Aut. Katsumi
Będąc małą
dziewczynką dążyłaś do tego, żeby być „kimś” w przyszłości. Kimś znanym nie
przez modeling, czy inne zawody, gdzie uroda czy wzrost były najważniejsze,
zwłaszcza, że jako dziecko byłaś niska i pulchna; ale w kontekście umysłowym.
Chciałaś pokazać, że mimo niskiego statusu społecznego będziesz w stanie zostać
jedną z tej „elity”.
Z upływem
lat stawałaś się coraz ładniejsza. Większość znajomych próbowała Cię namówić na
wzięcie udziału w castingu do młodzieżowego konkursu piękności. Zawsze odmawiałaś,
gdyż perspektywa siedzenia w tłumie dziewuch, które mają dosłownie wszystko i
dla których tylko uroda jest najważniejsza odrażała Cię do tego stopnia, że
wolałaś siedzieć w domowej ciszy przy kubku gorącej czekolady ucząc się do
międzynarodowych egzaminów. Osiągnięcie tego stopnia kosztowało Cię nie lada
wysiłkiem. W zależności od wyniku Twojego egzaminu miałaś zostać w Polsce,
wówczas, kiedy byłby on negatywny, bądź wyjechać do Seulu, jeśli okaże się on
pozytywny. Mając zdane egzaminy wyjazd do Korei byłby dla Ciebie furtką do
uwolnienia się z domowej biedy, rozpoczęcia życia na własną rękę, zwłaszcza, że
ministerstwo, które to organizowało, dla osób, które zaliczą przedmioty na
ponad 80% oferowało dodatkowe stypendium i pomoc w dalszym kształceniu.
Do dnia, w
którym miały zostać ogłoszone wyniki, czas ciągnął się w nieskończoność. Bałaś
się, a zarazem nie mogłaś się doczekać tego, co przyniesie przyszłość. Przecież
od tego zależał Twój wyjazd.
W dzień, w
którym miałaś odebrać wyniki przez cały czas chodziłaś podenerwowana,
zestresowana, że mogło Ci się nie udać. A przecież tak bardzo Ci na tym
zależało! Na sali był ogromny tłok. Wokół słychać wrzawę ludzi czekających na
wynik. Wcale by Cię to nie zdziwiło, jeśli ½ z tych ludzi, którzy tutaj
przyszli, zdawali egzaminy na polecenie rodziców.
- Witam wszystkich zebranych. Osoby wyczytane proszone są o
podejście do komisji, odebranie swoich wyników i opuszczenie sali – usłyszałaś
z głośników rozmieszczonych na całej sali męski głos.
Nie chciałaś długo tutaj siedzieć, a jak na złość facet
wyczytał Cię na samym końcu. Zaraz po tym odebrałaś to, co należało do Ciebie i
pojechałaś do domu.
- No i jak? – spytała Cię mama zaraz po tym jak wróciłaś.
- Nie wiem. Dostaliśmy tylko koperty z wynikami i nic więcej
– odpowiedziałaś nawet nie zerkając na to, co trzymałaś w ręce.
- No to otwieraj ją szybko! – wręcz krzyknęła na Ciebie
dodatkowo próbując wyciągnąć Ci tą kopertę z rąk.
Pogromiłaś ją wzrokiem, usiadłaś przy stole w kuchni i
drżącymi rękoma zabrałaś się za otwieranie koperty.
Z ogromną przyjemnością informujemy, iż
Panna ________________________ ________________________
zalicza wszystkie przedmioty w podanych progach:
Język polski 89%
Matematyka 90%
Język obcy 91%
Geografia 88%
Biologia 92%
Chemia 97%
Serdecznie gratulujemy i życzymy dalszych postępów.
Gapiłaś się na tą kartkę przez
dobrych kilka minut nie wiedząc co powiedzieć. Byłaś w kompletnym szoku. Te
wyniki oznaczały, że lada dzień spełni się Twoje marzenie wyjazdu do Seulu. Od
tamtej pory czas mijał tak szybko, że siedziałaś w samolocie zadowolona ze
swoich wyników i osiągnięcia.
