- Lee ChangSeon - powiedział nauczyciel, trzymając w ręku
plik kartek.
Wywołany chłopak,
wstał ze swojego miejsca i podszedł do biurka nauczyciela.
- Tylko sześć punktów, to wstyd! - oznajmił nauczyciel matematyki,
podając chłopakowi jego egzamin.
Cała klasa wybuchła
śmiechem, prócz ciebie. Dla ciebie to było żałosne. Siedziałaś w pierwszej
ławce, obserwując swojego kolegę z klasy, jeśli mogłaś go tak nazwać. Lee
ChangSeon, zwany również Joon należał do popularnych osób, elity o której ty
mogłaś tylko pomarzyć. Byłaś klasowym kujonem i ludzie raczej trzymali się od
ciebie z daleka. Nie przeszkadzało ci to, miałaś kilka koleżanek i to
wystarczyło ci do szczęścia. Nie chciałaś mieć nic wspólnego z tymi ludźmi
przesiąkniętymi pozerstwem i fałszerstwem, a szczególnie z Lee Joonem.
- Lepiej usiądź na miejscu, nie mam do ciebie sił -
westchnął nauczyciel, który był załamany wynikiem i arogancją chłopaka.
Joon wrócił na swoje
miejsce, mając na ustach nadal ten uśmieszek. Nie było widać po nim, aby
przejmował się swoim wynikiem.
- I najlepszy wynik, dziewięćdziesiąt sześć punktów -
oznajmił mężczyzna z uśmiechem. - _____, proszę.
Nauczyciel wyciągnął
w twoją stronę kartkę, a ty wstałaś, aby odebrać swój egzamin. Usłyszałaś za
sobą tylko ciche głosy. Byłaś do tego przyzwyczajona, więc nie zwróciłaś na to
uwagi. Uodporniłaś się na takie typu zachowanie.
Gdy wracałaś do swojej
ławki, spojrzałaś na Joona, który przyglądał ci się w zamyśleniu. Szybko
odwróciłaś od niego wzrok i usiadłaś na swoim miejscu.
- _____ i ChangSeon, proszę zostać po lekcjach - oznajmił
nauczyciel, spoglądając na was.
Zdziwiłaś się.
Spojrzałaś ukradkiem do tyłu na chłopaka. Joon również był zaskoczony, ale nie
odezwał się. Gdy spojrzał na ciebie, szybko odwróciłaś się.
Dalsza
lekcja minęła na omawianiu całego egzaminu i najczęściej popełnianych błędach.
Nie słuchałaś nauczyciela, myślami byłaś daleko, a do tego ciągle czułaś na
swoich plecach czyjś wzrok i nie wiedząc dlaczego, pomyślałaś o Lee Joonie. Jednak
nie miałaś odwagi, aby spojrzeć w tamtym kierunku.
Gdy
zabrzmiał dzwonek, momentalnie cała klasa opustoszała. Zostałaś tylko ty i
Joon.
- Proszę, podejdźcie - powiedział nauczyciel, pokazując
przyjaznym gestem, abyście podeszli do niego.
Zrobiliście, jak
kazał.
- Myślałem o tym długo i postanowiłem, że tak nie może być.
Spojrzeliście
wyczekująco na nauczyciela, obawiając się, co mógł wymyślić.
- ChangSeon, masz ogromne braki, więc najlepszym wyjściem
będzie jeśli _____ udzieli ci kilka lekcji, jest bardzo dobra, a ja niestety
nie mam czasu na nadrabianie twoich zaległości z podstawówki.
Byłaś w szoku, ale
nie tylko ty. Joona również wmurowało w ziemię.
- Mam inne rzeczy do roboty - burknął.
- Jeśli nie zaliczysz tego testu, to możesz pożegnać się z
tą szkołą - zagroził nauczyciel.
Czy ty nie miałaś nic
do dodania w tej kwestii? Nie uśmiechało ci się takie coś, szczególnie że
musiałabyś poświęcić swój cenny czas dla tego niżu społecznego. Spojrzałaś z
niesmakiem na chłopaka.
