Siedziałaś
w salonie, przy ładnie zastawionym stole. Biały obrus, porcelanowa zastawa,
świeczki, pięknie lśniące kieliszki. Potrawy już dawno ostygły, a lód który
miał utrzymywać odpowiednią temperaturę szampana - stopił się.
Ten dzień
miał być wyjątkowy - dla ciebie i twojego chłopaka, którym był sławny Kris z
Exo-m. Spotykaliście się już od bardzo długiego czasu, a dzisiejszego dnia była
właśnie wasza druga rocznica. Na tę okazję specjalnie zwolniłaś się wcześniej z
pracy, aby móc zrobić kolację - nieczęsto to robiłaś z braku czasu, ale tym
razem naprawdę się starałaś. Za swoją marną wypłatę kupiłaś najładniejszą
sukienkę, wybrałaś się do kosmetyczki i fryzjera. Wszystko specjalnie na tę
okazję. Ale teraz to wszystko poszło na marne - Kris nie przyszedł, tak jak
obiecywał.
Wstałaś i
zaczęłaś zbierać talerze. Nie było sensu marnować jedzenia, więc postanowiłaś
je schować do lodówki. Spojrzałaś na zegarek, który wskazywał północ. I tak
właśnie skończył się twój długo wyczekiwany dzień. Zacisnęłaś dłonie na
talerzach i przygryzłaś wargi, aby powstrzymać łzy, które zdążyły już napłynąć
do oczu.
Usłyszałaś
przekręcenie kluczyka w zamku, a następnie trzask dochodzący od drzwi
frontowych. Może nie było za późno, pomyślałaś szczęśliwa. Szybko odstawiłaś
talerze i podbiegłaś do holu, gdzie twój chłopak próbował zdjąć buty.
- Witaj w domu! - uśmiechnęłaś się miło, ocierając oczy, aby
Kris nie zobaczył, że płakałaś.
Chłopak podniósł
głowę i to co cię uderzyło - był wyraz jego twarzy oraz odór alkoholu.
- Och, _____, jeszcze nie śpisz? - spytał zaskoczony, kiedy
już stanął przed tobą.
- Wygląda na to, że nie - odparłaś i odsunęłaś się od niego.
Kris tylko mruknął
coś pod nosem i ominął cię, kierując się w stronę sypialni.
- Gdzie byłeś? - krzyknęłaś, podążając za nim.
- Tu i tam - odparł wymijająco, machając ręką.
- Czyli?
- Daj spokój, _____ - odparł zdejmując koszulkę. - Byłem z
Chenem.
- Tylko?
Kris spojrzał na
ciebie spod półprzymkniętych powiek.
- Coś sugerujesz?
- Nie, ale obiecałeś, że dzisiaj będziesz wcześniej w domu!
- podniosłaś swój głos o ton wyżej.
- Wybacz, że moja praca wymaga ode mnie, że muszę zostawać
po godzinach - warknął sarkastycznie.
Prychnęłaś cicho.
- Tą pracą nazywasz upijanie się z Chenem?
Kris spojrzał na ciebie
ze złością w oczach.
- A co w tym złego, że pójdę sobie raz na jakiś czas z przyjacielem
na piwo?! - Kris również podniósł swój głos.
- I akurat dzisiaj musiałeś iść?
- Daj spokój, zawsze jestem szybko w domu, więc nie wiem, o
co masz za złe.
- Wiesz przynajmniej jaki dzisiaj dzień?
- Dwudziesty czwarty czerwca, dzień jak każdy inny - odparł,
wzruszając ramionami.
Rozszerzyłaś szeroko
oczy.
Zapomniał. Naprawdę zapomniał...
- Zachowujesz się jakbyśmy byli jakimś małżeństwem, to jest
już męczące - oznajmił Kris, kładąc się do łóżka. - Możesz zgasić światło?
Naprawdę mam dość dzisiejszego dnia i chciałbym odpocząć.
- Ile wypiłeś?
Kris uchylił powieki,
spoglądając na ciebie.
- Powiedziałem, że masz mi dać spokój, chyba wspólne
mieszkanie nam nie służy - odparł, przykrywając się całkowicie kołdrą.
Podeszłaś do jego
łóżka i wściekła zerwałaś z niego przykrycie. Kris spojrzał na ciebie z
oburzeniem.
