18 lipca 2013

Daehyun: "Kiedy idziesz na imprezę"

Aut. Katsumi


            Będąc małą dziewczynką dążyłaś do tego, żeby być „kimś” w przyszłości. Kimś znanym nie przez modeling, czy inne zawody, gdzie uroda czy wzrost były najważniejsze, zwłaszcza, że jako dziecko byłaś niska i pulchna; ale w kontekście umysłowym. Chciałaś pokazać, że mimo niskiego statusu społecznego będziesz w stanie zostać jedną z tej „elity”.

            Z upływem lat stawałaś się coraz ładniejsza. Większość znajomych próbowała Cię namówić na wzięcie udziału w castingu do młodzieżowego konkursu piękności. Zawsze odmawiałaś, gdyż perspektywa siedzenia w tłumie dziewuch, które mają dosłownie wszystko i dla których tylko uroda jest najważniejsza odrażała Cię do tego stopnia, że wolałaś siedzieć w domowej ciszy przy kubku gorącej czekolady ucząc się do międzynarodowych egzaminów. Osiągnięcie tego stopnia kosztowało Cię nie lada wysiłkiem. W zależności od wyniku Twojego egzaminu miałaś zostać w Polsce, wówczas, kiedy byłby on negatywny, bądź wyjechać do Seulu, jeśli okaże się on pozytywny. Mając zdane egzaminy wyjazd do Korei byłby dla Ciebie furtką do uwolnienia się z domowej biedy, rozpoczęcia życia na własną rękę, zwłaszcza, że ministerstwo, które to organizowało, dla osób, które zaliczą przedmioty na ponad 80% oferowało dodatkowe stypendium i pomoc w dalszym kształceniu.
            Do dnia, w którym miały zostać ogłoszone wyniki, czas ciągnął się w nieskończoność. Bałaś się, a zarazem nie mogłaś się doczekać tego, co przyniesie przyszłość. Przecież od tego zależał Twój wyjazd.

            W dzień, w którym miałaś odebrać wyniki przez cały czas chodziłaś podenerwowana, zestresowana, że mogło Ci się nie udać. A przecież tak bardzo Ci na tym zależało! Na sali był ogromny tłok. Wokół słychać wrzawę ludzi czekających na wynik. Wcale by Cię to nie zdziwiło, jeśli ½ z tych ludzi, którzy tutaj przyszli, zdawali egzaminy na polecenie rodziców.
- Witam wszystkich zebranych. Osoby wyczytane proszone są o podejście do komisji, odebranie swoich wyników i opuszczenie sali – usłyszałaś z głośników rozmieszczonych na całej sali męski głos.
Nie chciałaś długo tutaj siedzieć, a jak na złość facet wyczytał Cię na samym końcu. Zaraz po tym odebrałaś to, co należało do Ciebie i pojechałaś do domu.
- No i jak? – spytała Cię mama zaraz po tym jak wróciłaś.
- Nie wiem. Dostaliśmy tylko koperty z wynikami i nic więcej – odpowiedziałaś nawet nie zerkając na to, co trzymałaś w ręce.
- No to otwieraj ją szybko! – wręcz krzyknęła na Ciebie dodatkowo próbując wyciągnąć Ci tą kopertę z rąk.
Pogromiłaś ją wzrokiem, usiadłaś przy stole w kuchni i drżącymi rękoma zabrałaś się za otwieranie koperty.

Z ogromną przyjemnością informujemy, iż
Panna  ________________________   ________________________
zalicza wszystkie przedmioty w podanych progach:

Język polski                            89%
Matematyka                          90%
Język obcy                              91%
Geografia                               88%
Biologia                                  92%
Chemia                                  97%

Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych postępów.

            Gapiłaś się na tą kartkę przez dobrych kilka minut nie wiedząc co powiedzieć. Byłaś w kompletnym szoku. Te wyniki oznaczały, że lada dzień spełni się Twoje marzenie wyjazdu do Seulu. Od tamtej pory czas mijał tak szybko, że siedziałaś w samolocie zadowolona ze swoich wyników i osiągnięcia.