Na miejscu
zostałaś powitana przez ministra, który wiedział o Twoim przylocie. Jako że
uczyłaś się przez 5 lat dodatkowo koreańskiego, potrafiłaś się tym językiem
biegle posługiwać, więc kwestię kontaktów miałaś ułatwioną. Minister
zaprowadził Cię do luksusowego samochodu, otworzył drzwi, zaprosił do wejścia,
po czym przeszedł na drugą stronę i usiadł koło Ciebie. Rozmowa była krótka:
pytał jak przebiegał lot, jak Ci się podobały widoki i o inne głupoty, których
w zasadzie nie chciałaś słuchać. Zastanawiało Cię, co teraz będzie, jak
zostaniesz odebrana przez tutejszych.
Samochód zatrzymał
się pod małym, lecz eleganckim domkiem, który miał należeć od teraz do Ciebie.
Minister pożegnał się z Tobą wręczając klucze do owego lokum a także białą
kopertę z ozdobnym napisem „Invitation”.
Na widok tego prychnęłaś. ”Jakby nie
wiedzieli, że posługuję się koreańskim” pomyślałaś. Otworzyłaś dom i
rozgościłaś się. W powietrzu czułaś unoszący się zapach piwonii i drzewa
sandałowego. Ku Twojemu zdziwieniu lodówka oraz inne produkty związane z
kuchnią była pełna. Zaparzyłaś zieloną herbatę, zasiadłaś przy stoliku i
otworzyłaś zaproszenie. Otóż zostałaś zaproszona na wykwintne spotkanie
Seulskiej elity. Kolejne Twoje marzenie ma szansę się spełnić. Spotkania
odbywały się co tydzień, w piątek wieczorem. Doszłaś do wniosku, że pójdziesz
na jedno z nich, zobaczysz jak to jest, nawet, jeśli od teraz pasowałoby, żebyś
na każdym była.
Był czwartek. Postanowiłaś
rozejrzeć się trochę po mieście, poznać je trochę. Przecież miałaś teraz tutaj
mieszkać, więc dobrze by było, gdybyś znała choć pobliskie okolice. Rozglądałaś
się wokół domów, które zupełnie nie wyglądały, jakby mieszkały tutaj biedne
osoby. Dużo eleganckich ozdób i inne efekty, które sprawiały wrażenie bardzo
kosztownych. Udało Ci się dostać na jedną z głównych ulic. Kroczyłaś nią trochę
niepewnie rozglądając się zarazem wokół siebie, aby zapamiętać jak najwięcej. W
ten sposób praktycznie wpadłaś na jakąś dziewczynę. Przed sobą zobaczyłaś Twoją
przyjaciółkę z podstawówki, która tuż przed 1 klasą gimnazjum wraz z rodzicami
wyjechała do Korei.
- Hej ________ - powiedziała wesoło, – co Ty tu robisz?
- Cześć. Jak miło Cię znowu widzieć – objęłaś ją delikatnie
– jestem na stypendium – krótko odpowiedziałaś na jej pytanie.
- No tak, słyszałam coś o tym – odpowiedziała - ________,
przepraszam ale teraz się bardzo śpieszę. Możesz zadzwonić do mnie wieczorem? –
spytała podając Ci swoją wizytówkę.
- Pewnie. W porządku – odparłaś przyjmując karteczkę – do
zobaczenia.
Widziałaś jak
dziewczyna nawet nie obejrzała się za siebie, tylko pognała do przodu. Ty
natomiast wsadziłaś sobie wizytówkę do torebki i kontynuowałaś zwiedzanie.
Przechodząc przez ulice handlowe, pomyślałaś, że na to spotkanie pasowałoby
zaopatrzyć się w jakąś elegancką sukienkę, bo przecież żadnej nie masz. Wokół
Ciebie było tak dużo sklepów i tyle ubrań do wyboru, że zdecydowałaś się na
jeden z tańszych sklepów, nie chcąc przepłacać. Kupiłaś strój oraz dodatki w
cenie, która Cię satysfakcjonowała. Godzina była już późna, na dworze było
szaro, latarnie uliczne już świeciły, a Ty w obawie, że w nieznanym mieście
ktoś może na Ciebie napaść, wolałaś wrócić do domu.
Jak obiecałaś
zadzwoniłaś do przyjaciółki. Porozmawiałyście przez chwilę, ona zaprosiła Cię
na swoje urodziny, które miały być za miesiąc, pogratulowała Ci otrzymanego
wyniku z egzaminu oraz stypendium, po czym rozłączyła się.
