty za to, że uciekłaś.
- O czym myślisz? –
spytał Inguk, widząc twoją zamyśloną minę.
- Dlaczego nie
zabiłeś Taehoona, kiedy uciekaliśmy?
To pytanie nachodziło cię od kilku godzin. Taka możliwość,
która mogła wydarzyć się tylko raz na milion. Na pewno świat stałby się lepszy,
gdyby ten człowiek przestał istnieć.
- Nie zapominaj, że
Taehoon nie jest tylko gangsterem. Jest również ważnym graczem w świecie
polityki i biznesu. Gdybym go zabił… gdyby to się stało, to zaczęłaby ścigać
nas policja. A tego pragnę uniknąć – wyjaśnił.
- Ale…
- ______, nie ma
żadnego „ale” – wciął ci się w zdanie.
- Jest „ale”!
Taehoon na pewno nas ściga! – wykrzyczałaś spanikowana.
Inguk westchnął cicho, a następnie uniósł dłoń i pogłaskał
cię delikatnie po policzku.
- Nie myśl o nim.
Teraz jesteśmy tylko my – odparł i pocałował cię w czoło. – Lepiej się wyśpij,
jutro czeka nas długa podróż.
- Dokąd zmierzamy?
- Dokąd chcesz?
- Do Europy – odparłaś z delikatnym uśmiechem.
- Stary kontynent – wyszeptał Koreańczyk. – Dobrze, ale będziemy musieli
wylecieć z Japonii.
- Dlaczego?
- Lotniska na pewno są obstawione przez ludzi Taehoona.
Westchnęłaś ciężko, po raz
kolejny tego dnia. Położyłaś się na łóżku i spojrzałaś na Inguka, który
sprawdzał coś w swoim telefonie. Mój bohater, mój książę, mój… uśmiechnęłaś się
pod nosem.
- Skąd ten uśmiech?
Spojrzałaś mu w oczy, uśmiechając
się jeszcze szerzej.
- Zaśpiewaj coś dla mnie – poprosiłaś.
Inguk uśmiechnął się. Odstawił
telefon i usiadł na łóżku. Przylgnęłaś do niego, kładąc głowę na jego
umięśnione ramię. Objął cię i zaczął nucić pierwsze słowa.
“I can be your hero, baby.
I can kiss away the pain.
I will stand by you forever.
You can take my breath away.”
I can kiss away the pain.
I will stand by you forever.
You can take my breath away.”
Wiedziałaś,
że to szczęście i radość nie może trwać wiecznie. To byłoby zbyt piękne, aby
mogło się wszystko udać bez komplikacji.
- Jesteśmy
śledzeni.
Przerażona odwróciłaś się za siebie.
- Skąd wiesz? –
spytałaś, rozglądając się po wszystkich samochodach jadących w tym samym
kierunku.
- Czarny mercedes,
to ludzie Taehoona, jak nie on sam – odparł, spoglądając w lusterko.
- Żartujesz sobie!
– pisnęłaś przerażona, kuląc się na siedzeniu.
Nie odpowiedział.
- Trzymaj się mocno
– ostrzegł, po czym nacisnął na pedał gazu.
Przycisnęło cię do siedzenia. Nie lubiłaś szybkiej jazdy,
ale nie powiedziałaś ani słowa na ten temat. Zamknęłaś oczy, czując pod
powiekami łzy. Czułaś gwałtowne szarpnięcia samochodu, ale nie chciałaś
otworzyć oczu. Poczułaś nagle, że samochód zwalnia. Uchyliłaś powieki,
dostrzegając, że zjeżdżacie z autostrady. Inguk chwycił cię za dłoń, którą
poprowadził do swoich ust.
- Nie bój się.
Spojrzałaś na niego. Nie spoglądał na ciebie, ale widziałaś,
że on również się bał. Chciałaś mu również dodać otuchy, ale nawet nie
wiedziałaś jak. Drugą dłonią otarłaś łzy, które pojawiły się w twoich oczach.
- Dlaczego
zjechaliśmy z autostrady? – spytałaś.
- Aby raz na zawsze
to zakończyć – oznajmił po dłuższej chwili Inguk.
