1 lipca 2013

Kris: "Gdy zapomina o ważnym dniu"


            Siedziałaś w salonie, przy ładnie zastawionym stole. Biały obrus, porcelanowa zastawa, świeczki, pięknie lśniące kieliszki. Potrawy już dawno ostygły, a lód który miał utrzymywać odpowiednią temperaturę szampana - stopił się.
            Ten dzień miał być wyjątkowy - dla ciebie i twojego chłopaka, którym był sławny Kris z Exo-m. Spotykaliście się już od bardzo długiego czasu, a dzisiejszego dnia była właśnie wasza druga rocznica. Na tę okazję specjalnie zwolniłaś się wcześniej z pracy, aby móc zrobić kolację - nieczęsto to robiłaś z braku czasu, ale tym razem naprawdę się starałaś. Za swoją marną wypłatę kupiłaś najładniejszą sukienkę, wybrałaś się do kosmetyczki i fryzjera. Wszystko specjalnie na tę okazję. Ale teraz to wszystko poszło na marne - Kris nie przyszedł, tak jak obiecywał.
            Wstałaś i zaczęłaś zbierać talerze. Nie było sensu marnować jedzenia, więc postanowiłaś je schować do lodówki. Spojrzałaś na zegarek, który wskazywał północ. I tak właśnie skończył się twój długo wyczekiwany dzień. Zacisnęłaś dłonie na talerzach i przygryzłaś wargi, aby powstrzymać łzy, które zdążyły już napłynąć do oczu.

            Usłyszałaś przekręcenie kluczyka w zamku, a następnie trzask dochodzący od drzwi frontowych. Może nie było za późno, pomyślałaś szczęśliwa. Szybko odstawiłaś talerze i podbiegłaś do holu, gdzie twój chłopak próbował zdjąć buty.
- Witaj w domu! - uśmiechnęłaś się miło, ocierając oczy, aby Kris nie zobaczył, że płakałaś.
 Chłopak podniósł głowę i to co cię uderzyło - był wyraz jego twarzy oraz odór alkoholu.
- Och, _____, jeszcze nie śpisz? - spytał zaskoczony, kiedy już stanął przed tobą.
- Wygląda na to, że nie - odparłaś i odsunęłaś się od niego.
 Kris tylko mruknął coś pod nosem i ominął cię, kierując się w stronę sypialni.
- Gdzie byłeś? - krzyknęłaś, podążając za nim.
- Tu i tam - odparł wymijająco, machając ręką.
- Czyli?
- Daj spokój, _____ - odparł zdejmując koszulkę. - Byłem z Chenem.
- Tylko?
 Kris spojrzał na ciebie spod półprzymkniętych powiek.
- Coś sugerujesz?
- Nie, ale obiecałeś, że dzisiaj będziesz wcześniej w domu! - podniosłaś swój głos o ton wyżej.
- Wybacz, że moja praca wymaga ode mnie, że muszę zostawać po godzinach - warknął sarkastycznie.
 Prychnęłaś cicho.
- Tą pracą nazywasz upijanie się z Chenem?
 Kris spojrzał na ciebie ze złością w oczach.
- A co w tym złego, że pójdę sobie raz na jakiś czas z przyjacielem na piwo?! - Kris również podniósł swój głos.
- I akurat dzisiaj musiałeś iść?
- Daj spokój, zawsze jestem szybko w domu, więc nie wiem, o co masz za złe.
- Wiesz przynajmniej jaki dzisiaj dzień?
- Dwudziesty czwarty czerwca, dzień jak każdy inny - odparł, wzruszając ramionami.
 Rozszerzyłaś szeroko oczy.
Zapomniał. Naprawdę zapomniał...
- Zachowujesz się jakbyśmy byli jakimś małżeństwem, to jest już męczące - oznajmił Kris, kładąc się do łóżka. - Możesz zgasić światło? Naprawdę mam dość dzisiejszego dnia i chciałbym odpocząć.
- Ile wypiłeś?
 Kris uchylił powieki, spoglądając na ciebie.
- Powiedziałem, że masz mi dać spokój, chyba wspólne mieszkanie nam nie służy - odparł, przykrywając się całkowicie kołdrą.
 Podeszłaś do jego łóżka i wściekła zerwałaś z niego przykrycie. Kris spojrzał na ciebie z oburzeniem.
- Wspólne mieszkanie nam nie służy? - zadrwiłaś. - A więc może lepiej, jak się wyprowadzę?!
-  Zachowujesz się, jak rozhisteryzowana księżniczka, jestem zmęczony, a ty mi tu odstawiasz szopki, _____, skończy to. - Powiedział spoglądając na ciebie oschłym wzrokiem.
 Cofnęłaś się, puszczając kołdrę. Chłopak widząc to, poprawił sobie posłanie.
- Dobranoc - mruknął, kładąc się ponownie do łóżka.
 Spoglądałaś osłupiała na Krisa, który najspokojniej leżał w łóżku w zamkniętymi oczami. Jego słowa i postawa naprawdę cię zraniły. Jak mógł zapomnieć? Przecież jeszcze kilka dni temu o tym rozmawialiście. Cieszyliście się, że wytrwaliście tak długo.