Kolejny
dzień również zapowiadał się pełen wrażeń, dlatego postanowiłaś, że do
spotkania nigdzie się z domu nie ruszysz i posiedzisz w piżamie. Czytałaś
kolejną naukową książkę, którą zabrałaś jako „lekturę” do samolotu. Wtem
usłyszałaś pukanie do drzwi. Zwlekłaś się z łóżka, założyłaś szlafrok,
otworzyłaś drzwi, a na wycieraczce leżała sporych rozmiarów paczuszka owinięta
w biały papier z czerwoną kokardą. Otwierając paczkę, Twoim oczom ukazały się
czarne szpilki i pod nimi czerwony materiał, który okazał się być piękną,
aksamitną sukienką oraz karteczka na wierzchu: „Załóż to na spotkanie.”. Bez podpisu. Dziwne. No cóż. Najwyżej
wczoraj kupiona sukienka będzie na inną okazję.
Czas mijał
nieubłaganie szybko. Spotkanie miało zacząć się o 19, a była godzina 16.
Zabrałaś się za przygotowania. Makijaż, fryzura i te sprawy. W międzyczasie
zadzwonił do Ciebie minister z oświadczeniem, iż o 18:30 przyjedzie po Ciebie
limuzyna. Gotowa byłaś już o 18, a resztę czasu spędziłaś na czytaniu swojej
„lektury”.
Nadszedł
czas spotkania. Powitano Cię gromkimi brawami. Jak i z zachwytem, tak i bijącą
wrogością od czterech dziewczyn z toną tapety na twarzach w Twoim kierunku.
Ech. Nie można przecież zadowolić wszystkich, zwłaszcza jak ktoś jest
podejścia, że uroda nie idzie w parze z rozumem.
Już na samym początku
podszedł do Ciebie blondyn, mający gdzieś ok. 178 cm.
- Cześć. Jestem DaeHyun. Miło mi poznać nową osobę na
naszych spotkaniach – przedstawił się i ukłonił.
- Jestem ________, miło mi Cię poznać – odpowiedziałaś i
również ukłoniłaś.
Od tej pory
na spotkaniu trzymałaś się z DaeHyunem. Wiele o sobie rozmawialiście,
znaleźliście wspólne tematy do rozmowy. Miałaś wręcz wrażenie, że znalazłaś
swoją bratnią duszę i zarazem kogoś, na kim mogłaś polegać.
Co jakiś czas zerkałaś na grupkę czterech dziewczyn, które
patrzyły się na Ciebie natrętnie, bezczelnie pokazywały palcami i się głupio
śmiały. Wiedziałaś, że z nimi nie będzie łatwo.
Spotkanie
skończyło się zadziwiająco szybko, a że miałabyś wracać do domu metrem, DaeHyun
zaproponował, że Cię podrzuci. Mimo, że się opierałaś, on wpakował Cię do
samochodu i nawet nie musiałaś mu mówić gdzie mieszkasz, a 15 minut później
byłaś pod domem. Odpięłaś pasy bezpieczeństwa, rękę położyłaś na klamce od drzwi.
- Dziękuję za podwiezienie – powiedziałaś i spojrzałaś w
jego kierunku. Twoim oczom ukazał się chłopak uśmiechnięty od ucha do ucha,
najwyraźniej szczęśliwy z tego, że zna Twój adres i mógł Cię podwieźć.
- Nie masz za co. Polecam się na przyszłość – odpowiedział.
Na spotkaniu wydawał
się zachowywać trochę inaczej. Teraz jest taki pogodniejszy, weselszy i słodki.
Na tą myśl serce zaczęło Ci szybciej bić, czym prędzej otworzyłaś samochód i
wyszłaś z niego. Przez chwilę drżącą ręką szukałaś kluczy od domu w torebce
próbując dręczącą Cię myśl wyrzucić z głowy. Nie mogłaś się zakochać! Nie
teraz, kiedy ledwo co przyjechałaś do miasta, poznałaś pierwszego lepszego
chłopaka na spotkaniu elity, kiedy masz jeszcze tyle przed sobą!
W domu
opróżniłaś swoją torebkę, a na ławę opadła mała karteczka z numerem telefonu,
dopiskiem „Zadzwoń do mnie” i literką
D w rogu. Wiedziałaś od kogo jest ta karteczka, ale nie miałaś najmniejszej
ochoty do niego dzwonić. W każdym razie nie dzisiaj.