- A więc załatwione - oznajmił nauczyciel z uśmiechem na
twarzy. - Za dwa tygodnie jest poprawka - przypomniał i wyszedł z klasy,
pozostawiając was w osłupieniu.
- Dobra, nie zamierzam się w to bawić i tak to olejesz -
oznajmiłaś, gdy upewniłaś sie, że nauczyciel poszedł.
Chciałaś już odejść,
ale zatrzymał cię uścisk na nadgarstku.
- Nie tak szybko.
Spojrzałaś zaskoczona
na chłopaka, który uśmiechał się kącikami ust. Zmarszczyłaś brwi, twój instynkt
samozachowawczy właśnie włączył się. Po Joonie nigdy nie było wiadomo, czego
się spodziewać.
- Nie zamierzam wylecieć ze szkoły, a ty jako pilna i
grzeczna uczennica nie możesz tak po prostu kwestionować polecenia nauczyciela
- na jego ustach nadal był ten uśmieszek, który powoli zaczął cię drażnić.
Zacisnęłaś dłonie w
pięści. Poniekąd Lee miał racje.
- Dobrze, po szkole widzimy się w bibliotece - odparłaś. -
Spróbuj się tylko spóźnić.
Chłopak tylko kiwnął
głową.
- A teraz możesz mnie puścić? - spytałaś, zdając sobie
sprawę, że chłopak nadal cię trzyma.
Siedziałaś
w bibliotece już od dziesięciu minut. Wściekła ściskałaś w ręku podręcznik z
matematyki. Mogłaś się tego spodziewać, że zostaniesz olana, a chłopak
zapomniał, bądź - wkręcił cię, a teraz śmieje się z ciebie z jego żałosnymi
kumplami.
- Cholerny Lee, zabiję go - mówiłaś sama do siebie.
Wstałaś i ruszyłaś ku
wyjściu. Nie było sensu siedzieć tu i czekać na cud, że chłopak pojawi się. Gdy
już chciałaś wyjść z biblioteki, zderzyłaś się z kimś. Zatoczyłaś się do tyłu,
i gdyby nie osoba, która cię przytrzymała za ramiona, upadłabyś. Podniosłaś
głowę i zobaczyłaś przed sobą ChangSeona.
- O, któż to się zjawił - prychnęłaś, wyrywając się z jego
uścisku.
Może powinnaś
podziękować, że cię uratował od nieprzyjemnego upadku? Ale tę myśl szybko
porzuciłaś. To on był powodem, że mogłaś upaść.
- Przepraszam, ale trening nam się przedłużył.
Spojrzałaś na niego
uważnie i nie zauważyłaś oznak, aby kłamał. Dodatkowo, jego włosy były
wilgotne, a na policzkach miał czerwone wypieki. Musiał się spieszyć.
- Dobrze - mruknęłaś i odwróciłaś się, wracając na miejsce,
które zajmowałaś wcześniej.
Joon usiadł obok
ciebie, wyciągając z swojej torby zeszyt i podręcznik z matematyki.
- Możesz pokazać mi swój test? - spytałaś, a on spojrzał na
ciebie zaskoczony. Westchnęłaś. - Chcę tylko zobaczyć w czym masz problem,
chociaż po tych sześciu punktach nie wiem, czego się spodziewać - mruknęłaś w
odpowiedzi.
Chłopak wyjął
zwinięty w samolot egzamin, a następnie podał ci go. Wyglądał na zażenowanego i
zawstydzonego. Spojrzałaś na kartkę i zmarszczyłaś brwi.
- Czy ty coś próbowałeś tu zrobić? - spytałaś, spoglądając
na niego.
Chłopak wzruszył
ramionami.
- Na zamkniętych strzelałem, a zadanie ósme udało mi się
ściągnąć, a reszty mi się nie chciało - odparł.
Jęknęłaś. Jak mogłaś
dać się w coś takiego wciągnąć? Coś czułaś, że przed tobą będzie długa droga.
- Dobrze, może zaczniemy od tych łatwiejszych rzeczy, może
ciągi?
- Co?
- Funkcja kwadratowa?
Chłopak spoglądał na
ciebie otępiałym wzrokiem. Spojrzałaś na test, szukając czegoś prostego.