            Na miejscu zostałaś powitana przez ministra, który wiedział o Twoim przylocie. Jako że uczyłaś się przez 5 lat dodatkowo koreańskiego, potrafiłaś się tym językiem biegle posługiwać, więc kwestię kontaktów miałaś ułatwioną. Minister zaprowadził Cię do luksusowego samochodu, otworzył drzwi, zaprosił do wejścia, po czym przeszedł na drugą stronę i usiadł koło Ciebie. Rozmowa była krótka: pytał jak przebiegał lot, jak Ci się podobały widoki i o inne głupoty, których w zasadzie nie chciałaś słuchać. Zastanawiało Cię, co teraz będzie, jak zostaniesz odebrana przez tutejszych.
            Samochód zatrzymał się pod małym, lecz eleganckim domkiem, który miał należeć od teraz do Ciebie. Minister pożegnał się z Tobą wręczając klucze do owego lokum a także białą kopertę z ozdobnym napisem „Invitation”. Na widok tego prychnęłaś. ”Jakby nie wiedzieli, że posługuję się koreańskim” pomyślałaś. Otworzyłaś dom i rozgościłaś się. W powietrzu czułaś unoszący się zapach piwonii i drzewa sandałowego. Ku Twojemu zdziwieniu lodówka oraz inne produkty związane z kuchnią była pełna. Zaparzyłaś zieloną herbatę, zasiadłaś przy stoliku i otworzyłaś zaproszenie. Otóż zostałaś zaproszona na wykwintne spotkanie Seulskiej elity. Kolejne Twoje marzenie ma szansę się spełnić. Spotkania odbywały się co tydzień, w piątek wieczorem. Doszłaś do wniosku, że pójdziesz na jedno z nich, zobaczysz jak to jest, nawet, jeśli od teraz pasowałoby, żebyś na każdym była.

Był czwartek. Postanowiłaś rozejrzeć się trochę po mieście, poznać je trochę. Przecież miałaś teraz tutaj mieszkać, więc dobrze by było, gdybyś znała choć pobliskie okolice. Rozglądałaś się wokół domów, które zupełnie nie wyglądały, jakby mieszkały tutaj biedne osoby. Dużo eleganckich ozdób i inne efekty, które sprawiały wrażenie bardzo kosztownych. Udało Ci się dostać na jedną z głównych ulic. Kroczyłaś nią trochę niepewnie rozglądając się zarazem wokół siebie, aby zapamiętać jak najwięcej. W ten sposób praktycznie wpadłaś na jakąś dziewczynę. Przed sobą zobaczyłaś Twoją przyjaciółkę z podstawówki, która tuż przed 1 klasą gimnazjum wraz z rodzicami wyjechała do Korei.
- Hej ________ - powiedziała wesoło, – co Ty tu robisz?
- Cześć. Jak miło Cię znowu widzieć – objęłaś ją delikatnie – jestem na stypendium – krótko odpowiedziałaś na jej pytanie.
- No tak, słyszałam coś o tym – odpowiedziała - ________, przepraszam ale teraz się bardzo śpieszę. Możesz zadzwonić do mnie wieczorem? – spytała podając Ci swoją wizytówkę.
- Pewnie. W porządku – odparłaś przyjmując karteczkę – do zobaczenia.
 Widziałaś jak dziewczyna nawet nie obejrzała się za siebie, tylko pognała do przodu. Ty natomiast wsadziłaś sobie wizytówkę do torebki i kontynuowałaś zwiedzanie. Przechodząc przez ulice handlowe, pomyślałaś, że na to spotkanie pasowałoby zaopatrzyć się w jakąś elegancką sukienkę, bo przecież żadnej nie masz. Wokół Ciebie było tak dużo sklepów i tyle ubrań do wyboru, że zdecydowałaś się na jeden z tańszych sklepów, nie chcąc przepłacać. Kupiłaś strój oraz dodatki w cenie, która Cię satysfakcjonowała. Godzina była już późna, na dworze było szaro, latarnie uliczne już świeciły, a Ty w obawie, że w nieznanym mieście ktoś może na Ciebie napaść, wolałaś wrócić do domu.
 Jak obiecałaś zadzwoniłaś do przyjaciółki. Porozmawiałyście przez chwilę, ona zaprosiła Cię na swoje urodziny, które miały być za miesiąc, pogratulowała Ci otrzymanego wyniku z egzaminu oraz stypendium, po czym rozłączyła się.