Odkąd tu przyjechałaś, czas mijał zadziwiająco szybko. W
ciągu tego tygodnia dużo rozmawiałaś ze swoją przyjaciółką, chciałaś znaleźć
pracę, gdyż perspektywa ciągłego siedzenia w domu nie była dla Ciebie
przyjemna, lecz ani razu nie zadzwoniłaś do DaeHyuna. Nie odważyłaś się. W
końcu i tak nie będzie tęsknił, a i tak widzicie się ponownie za dwa dni, na
kolejnym spotkaniu.
Ponownie
nastał piątek. Przyjęłaś sobie, że piątki będą dniem, gdzie nigdzie się nie
będziesz ruszała. Tylko Ty, gorąca czekolada i książka, a wieczorem spotkanie
elitarne. Chyba, że znajdziesz pracę, wtedy wymyślisz coś innego. Na razie się
tym nie przejmowałaś. Tak samo jak w zeszłym tygodniu ktoś zapukał do drzwi.
Znów na wycieraczce zastałaś tylko paczkę owiniętą w biały papier z czerwoną
kokardą. Tym razem suknia była w kolorze ametystu. Znów z karteczką „Załóż to na spotkanie”. Dostać jeden
prezent - w porządku. Ale dostać drugi prezent, który sądząc po materiale i
kroju musiał być bardzo kosztowny, zadziałało Ci troszkę na nerwy. Cieszyło Cię
to, jednak nigdy nie przepadałaś za dostawaniem prezentów, zwłaszcza kiedy nie
było na nie okazji.
Na zebranie
jak zwykle miała Cię zawieźć limuzyna o wyznaczonej godzinie. Już na samym
wejściu można by powiedzieć, że zaatakował Cię DaeHyun.
- Czemu nie dzwoniłaś? – spytał troszkę smutnym głosem.
- Przepraszam, byłam bardzo zajęta i nie miałam czasu –
skłamałaś. Jeśli chodziło o wymówki, zawsze potrafiłaś wymyśleć coś
wiarygodnego, w co każdy by uwierzył. A to, że tak naprawdę cały tydzień
spędziłaś na czytaniu książek, o tym nie musi wiedzieć.
- Nie szkodzi – odparł. – Może następnym razem. Napijesz się
czegoś?
- Chętnie. Poproszę koktajl brzoskwiniowy – odpowiedziałaś.
Po paru minutach wrócił z powrotem, wraz z zamówionymi
napojami. Ponownie spędziliście czas na przyjacielskich pogaduchach.
- ________, co masz w planach na najbliższy tydzień? –
spytał DaeHyun.
- W zasadzie to nie wiem – odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.
– Myślałam, czy nie zwiedzić miasta, ale jak na razie przeraża mnie ilość
budynków. Chciałabym też wybrać się gdzieś do sklepu, aby kupić swojej
przyjaciółce jakiś prezent na urodziny.
- Z ogromną przyjemnością mógłbym pokazać Ci kilka uroczych
zakątków Seulu i pomóc w wyborze prezentu, jeśli pozwolisz – zaoferował swoją
pomoc. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Na szczęście wokół było dość ciemno,
więc nie mógł dostrzec Twojego rumieńca na twarzy.
- Z chęcią skorzystam z propozycji – przyjęłaś ofertę, gdyż
chciałaś być miła. Przecież on próbuje poświęcić swój czas dla Ciebie.
- W takim razie może we wtorek? Odpowiada Ci? – zapytał
wyraźnie zadowolony z Twojej odpowiedzi chłopak.
- Myślę, że będzie dobrze – odparłaś.
Nie czułaś
się przy DaeHyunie tak niekomfortowo, jak w pierwszy dzień. W zasadzie nie
przeszkadzała Ci już myśl, że jest przystojny, słodki kiedy się uśmiecha i
smuci. Zaczęłaś naprawdę czuć, że mogłoby z tego być coś więcej niż tylko
znajomość, jednak nie chciałaś tracić bliskiej osoby wyznając swoje uczucia.
Blondyn
ponownie odwiózł Cię do domu. Jechał wolniej niż ostatnim razem, tak, jakby
próbował przedłużyć czas pobytu z Tobą. Tak w zasadzie to sama nie chciałaś
wychodzić z tego samochodu, a on jak na złość stanął pod Twoim domem.
- To do zobaczenia we wtorek – powiedział szczęśliwy. – Co
do godziny jeszcze musimy się umówić – puścił do Ciebie oczko.
- Tak. W poniedziałek do Ciebie zadzwonię, dobrze? –
spytałaś.
- W porządku. Będę czekał – odpowiedział.