            Nie potrafiłaś zasnąć, całą noc przesiedziałaś w salonie, spoglądając na palące się świeczki. Czułaś swoje zdrętwiałe plecy oraz kark. Siedzenie w jednej pozycji nie było przyjemne.
 W twojej głowie nadal były wspomnienia z wczorajszego dnia. Szczególnie słowa Krisa cię zraniły. Mogłaś wybaczyć, że zapomniał o twoich urodzinach, ale wtedy miał naprawdę dużo na głowie, ale teraz? Mieli przerwę, wolne, a on praktycznie cały dzień przesiadywał w wytwórni, a może...
 Ma kogoś?
 Zawsze rano wcześnie wychodził, a wracał wieczorem. Nigdy nie zwróciłaś na to uwagi, ale teraz wszystko układało się w całość. Musiałaś to sprawdzić.
            Weszłaś do sypialni i upewniając się, że Kris śpi - poszperałaś w jego spodniach w poszukiwaniu telefonu. Gdy znalazłaś upragnioną rzecz, przysiadłaś na ziemi i włączyłaś go, na szczęście znałaś pin swojego chłopaka.
- Co robisz? - usłyszałaś.
 Przestraszona upuściłaś telefon i odwróciłaś się. Kris przyglądał ci się badawczo, spod półprzymkniętych powiek. Bez wątpienia był zły.
- N-Nic - wyjęknęłaś.
Naprawdę był straszny, gdy miał taki wzrok.
- Właśnie widzę - mruknął, chwytając swój telefon. Spojrzał na wyświetlacz. - Wiadomości? - przeczytał, podnosząc jedną brew do góry. Następnie przeniósł swój wzrok na ciebie. - Co to ma znaczyć?!
- A może ty mi to wyjaśnisz?! - podniosłaś swój głos, wstając z ziemi.
- Że co proszę? - spytał zaskoczony Kris.
 Prychnęłaś pod nosem.
- Zdradzasz mnie! - krzyknęłaś oskarżycielsko celując w niego palcem.
 No cóż, twoje oskarżenia były bez podstawne, ale naprawdę byłaś zła i zdesperowana.
- Masz jakieś dowody? - zadrwił.
 Zacisnęłaś dłonie w pięści i zarumieniłaś się.
- N-nie.
- No właśnie, więc sobie odpuść - oznajmił, wstając z łóżka.
 Powiedział to tak normalnie, nawet nie zapewnił, że tak nie ma. Powinien cię przynajmniej przytulić. Zawsze tak robił rano, gdy wstawaliście. Wyszedł do łazienki, zostawiając perfidnie swój telefon. Spojrzałaś na niego, i tak wiedziałaś, że nic już tam nie znajdziesz. Opadłaś na łóżko i skuliłaś się, przykrywając po sam czubek.
- Ochłoń trochę, a ja wychodzę - usłyszałaś. - I nie martw się, dzisiaj będę punktualnie o dziewiętnastej - miałaś wrażenie, że drwi z ciebie.