- Co ty chcesz
zrobić?!
- Ufasz mi? –
spytał, odwracając głowę w twoją stronę.
Jego ciemne oczy były przepełnione determinacją i strachem.
- Nie… nie możesz
tego zrobić – wyszeptałaś przerażona.
- Ufasz mi? –
spytał ponownie, ignorując twoją wcześniejszą wypowiedź.
Przełknęłaś głośno ślinę. Nawet nie zdałaś sobie sprawy z
tego, że zaczęłaś się trząść ze strachu. Czy mu ufałaś? Pewnie. W końcu go
kochałaś. W końcu cię uratował. W końcu chce… Przygryzłaś nerwowo wargi i
kiwnęłaś twierdząco głową.
“Would you swear,
that you'll always be mine?
Or would you lie?
would you run and hide?
Am I in too deep?
Have I lost my mind?
I don't care...
You're here, tonight.”
that you'll always be mine?
Or would you lie?
would you run and hide?
Am I in too deep?
Have I lost my mind?
I don't care...
You're here, tonight.”
Z
przerażeniem spoglądałaś na mężczyznę, który sprawił, że twoje życie stało się
koszmarem. Chowałaś się częściowo za Ingukiem, mając nadzieję, że to wystarczy,
aby cię ochronić. Taehoon widząc was, zaśmiał się głośno.
- Brawo! – krzyknął i zaczął bić brawo.
Inguk mocniej ścisnął twoją
dłoń, tak że zabolało. Jednak nie przejęłaś się tym. Ten ból był przyjemny i
dzięki niemu chociaż trochę zapomniałaś o strachu. Przynajmniej na tę jedną
sekundę.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że zostałem
zdradzony w taki sposób – Taehoon był za spokojny.
Wolałaś
aby krzyczał. Aby szalał ze wściekłości. Ten spokój był koszmarny i przewidywał
tylko najgorsze.
- Och, _____, jak mogłaś mi to zrobić? –
spytał z udawanym smutkiem. – Przecież miałaś wszystko, a niejedna ci zazdrościła.
Nie odpowiedziałaś.
- Inguk, wiesz co robimy ze zdrajcami. Nie
raz byłeś świadkiem – kontynuował swoją wypowiedź.
Spojrzałaś na swojego
ukochanego. Jego twarz nic nie wyrażała.
To była ta twarz. Twarz
mordercy.
- I zrobiłeś to wszystko tylko dla jakieś…
dziewczynki – domyśliłaś się, że chciał użyć innego określenia. – Naprawdę mnie
zawiodłeś, bo mogłeś być godnym następcą.
Taehoon podszedł bliżej, co
sprawiło, że ty cofnęłaś się. Spojrzałaś na Inguka, który stał niewzruszony.
Tak, jakby zamienił się w inną osobę.
- Walczmy – oznajmił nagle Inguk. – Tylko my
dwaj.
Taehoon wydawał się
zaskoczony propozycją. Jednak po chwili na jego usta pojawił się ten ohydny
uśmieszek.
- Nie!
Mężczyźni spojrzeli w twoją
stronę. Na ich twarzach malowało się prawdziwe zdumienie. Sama nie wiedziałaś,
czy była to głupota czy odwaga, ale nie mogłaś do tego dopuścić. Nie mogłaś
pozwolić, aby Inguk został zraniony z twojej winy. Zacisnęłaś mocno pięści i
podbiegłaś do Taehoona.
- _____! - Usłyszałaś krzyk Inguka, ale
zignorowałaś to.
- Proszę, Taehoon – wyszeptałaś ze łzami w
oczach. – Wrócę z tobą i zapomnimy o wszystkim. Wszystko będzie jak powinno.
Koreańczyk przekrzywił lekko
głowę spoglądając na ciebie. Podniósł dłoń i delikatnie otarł twoje łzy,
uśmiechając się przy tym cynicznie.
- Jesteś naprawdę głupiutka, jeśli sądzisz,
że tak dobrze się to zakończy – odparł, a następnie popchnął cię w stronę
jednego ze swoich ludzi. Ktoś mocno cię złapał za ramiona. Próbowałaś się
wyrwać, ale byłaś zbyt słaba.