            Kolejny dzień również zapowiadał się pełen wrażeń, dlatego postanowiłaś, że do spotkania nigdzie się z domu nie ruszysz i posiedzisz w piżamie. Czytałaś kolejną naukową książkę, którą zabrałaś jako „lekturę” do samolotu. Wtem usłyszałaś pukanie do drzwi. Zwlekłaś się z łóżka, założyłaś szlafrok, otworzyłaś drzwi, a na wycieraczce leżała sporych rozmiarów paczuszka owinięta w biały papier z czerwoną kokardą. Otwierając paczkę, Twoim oczom ukazały się czarne szpilki i pod nimi czerwony materiał, który okazał się być piękną, aksamitną sukienką oraz karteczka na wierzchu: „Załóż to na spotkanie.”. Bez podpisu. Dziwne. No cóż. Najwyżej wczoraj kupiona sukienka będzie na inną okazję.
            Czas mijał nieubłaganie szybko. Spotkanie miało zacząć się o 19, a była godzina 16. Zabrałaś się za przygotowania. Makijaż, fryzura i te sprawy. W międzyczasie zadzwonił do Ciebie minister z oświadczeniem, iż o 18:30 przyjedzie po Ciebie limuzyna. Gotowa byłaś już o 18, a resztę czasu spędziłaś na czytaniu swojej „lektury”.

            Nadszedł czas spotkania. Powitano Cię gromkimi brawami. Jak i z zachwytem, tak i bijącą wrogością od czterech dziewczyn z toną tapety na twarzach w Twoim kierunku. Ech. Nie można przecież zadowolić wszystkich, zwłaszcza jak ktoś jest podejścia, że uroda nie idzie w parze z rozumem.
 Już na samym początku podszedł do Ciebie blondyn, mający gdzieś ok. 178 cm.
- Cześć. Jestem DaeHyun. Miło mi poznać nową osobę na naszych spotkaniach – przedstawił się i ukłonił.
- Jestem ________, miło mi Cię poznać – odpowiedziałaś i również ukłoniłaś.
            Od tej pory na spotkaniu trzymałaś się z DaeHyunem. Wiele o sobie rozmawialiście, znaleźliście wspólne tematy do rozmowy. Miałaś wręcz wrażenie, że znalazłaś swoją bratnią duszę i zarazem kogoś, na kim mogłaś polegać.
Co jakiś czas zerkałaś na grupkę czterech dziewczyn, które patrzyły się na Ciebie natrętnie, bezczelnie pokazywały palcami i się głupio śmiały. Wiedziałaś, że z nimi nie będzie łatwo.
            Spotkanie skończyło się zadziwiająco szybko, a że miałabyś wracać do domu metrem, DaeHyun zaproponował, że Cię podrzuci. Mimo, że się opierałaś, on wpakował Cię do samochodu i nawet nie musiałaś mu mówić gdzie mieszkasz, a 15 minut później byłaś pod domem. Odpięłaś pasy bezpieczeństwa, rękę położyłaś na klamce od drzwi.
- Dziękuję za podwiezienie – powiedziałaś i spojrzałaś w jego kierunku. Twoim oczom ukazał się chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha, najwyraźniej szczęśliwy z tego, że zna Twój adres i mógł Cię podwieźć.
- Nie masz za co. Polecam się na przyszłość – odpowiedział.
 Na spotkaniu wydawał się zachowywać trochę inaczej. Teraz jest taki pogodniejszy, weselszy i słodki. Na tą myśl serce zaczęło Ci szybciej bić, czym prędzej otworzyłaś samochód i wyszłaś z niego. Przez chwilę drżącą ręką szukałaś kluczy od domu w torebce próbując dręczącą Cię myśl wyrzucić z głowy. Nie mogłaś się zakochać! Nie teraz, kiedy ledwo co przyjechałaś do miasta, poznałaś pierwszego lepszego chłopaka na spotkaniu elity, kiedy masz jeszcze tyle przed sobą!

            W domu opróżniłaś swoją torebkę, a na ławę opadła mała karteczka z numerem telefonu, dopiskiem „Zadzwoń do mnie” i literką D w rogu. Wiedziałaś od kogo jest ta karteczka, ale nie miałaś najmniejszej ochoty do niego dzwonić. W każdym razie nie dzisiaj.
Odkąd tu przyjechałaś, czas mijał zadziwiająco szybko. W ciągu tego tygodnia dużo rozmawiałaś ze swoją przyjaciółką, chciałaś znaleźć pracę, gdyż perspektywa ciągłego siedzenia w domu nie była dla Ciebie przyjemna, lecz ani razu nie zadzwoniłaś do DaeHyuna. Nie odważyłaś się. W końcu i tak nie będzie tęsknił, a i tak widzicie się ponownie za dwa dni, na kolejnym spotkaniu.