            Wpakowałaś ostatnie rzeczy do obszernej torby. Wzięłaś do ręki wasze wspólne zdjęcie, które było zrobione podczas waszej pierwszej rocznicy. Dokładnie rok temu, jeszcze świętowaliście ten szczególny dla was dzień.
 Westchnęłaś smutno i  odstawiłaś ramkę ze zdjęciem na swoje miejsce. Ruszyłaś do wyjścia, ostatni raz patrząc na to puste, bez życia mieszkanie. Z trudem je opuszczałaś, mając w brzuchu dziwną pustkę.
            Skierowałaś się do mieszkania swojej przyjaciółki. Nie miałaś się, gdzie podziać na te kilka godzin. Poza tym, musiałaś się z nią zobaczyć przed swoim wyjazdem. Przecież nie było wiadomo, kiedy znów się zobaczycie.
- ______? - najwyraźniej była zdziwiona twoją wizytą.
 Jednak, gdy zobaczyła twój wzrok i wielką walizkę, domyślała się o co mogło chodzi. Bez słowa wpuściła cię do środka.
- Co się stało? Nie mów mi, że zerwaliście z Krisem?
 Od razu zostałaś obsypana tego typu pytaniami, gdy usiadłyście w salonie. Jednak nie odpowiedziałaś na żadne z tych pytań.
- _____! Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? - spytała podirytowana.
 Spojrzałaś na nią i westchnęłaś. Opowiedziałaś jej ze wszystkimi szczegółami wczorajszy dzień i opisałaś zachowanie swojego chłopaka. Ona słuchała cię z niedowierzeniem, kręcąc głową.
- I co teraz masz zamiar zrobić? - spytała, patrząc znacząco na twoją walizkę.
- Wyjeżdżam do Polski - odparłaś, a przyjaciółka rozwarła szeroko oczy.
 Zaśmiała się nerwowo.
- Żartujesz sobie? Nie możesz!
- Jak to nie mogę?
- Słuchaj, _____. Wiem, że Kris zachował się, jak zachował, ale to facet. Zdarza im się zapomnieć...
- Usprawiedliwiasz go? - zadrwiłaś, spoglądając na przyjaciółkę z zarzutem, że nie sprzyja twojemu pomysłowi.
- Nie usprawiedliwiam, tylko sądzę, że to zbyt pochopna decyzja. Poza tym, nie zerwaliście i to nie w porządku, że wyjedziesz do Europy nic mu nawet nie mówiąc.
 Twoja przyjaciółka miała racje. Było to nie w porządku, ale czy wczorajsze zachowanie Krisa było na miejscu? Może to było z twojej strony zbyt pochopne i samolubne.
- Nie widziałaś jego wzroku, jawnie ze mnie drwił, to nie był Kris, którego znam. Nawet nie wysilił się, aby zaprzeczyć, aby mnie pocieszyć. Nic. Miałam wrażenie, że mam do czynienia z obcym człowiekiem - wybuchłaś płaczem.
 Zakryłaś twarz w dłoniach. Znów poczułaś tę dziwną pustkę w brzuchu i twoje serce, które miałaś wrażenie, że rozbija się na milion kawałeczków. Poczułaś delikatny uścisk, oparłaś głowę o ramię przyjaciółki, wypłakując się w jej bluzkę.
- Rozumiem twoje uczucia, ale czy to musi być Polska?
- Zabukowałam już bilet, poza tym, muszę to jeszcze wszystko przemyśleć na spokojnie - odparłaś.
- Kiedy masz odlot?
- Dzisiaj wieczorem.