- Może inaczej, co sprawia ci największy problem?
- Nie wiem, dlaczego nie omówimy tych zadań z testu?
- To ci nic nie da, jeśli nie zrozumiesz, jak to się liczy -
odparłaś.
- Ale po co mam się wszystkiego uczyć, wystarczy, abym
ogarnął te zadania i po problemie - oznajmił entuzjastycznie.
Spojrzałaś na niego,
kręcąc z politowaniem głową. Chciałabyś być tak beztroska, jak Joon. Trochę mu
tego zazdrościłaś, takiego podejścia do wszystkiego.
- Z takim podejście nigdy tego nie zdasz.
Usłyszałaś jego
prychnięcie.
- A więc załóżmy się - oznajmił, a ty spojrzałaś na niego w
szoku.
Na jego ustach był
ten figlarny uśmieszek.
- Nie bawię się w takie coś.
- Boisz się? - zadrwił.
Ścisnęłaś dłonie w
piąstki, spoglądając z wyższością na chłopaka.
- Dobrze, a więc o co się chcesz zakładać, panie Lee?
- Jeśli zdam, umówisz się ze mną - oznajmił, a ty niemal
zakrztusiłaś się własną śliną.
- Że co proszę?! - spojrzałaś na niego w szoku, ale chłopak
nie wydawał się przejęty.
- To co słyszałaś, jeśli wygram, pójdziesz ze mną na randkę.
- Dobrze, a jeśli oblejesz?
Wątpiłaś w to, aby temu neandertalczykowi udało się zdać,
ale on tylko uśmiechnął się szerzej.
- To proste, również pójdziesz ze mną na randkę - oznajmił,
wzruszając ramionami.
Omal nie wybuchłaś
śmiechem, słysząc te słowa. Spojrzałaś na niego z politowaniem.
- To już nie nazywa się zakład - zadrwiłaś.
- Dobrze, a więc co chcesz?
Zamyśliłaś się
chwilę, bo sama nie wiedziałaś, czego mogłabyś oczekiwać. Jednak nic dobrego
nie przychodziło ci na myśl.
- Chyba ktoś nie ma pomysłu - podśpiewywał ci nad uchem.
Spojrzałaś na niego z
mordem.
- Jeśli oblejesz, zgłosisz się na przesłuchania do
najbliższego szkolnego przedstawienia!
Spodziewałaś się jego
zażenowanej miny, ale ten jego irytujący uśmieszek nie znikał z twarzy.
- Och, zapomniałaś, że jeśli obleję to wylatuję ze szkoły -
zaśmiał się.
Naprawdę miałaś już
dość. Siedziałaś tu z jakieś pół godziny, a już nie potrafiłaś wytrzymać z nim
psychicznie.
- Więc powiesz przed całą szkołę, że jesteś homo - powiedziałaś
z uśmieszkiem, a mu zrzedła mina.
- To niemożliwe - burknął.
Czyżby Lee Joon
stracił swoją pewność siebie? Drwiłaś w myślach. Uśmiechnęłaś się tryumfująco.
- Przecież jeśli oblejesz, wyrzucą cię ze szkoły, więc
powinno ci to być obojętne - odparłaś, uśmiechając się słodko. Jeśli chce się
bawić, proszę bardzo.
Joon mruknął coś pod
nosem niezrozumiałego. Między wami nastała cisza, a ty już byłaś pewna swojej
wygranej, a raczej liczyłaś na to, że chłopak odwoła ten absurdalny zakład.
- Zgadzam się - usłyszałaś po chwili.
Spojrzałaś w szoku na
Joona, który znów miał na ustach ten uśmieszek. Podał ci dłoń, a ty niemrawo
odwzajemniłaś gest. Następnie przeciął wasze dłonie.
I tak, od
tygodnia spotykaliście się w bibliotece, aby rozwiązywać zadania testowe. W
myślach ciągle uśmiechałaś się głupkowato na myśl o zakładzie. To było
niemożliwe, aby chłopak wygrał. Nie z takim podejście. Nawet jeśli pokazałabyś
mu kilka zadań, jak się je rozwiązuje. On nawet nie potrafił dobrze rozwiązać
równania, a co dopiero policzyć skomplikowane działania z mnożeniem i
dzieleniem. Zauważyłaś, że chłopak miał problemy z tabliczką mnożenia i nawet
było ci go żal.
