Dzisiejszego
dnia nie mogłaś zaliczyć do najszczęśliwszych. Od samego rana wszystko cię
irytowało i było przeciwko tobie. To suszarka się zepsuła, ekspres do kawy
zrobił ci dziwną w smaku kawę, spaliłaś swoją ulubioną bluzkę, a do tego
wszystkiego twój kot schował gdzieś kluczyki od samochodu. Przeszukałaś całe
mieszkanie, ale po zagubionej rzeczy nie było śladu. Przez to wszystko musiałaś
wlec się komunikacją miejską, zapełnioną studentami oraz innymi obywatelami,
dojeżdżający w ten sposób do swoich miejsc pracy. Dzięki porannym korkom spóźniłaś się do pracy
przez co dostałaś ostrą naganę od swojego szefa, który nie był dzisiaj w
najlepszym humorze. Wolałaś już dzisiaj się mu nie narażać, więc zaszyłaś się
przy swoim miejscu pracy i przeklinając swojego kota, zaczęłaś monotonną pracę.
Później nie
było lepiej. Wychodząc z biura, zaczęło padać, a ty nie miałaś nawet przy sobie
parasola. Zanim przyszłaś na przystanek, wyglądałaś jak zmokła kura. Czułaś,
jak twoje ubranie przylega do ciała, wywołując zimne dreszcze. Wymodelowane
włosy również oklapły, a cały ranek tak się nad nimi starałaś. Westchnęłaś
zirytowana.
Droga do domu również
nie należała do przyjemnych. Usiadłaś z samego tyłu autobusu, myśląc że
będziesz miała tam spokój. Pomyliłaś się. Już na następnym przystanku wsiadło
kilkoro uczniów liceum, którzy usiedli obok ciebie, zaczynając głośną i ordynarną
rozmowę, która roznosiła się po całym autobusie. Teraz to tylko modliłaś się w
duchu, aby jak najszybciej znaleźć się w swoim przytulnym mieszkaniu, zdjąć te
ubrania, otulić się w kocyk i pooglądać telewizję. Jednak to musiało zaczekać,
na ulicach panowała godzina szczytu, do tego ta pogoda... Jęknęłaś w duchu,
opierając czoło o szybę.
Po
czterdziestu minutach spędzonych w autobusie, miałaś już naprawdę wszystkiego
dosyć. Na szczęście, przystanek mieścił się blisko twojego domu, więc szybko
się w nim znalazłaś. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłaś, to przebrałaś się w swój dres
po domu. Nigdy nie przejmowałaś się swoim wyglądem, będąc w swoich czterech
ścianach. Z ulgą opadłaś na kanapę w salonie, rozciągając się. Po chwili, twój
wzrok napotkał twojego wrednego do szpiku kości, ale również kochanego kota,
który zrobił ci dzisiaj niezły psikus.
- Ty! - warknęłaś i wstałaś gwałtownie, aby złapać kota i z
nim "porozmawiać" o jego wyczynie, który bardzo dużo cię kosztował
tego dnia.
Jednak kot,
przewidując twoje zamiary, wskoczył za szafkę i teraz tylko spoglądał swoimi błyszczącymi oczami. Miałaś wrażenie, jakby się z ciebie
naśmiewał.
Po chwili usłyszałaś
dzwonek do drzwi. Zdziwiona, wstałaś i ruszyłaś ku drzwiom. Nikogo się dzisiaj
nie spodziewałaś. Spojrzałaś przez judasza i zobaczyłaś nieznajomego mężczyznę.
Zaskoczona, uchyliłaś drzwi.
- Tak? - spytałaś.
Przystojny i...
dziwnie znajomy, pomyślałaś.
Mężczyzna uśmiechnął
się do ciebie przyjaźnie.
- Witam, chciałem tylko zapytać, czy może przypadkiem nie
jesteś właścicielką rudego kocura? - spytał.