- Wspólne mieszkanie nam nie służy? - zadrwiłaś. - A więc
może lepiej, jak się wyprowadzę?!
- Zachowujesz się,
jak rozhisteryzowana księżniczka, jestem zmęczony, a ty mi tu odstawiasz
szopki, _____, skończy to. - Powiedział spoglądając na ciebie oschłym wzrokiem.
Cofnęłaś się, puszczając
kołdrę. Chłopak widząc to, poprawił sobie posłanie.
- Dobranoc - mruknął, kładąc się ponownie do łóżka.
Spoglądałaś osłupiała
na Krisa, który najspokojniej leżał w łóżku w zamkniętymi oczami. Jego słowa i
postawa naprawdę cię zraniły. Jak mógł zapomnieć? Przecież jeszcze kilka dni
temu o tym rozmawialiście. Cieszyliście się, że wytrwaliście tak długo.
Nie
potrafiłaś zasnąć, całą noc przesiedziałaś w salonie, spoglądając na palące się
świeczki. Czułaś swoje zdrętwiałe plecy oraz kark. Siedzenie w jednej pozycji
nie było przyjemne.
W twojej głowie nadal
były wspomnienia z wczorajszego dnia. Szczególnie słowa Krisa cię zraniły.
Mogłaś wybaczyć, że zapomniał o twoich urodzinach, ale wtedy miał naprawdę dużo
na głowie, ale teraz? Mieli przerwę, wolne, a on praktycznie cały dzień
przesiadywał w wytwórni, a może...
Ma kogoś?
Zawsze rano wcześnie
wychodził, a wracał wieczorem. Nigdy nie zwróciłaś na to uwagi, ale teraz
wszystko układało się w całość. Musiałaś to sprawdzić.
Weszłaś do sypialni i upewniając się,
że Kris śpi - poszperałaś w jego spodniach w poszukiwaniu telefonu. Gdy
znalazłaś upragnioną rzecz, przysiadłaś na ziemi i włączyłaś go, na szczęście
znałaś pin swojego chłopaka.
- Co robisz? - usłyszałaś.
Przestraszona
upuściłaś telefon i odwróciłaś się. Kris przyglądał ci się badawczo, spod
półprzymkniętych powiek. Bez wątpienia był zły.
- N-Nic - wyjęknęłaś.
Naprawdę był straszny, gdy miał taki wzrok.
- Właśnie widzę - mruknął, chwytając swój telefon. Spojrzał
na wyświetlacz. - Wiadomości? - przeczytał, podnosząc jedną brew do góry. Następnie
przeniósł swój wzrok na ciebie. - Co to ma znaczyć?!
- A może ty mi to wyjaśnisz?! - podniosłaś swój głos,
wstając z ziemi.
- Że co proszę? - spytał zaskoczony Kris.
Prychnęłaś pod nosem.
- Zdradzasz mnie! - krzyknęłaś oskarżycielsko celując w
niego palcem.
No cóż, twoje
oskarżenia były bez podstawne, ale naprawdę byłaś zła i zdesperowana.
- Masz jakieś dowody? - zadrwił.
Zacisnęłaś dłonie w
pięści i zarumieniłaś się.
- N-nie.
- No właśnie, więc sobie odpuść - oznajmił, wstając z łóżka.
Powiedział to tak
normalnie, nawet nie zapewnił, że tak nie ma. Powinien cię przynajmniej
przytulić. Zawsze tak robił rano, gdy wstawaliście. Wyszedł do łazienki,
zostawiając perfidnie swój telefon. Spojrzałaś na niego, i tak wiedziałaś, że
nic już tam nie znajdziesz. Opadłaś na łóżko i skuliłaś się, przykrywając po
sam czubek.
- Ochłoń trochę, a ja wychodzę - usłyszałaś. - I nie martw
się, dzisiaj będę punktualnie o dziewiętnastej - miałaś wrażenie, że drwi z
ciebie.
Wpakowałaś
ostatnie rzeczy do obszernej torby. Wzięłaś do ręki wasze wspólne zdjęcie, które
było zrobione podczas waszej pierwszej rocznicy. Dokładnie rok temu, jeszcze
świętowaliście ten szczególny dla was dzień.