            Kris cały dzień chodził nieobecny. Miał wyrzuty sumienia, co do jego zachowania wobec ciebie. Nie potrafił skupić się na najprostszych rzeczach, a do tego wszystkiego dochodził ten nieznośny ból głowy. Ciągle myślał o tobie i zastanawiał się, jak przeprosić cię za swoje zachowanie, które nie było w porządku. Dzisiaj postanowił, że wróci wcześniej, robiąc ci niespodziankę. Na przeprosiny, kupił już bukiet czerwonych róż oraz twoją ulubioną czekoladę. Nie wiedział tylko, że gdy przyjdzie do domu, ty już dawno będziesz w samolocie do swojego kraju.
            Wszedł do mieszkania i został dziwną ciszę. Odstawił kluczyki i wszedł cicho.
- _____? - zawołał, ale odpowiedziała mu cisza.
  Zmarszczył brwi. Wszedł do kuchni, salonu - wszędzie pustka. Skierował swoje kroki do sypialni. Z obawą otworzył drzwi.
- _____? - wyszeptał, wchodząc do pomieszczenia.
 To, co został w pokoju, przeraziło go. Wspólna szafa była otworzona na oścież, a twoje ubrania i walizka zniknęły. Opuścił kwiaty i czekoladki na ziemię, podchodząc do szafy. Z niedowierzeniem spoglądał na to.
- F*ck! - wykrzyczał, wyjmując telefon.
 Postanowił do ciebie zadzwonić, miał tylko nadzieję, że odbierzesz. Ale to było złudne, miałaś wyłączony telefon. Przykucnął i przeczesał nerwowo swoje włosy, przypominając sobie, co zrobił źle. Zachował się chamsko, ale... kątem oka spojrzał na wasze wspólne zdjęcie, które stało na małej szafce. Jego oczy zwęziły się do granic możliwości.
 Teraz do niego dotarło. Wziął telefon i sprawdził datę.
 "Dwudziesty czwarty czerwca, dzień jak każdy inny"
- O nie...
 To były jego słowa. Jak mógł zapomnieć o tak ważnej dacie? I do tego, powiedział coś takiego. Dlaczego nie zorientował się wcześniej? Przypomniał sobie ciebie, jak stałaś w tej pięknej sukience, spoglądając na niego tym rozczarowanym wzrokiem.
            Nie mógł tak tego zostawić, zerwał się z miejsca i szybko wyszedł z waszego mieszkania. Jedyna możliwość, gdzie teraz mogłaś być, było mieszkanie twojej najlepszej przyjaciółki.
            Najszybciej, jak potrafił, znalazł się pod danymi drzwiami. Miał ciągle nadzieję, że będziesz tu. Że mu wybaczysz. Że razem wrócicie do domu. Że wszystko będzie dobrze i na tym się zakończy.
 Zapukał zniecierpliwiony, przebierając nogami w miejscu. Po kilku sekundach, w progu pojawiła się twoja przyjaciółka, która była zaskoczona wizytą Krisa, chociaż mogła się tego spodziewać.
- Gdzie _____? - spytał.
 Dziewczyna zmieszała się. Najwidoczniej obawiała się jego reakcji, jeśli powie prawdę.
- Nie ma jej tu - odpowiedziała po chwili.
- Kłamiesz!
 Kris odepchnął, lekko oburzoną jego zachowaniem, dziewczynę. Wszedł do środka, wołając twoje imię.
- _____?!
 Wchodził do każdego pokoju, ale po tobie nie było żadnego śladu. Nic.
- Gdzie ona jest?! - krzyknął, doskakując do twojej przyjaciółki.
- Hola, uspokój się, a później pogadamy.
- Jak mam być spokojny w takiej sytuacji?!
 Dziewczyna westchnęła cicho.
- Tu jej nie znajdziesz, w całym kraju również.
 Kris spojrzał na nią pytająco. Nie wiedział, jak miał odebrać te słowa.
- Co masz na myśli?
- Wyjechała do Polski.
 To wystarczyło, aby Kris stracił grunt pod nogami. Oparł się o ścianę, spoglądając pustym wzrokiem w ziemię.
- Nie... Żartujesz sobie, prawda? Nie mogła tego zrobić... - szeptał, ale twoja przyjaciółka tylko kręciła głową.
- Może nie jest jeszcze za późno, jedź na lotnisko, może ją złapiesz - zaproponowała.
 Chłopak słysząc to, odepchnął się od ściany. Spojrzał z wdzięcznością na twoją przyjaciółkę.
- Dziękuję.