Słysząc to,
spojrzałaś nerwowo za siebie. Aby ten futrzak teraz nie wyszedł, myślałaś
gorączkowo. Nie wiedziałaś, co ten kot mógł narobić. Twoi sąsiedzi często
skarżyli się na twojego pupila, którego mimo swoich wad, bardzo kochałaś.
-Emmm... - zakłopotana spojrzałaś na mężczyznę. - A o co
chodzi? W tej okolicy jest wiele rudych kotów - powiedziałaś szybko.
Mężczyzna zaśmiał się
cicho i kucnął. Obok ciebie przeleciał twój pupil, łasząc się do wyciągniętej
dłoni nieznajomego. Odsunęłaś się trochę, patrząc na to zjawisko z ogromnym
zdziwieniem. Zamrugałaś dwukrotnie, aby móc uwierzyć, że to co widzisz jest
prawdziwe. Twój kot był bardzo nieufny wobec ludzi, a szczególnie nieznajomych.
Mężczyzna podniósł na
ciebie wzrok i widząc twoją minę, wziął kota na ręce, wstając.
- Właśnie o tego kota mi chodziło - oznajmił, głaszcząc
kocura za uchem. - I wątpię, aby drugi taki kot był w tej okolicy.
Spojrzałaś na niego,
nadal nie rozumiejąc celu wizyty nieznajomego.
- Aish, cóż to za maniery! - krzyknął, klepiąc się po
głowie. - Przepraszam za mój brak kultury, ale jestem Kim Junsu, twój nowy sąsiad
- przedstawił się, podając ci dłoń.
- _____ - przedstawiłaś się, odwzajemniając gest.
- Chciałem zapytać, czy przypadkiem czegoś nie zgubiłaś?
Spojrzałaś na niego
zaskoczona. Junsu widząc twoją minę, zaśmiał się i sięgnął ręką do kieszeni z
tyłu spodni. Następnie przed twoimi oczami ukazały się twoje zagubione kluczyki
od samochodu.
Widząc je, rozwarłaś szeroko oczy i automatycznie
wyciągnęłaś dłonie w ich kierunku. Naprawdę byłaś szczęśliwa, że się odnalazły.
Jednak mężczyzna uśmiechnął się chytrze i szybko schował kluczyki za siebie.
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Co to miało znaczyć?!
- Należy mi się chyba jakieś znaleźne - oznajmił, uśmiechając
się do ciebie wyzywająco.
Zmarszczyłaś brwi, patrząc
na niego groźnie. Ta cała sytuacja zaczęła cię powoli irytować.
Junsu widząc twoją
minę, wybuchnął śmiechem.
- Przepraszam, ale nie mam na myśli niczego brudnego ani
związanego z pieniędzmi - odparł, podając ci kluczyki. - Pomyślałem sobie, że
możesz zaprosić mnie na kawę, bo dzisiaj jeszcze żadnej nie piłem.
Mężczyzna coraz
bardziej cię zaskakiwał, ale odetchnęłaś z ulgą, wiedząc że Junsu nie ma
żadnych nieczystych intencji wobec ciebie. Odsunęłaś się i gestem dłoni
zaprosiłaś go do środka. Wszedł, wypuszczając kota i zdejmując buty.
Robiąc kawę,
ciągle spoglądałaś w stronę salonu. Kątem oka widziałaś Junsu, który siedział
na kanapie i bawił się z Rufusem. Mężczyzna cię intrygował, a do tego - ciągle
miałaś wrażenie, że gdzieś go już widziałaś. Tylko gdzie?
Kiedy przechodziłaś przez przedpokój, zerknęłaś z
przyzwyczajenia w lustro. Jęknęłaś w duchu, widząc swoje odbicie. Mokre włosy
spięte niedbale w wysoki kucyk, a do tego ten stary, znoszony dres. Poczułaś
się zawstydzona tym, że tak marnie prezentujesz się przed nowym sąsiadem.
Musiałaś się przebrać i to jak najszybciej.