            Ponownie nastał piątek. Przyjęłaś sobie, że piątki będą dniem, gdzie nigdzie się nie będziesz ruszała. Tylko Ty, gorąca czekolada i książka, a wieczorem spotkanie elitarne. Chyba, że znajdziesz pracę, wtedy wymyślisz coś innego. Na razie się tym nie przejmowałaś. Tak samo jak w zeszłym tygodniu ktoś zapukał do drzwi. Znów na wycieraczce zastałaś tylko paczkę owiniętą w biały papier z czerwoną kokardą. Tym razem suknia była w kolorze ametystu. Znów z karteczką „Załóż to na spotkanie”. Dostać jeden prezent - w porządku. Ale dostać drugi prezent, który sądząc po materiale i kroju musiał być bardzo kosztowny, zadziałało Ci troszkę na nerwy. Cieszyło Cię to, jednak nigdy nie przepadałaś za dostawaniem prezentów, zwłaszcza kiedy nie było na nie okazji.
            Na zebranie jak zwykle miała Cię zawieźć limuzyna o wyznaczonej godzinie. Już na samym wejściu można by powiedzieć, że zaatakował Cię DaeHyun.
- Czemu nie dzwoniłaś? – spytał troszkę smutnym głosem.
- Przepraszam, byłam bardzo zajęta i nie miałam czasu – skłamałaś. Jeśli chodziło o wymówki, zawsze potrafiłaś wymyśleć coś wiarygodnego, w co każdy by uwierzył. A to, że tak naprawdę cały tydzień spędziłaś na czytaniu książek, o tym nie musi wiedzieć.
- Nie szkodzi – odparł. – Może następnym razem. Napijesz się czegoś?
- Chętnie. Poproszę koktajl brzoskwiniowy – odpowiedziałaś.
Po paru minutach wrócił z powrotem, wraz z zamówionymi napojami. Ponownie spędziliście czas na przyjacielskich pogaduchach.
- ________, co masz w planach na najbliższy tydzień? – spytał DaeHyun.
- W zasadzie to nie wiem – odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. – Myślałam, czy nie zwiedzić miasta, ale jak na razie przeraża mnie ilość budynków. Chciałabym też wybrać się gdzieś do sklepu, aby kupić swojej przyjaciółce jakiś prezent na urodziny.
- Z ogromną przyjemnością mógłbym pokazać Ci kilka uroczych zakątków Seulu i pomóc w wyborze prezentu, jeśli pozwolisz – zaoferował swoją pomoc. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Na szczęście wokół było dość ciemno, więc nie mógł dostrzec Twojego rumieńca na twarzy.
- Z chęcią skorzystam z propozycji – przyjęłaś ofertę, gdyż chciałaś być miła. Przecież on próbuje poświęcić swój czas dla Ciebie.
- W takim razie może we wtorek? Odpowiada Ci? – zapytał wyraźnie zadowolony z Twojej odpowiedzi chłopak.
- Myślę, że będzie dobrze – odparłaś.
            Nie czułaś się przy DaeHyunie tak niekomfortowo, jak w pierwszy dzień. W zasadzie nie przeszkadzała Ci już myśl, że jest przystojny, słodki kiedy się uśmiecha i smuci. Zaczęłaś naprawdę czuć, że mogłoby z tego być coś więcej niż tylko znajomość, jednak nie chciałaś tracić bliskiej osoby wyznając swoje uczucia.
            Blondyn ponownie odwiózł Cię do domu. Jechał wolniej niż ostatnim razem, tak, jakby próbował przedłużyć czas pobytu z Tobą. Tak w zasadzie to sama nie chciałaś wychodzić z tego samochodu, a on jak na złość stanął pod Twoim domem.
- To do zobaczenia we wtorek – powiedział szczęśliwy. – Co do godziny jeszcze musimy się umówić – puścił do Ciebie oczko.
- Tak. W poniedziałek do Ciebie zadzwonię, dobrze? – spytałaś.
- W porządku. Będę czekał – odpowiedział.
Tym razem już nie wychodziłaś tak pospiesznie z samochodu. Również starałaś się przeciągnąć chwile z nim przebywane, choć nieświadomie.