- Spójrz, tutaj nie musisz się męczyć, aby liczyć to na
palcach - powiedziałaś i wzięłaś kartkę, aby wypisać chłopakowi wszystkie liczy
do kwadratu. - To kwestia wyuczenia się na pamięć, później wszystko podstawiasz
do wzorów, które również musisz zapamiętać. Nawet nie musisz martwić się o
spierwiastkowanie, możesz to tak zostawić. Najważniejsze są miejsca zerowe.
Chłopak słuchał cię z
należytą uwagą. Spoglądał na kartkę w której tłumaczyłaś mu, jak prawidłowo
obliczyć daną funkcję.
- Następnie rysujesz sobie parabolę, o tak - narysowałaś
prymitywny wykres. - A później wyznaczasz przedział dla x. Rozumiesz?
Gdy zerknęłaś na
chłopaka, ten już nie spoglądał na kartkę, lecz na ciebie. Był niewyobrażalnie
blisko, czułaś jego ciepły oddech na swoim policzku. Mimowolnie zarumieniła
się.
- Czy ty mnie słuchasz? - warknęłaś, odsuwając się od niego.
W odpowiedzi posłał
ci tylko uśmiech. I nie był to uśmiech tego cwaniaka, lecz ten prawdziwy,
przyjazny.
Te kilka dni
wystarczyło ci, aby choć trochę zmienić zdanie o chłopaku. Ale tylko trochę!
Zauważyłaś, że przy ludziach zachowuje się inaczej, niż jesteście sami. To cię
zdziwiło, bo zawsze myślałaś, że Lee Joon to pozer, ale najwidoczniej pomyliłaś
się.
Dzień
poprawkowego testu nadszedł bardzo szybko. Siedziałaś przed klasą, oczekując na
wyjście chłopaka. Nie przyznawałaś się do tego, ale trochę denerwowałaś się.
Chciałaś, aby Joon zdał, ale gdy pomyślałaś o zakładzie, od razu zmieniałaś
zdanie. W sumie, to byłaś pełna sprzecznych uczuć.
Nie przyznawałaś się
również do tego, że zaczęłaś darzyć chłopaka jakąkolwiek sympatią, chociaż jego
kolegów ciągle uznawałaś za plebs, który wałęsa się po tej szkole bez celu.
Po chwili
Joon wyszedł z klasy z opuszczoną głową, trzymając w dłoni test. Zmarszczyłaś
brwi, podchodząc do niego. Czyżby nie zdał? Momentalnie zrobiło ci się go żal i
samej sobie było ci smutno.
- I jak? - spytałaś najdelikatniej, jak potrafiłaś.
Chłopak nie odezwał
się. Przygryzłaś dolną wargę, czyli jednak oblał... Przełknęłaś ślinę,
postanowiłaś odwołać ten cały zakład, bo naprawdę nie chciałaś, aby Joon, gdy
już poznałaś go z innej strony, skompromitował się.
- Wiesz, myślałam o zakładzie i pomyślałam, że możemy go
odwo...
- Zdałem! - wykrzyczał wesoło, zmieniając w mgnieniu oka
swoją postawę.
W oburącz trzymał
kartkę, pokazując ci swój wynik.
- Aż sześćdziesiąt pięć punktów! - wykrzyczał uradowany.
Następnie podał ci
kartkę, abyś mogła się temu przyjrzeć, a w tym czasie Joon zaczął odstawiać
swój taniec zwycięstwa.
Marszcząc brwi,
przyglądałaś się rozwiązywanym zadaniom. Chwila, coś ci tu nie pasowało... Tych zadań nie przerabialiście, ale on jakimś
cudem miał pełną pulę punktów za rozwiązanie i wynik. Spojrzałaś na niego
podejrzanie.
- Chodź no tu! - rozkazałaś, a Joon podszedł do ciebie z
wielkim bananem na twarzy.
- Od dzisiaj możesz nazywać mnie mistrzem matematyki -
oznajmił z dumą, przeczesując nonszalancko swoją grzywkę.