Tym razem już nie wychodziłaś tak pospiesznie z samochodu.
Również starałaś się przeciągnąć chwile z nim przebywane, choć nieświadomie.
Mijały
kolejne dni. W poniedziałek zadzwoniłaś do DaeHyuna tak, jak obiecałaś.
Umówiliście się na 15-stą następnego dnia.
Przyjechał po Ciebie
o ustalonej porze. Po sklepach chodziliście dobre dwie godziny, tylko po to,
żeby kupić jedną drobną bransoletkę. Ale czas ten został Ci wynagrodzony bubble
tea i spacerem po okolicznym parku. Nie przypuszczałaś, że wśród tak dużej
ilości domków i wieżowców znajdzie się tak piękny park. Rozmawialiście o swoich
rozterkach, wspomnieniach z dzieciństwa. Jednym słowem można to było uznać za
randkę. Na tą myśl na Twojej twarzy wyskoczył rumieniec, którego na szczęście
DaeHyun nie zauważył.
Do czasu
urodzin przyjaciółki, te dwa tygodnie minęły praktycznie tak samo jak dwa
pierwsze, kiedy przyleciałaś do Korei. Z tym, że spotykałaś się od czasu do
czasu z DaeHyunem. Na spotkaniach tamte dziewczyny wciąż się na Ciebie dziwnie
patrzyły. Jakby czekały na Twój jeden błąd.
Nadszedł
dzień urodzin Twojej przyjaciółki. Już po przekroczeniu progu jej domu
wiedziałaś, że coś będzie nie tak. Odór alkoholu roznosił się w powietrzu i
muzyka grała na całego. Nie przepadałaś za takimi klimatami, ale nie wypadało
odmówić swojej przyjaciółce z dzieciństwa. W pokoju, w którym odbywała się
impreza tuż przy drzwiach zastałaś jedną z tych tapeciar, która posłała Ci
drwiący uśmieszek. Ciągle podchodziły do Ciebie jakieś osoby proponując drinka,
albo wódkę. W końcu, po godzinie zdecydowałaś się czegoś napić. Wzięłaś
przygotowanego dla siebie drinka i poszłaś do przyjaciółki. Porozmawiałyście przez
chwilę, usiadłaś na fotelu i zaczęła Cię koszmarnie boleć głowa.
Obudziłaś
się następnego dna w swoim domu. Na zegarku była godzina 10:32. Zerwałaś się na
równe nogi. Przecież ja nigdy nie śpię
tak długo! Co ja musiałam robić na tej imprezie?! Zastanawiałaś się, ale
żadne logiczne wytłumaczenie Ci nie przychodziło. Przecież wypiłaś tylko
jednego drinka! Pod zegarkiem widniała koperta. Dziwne, wcześniej jej tu nie było. Pomyślałaś. Wyciągnęłaś papierek
spod urządzenia, otworzyłaś, a Twoim oczom ukazało się najbardziej żenujące
zdjęcie jakie widziałaś. Co gorsza – to zdjęcie przedstawiało Ciebie, jak
siedzisz uwalona na jakimś gościu, który Cię obmacuje i ani Tobie, ani jemu
zupełnie to nie przeszkadza. Wiedziałaś, że jeśli ktokolwiek zobaczy to zdjęcie,
będziesz miała przechlapane. Twoja reputacja legnie w gruzach, a nie tak łatwo
będzie ją odbudować. Poza zdjęciem widniała jeszcze karteczka: „Rób, co Ci się każe, a będzie dobrze”.
Niestety. Nie chciałaś, żeby zdjęcie wpadło w niepowołane ręce, a już tym bardziej
do DaeHyuna.
Od tamtej pory, dnia tej durnej imprezy urodzinowej, na
którą zgodziłaś się pójść, codziennie dostawałaś 4 karteczki z poleceniami,
które masz wykonać. Na początku były one banalne jak „Lista zakupów na dziś…”, z czasem stawały się one gorsze jak „Pójdź do sex-shopu i kup wibrator
". Chciałaś cofnąć czas. Było to dla Ciebie wielkim upokorzeniem. Z jednej
strony zdjęcie, z drugiej te polecenia… Cóż. Czego się nie robi, żeby ten ktoś
sobie odpuścił? Tak naprawdę przypuszczałaś, że może to być sprawka tych
czterech dziewuch, jednak na chwilę obecną myślałaś tylko o tym, żeby nikt się
nie dowiedział o zdjęciu.