Westchnęłaś smutno i odstawiłaś ramkę ze zdjęciem na swoje miejsce.
Ruszyłaś do wyjścia, ostatni raz patrząc na to puste, bez życia mieszkanie. Z
trudem je opuszczałaś, mając w brzuchu dziwną pustkę.
Skierowałaś
się do mieszkania swojej przyjaciółki. Nie miałaś się, gdzie podziać na te
kilka godzin. Poza tym, musiałaś się z nią zobaczyć przed swoim wyjazdem.
Przecież nie było wiadomo, kiedy znów się zobaczycie.
- ______? - najwyraźniej była zdziwiona twoją wizytą.
Jednak, gdy zobaczyła
twój wzrok i wielką walizkę, domyślała się o co mogło chodzi. Bez słowa
wpuściła cię do środka.
- Co się stało? Nie mów mi, że zerwaliście z Krisem?
Od razu zostałaś
obsypana tego typu pytaniami, gdy usiadłyście w salonie. Jednak nie
odpowiedziałaś na żadne z tych pytań.
- _____! Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? - spytała
podirytowana.
Spojrzałaś na nią i
westchnęłaś. Opowiedziałaś jej ze wszystkimi szczegółami wczorajszy dzień i
opisałaś zachowanie swojego chłopaka. Ona słuchała cię z niedowierzeniem,
kręcąc głową.
- I co teraz masz zamiar zrobić? - spytała, patrząc znacząco
na twoją walizkę.
- Wyjeżdżam do Polski - odparłaś, a przyjaciółka rozwarła
szeroko oczy.
Zaśmiała się nerwowo.
- Żartujesz sobie? Nie możesz!
- Jak to nie mogę?
- Słuchaj, _____. Wiem, że Kris zachował się, jak zachował,
ale to facet. Zdarza im się zapomnieć...
- Usprawiedliwiasz go? - zadrwiłaś, spoglądając na
przyjaciółkę z zarzutem, że nie sprzyja twojemu pomysłowi.
- Nie usprawiedliwiam, tylko sądzę, że to zbyt pochopna
decyzja. Poza tym, nie zerwaliście i to nie w porządku, że wyjedziesz do Europy
nic mu nawet nie mówiąc.
Twoja przyjaciółka
miała racje. Było to nie w porządku, ale czy wczorajsze zachowanie Krisa było
na miejscu? Może to było z twojej strony zbyt pochopne i samolubne.
- Nie widziałaś jego wzroku, jawnie ze mnie drwił, to nie
był Kris, którego znam. Nawet nie wysilił się, aby zaprzeczyć, aby mnie
pocieszyć. Nic. Miałam wrażenie, że mam do czynienia z obcym człowiekiem -
wybuchłaś płaczem.
Zakryłaś twarz w
dłoniach. Znów poczułaś tę dziwną pustkę w brzuchu i twoje serce, które miałaś
wrażenie, że rozbija się na milion kawałeczków. Poczułaś delikatny uścisk,
oparłaś głowę o ramię przyjaciółki, wypłakując się w jej bluzkę.
- Rozumiem twoje uczucia, ale czy to musi być Polska?
- Zabukowałam już bilet, poza tym, muszę to jeszcze wszystko
przemyśleć na spokojnie - odparłaś.
- Kiedy masz odlot?
- Dzisiaj wieczorem.
Kris cały
dzień chodził nieobecny. Miał wyrzuty sumienia, co do jego zachowania wobec
ciebie. Nie potrafił skupić się na najprostszych rzeczach, a do tego
wszystkiego dochodził ten nieznośny ból głowy. Ciągle myślał o tobie i
zastanawiał się, jak przeprosić cię za swoje zachowanie, które nie było w
porządku. Dzisiaj postanowił, że wróci wcześniej, robiąc ci niespodziankę. Na
przeprosiny, kupił już bukiet czerwonych róż oraz twoją ulubioną czekoladę. Nie
wiedział tylko, że gdy przyjdzie do domu, ty już dawno będziesz w samolocie do
swojego kraju.
Wszedł do mieszkania
i został dziwną ciszę. Odstawił kluczyki i wszedł cicho.
- _____? - zawołał, ale odpowiedziała mu cisza.
Zmarszczył brwi. Wszedł do kuchni, salonu -
wszędzie pustka. Skierował swoje kroki do sypialni. Z obawą otworzył drzwi.