Spojrzałaś na niego
spod byka, a następnie pokazałaś mu test i zadania.
- Jestem ciekawa, jakim cudem to rozwiązałeś, jeśli nawet
tego nie przerabialiśmy, bo stwierdziłeś, że to za trudne - mruknęłaś, krzyżując
ręce. - Możesz mi to wytłumaczyć?
Chłopak zaśmiał się
zakłopotany.
- Ups, chyba zapomniałem ci powiedzieć, że chodziłem na
dodatkowe korepetycje - oznajmił z udawanym zdziwieniem.
Spojrzałaś na niego z
mordem. Miałaś wielką ochotę wziąć i go udusić.
- Oszukałeś mnie! - krzyknęłaś oburzona.
Chciałaś go złapać,
ale jego refleks był szybszy. Wyrwał ci z dłoni test i przebiegł kilka kroków
do przodu.
- Tak wyszło i to w ogóle nie było specjalnie, aby wygrać
zakład - krzyknął z końca korytarza, uśmiechając się wesoło. - To widzimy się w
sobotę! Jeszcze się dogadamy - puścił ci oczko i zniknął za ścianą kolejnego
korytarza.
Nie mogłaś
w to uwierzyć. Dałaś się oszukać. Tak po prostu. A jednak nie mogłaś być na
niego zła. W głębi serce odetchnęłaś z ulgą, że Joon zdał, a wizja randki nie
była wcale taką złą rzeczą, jaką wydawałoby się na początku.
Do soboty czas
minął bardzo szybko. Nawet nie zorientowałaś się, a już stałaś przed lustrem, oglądając się z
każdej strony. Nie mogłaś uwierzyć, że dałaś się tak w to wkręcić. Ta jego
pewność siebie uśpiła twoja czujność.
- Uśmiechasz się - stwierdziła twoja matka z uśmiechem,
stojąc w progu twojego pokoju.
Spojrzałaś na nią
zaskoczona.
- Nie wiem o co ci chodzi - odparłaś, zarumieniona.
Twoja rodzicielka
uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Och, kochanie, cieszysz się na spotkanie z tym chłopakiem,
prawda?
- Nie! - zaprzeczyłaś szybko, zawstydzona. Próbowałaś zakryć
swoje wypieki na twarzy, ale bezskutecznie. - To tylko, dlatego, że dałam się
oszukać i przegrałam zakład! Nic więcej!
W odpowiedzi, twoja
matka zaśmiała się, kręcąc głową. Jednak nie skomentowała tego.
Wyszłaś ze
swojego mieszkania z mieszanymi uczuciami. Nie dało się ukryć faktu, że twoja
twarz od rana promieniała i ciągle, nieświadomie uśmiechałaś się.
Skierowałaś się pod
teatr, to tam umówiłaś się z Joonem, który był już na miejscu. Chłopak, widząc
cię, pomachał ci z entuzjazmem. Podeszłaś do niego, a on na powitanie, przytulił
cię. Zarumieniłaś się.
- Myślałem, że już nie przyjdziesz.
- Dotrzymuję słowa - odparłaś, a ten znów wyszczerzył się.
Musiał się tak
uśmiechać? Przez to wszystko, czułaś się skrępowana, a twoje serce biło o wiele
szybciej.
- Dobrze, więc teraz zapraszam cię na kawę! - oznajmił,
chwytając twoją dłoń i pociągnął w stronę centrum.
Nie wyrwałaś swojej
dłoni z jego uścisku. Nie przeszkadzało ci to, a wręcz sprawiało ci niemałą
przyjemność. Nigdy nie czułaś się w taki sposób, nigdy jeszcze żadem chłopak
nie trzymał cię w taki sposób. Zawsze odsuwałaś się od swoich rówieśników,
uważając ich za niepotrzebny balans. Nie potrzebowałaś tego, do teraz...