            Mijały kolejne dni. W poniedziałek zadzwoniłaś do DaeHyuna tak, jak obiecałaś. Umówiliście się na 15-stą następnego dnia.
 Przyjechał po Ciebie o ustalonej porze. Po sklepach chodziliście dobre dwie godziny, tylko po to, żeby kupić jedną drobną bransoletkę. Ale czas ten został Ci wynagrodzony bubble tea i spacerem po okolicznym parku. Nie przypuszczałaś, że wśród tak dużej ilości domków i wieżowców znajdzie się tak piękny park. Rozmawialiście o swoich rozterkach, wspomnieniach z dzieciństwa. Jednym słowem można to było uznać za randkę. Na tą myśl na Twojej twarzy wyskoczył rumieniec, którego na szczęście DaeHyun nie zauważył.

            Do czasu urodzin przyjaciółki, te dwa tygodnie minęły praktycznie tak samo jak dwa pierwsze, kiedy przyleciałaś do Korei. Z tym, że spotykałaś się od czasu do czasu z DaeHyunem. Na spotkaniach tamte dziewczyny wciąż się na Ciebie dziwnie patrzyły. Jakby czekały na Twój jeden błąd.
            Nadszedł dzień urodzin Twojej przyjaciółki. Już po przekroczeniu progu jej domu wiedziałaś, że coś będzie nie tak. Odór alkoholu roznosił się w powietrzu i muzyka grała na całego. Nie przepadałaś za takimi klimatami, ale nie wypadało odmówić swojej przyjaciółce z dzieciństwa. W pokoju, w którym odbywała się impreza tuż przy drzwiach zastałaś jedną z tych tapeciar, która posłała Ci drwiący uśmieszek. Ciągle podchodziły do Ciebie jakieś osoby proponując drinka, albo wódkę. W końcu, po godzinie zdecydowałaś się czegoś napić. Wzięłaś przygotowanego dla siebie drinka i poszłaś do przyjaciółki. Porozmawiałyście przez chwilę, usiadłaś na fotelu i zaczęła Cię koszmarnie boleć głowa.

            Obudziłaś się następnego dna w swoim domu. Na zegarku była godzina 10:32. Zerwałaś się na równe nogi. Przecież ja nigdy nie śpię tak długo! Co ja musiałam robić na tej imprezie?! Zastanawiałaś się, ale żadne logiczne wytłumaczenie Ci nie przychodziło. Przecież wypiłaś tylko jednego drinka! Pod zegarkiem widniała koperta. Dziwne, wcześniej jej tu nie było. Pomyślałaś. Wyciągnęłaś papierek spod urządzenia, otworzyłaś, a Twoim oczom ukazało się najbardziej żenujące zdjęcie jakie widziałaś. Co gorsza – to zdjęcie przedstawiało Ciebie, jak siedzisz uwalona na jakimś gościu, który Cię obmacuje i ani Tobie, ani jemu zupełnie to nie przeszkadza. Wiedziałaś, że jeśli ktokolwiek zobaczy to zdjęcie, będziesz miała przechlapane. Twoja reputacja legnie w gruzach, a nie tak łatwo będzie ją odbudować. Poza zdjęciem widniała jeszcze karteczka: „Rób, co Ci się każe, a będzie dobrze”. Niestety. Nie chciałaś, żeby zdjęcie wpadło w niepowołane ręce, a już tym bardziej do DaeHyuna.
Od tamtej pory, dnia tej durnej imprezy urodzinowej, na którą zgodziłaś się pójść, codziennie dostawałaś 4 karteczki z poleceniami, które masz wykonać. Na początku były one banalne jak „Lista zakupów na dziś…”, z czasem stawały się one gorsze jak „Pójdź do sex-shopu i kup wibrator ". Chciałaś cofnąć czas. Było to dla Ciebie wielkim upokorzeniem. Z jednej strony zdjęcie, z drugiej te polecenia… Cóż. Czego się nie robi, żeby ten ktoś sobie odpuścił? Tak naprawdę przypuszczałaś, że może to być sprawka tych czterech dziewuch, jednak na chwilę obecną myślałaś tylko o tym, żeby nikt się nie dowiedział o zdjęciu.
            Stwarzając pozory, że nic się nie stało, poszłaś na kolejne spotkanie. Jak zwykle przy stoliku siedziałaś z DaeHyunem. Jednak od samego początku widać było, że przeczuwał, iż coś się dzieje. Poprosiłaś go jak zwykle o koktajl brzoskwiniowy, a kiedy ten poszedł po zamówienie, będąc pewna, że nie będzie na Ciebie patrzył, poszłaś w stronę dziewczyn zdać im „raport”. Nie trwało to długo, więc lada moment siedziałaś z powrotem na swoim siedzeniu. DaeHyun przyszedł chwilę za Tobą stawiając drinki na stoliku. Nie pytał o nic, więc pomyślałaś, że nie widział jak na chwilę zniknęłaś do osób, z którymi gdyby nie felerny wypadek, w ogóle byś nie rozmawiała. Nerwowo zerkałaś po ludziach mając wrażenie, że ktoś już to zdjęcie widział.
- ________, coś się stało? – spytał blondyn z nieudawaną troską.
- Nie, nic. Nie ważne – odparłaś, próbując ukryć emocje. Niestety na darmo. Ten tylko zmarszczył brwi, ale nie wnikał dalej.
 Jak zwykle odwiózł Cię do domu. Cisza rozlegająca się w samochodzie była jedną z gorszych. Żadne z Was się nie odezwało przez całą drogę.
- To ja już będę szła – powiedziałaś chcąc wysiąść z samochodu.
- Zaczekaj. ________, co się dzieje? – spytał ponownie.
- Nic. Naprawdę nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku – próbowałaś go przekonać. Zmarszczył tylko brwi jeszcze bardziej, ale nie skomentował Twojej odpowiedzi. Wysiadłaś z samochodu i próbując powstrzymać łzy otwierałaś drzwi od domu. Nie mogłaś mu o tym powiedzieć. To by Cię zrujnowało, czego naprawdę nie chciałaś.