- _____? - wyszeptał, wchodząc do pomieszczenia.
To, co został w
pokoju, przeraziło go. Wspólna szafa była otworzona na oścież, a twoje ubrania
i walizka zniknęły. Opuścił kwiaty i czekoladki na ziemię, podchodząc do szafy.
Z niedowierzeniem spoglądał na to.
- F*ck! - wykrzyczał, wyjmując telefon.
Postanowił do ciebie
zadzwonić, miał tylko nadzieję, że odbierzesz. Ale to było złudne, miałaś
wyłączony telefon. Przykucnął i przeczesał nerwowo swoje włosy, przypominając
sobie, co zrobił źle. Zachował się chamsko, ale... kątem oka spojrzał na wasze
wspólne zdjęcie, które stało na małej szafce. Jego oczy zwęziły się do granic
możliwości.
Teraz do niego
dotarło. Wziął telefon i sprawdził datę.
"Dwudziesty czwarty czerwca, dzień jak
każdy inny"
- O nie...
To były jego słowa.
Jak mógł zapomnieć o tak ważnej dacie? I do tego, powiedział coś takiego.
Dlaczego nie zorientował się wcześniej? Przypomniał sobie ciebie, jak stałaś w
tej pięknej sukience, spoglądając na niego tym rozczarowanym wzrokiem.
Nie mógł
tak tego zostawić, zerwał się z miejsca i szybko wyszedł z waszego mieszkania.
Jedyna możliwość, gdzie teraz mogłaś być, było mieszkanie twojej najlepszej
przyjaciółki.
Najszybciej,
jak potrafił, znalazł się pod danymi drzwiami. Miał ciągle nadzieję, że
będziesz tu. Że mu wybaczysz. Że razem wrócicie do domu. Że wszystko będzie
dobrze i na tym się zakończy.
Zapukał
zniecierpliwiony, przebierając nogami w miejscu. Po kilku sekundach, w progu
pojawiła się twoja przyjaciółka, która była zaskoczona wizytą Krisa, chociaż
mogła się tego spodziewać.
- Gdzie _____? - spytał.
Dziewczyna zmieszała
się. Najwidoczniej obawiała się jego reakcji, jeśli powie prawdę.
- Nie ma jej tu - odpowiedziała po chwili.
- Kłamiesz!
Kris odepchnął, lekko
oburzoną jego zachowaniem, dziewczynę. Wszedł do środka, wołając twoje imię.
- _____?!
Wchodził do każdego
pokoju, ale po tobie nie było żadnego śladu. Nic.
- Gdzie ona jest?! - krzyknął, doskakując do twojej
przyjaciółki.
- Hola, uspokój się, a później pogadamy.
- Jak mam być spokojny w takiej sytuacji?!
Dziewczyna westchnęła
cicho.
- Tu jej nie znajdziesz, w całym kraju również.
Kris spojrzał na nią
pytająco. Nie wiedział, jak miał odebrać te słowa.
- Co masz na myśli?
- Wyjechała do Polski.
To wystarczyło, aby
Kris stracił grunt pod nogami. Oparł się o ścianę, spoglądając pustym wzrokiem
w ziemię.
- Nie... Żartujesz sobie, prawda? Nie mogła tego zrobić... -
szeptał, ale twoja przyjaciółka tylko kręciła głową.
- Może nie jest jeszcze za późno, jedź na lotnisko, może ją
złapiesz - zaproponowała.
Chłopak słysząc to,
odepchnął się od ściany. Spojrzał z wdzięcznością na twoją przyjaciółkę.
- Dziękuję.
Na
załamanie karku pędził w stronę lotniska. Był wściekły. Wściekły na siebie, bo
to wszystko było jego winą. Dlaczego dał się zaciągnąć na te piwo? Dlaczego
zapomniał? Dlaczego tak się zachował?! Zły, uderzył ręką o kierownicę.
Wbiegł do
budynku, obracając się wokół własnej osi. Szukał cię wzrokiem, mając nadzieję
na opóźnienie twojego lotu. Przepychał się przez ludzi, do kasy po bilety.
- Przepraszam, ale muszę się czegoś dowiedzieć - oznajmił,
wpychając się do kolejki.