            Na załamanie karku pędził w stronę lotniska. Był wściekły. Wściekły na siebie, bo to wszystko było jego winą. Dlaczego dał się zaciągnąć na te piwo? Dlaczego zapomniał? Dlaczego tak się zachował?! Zły, uderzył ręką o kierownicę.
            Wbiegł do budynku, obracając się wokół własnej osi. Szukał cię wzrokiem, mając nadzieję na opóźnienie twojego lotu. Przepychał się przez ludzi, do kasy po bilety.
- Przepraszam, ale muszę się czegoś dowiedzieć - oznajmił, wpychając się do kolejki.
 Młoda kobieta spojrzał na Krisa ze zdziwieniem. Chyba poznała go, bo jej oczy zalśniły dziwnym błyskiem.
- Tak, panie Wu? - spytała, uśmiechając się.
 Kris skrzywił się w myślach, ale zignorował to. Ważniejsza byłaś teraz ty.
- Samolot do Polski, miał już swój odlot?
- Właśnie przed chwilą - oznajmiła, spoglądając w monitor komputera. - A czy...
 Kris słysząc to, zwęził z przerażenia oczy. Odwrócił się i niemrawym krokiem podszedł do ogromnej szyby, spoglądając w niebo. Pięścią uderzył w okno. W jego oczach zalśniły łzy, nie mogą uwierzyć, że jednak odeszłaś. Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach. 
            Siedział tak w jednej pozycji, nie zwracając uwagi, że lotnisko coraz bardziej było opustoszałe. Nie wiedział, ile czasu minęło. Nie obchodziło go to. Nadal nie mógł przetrawić tego, że wyjechałaś, że go zostawiłaś. 
- Przepraszam, ale czy mogę w czymś pomóc? - usłyszał.
 Podniósł głowę, spoglądając na ochroniarza. Otarł swoje oczy i pokręcił głową.
- Nie - odparł, wstając.
 Ruszył do wyjścia. Nie mógł tak siedzieć, chociaż co innego pozostawało mu w tej chwili? Może alkohol pomógłby mu utopić smutek? Nie. Nie mógłby po wczorajszym.
            Wrócił do pustego mieszkania. Ta cisza jeszcze bardziej go dobiła. Położył się na łóżku, spoglądając tępo w sufit. Czuł nieprzyjemną pustkę oraz ten nieznośny ból w sercu. Zagryzł pięść, aby powstrzymać się od płaczu. Tak bardzo za tobą tęsknił...
W jego ręce wpadło wasze wspólne zdjęcie, gdzie byliście tacy szczęśliwi. Palcem przejechał po twojej uśmiechniętej twarzy.
- _____ - wyszeptał twoje imię z wielkim bólem.
Nie kontrolował już swoich łez, które rozbijały się o szkło, ochraniające zdjęcie.


- Nie możesz! - krzyknął Lay, gdy Kris oznajmił im swój plan wyjazdu do Polski w poszukiwaniu ciebie.
- A właśnie, że mogę - odparł spokojnie.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - spytał Suho.
 Reszta zespołu spoglądała na Krisa z niedowierzeniem. Skąd mu się w ogóle wziął taki pomysł?
- Normalnie, znajdę _____ i przyjadę.
- A co z nami? Menedżer cię zabiję, a poza tym, wiesz czym to grozi, takie nieprzemyślane zachowanie?
- _____ jest dla mnie ważniejsza!
 Zespół spojrzał na niego ze zdziwieniem, niektórzy z rozczarowaniem, ale mogli to zrozumieć. Kris naprawdę cię kochał i uważał cię za najważniejszą osobą w jego życiu.
- Poza tym, kupiłem już bilet. Przepraszam was.
- Będzie dobrze, znajdź ją szybko i wróćcie razem - rzekł Tao, uśmiechając się szeroko.
 Kris spojrzał na niego z wdzięcznością. Następnie spojrzał na resztę. Byli rozdarci, ale w końcu zaakceptowali jego decyzję.
- A wiesz przynajmniej, gdzie jej szukać?
 Kris wzruszył ramionami.
- Wiem, które miasto. Tyle mi wystarczy.
- A więc dobrze, jakoś będziemy cię kryć - westchnął w końcu Suho. - Tylko spróbuj mi tu wrócić bez _____!