- Zaraz wracam - powiedziałaś, podając Junsu kawę.
Ten kiwnął tylko
głową, nadal zajęty zabawą z kotem. Ty w tym czasie, szybko zniknęłaś za
drzwiami swojej sypialni. Pierw zrzuciłaś z siebie dres i przebrałaś się w
swoje najlepsze jeansy i bluzkę. Najgorsze
było ułożenie twoich włosów, ale jakoś sobie z tym poradziłaś. Gdy ponownie
spojrzałaś w lustro, uśmiechnęłaś się.
Gdy ponownie weszłaś
do salonu, Junsu spojrzał na ciebie z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Bardzo dobrze wyglądasz - powiedział z uśmiechem.
Zarumieniłaś się,
siadając obok niego.
- Dzięki - odparłaś.
Zaczęła się luźna
rozmowa. Mężczyzna opowiedział trochę o sobie. Z tego co się dowiedziałaś, był
artystą. Jednak, gdy spytałaś czym dokładnie się zajmuje, w odpowiedzi tylko
posłał ci tajemniczy uśmiech. To oznaczało, że nie chciał ci na razie nic
mówić. Następnie ty opowiedziałaś coś o sobie. Junsu nie ukrywał swojego
zachwytu tym, że mógł poznać Polkę.
Gdy tak
rozmawialiście, twój kot przyglądał się wam. Po chwili jednak zdecydował
przerwać waszą rozmowę, wskakując na kolana Junsu.
- Uch, co jest z tym kotem? Przepraszam za niego, na pewno
ci przeszkadza - powiedziałaś, ale brunet zaśmiał się i pokręcił przecząco
głową.
- Nie, trochę się polubiliśmy podczas twojej nieobecności -
odparł, a ty spojrzałaś na niego zaskoczona.
Teraz dopiero
przypomniałaś sobie cel jego wizyty. Byłaś ciekawa, dlaczego twoje klucze
znalazły się w rękach Junsu. Spojrzałaś podejrzliwie na swojego kota, który
mruczał cicho pod każdym dotykiem mężczyzny. Podświadomie, gdzieś w
najgłębszych zakamarkach swojego umysłu wyobraziłaś sobie siebie w objęciach
Junsu, który również dotykałby cię tak przyjemny sposób.
- Hej, _____ - przebudzona spojrzałaś na mężczyznę, który
machał ci dłonią przed twarzą. - Tak jakby odpłynęła - zaśmiał się, co
wywołało u ciebie rumieńce.
Poczułaś zażenowanie
tą całą sytuacją. Jak mogłaś o takim czymś myśleć? Skarciłaś się w myślach i
ponownie spojrzałaś na rozbawionego Junsu.
- Przepraszam - burknęłaś.
- Każdemu się zdarza.
- Możesz mi powiedzieć, jakim cudem moje klucze znalazły się
u ciebie? - spytałaś, nadal walcząc ze swoimi myślami.
- To naprawdę zabawne, ale gdy wnosiłem ostatnie rzeczy do
domu, to spotkałem twojego kota, który siedział pod moimi drzwiami i bawił się
właśnie twoimi kluczami. Gdy mnie zobaczył, trochę się najeżył, ale
udobruchałem go mlekiem - opowiedział, głaszcząc Rufusa. - Myślałem, że będę
mógł go sobie zatrzymać, ale miał obrożę z imieniem i adresem, wywnioskowałem
również, że kluczyki mogą należeć do ciebie i będziesz ich szukała, ale zanim
się zorientowałem, ciebie nie było już w domu. Więc zaopiekowałem się Rufusem i
czekałem jak wrócisz do domu.
No tak, Rufus robił ci różne psikusy, ale
nigdy czegoś takiego. Cieszyłaś się z tego, że kot wybrał właśnie Junsu, który
okazał się bardzo uczciwy. Nigdy nie wiadomo, co mogłoby się stać, gdyby klucze
znalazły się w innych rękach.