            Następnego dnia oczekiwałaś jak zwykle czterech karteczek z zadaniami. Jednak ku Twojemu zdziwieniu otrzymałaś tylko jedną o treści: „Nie byłaś posłuszna. Wiedz, że DaeHyun już widział to zdjęcie. Jego mina nie była przyjazna.”. Czytając to chciałaś zapaść się pod ziemię. Choć wokół setki ludzi są zapracowanych, tak dla Ciebie czas stanął w miejscu. Nie chciałaś nikomu się pokazać.
            Jeden telefon. Drugi, trzeci… Sms. I znów telefon. Nawet nie zerknęłaś, aby sprawdzić od kogo, bo wiedziałaś, że próbuje się do Ciebie dodzwonić DaeHyun. Nie byłaś w stanie z nim rozmawiać. Zwłaszcza po tym, jak zobaczył to zdjęcie.
            Przez cały tydzień nie wychodziłaś z domu, a telefony nie ustawały. Nadszedł kolejny piątek. Nie chciałaś dzisiaj iść na spotkanie. Pójście tam wiązało się ze spotkaniem DaeHyuna, co kolejno znaczyło, że będziesz musiała się wytłumaczyć, czego i tak nie zrozumie. Gdzieś koło godziny 20 usłyszałaś pukanie do drzwi. Wiedziałaś, że mógł to być tylko on. Nie mogłaś mu się pokazać na oczy. Chciałaś przeczekać, aż skończy pukać do tych drzwi i sobie pójdzie. Z czasem jednak pukanie stawało się coraz głośniejsze, które przechodziło już w walenie do drzwi.
- ________, otwórz! Wiem, że tam jesteś! – usłyszałaś krzyk zza drzwi.
Zwlekłaś się z łóżka, podeszłaś do drzwi, usiadłaś tak, że się o nie opierałaś z głową między nogami.
- Idź sobie – powiedziałaś szlochając.
- Nigdzie się nie wybieram! Chcę z Tobą porozmawiać! – krzyczał dalej, lecz przestał walić w drzwi.
- Nie mogę – odpowiedziałaś.
- Nie obchodzi mnie czy możesz, czy nie, ja chcę z Tobą porozmawiać! – DaeHyun zaczął się niecierpliwić. - ________, proszę. Otwórz mi te drzwi – powiedział już łagodniej.
Niezgrabnie wstałaś z podłogi, otworzyłaś mu wejście do Twojego lokum. Chłopak widząc Twoją grobową minę, twarz zalaną łzami, sam nie wiedział co ma powiedzieć. Gestem dłoni zaprosiłaś go do środka. Skierowaliście się do kuchni.
- Napijesz się czegoś? – spytałaś.
- Nie, nie trzeba – odpowiedział. - ________, wiesz, że widziałem to zdjęcie prawda?
Jak na zawołanie znowu zaczęłaś płakać.
- Hej, ale nie płacz – wstał, po czym Cię przytulił i zaczął ścierać łzy swoim kciukiem. – Czemu mi od razu tego nie powiedziałaś? Pomógłbym Ci. Wystarczyło tylko zadzwonić.
- Bałam się – dławiłaś się własną śliną.
- Nie miałaś czego – zaczął Cię głaskać po głowie. – Domyślałem się, że coś jest nie tak, ale nie chciałem nalegać, bo i tak byś mi nie powiedziała. Wszystko dobrze – próbował Cię pocieszyć.
- Bałam się, że jeśli Ci o tym powiem, będę skończona. Tyle pracowałam, że nie chciałam zmarnować tego w ciągu jednego dnia. A najbardziej się bałam…, że nie będziesz chciał już w ogóle ze mną rozmawiać – wyjaśniłaś.
- Ale dowiedziałem się i rozmawiam. Tamtymi dziewczynami nie musisz się już przejmować. Zostały wyrzucone z cotygodniowych spotkań, przez co musiały wrócić do swojego rodzinnego miasta – wciąż próbował Cię pocieszyć.
Objął Twoją twarz obiema rękami i powiedział patrząc prosto w oczy:
- Proszę, następnym razem, kiedy będzie się działo coś złego, powiedz mi o tym. O każdej porze będę starał się być przy Tobie. W zdrowiu i szczęściu, w smutku czy chorobie – wyznał, po czym pocałował Cię w usta.
Choć zdziwiona tym wyznaniem, a także jego pocałunkiem, odwzajemniłaś go. Od samego początku, kiedy go poznałaś, chciałaś poczuć smak jego pełnych warg, ciepło bijące od jego umięśnionego ciała. Szczęśliwa, że Twój „przyjaciel” czuje to samo do Ciebie, który okazał się być księciem na białym koniu, ratującym księżniczkę z opresji.
- Ja też Cię kocham – odpowiedziałaś z uśmiechem na ustach.