- Dobrze więc, Inguk. Walczmy!
Taehoon uśmiechnął się dziko,
rzucając swoją marynarkę oraz broń. Podwinął rękawy swojej białej koszuli i
poruszał głową w jedną i drugą stronę. Spojrzałaś na Inguka, który tylko wyjął
broń i rzucił ją na ziemię.
- Nie! Taehoon, błagam cię! – krzyczałaś,
ale wiedziałaś, że to nic nie da.
Rozpłakałaś się jak małe
dziecko, spoglądając jak mężczyźni okładają się pięściami. Pochyliłaś swoją
głowę, przymykając powieki. Nie chciałaś na to patrzeć. Nie chciałaś widzieć,
jak Inguk cierpi.
“Oh, I just wanna to hold you.
I just wanna to hold you.
Oh yeah.
Am I in too deep?
Have I lost my mind?
Well I don't care...
You're here, tonight.”
I just wanna to hold you.
Oh yeah.
Am I in too deep?
Have I lost my mind?
Well I don't care...
You're here, tonight.”
Słyszałaś
różne krzyki, a jednym z nich był krzyk Inguka. Kiedy podniosłaś głowę,
zobaczyłaś tylko upadające ciało swojego ukochanego.
- Nieee! – z twojego gardła
wydobył się przeraźliwy krzyk.
Nie. Nie. Nie.
To nie mogło się tak zakończyć. Zaczęłaś drżeć, łzy leciały po twoich
policzkach, zmazując cały twój makijaż. Widziałaś jeszcze, jak Inguk próbuje
się podnieść, ale Taehoon kopnął go w żebra. Młody Koreańczyk kaszlnął krwią.
Taehoon odwrócił się w twoją stronę z tym swoim ohydnym uśmiechem.
Pstryknął palcami, a facet puścił cię. Miałaś ochotę paść na ziemię, ale
ostatkiem sił podeszłaś do Inguka a tym samym Taehoona, który nadal stał obok.
Padłaś na kolana przy głowie swojego ukochanego. Drżącymi rękoma przeczesałaś
jego włosy. Widziałaś jeszcze, że żył więc była nadzieja. Lecz za bardzo
cierpiał.
- Co z nią?
- Zostawcie ją – zaskoczyła cię
odpowiedź.
Spojrzałaś niepewnie na Taehoona. Jego wzrok i uśmiech nadal cię
przerażały.
- Gratulacje, w końcu zdobyłaś
swoją wolność – oznajmił. – Dług spłacony, tylko szkoda, że za taką cenę.
Zaśmiał się okrutnie.
To nie mogła być prawda. Jego słowa były jak kolce, które wbijały się w
twoje serce. Co za ironia… Pragnęłaś wolności i ją masz, ale co z tego? Co z
tego, jeśli twój ukochany kona na twoich oczach. Rozpłakałaś się jeszcze
bardziej. Czy nie lepiej byłoby, aby Taehoon wziął cię znów do swojej
posiadłości? Przynajmniej nie byłoby tej wolności, która teraz miała tylko smak
żalu i cierpienia.
I can be your hero, baby.
I can kiss away the pain.
I will stand by you forever.
You can take my breath away.
I can kiss away the pain.
I will stand by you forever.
You can take my breath away.
Nie wiedziałaś, kiedy
Taehoon i jego ludzie odjechali. Nie wiedziałaś, ile czasu minęło. Siedziałaś
przy Inguku, który nadal ciężko oddychał. Widziałaś, jak cierpi. Nawet nie
mogłaś wezwać pomocy, bo zabrali wasz samochód oraz telefon. Nie mogłaś mu pomóc.
Pozostało ci tylko patrzeć. Inguk ostatkami sił podniósł swoją dłoń, którą
szybko ujęłaś.
- Mogę być twoim bohaterem, mogę całować
każde cierpienie, będę przy tobie na zawsze – wyszeptał z trudem.
- Inguk, proszę, nie zostawiaj mnie –
wyszeptałaś, głaszcząc go po policzku.
- Kocham cię.
"I can be your hero.
I can kiss away the pain.
And I will stand by you, forever.
You can take my breath away.