- Co ja mam z tym kotem - westchnęłaś i pogłaskałaś pupila.
Rozmowa z
Junsu naprawdę sprawiała ci przyjemność. Miałaś wrażenie, że moglibyście gadać
bez końca. Nie było między wami żadnej niezręcznej ciszy. Słowa same wychodziły
z waszych gardeł.
Gdy wyszedł, od razu
dorwałaś swojego kota, którego przytuliłaś i pocałowałaś w mięciutkie futerko.
- Och, pierwszy raz zrobiłeś dla mnie coś dobrego -
powiedziałaś, patrząc w błyszczące oczka kociaka, który się trochę wierzgał.
Naprawdę byłaś mu
wdzięczna. Mimo tego, że ten dzień zaczął się tak tragicznie, to zakończysz go
z uśmiechem na twarzy. Sprzątając salon po wizycie Junsu, napomknęłaś się na magazyn,
który niedawno kupiłaś, ale jeszcze nie zdążyłaś go przeczytać. To co przykuło
twoją uwagę, była okładka. Wzięłaś czasopismo do dłoni i przyjrzałaś się
mężczyźnie na pierwszej stronie.
- Wywiad z Xiah Junsu, tylko u nas... - przeczytałaś i
rozwarłaś szeroko oczy, przekartkowując gazetę.
Usiadłaś z wrażenia,
kiedy otworzyłaś na odpowiedniej stronie, gdzie na zdjęciach był właśnie twój
nowy sąsiad. Teraz już wiedziałaś, skąd kojarzyłaś Junsu.
- Jaki fail! - krzyknęłaś, zakrywając twarz gazetą.
Jak mogłaś popełnić
taką gafę?! Mogłaś zorientować się już po jego słowach, gdy mówił że jest
artystą. Teraz przeklinałaś swoją głupotę i brakiem zainteresowania światem
rozrywki.
Przez
kolejne dni, starałaś unikać, jakiekolwiek kontaktu z Junsu. Zanim wychodziłaś
z domu, upewniałaś się dokładnie, czy przypadkiem nie jest w pobliżu. Nadal
było ci wstyd za popełnioną przez ciebie gafę. Przecież to był sam Xiah Junsu,
a ty nawet tego nie zauważyłaś!
Wracając z wieczornej zmiany w pracy,
nie spodziewałaś się gości. Gdy wjechałaś na podjazd, zauważyłaś na schodkach
swojego domu siedzącego Junsu. Ten zauważając ciebie, wstał i spoglądał na twój
samochód, a szczególnie czułaś jego wzrok na sobie.
Co on tu robi,
krzyczałaś w myślach. Naprawdę nie chciałaś jeszcze z nim rozmawiać, a z
drugiej strony... tęskniłaś. Wyłączyłaś silnik i niepewnie wyszłaś z samochodu.
- O, Junsu? - udawałaś zaskoczoną jego wizytą. - Dobry
wieczór, co cię do mnie sprowadza?
Mężczyzna spojrzał na
ciebie, a ty nie mogłaś odgadnąć jego nastroju. Wydawał się zły, a zarazem
przygnębiony. Podszedł bliżej.
- Dlaczego mnie unikasz? - spytał, spoglądając w twoje oczy.
Obawiałaś się tego
pytania. Co teraz miałaś mu odpowiedzieć? Że popełniłaś gafę, że jest sławny,
że ci wstyd... Nie, sama nie potrafiłaś tego wyjaśnić.
Opuściłaś głowę, spoglądając na czubki swoich butów.
- Ja... - zajęknęłaś się. - Nie unikam cię, po prostu nie
miałam ostatnio czasu.
Starałaś nie
spoglądać mu w oczy, ale było to trudne. Jego oczy były jakby smutne, a jego
wyraz twarzy był przygnębiający. Nagle Junsu chwycił cię za ramiona. Byłaś
zaskoczona jego zachowaniem.