            Byłaś już w swoim domu, polskim domu. Twoi rodzice byli bardzo zaskoczeni twoim powrotem, ale cieszyli się. Byli ogromnymi przeciwnikami twojego wyjazdu do Korei oraz nie podobał im się twój związek z Krisem. Chociaż go nie znali, wyrobili sobie o nim zdanie, zdając się tylko na różnicę kulturową. Na wieść o tym, że posprzeczałaś się z chłopakiem, twoja matka zamiast cię pocieszyć i współczuć, oznajmiła że to wszystko dla twojego dobra. Załamałaś się jej słowami. Nie miałaś żadnego wsparcia, nawet u własnej matki.
            Siedziałaś w kuchni, wpatrując się w beznamiętnie na widok za oknem. Myślami byłaś daleko, w Korei. Zaczęłaś żałować swojej decyzji, szczególnie, że dużo może cię to kosztować. Nie wiadomo, co Kris uczyni, chociaż z tego co napisała twoja przyjaciółka, szukał cię. A gdy włączyłaś telefon, było mnóstwo nieodebranych połączeń i wiadomości od niego. Twoje serce naprawdę drgnęło i miałaś ochotę wrócić i wszystko wyjaśnić z Krisem.
- Znów o nim myślisz - usłyszałaś.
 Spojrzałaś na swoją matkę, która z niesmakiem wpatrywała się w ciebie.
- Powinnaś wyjść, gdziekolwiek i poznać kogoś.
- Co masz na myśli? - spytałaś, marszcząc czoło.
- Och, zapomniałabym, pamiętasz tego miłego chłopca z sąsiedztwa, Pawła?
 Dlaczego tak obawiałaś się tego, co twoja matka powie?
- Pytał o ciebie, może spotkalibyście się? Mieszka niedaleko, niedawno wrócił z Londynu.
- Chcę ci przypomnieć, że mam chłopaka - warknęłaś.
- Chyba byłego.
- Nie zerwaliśmy z Krisem! - krzyknęłaś, wstając gwałtownie. - To tylko chwilowa przerwa w naszym związku i przestań gadać takie rzeczy!
 Wyszłaś z domu, trzaskając drzwiami. Byłaś wściekła na matkę, że była taka obojętna. Przez cały ten czas, mówiła półsłówkami o tym, jacy to obcokrajowcy są źli, szczególnie ci ze Wschodu.   
            Weszłaś na ulice swojej dzielnicy. Każdy spoglądał na ciebie, szczególnie starsze panie. Każdy znał tu każdego, a plotka o twoim nagłym powrocie rozeszła się bardzo szybko. Skierowałaś się do bardziej spokojnego miejsca, poza miastem.
            Teraz dopiero wśród tej ciszy, zaczęłaś odczuwać tęsknotę. Znów zebrało ci się na płacz. Zdałaś sobie sprawę, że to było infantylne i bardzo samolubne z twojej strony. Powinnaś wyjaśnić to Krisowi, ale czy będzie jeszcze taka możliwość. A jeśli cię znienawidził i odpuścił, stwierdzając, że już nie wrócisz? Nie. Nie mogłaś tak myśleć. Mimo wszystkiego kochaliście sie, a raczej ty go jeszcze kochałaś...
            Westchnęłaś. Przez tę tęsknotę miałaś już urojenia, że widzisz swojego chłopaka zmierzającego w twoim kierunku.
Chwila...
 Zmrużyłaś oczy, patrząc w dal. To był twój chłopak. Szedł w twoim kierunku, niosąc ze sobą podróżną torbę. W drugiej ręce trzymał coś na wzór mapy. Przetarłaś swoje oczy.
- _____, masz urojenia - upomniałaś siebie, poklepując się po policzkach.
 Ale ten widok nie znikał. Stałaś sparaliżowana, widząc jak Kris jest coraz bliżej. Czy to jest naprawdę on?
            Po chwili, chłopak zatrzymał się. Spoglądał w twoim kierunku ze niedowierzającą miną.
- ______?! - wykrzyczał twoje imię, porzucił torbę i mapę, biegnąc w twoją stronę.
 Kiedy już podbiegł, przytulił cię mocno do siebie. Ty nadal stałaś, nie wiedząc co zrobić. To był Kris. To naprawdę był on. Kris we własnej osobie. Ale co tutaj robił? Jak się tu znalazł? Takie pytania zaprzątały ci teraz głowę.
- ______, to naprawdę ty - szeptał.
 Słyszałaś, jak jego głos załamywał się.
- C-co ty tu robisz?
 Oderwał się od ciebie, spoglądając prosto w twoje oczy. Trzymał cię za ramiona, tak jakby obawiał się, że odejdziesz. W twoich oczach pojawiły się łzy.
- Przepraszam! Przepraszam za moje zachowanie. Przepraszam za to, że zapomniałem o naszej rocznicy. Naprawdę jest mi przykro i sam sobie jest mi z tym źle. Zachowałem się, jak ostatni idiota - mówił, a ty słuchałaś go, będąc nadal w szoku.
 Po chwili chłopak zerwał małą stokrotkę i niepewnie wplątał ją w twoje włosy.
- To zamiast bukietu róż, które zostały w naszym domu - zaśmiał się.
 Zarumieniłaś się. Następnie pochylił się, dotykając twojego czoła swoim. Spoglądał ci w oczy trzymając za policzki. Nie potrafiłaś już powstrzymać łez, które lały się strumieniami.   
- ______, proszę, wybacz mi. Wróć ze mną do Korei. Proszę...
 Uśmiechnęłaś się kącikami ust. Jak mogłaś mu nie wybaczyć? Przemierzył taką długą trasę tylko po to, aby cię znaleźć i przeprosić. Poza tym, kochałaś go i nie wyobrażałaś sobie życia bez niego. 
 Objęłaś jego kark i stanęłaś na palcach, by móc go pocałować. Kris szybko zareagował. Odwzajemnił pocałunek, chwytając cię w talii. Następnie podniósł, okręcając cię dookoła własnej osi.
- Puści mnie, idioto! - krzyknęłaś, śmiejąc się przez łzy.
- Kocham cię - oznajmił, odstawiając cię na ziemię. - I proszę, nie rób mi więcej takich numerów. 
 Uśmiechnęłaś się, wtulając się w niego. 
- Obiecuję.