Stwarzając
pozory, że nic się nie stało, poszłaś na kolejne spotkanie. Jak zwykle przy
stoliku siedziałaś z DaeHyunem. Jednak od samego początku widać było, że
przeczuwał, iż coś się dzieje. Poprosiłaś go jak zwykle o koktajl
brzoskwiniowy, a kiedy ten poszedł po zamówienie, będąc pewna, że nie będzie na
Ciebie patrzył, poszłaś w stronę dziewczyn zdać im „raport”. Nie trwało to
długo, więc lada moment siedziałaś z powrotem na swoim siedzeniu. DaeHyun
przyszedł chwilę za Tobą stawiając drinki na stoliku. Nie pytał o nic, więc
pomyślałaś, że nie widział jak na chwilę zniknęłaś do osób, z którymi gdyby nie
felerny wypadek, w ogóle byś nie rozmawiała. Nerwowo zerkałaś po ludziach mając
wrażenie, że ktoś już to zdjęcie widział.
- ________, coś się stało? – spytał blondyn z nieudawaną
troską.
- Nie, nic. Nie ważne – odparłaś, próbując ukryć emocje.
Niestety na darmo. Ten tylko zmarszczył brwi, ale nie wnikał dalej.
Jak zwykle odwiózł
Cię do domu. Cisza rozlegająca się w samochodzie była jedną z gorszych. Żadne z
Was się nie odezwało przez całą drogę.
- To ja już będę szła – powiedziałaś chcąc wysiąść z
samochodu.
- Zaczekaj. ________, co się dzieje? – spytał ponownie.
- Nic. Naprawdę nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku
– próbowałaś go przekonać. Zmarszczył tylko brwi jeszcze bardziej, ale nie
skomentował Twojej odpowiedzi. Wysiadłaś z samochodu i próbując powstrzymać łzy
otwierałaś drzwi od domu. Nie mogłaś mu o tym powiedzieć. To by Cię zrujnowało,
czego naprawdę nie chciałaś.
Następnego
dnia oczekiwałaś jak zwykle czterech karteczek z zadaniami. Jednak ku Twojemu
zdziwieniu otrzymałaś tylko jedną o treści: „Nie byłaś posłuszna. Wiedz, że DaeHyun już widział to zdjęcie. Jego
mina nie była przyjazna.”. Czytając to chciałaś zapaść się pod ziemię. Choć
wokół setki ludzi są zapracowanych, tak dla Ciebie czas stanął w miejscu. Nie
chciałaś nikomu się pokazać.
Jeden telefon.
Drugi, trzeci… Sms. I znów telefon. Nawet nie zerknęłaś, aby sprawdzić od kogo,
bo wiedziałaś, że próbuje się do Ciebie dodzwonić DaeHyun. Nie byłaś w stanie z
nim rozmawiać. Zwłaszcza po tym, jak zobaczył to zdjęcie.
Przez cały
tydzień nie wychodziłaś z domu, a telefony nie ustawały. Nadszedł kolejny
piątek. Nie chciałaś dzisiaj iść na spotkanie. Pójście tam wiązało się ze
spotkaniem DaeHyuna, co kolejno znaczyło, że będziesz musiała się wytłumaczyć,
czego i tak nie zrozumie. Gdzieś koło godziny 20 usłyszałaś pukanie do drzwi.
Wiedziałaś, że mógł to być tylko on. Nie mogłaś mu się pokazać na oczy.
Chciałaś przeczekać, aż skończy pukać do tych drzwi i sobie pójdzie. Z czasem
jednak pukanie stawało się coraz głośniejsze, które przechodziło już w walenie
do drzwi.
- ________, otwórz! Wiem, że tam jesteś! – usłyszałaś krzyk
zza drzwi.
Zwlekłaś się z łóżka, podeszłaś do drzwi, usiadłaś tak, że
się o nie opierałaś z głową między nogami.
- Idź sobie – powiedziałaś szlochając.
- Nigdzie się nie wybieram! Chcę z Tobą porozmawiać! –
krzyczał dalej, lecz przestał walić w drzwi.
- Nie mogę – odpowiedziałaś.
- Nie obchodzi mnie czy możesz, czy nie, ja chcę z Tobą
porozmawiać! – DaeHyun zaczął się niecierpliwić. - ________, proszę. Otwórz mi
te drzwi – powiedział już łagodniej.