- Proszę, _____, powiedz prawdę! - ścisnął twoje ramiona,
spoglądając na ciebie z determinacją.
Naprawdę zależało mu
na prawdzie. Ale dlaczego tak się tym przejmował?
- Czy powiedziałem coś nie tak...?
- Nie, to nie twoja wina...ja... bo ty... - jąkałaś się, nie
wiedząc co powiedzieć.
- Co, ja? - spytał.
Przygryzłaś nerwowo
wargi. Spojrzałaś w jego czarne, błyszczące oczy.
- Jesteś sławny... - wyszeptałaś.
Momentalnie poczułaś
jak uścisk na twoich ramionach, zelżał. Spojrzałaś niepewnie na mężczyznę i to
co zobaczyłaś w jego oczach, zabolało cię. Dostrzegłaś ogromne rozczarowanie.
Między wami nastała niezręczna i dziwna cisza, którą
mężczyzna po chwili przerwał.
- A co to ma do rzeczy?! - krzyknął.
- Nic.
- No właśnie. Nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszyłem, że
mnie nie poznałaś, że mogłem zachowywać się naturalnie, że byłem sobą -
oznajmił.
Następnie pochylił
się w twoją stronę. Czułaś jego ciepły oddech na swoim policzku. Twoje serce
biło teraz o wiele szybciej.
- Proszę, nie rób mi tego. Naprawdę mi na tobie zależy - wyszeptał.
Jego słowa sprawiły,
że na twoich policzkach pojawiły się rumieńce, a serce jakby zaraz miało
wyskoczyć z twojej piersi. Nie miałaś pojęcia, jak zareagować. Naprawdę
ucieszyło cię to, bo samej ci na nim bardzo zależało.
Po chwili poczułaś
jego wargi na swoich. To był tylko moment, delikatny pocałunek, muśnięcie. Ale
to wystarczyło, aby Junsu całkowicie zawładną twoim sercem.
~*~
Scenariusz dla Park Ji Yong,
mam nadzieję, że nie zawiodłam twoich oczekiwań.
Zapewne jest wiele błędów, wiec przepraszam!
P.S. czekam na nowy rozdział o Infinite! ^^
Ah..to było słodkie i jak zawsze brak mi słów.. Jak ty to robisz że w ciągu jednego dnia potrafisz napisać coś takiego?
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnych scenariuszy moja kochana Onee-chan <3
~Alice
Samo zdjęcie sprawiło, że aż miałam ochotę schować się pod kołdrą. Tytuł mnie zaintrygował. Niby wydaje się popularną tematyką, a jednak Ty, zrobiłaś z tego coś oryginalnego. Pasowało to do mnie, jeszcze łatwiej było mi utożsamić się z bohaterką ( też mam kota). Jestem zachwycona, naprawdę.
OdpowiedzUsuńNo i nie sądziłam, że dodasz coś tak szybko! Jestem uradowana, że dziś sprawdzałam Twojego bloga. Ach, nie mogę się doczekać kolejnych Twoich scenariuszy! <3
Co do błędów, nie przejmuj się. Są sporadyczne, nie przeszkadzają, co więcej - to głównie jakieś przypadkowe literówki, a scenariusz i tak czytało się bardzo przyjemnie.
Co do Infinite, w ramach wdzięczności - postaram się jutro coś dodać. c:
Pozdrawiam i życzę weny!^o^
Bardzo się z tego cieszę, że ci się podoba. Po takich słowach, ma się dosłownie wenę do dalszego pisania. ^^
UsuńO, cieszy mnie to. Jestem pewna, że weny Ci nie zabraknie!^^
UsuńJak obiecałam, dodałam nowy rozdział o Infinite.
Pomyślałam, że Cię poinformuję. c:
To było... Świetne <3 aż po prostu brak mi słów :3
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się go czytało. No... no po prostu nic dodać nic ująć :D
Aaaaż czekam na ten dzień, kiedy napiszesz coś nowego <3