Młoda kobieta spojrzał
na Krisa ze zdziwieniem. Chyba poznała go, bo jej oczy zalśniły dziwnym
błyskiem.
- Tak, panie Wu? - spytała, uśmiechając się.
Kris skrzywił się w
myślach, ale zignorował to. Ważniejsza byłaś teraz ty.
- Samolot do Polski, miał już swój odlot?
- Właśnie przed chwilą - oznajmiła, spoglądając w monitor
komputera. - A czy...
Kris słysząc to, zwęził z przerażenia oczy. Odwrócił się i niemrawym krokiem podszedł do ogromnej szyby,
spoglądając w niebo. Pięścią uderzył w okno. W jego oczach zalśniły łzy, nie mogą uwierzyć, że jednak
odeszłaś. Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach.
Siedział
tak w jednej pozycji, nie zwracając uwagi, że lotnisko coraz bardziej było
opustoszałe. Nie wiedział, ile czasu minęło. Nie obchodziło go to. Nadal nie mógł przetrawić tego, że wyjechałaś, że go zostawiłaś.
- Przepraszam, ale czy mogę w czymś pomóc? - usłyszał.
Podniósł głowę,
spoglądając na ochroniarza. Otarł swoje oczy i pokręcił głową.
- Nie - odparł, wstając.
Ruszył do wyjścia.
Nie mógł tak siedzieć, chociaż co innego pozostawało mu w tej chwili? Może
alkohol pomógłby mu utopić smutek? Nie. Nie mógłby po wczorajszym.
Wrócił do
pustego mieszkania. Ta cisza jeszcze bardziej go dobiła. Położył się na łóżku,
spoglądając tępo w sufit. Czuł nieprzyjemną pustkę oraz ten nieznośny ból w
sercu. Zagryzł pięść, aby powstrzymać się od płaczu. Tak bardzo za tobą
tęsknił...
W jego ręce wpadło wasze wspólne zdjęcie, gdzie byliście
tacy szczęśliwi. Palcem przejechał po twojej uśmiechniętej twarzy.
- _____ - wyszeptał twoje imię z wielkim bólem.
Nie kontrolował już swoich łez, które rozbijały się o szkło,
ochraniające zdjęcie.
- Nie możesz! - krzyknął Lay, gdy Kris oznajmił im swój plan
wyjazdu do Polski w poszukiwaniu ciebie.
- A właśnie, że mogę - odparł spokojnie.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - spytał Suho.
Reszta zespołu
spoglądała na Krisa z niedowierzeniem. Skąd mu się w ogóle wziął taki pomysł?
- Normalnie, znajdę _____ i przyjadę.
- A co z nami? Menedżer cię zabiję, a poza tym, wiesz czym
to grozi, takie nieprzemyślane zachowanie?
- _____ jest dla mnie ważniejsza!
Zespół spojrzał na
niego ze zdziwieniem, niektórzy z rozczarowaniem, ale mogli to zrozumieć. Kris
naprawdę cię kochał i uważał cię za najważniejszą osobą w jego życiu.
- Poza tym, kupiłem już bilet. Przepraszam was.
- Będzie dobrze, znajdź ją szybko i wróćcie razem - rzekł
Tao, uśmiechając się szeroko.
Kris spojrzał na
niego z wdzięcznością. Następnie spojrzał na resztę. Byli rozdarci, ale w końcu
zaakceptowali jego decyzję.
- A wiesz przynajmniej, gdzie jej szukać?
Kris wzruszył
ramionami.
- Wiem, które miasto. Tyle mi wystarczy.
- A więc dobrze, jakoś będziemy cię kryć - westchnął w końcu
Suho. - Tylko spróbuj mi tu wrócić bez _____!
Byłaś już w
swoim domu, polskim domu. Twoi rodzice byli bardzo zaskoczeni twoim powrotem,
ale cieszyli się. Byli ogromnymi przeciwnikami twojego wyjazdu do Korei oraz
nie podobał im się twój związek z Krisem. Chociaż go nie znali, wyrobili sobie
o nim zdanie, zdając się tylko na różnicę kulturową. Na wieść o tym, że
posprzeczałaś się z chłopakiem, twoja matka zamiast cię pocieszyć i współczuć, oznajmiła
że to wszystko dla twojego dobra. Załamałaś się jej słowami. Nie miałaś żadnego
wsparcia, nawet u własnej matki.