Siedzieliście
w małej kawiarence, gdzie serwowali najlepsze ciastka domowej roboty. Ciągle
musiałaś powstrzymywać się od wybuchnięcia głośnym śmiechem. Lee Joon był
naprawdę świetnym chłopakiem - zabawnym, charyzmatycznym i przystojnym. Nie
mogłaś uwierzyć, że przez te dwa lata uważałaś go za kogoś innego. Miałaś o nim
błędne zdanie i teraz nie wyobrażałaś sobie, aby było inaczej.
- Możesz zamknąć oczy? - poprosił nagle.
Spojrzałaś na niego
podejrzanie.
- Proszę - powiedział błagalnie, widząc twój wzrok.
Westchnęłaś i
wykonałaś jego prośbę. Przymknęłaś powieki, nie wiedząc czego się spodziewać.
Słyszałaś, jakiś szmer, a po chwili poczułaś coś miękkiego na swoich ustach.
Otworzyłaś szeroko oczy. To Joon pochylał się nad tobą, składając na twoich
ustach delikatny pocałunek. Byłaś w szoku, nawet nie wiedziałaś, co zrobić.
Siedziałaś sparaliżowana, mając wrażenie, że twoje serce zaraz wyskoczy ci z
piersi.
Gdy Joon przerwał
pocałunek, spojrzał na ciebie z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Dotknęłaś swoich
ust, spoglądając zarumieniona na chłopaka.
- Marzyłem o tym od samego początku, gdy cię zobaczyłem -
rzekł, dotykając twojej dłoni. - Mam nadzieję, że na tym spotkaniu się nie
skończy...
Spojrzałaś na niego i
nawet nie myśląc, zgodziłaś się z jego słowami, kiwając tylko głową. Nadal
byłaś w szoku. To był twój pierwszy pocałunek, a do tego jego słowa. To
znaczyło, że podobałaś mu się już od pierwszej klasy.
~*~
Dla Kim
. . .
OdpowiedzUsuńOkej. Spróbuję to skomentować.
. . .
Nie, chyba jednak nie dam rady. T^T
Awww! Dobra. Wzięłam się w garść i spróbuję!
Nie jestem genialnym dzieckiem, ale korepetycje z matmy to coś, z czym miewałam do czynienia. I uczniowie bywali różni. W dodatku kwestia dumy i zakładu. To idealnie pasowało do mnie! *-* Lee Joon to mój bias w MBLAQ i zawsze z jednej strony uwielbiałam jego uśmiech, a z drugiej, irytowałam się, gdy widziałam czasem jego zachowania. Bywa arogancki, a zarazem uroczy. Ach, ten Honey ABS.
Czytałam z zapartym tchem, podobało mi się. Naprawdę. Przed oczami miałam ten jego uśmieszek. Coś cudownego. <3
Btw. Mówiłaś, że szybko to raczej nic nie napiszesz, a tu taka miła niespodzianka! Aż mnie samej zachciewa się coś tworzyć!
Kyane została oficjalnie moim natchnieniem.
Hwaiting! Oby jak najwięcej weny Cię naszło w najbliższym czasie! ^_^
Ojej, cieszę się z tych pozytywnych słów. I to bardzo.
UsuńOch, ale to właśnie na aroganckich facetów lecimy, bo i tak wiem, że lubisz ten typ. XD
Serio tak mówiłam? o.o
No nieważne, ale twoje słowa mnie zaskoczyły, ale cieszę się, że sprawiam, że chce ci się pisać! Ach, zostałam twoją muzą! XD Wzruszyłam się, serio.
Dziękuję. <3
Ojej, to było piękne. Wiedziałam, że napiszesz coś naprawdę dobrego i nie zawiodłam się!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Mam nadzieję, że wkrótce znów coś napiszesz. c:
Pozdrawiam!
/ Kim.
Dziękuję.
UsuńBardzo mnie to cieszy, że ci się spodobało. :)
TT^TT czemu tak mało scenariuszy z osobami które znam... nie lubię czytać jak nie znam/nie lubię zespołu więc ten i scenariusz z Zico i Jego bratem były jedynymi które przeczytałam, ale wspaniale piszesz... mam nadzieję, że pojawi się jakiś który przeczytam w najbliższym czasie, bo niestety mało jest osób które tak sensownie piszą. Było dużo, wciągnęło mnie i cudnie!
OdpowiedzUsuń