2 komentarze:

  1. Naprawdę przyjemnie się czytało. Scenariusz zaskakująco długi, co dla mnie oczywiście jest dużym plusem. Opis wydarzeń, dzięki któremu możemy spokojnie wczuć się w sytuację i przeżywać wszystkie emocje. Wszystko składnie i ładnie napisane, nie zauważyłam też żadnych błędów. Właściwie, skupiłam się tylko na treści, chcąc wiedzieć, co się wydarzy. Miło znów widzieć tu jedną z prac autorki Katsumi. ^^
    Brakowało mi czegoś, co mogłabym nazwać natchnieniem. Nie wiem czemu, ale gdy czytam cudze prace, sama mam ochotę coś napisać, coś stworzyć. Możliwe, że dzięki Tobie zwalczę lenistwo i znów coś napiszę. c:



    Kyane. Twoja prośba na wybaczenie wciąż czeka na akceptację. Tęsknię za Twymi dziełami, a czytanie po raz dziesiąty scenariusza o Junsu, nie wyjdzie mi na dobre. Q_Q

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę powiedzieć. Powiedziałaś mi, Katsumi, że scenariusz został napisany z myślą o mnie. Pozostaje mi tylko dziękować, ponieważ bardzo mi się podoba. Lubię delektować się tekstem, zwłaszcza takim, który jest długi i dobrze o tym wiesz. Z niecierpliwością czekam na dalsze Twoje prace, niezależnie czy będą publikowane czy też wysyłane prywatnie. Praca jest zachwycająca, szczególnie jestem zachwycona z tego uparciucha, DaeHyun'a. Loffffffff *Q* Romantycznie, bosko, cudnie, miło, brak mi słów :3
    Hm, myślę, że warto też podziękować Kyane, ponieważ udostępnia swojego bloga dla cudzych prac. To miłe z Twojej strony ;)

    OdpowiedzUsuń