Siedziałaś
w kuchni, wpatrując się w beznamiętnie na widok za oknem. Myślami byłaś daleko,
w Korei. Zaczęłaś żałować swojej decyzji, szczególnie, że dużo może cię to
kosztować. Nie wiadomo, co Kris uczyni, chociaż z tego co napisała twoja
przyjaciółka, szukał cię. A gdy włączyłaś telefon, było mnóstwo nieodebranych
połączeń i wiadomości od niego. Twoje serce naprawdę drgnęło i miałaś ochotę
wrócić i wszystko wyjaśnić z Krisem.
- Znów o nim myślisz - usłyszałaś.
Spojrzałaś na swoją
matkę, która z niesmakiem wpatrywała się w ciebie.
- Powinnaś wyjść, gdziekolwiek i poznać kogoś.
- Co masz na myśli? - spytałaś, marszcząc czoło.
- Och, zapomniałabym, pamiętasz tego miłego chłopca z
sąsiedztwa, Pawła?
Dlaczego tak
obawiałaś się tego, co twoja matka powie?
- Pytał o ciebie, może spotkalibyście się? Mieszka
niedaleko, niedawno wrócił z Londynu.
- Chcę ci przypomnieć, że mam chłopaka - warknęłaś.
- Chyba byłego.
- Nie zerwaliśmy z Krisem! - krzyknęłaś, wstając gwałtownie.
- To tylko chwilowa przerwa w naszym związku i przestań gadać takie rzeczy!
Wyszłaś z domu,
trzaskając drzwiami. Byłaś wściekła na matkę, że była taka obojętna. Przez cały
ten czas, mówiła półsłówkami o tym, jacy to obcokrajowcy są źli, szczególnie ci
ze Wschodu.
Weszłaś na
ulice swojej dzielnicy. Każdy spoglądał na ciebie, szczególnie starsze panie.
Każdy znał tu każdego, a plotka o twoim nagłym powrocie rozeszła się bardzo
szybko. Skierowałaś się do bardziej spokojnego miejsca, poza miastem.
Teraz
dopiero wśród tej ciszy, zaczęłaś odczuwać tęsknotę. Znów zebrało ci się na
płacz. Zdałaś sobie sprawę, że to było infantylne i bardzo samolubne z twojej
strony. Powinnaś wyjaśnić to Krisowi, ale czy będzie jeszcze taka możliwość. A
jeśli cię znienawidził i odpuścił, stwierdzając, że już nie wrócisz? Nie. Nie
mogłaś tak myśleć. Mimo wszystkiego kochaliście sie, a raczej ty go jeszcze
kochałaś...
Westchnęłaś.
Przez tę tęsknotę miałaś już urojenia, że widzisz swojego chłopaka
zmierzającego w twoim kierunku.
Chwila...
Zmrużyłaś oczy,
patrząc w dal. To był twój chłopak. Szedł w twoim kierunku, niosąc ze sobą
podróżną torbę. W drugiej ręce trzymał coś na wzór mapy. Przetarłaś swoje oczy.
- _____, masz urojenia - upomniałaś siebie, poklepując się
po policzkach.
Ale ten widok nie
znikał. Stałaś sparaliżowana, widząc jak Kris jest coraz bliżej. Czy to jest
naprawdę on?
Po chwili,
chłopak zatrzymał się. Spoglądał w twoim kierunku ze niedowierzającą miną.
- ______?! - wykrzyczał twoje imię, porzucił torbę i mapę,
biegnąc w twoją stronę.
Kiedy już podbiegł,
przytulił cię mocno do siebie. Ty nadal stałaś, nie wiedząc co zrobić. To był
Kris. To naprawdę był on. Kris we własnej osobie. Ale co tutaj robił? Jak się
tu znalazł? Takie pytania zaprzątały ci teraz głowę.
- ______, to naprawdę ty - szeptał.
Słyszałaś, jak jego
głos załamywał się.
- C-co ty tu robisz?
Oderwał się od
ciebie, spoglądając prosto w twoje oczy. Trzymał cię za ramiona, tak jakby
obawiał się, że odejdziesz. W twoich oczach pojawiły się łzy.