You can take my breath away.
. . .
I can be your Hero”
I can kiss away the pain.
And I will stand by you, forever.
You can take my breath away.
You can take my breath away.
. . .
I can be your Hero”
~*~
Nie porzuciłam bloga! To chciałam oznajmić i udowodnić. Wiem, że pisałam o tym w kwietniu, ale nie spodziewałam się, że organizacja masówki pod koniec będzie takim... ekhem no... a później miałam zaległości na uczelni, później sesja, praktyki, praca... teraz mam urlop, więc w chwili, kiedy mam wenę to staram się pisać. :)
Taaa... napisałam jakiś melodramat. Moją inspiracją była piosenka Enrique Iglesiasa pod tym samym tytułem, co scenariusz. (Tekst wplątany, to słowa owej piosenki). Jakoś jak usłyszałam tę piosenkę, to w głowie od razu ułożyła mi się historia. I przypomniałam sobie dzieciństwo, jak bardzo uwielbiałam piosenkę, Enrique i jak bardzo wzruszał mnie teledysk. W sumie nadal wzrusza.
Zmieniłam wygląd bloga. Nie potrafiłam patrzeć na tamten... był ohydny ;-; Co do tekstu w nagłówku.. nijako ma się do tematyki bloga, ale właśnie piosenka z której pochodzi zdanie, zainspirowała mnie do zmiany wyglądu oraz pisania.
*muzyka*
Wybacz, że nie napiszę długiego i mądrego komentarza, ale od jakiegoś czasu średnio mam wenę na komentowanie :/
OdpowiedzUsuńPodobał mi się motyw z piosenką. Było to coś nowego, innego, fajnego xD
Co do samego scenariusza, również mi się podobał. Był taki, jaki powinien być, nic dodać, nic ująć.
Weny kobieto, i czasu, żebyś dalej mogła pisać ;3 ;***
Pozdrawiam~
No i bardzo dobrze, że bloga nie porzuciłaś! Byłaby wielka szkoda stracić taką perełkę wśród niewielu interesujących blogów. Zwłaszcza, że na pewno masz w głowie jeszcze kilka ciekawych pomysłów do wykorzystania, nie ma co ich marnować!
OdpowiedzUsuńWygląd bloga naprawdę ładny! Też powinnam zrobić coś z tym moim szablonem, ale nigdy nie mam czasu, chęci, weny na kombinowanie. :<
Ale wracając do scenariusza!
Fajnie, że udało Ci się skończyć tę historię (odzywa się ta, co nadal ma dwie takie serie do zakończenia... no comment), bo byłam bardzo ciekawa zakończenia. Zważywszy na to, że mówiłaś mi jaka piosenka Cię natchnęła, miałam drobne podejrzenia co do zakończenia tej historii. XD Ale cieszę się, że taki właśnie był koniec (nawet jeśli jako bohaterka scenariusza straciłam miłość swego życia). Gdyby wyszedł tu happy end, cała historia, ten klimat, który się tu trzymał, straciłby sens.
Dobrze kobieto żeś zrobiła. XD
I jeszcze następny scenariusz z Chanyeolem? No kurde, ja tu mam mindfuck przez niego, bo pcha mi się na podium w ogólnej klasyfikacji biasów, walczy tu z pewnym panem o to jedno konkretne miejsce i wcale mi nie pomagasz! XD Chociaż nie powiem, z tym drugim panem, co mi teraz w głowie siedzi przeczytałabym scenariusz. Może by mnie to natchnęło i zaspokoiło (jakkolwiek to brzmi), bo zamiast pisać coś u siebie, to sprawdzam wszystkie strony, gdzie o nim coś piszą twórczego XD (wcale nie nagabuję Cię do napisania scenariusza, kiedy masz kolejkę swoją do załatwienia, ależ skąd)
Podsumowując, cieszę się, że znów coś dodałaś i, że jednak działasz. Ostatnio tak mnie na wspominki wzięło, jak to zajrzałam kiedyś, przeczytałam scenariusz z Taeminem i zostałam na dłużej. XD
Powodzenia w życiu prywatnym (wiemy o co chodzi <3), oraz tu w pisaniu!
Kocham, as always~