Niezgrabnie wstałaś z podłogi, otworzyłaś mu wejście do
Twojego lokum. Chłopak widząc Twoją grobową minę, twarz zalaną łzami, sam nie
wiedział co ma powiedzieć. Gestem dłoni zaprosiłaś go do środka. Skierowaliście
się do kuchni.
- Napijesz się czegoś? – spytałaś.
- Nie, nie trzeba – odpowiedział. - ________, wiesz, że
widziałem to zdjęcie prawda?
Jak na zawołanie znowu zaczęłaś płakać.
- Hej, ale nie płacz – wstał, po czym Cię przytulił i zaczął
ścierać łzy swoim kciukiem. – Czemu mi od razu tego nie powiedziałaś? Pomógłbym
Ci. Wystarczyło tylko zadzwonić.
- Bałam się – dławiłaś się własną śliną.
- Nie miałaś czego – zaczął Cię głaskać po głowie. –
Domyślałem się, że coś jest nie tak, ale nie chciałem nalegać, bo i tak byś mi
nie powiedziała. Wszystko dobrze – próbował Cię pocieszyć.
- Bałam się, że jeśli Ci o tym powiem, będę skończona. Tyle
pracowałam, że nie chciałam zmarnować tego w ciągu jednego dnia. A najbardziej
się bałam…, że nie będziesz chciał już w ogóle ze mną rozmawiać – wyjaśniłaś.
- Ale dowiedziałem się i rozmawiam. Tamtymi dziewczynami nie
musisz się już przejmować. Zostały wyrzucone z cotygodniowych spotkań, przez co
musiały wrócić do swojego rodzinnego miasta – wciąż próbował Cię pocieszyć.
Objął Twoją twarz obiema rękami i powiedział patrząc prosto
w oczy:
- Proszę, następnym razem, kiedy będzie się działo coś
złego, powiedz mi o tym. O każdej porze będę starał się być przy Tobie. W
zdrowiu i szczęściu, w smutku czy chorobie – wyznał, po czym pocałował Cię w
usta.
Choć zdziwiona tym wyznaniem, a także jego pocałunkiem,
odwzajemniłaś go. Od samego początku, kiedy go poznałaś, chciałaś poczuć smak
jego pełnych warg, ciepło bijące od jego umięśnionego ciała. Szczęśliwa, że
Twój „przyjaciel” czuje to samo do Ciebie, który okazał się być księciem na
białym koniu, ratującym księżniczkę z opresji.
- Ja też Cię kocham – odpowiedziałaś z uśmiechem na ustach.
Naprawdę przyjemnie się czytało. Scenariusz zaskakująco długi, co dla mnie oczywiście jest dużym plusem. Opis wydarzeń, dzięki któremu możemy spokojnie wczuć się w sytuację i przeżywać wszystkie emocje. Wszystko składnie i ładnie napisane, nie zauważyłam też żadnych błędów. Właściwie, skupiłam się tylko na treści, chcąc wiedzieć, co się wydarzy. Miło znów widzieć tu jedną z prac autorki Katsumi. ^^
OdpowiedzUsuńBrakowało mi czegoś, co mogłabym nazwać natchnieniem. Nie wiem czemu, ale gdy czytam cudze prace, sama mam ochotę coś napisać, coś stworzyć. Możliwe, że dzięki Tobie zwalczę lenistwo i znów coś napiszę. c:
Kyane. Twoja prośba na wybaczenie wciąż czeka na akceptację. Tęsknię za Twymi dziełami, a czytanie po raz dziesiąty scenariusza o Junsu, nie wyjdzie mi na dobre. Q_Q
Cóż mogę powiedzieć. Powiedziałaś mi, Katsumi, że scenariusz został napisany z myślą o mnie. Pozostaje mi tylko dziękować, ponieważ bardzo mi się podoba. Lubię delektować się tekstem, zwłaszcza takim, który jest długi i dobrze o tym wiesz. Z niecierpliwością czekam na dalsze Twoje prace, niezależnie czy będą publikowane czy też wysyłane prywatnie. Praca jest zachwycająca, szczególnie jestem zachwycona z tego uparciucha, DaeHyun'a. Loffffffff *Q* Romantycznie, bosko, cudnie, miło, brak mi słów :3
OdpowiedzUsuńHm, myślę, że warto też podziękować Kyane, ponieważ udostępnia swojego bloga dla cudzych prac. To miłe z Twojej strony ;)