- Przepraszam! Przepraszam za moje zachowanie. Przepraszam
za to, że zapomniałem o naszej rocznicy. Naprawdę jest mi przykro i sam sobie
jest mi z tym źle. Zachowałem się, jak ostatni idiota - mówił, a ty słuchałaś
go, będąc nadal w szoku.
Po chwili chłopak
zerwał małą stokrotkę i niepewnie wplątał ją w twoje włosy.
- To zamiast bukietu róż, które zostały w naszym domu -
zaśmiał się.
Zarumieniłaś się.
Następnie pochylił się, dotykając twojego czoła swoim. Spoglądał ci w oczy
trzymając za policzki. Nie potrafiłaś już powstrzymać łez, które lały się
strumieniami.
- ______, proszę, wybacz mi. Wróć ze mną do Korei. Proszę...
Uśmiechnęłaś się
kącikami ust. Jak mogłaś mu nie wybaczyć? Przemierzył taką długą trasę tylko po
to, aby cię znaleźć i przeprosić. Poza tym, kochałaś go i nie wyobrażałaś sobie życia
bez niego.
Objęłaś jego kark i
stanęłaś na palcach, by móc go pocałować. Kris szybko zareagował. Odwzajemnił
pocałunek, chwytając cię w talii. Następnie podniósł, okręcając cię dookoła
własnej osi.
- Puści mnie, idioto! - krzyknęłaś, śmiejąc się przez łzy.
- Kocham cię - oznajmił, odstawiając cię na ziemię. - I proszę, nie rób mi więcej takich numerów.
Uśmiechnęłaś się,
wtulając się w niego.
- Obiecuję.
~*~
To jest dziwne...nie...straszne.
Dobra, w mojej głowie to wyglądało o wiele lepiej ;_;
Scenariusz dla Yuuki Hana
Dziwne? Straszne? Ty się prosisz o niezłe manto z mojej strony. XD
OdpowiedzUsuńTo było przecudowne! Trzymało w napięciu, sama odczuwałam złość i ból. Zaskakujące, bowiem brakło mi słów, by to jakoś logicznie skomentować.
Zamiast jakichś ciekawych objaśnień, to do głowy przychodzą mi słowa typu: "ejwijflifjewipfj wqfoifneiwfjpqi hewfirj", czyli język całkiem zrozumiały przy fangirling'u XD
Cieszę się, że dodałaś scenariusz tak szybko! *-* Tu tu ru tu tu, moja motywacja do pisania wróciła. Dziękuję~!
Hwaiting! <3
Jesteś pod zupełnie innym kątem myślenia co odbiorca tego. xD To było przecudowne! Żem się aż poryczała. ;_;
OdpowiedzUsuńCo mogę więcej napisać... raczej nic. XD Słowo "przecudowne" wyraża więcej niż tysiąc słów, jakie mogłabym użyć do opisania tego cuda. ♥.♥
Hwaiting! ♥
Aż nie wiem co tu napisać...
OdpowiedzUsuńŚwietny scenariusz, aż brakuje na niego słów... przecudowny.
Moge powiedzieć tak samo jak Park Ji Yong: Trzymało w napięciu i sama aż odczuwałam złość jak i również ból .
Kyane, jest to jeden z moich ulubionych scenariuszy. Jestem bardzo poruszona tą historią. Podczas czytania miałam łzy w oczach i gulę w gardle. Kris. Dom. Kris w domu. Ramka. Sam. Kris w domu sam. Patrzy. Ramka. Patrzy na ramkę. AAAAAA @u@ Kris, biedny Kris. Moje Krisiątko :3 "Zagryzł pięść, aby powstrzymać się od płaczu. Tak bardzo za tobą tęsknił...
OdpowiedzUsuńW jego ręce wpadło wasze wspólne zdjęcie, gdzie byliście tacy szczęśliwi. Palcem przejechał po twojej uśmiechniętej twarzy.
- _____ - wyszeptał twoje imię z wielkim bólem.
Nie kontrolował już swoich łez, które rozbijały się o szkło, ochraniające zdjęcie." <---- moj ulubiony fragment. Nic tylko tulić! <3
GENIALNE!!!!!!!!! ten scenariusz jest świetny ^^ tylko tyle powiem xD
OdpowiedzUsuń