~*~

To jest dziwne...nie...straszne. 
Dobra, w mojej głowie to wyglądało o wiele lepiej ;_;

Scenariusz dla Yuuki Hana

5 komentarzy:

  1. Dziwne? Straszne? Ty się prosisz o niezłe manto z mojej strony. XD
    To było przecudowne! Trzymało w napięciu, sama odczuwałam złość i ból. Zaskakujące, bowiem brakło mi słów, by to jakoś logicznie skomentować.
    Zamiast jakichś ciekawych objaśnień, to do głowy przychodzą mi słowa typu: "ejwijflifjewipfj wqfoifneiwfjpqi hewfirj", czyli język całkiem zrozumiały przy fangirling'u XD

    Cieszę się, że dodałaś scenariusz tak szybko! *-* Tu tu ru tu tu, moja motywacja do pisania wróciła. Dziękuję~!

    Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś pod zupełnie innym kątem myślenia co odbiorca tego. xD To było przecudowne! Żem się aż poryczała. ;_;
    Co mogę więcej napisać... raczej nic. XD Słowo "przecudowne" wyraża więcej niż tysiąc słów, jakie mogłabym użyć do opisania tego cuda. ♥.♥

    Hwaiting! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż nie wiem co tu napisać...
    Świetny scenariusz, aż brakuje na niego słów... przecudowny.
    Moge powiedzieć tak samo jak Park Ji Yong: Trzymało w napięciu i sama aż odczuwałam złość jak i również ból .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kyane, jest to jeden z moich ulubionych scenariuszy. Jestem bardzo poruszona tą historią. Podczas czytania miałam łzy w oczach i gulę w gardle. Kris. Dom. Kris w domu. Ramka. Sam. Kris w domu sam. Patrzy. Ramka. Patrzy na ramkę. AAAAAA @u@ Kris, biedny Kris. Moje Krisiątko :3 "Zagryzł pięść, aby powstrzymać się od płaczu. Tak bardzo za tobą tęsknił...
    W jego ręce wpadło wasze wspólne zdjęcie, gdzie byliście tacy szczęśliwi. Palcem przejechał po twojej uśmiechniętej twarzy.
    - _____ - wyszeptał twoje imię z wielkim bólem.
    Nie kontrolował już swoich łez, które rozbijały się o szkło, ochraniające zdjęcie." <---- moj ulubiony fragment. Nic tylko tulić! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNE!!!!!!!!! ten scenariusz jest świetny ^^ tylko tyle powiem xD

    OdpowiedzUsuń