Wracając z
wieczornej zmiany w pracy, pierwsze co ci się nie spodobało to światło bijące z
okna twojego mieszkania. Drugą podejrzaną rzeczą były otwarte drzwi. Jęknęłaś w
duchu, wiedząc, co czeka cię w środku. Nacisnęłaś klamkę i z obawą weszłaś do
swojego mieszkania. Z salonu usłyszałaś telewizor, a z kuchni odgłosy garnków.
Niepewnie weszłaś w głąb mieszkania.
- Cześć, _____! -
usłyszałaś tuż przy swoim uchu.
Wzdrygnęłaś się i
odwróciłaś się w stronę Soryonga, który w dłoni trzymał łyżkę.
- Jak minął dzień?
- spytał drugi z bliźniaków, nagle pojawiając się przed tobą.
Spojrzałaś na nich
spod przymrużonych powiek.
- Możecie mi
wyjaśnić, co wy tutaj robicie? - spytałaś w miarę łagodnie, ignorując pytanie
Daeryonga.
Bracia spojrzeli po
sobie, a następnie uśmiechnęli się w taki sam sposób.
- Stoimy -
odpowiedzieli równocześnie.
Ta odpowiedź zbiła
cię z pantałyku.
- To ja widzę -
mruknęłaś, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - A możecie mi wyjaśnić, po co
tutaj jesteście?
- Przyszliśmy
odwiedzić przyjaciółkę - odparł młodszy z bliźniaków - Soryong, uśmiechając
się słodko.
- A poza tym,
nudziło nam się - dopowiedział Daeryong.
Westchnęłaś cicho.
- A może powiecie
mi, jak się tutaj dostaliście?
- Przez drzwi - odpowiedział
Daeryong.
Spojrzałaś na niego
jak na idiotę. Przy nich naprawdę można było się załamać, a sama dziwiłaś się
sobie, że jeszcze z nimi potrafiłaś wytrzymać. Z bliźniakami Jung łączyła cię
wieloletnia przyjaźń, można rzecz, że od kołyski. Od przedszkola aż do liceum
zawsze trzymaliście się razem - Ty, Daeryong i Soryong - nierozłączne trio.
- Nie rób ze mnie
idiotki - burknęłaś.
Blondyn zamrugał
zaskoczony.
- Przecież ja nic
nie robię, odpowiadam tylko na twoje pytania - uśmiechnął się zawadiacko.
Postanowiłaś zignorować tę uwagę i spytałaś o to samo,
ubierając pytanie w inne słowa.
- Skąd mieliście
klucz?
- Dorobiliśmy sobie
- odparł Soryong, jakby to była normalna rzecz.
Załamałaś ręce. Już nawet nie chciałaś wiedzieć, jak tego
dokonali, skoro tydzień temu wymieniałaś zamki. Oni byli po prostu niemożliwi.
- Zrobisz kolację?
Spojrzałaś na nich.
- Nie, jestem
zmęczona - odparłaś, a zaraz po tym pożałowałaś swoich słów, bo bliźniacy
spojrzeli na ciebie swoim szczenięcym wzrokiem, który zawsze na ciebie działał.
- Proszę... -
wyszeptał Soryong, dając ręce jak do modlitwy.
Zaraz do niego dołączył starszy i teraz obydwoje spoglądali
na ciebie z proszącymi oczkami.
- Nie potraficie
sami? - jęknęłaś.
Naprawdę byłaś zmęczona i nie uśmiechało ci się gotowanie.
Szczególnie, że było późno, a bliźniacy powinni utrzymywać dietę.
- A chcesz, abyśmy
puścili twoją kuchnię z dymem?
- Poza tym,
ostatnio co ugotowałem było niejadalne - powiedział ze smutkiem Soryong.
Westchnęłaś cicho. I tutaj cię mieli.
- Dobrze, tylko się
przebiorę - oznajmiłaś i podążyłaś do swojej sypialni.
W kuchni,
dla twojego zdziwienia, wszystko zostało przygotowane. Na środku stał Soryong,
trzymając w dłoni twój zielony fartuszek.
- Pomogę ci - oznajmił.
Uśmiechnęłaś się do niego z wdzięcznością. On zawsze był
skory do pomocy. O drugim bliźniaku już nie mogłaś tego powiedzieć. Daeryong
zawsze doprowadzał cię do różnych stanów - od zdezorientowania, po zawstydzenie
aż do szewskiej pasji. A jeśli już o nim mowa, to on wolał pooglądać telewizję,
niżeli pomóc ci w czymkolwiek.
Siedząc
przy stole, chłopcy z ochoczą zajadali się, przygotowaną przez ciebie, kolacją.
Spoglądałaś na stół, jak w mgnieniu oka wszystko znikało. Z jednej strony
cieszyłaś się tym widokiem, że im smakuje, jednak jeszcze była druga strona
medalu. Nieraz ci się dostało od ich menadżera za późne i tuczące posiłki. Ale
czy miałaś inne wyjście. Ich było dwóch, a ty tylko jedna.
- Zobaczymy coś
później? - spytał Soryong, zmywając brudne naczynia.
- Tak, za chwilę
poleci fajny horror! - powiedział entuzjastycznie Daeryong, bawiąc się w
podrzucanie jabłka.
- Żadnych horrorów!
- zaprotestowałaś, odbierając od młodszego naczynia i wycierając je.
- Ale...
Posłałaś blondynowi ostre spojrzenie, więc postanowił
zrezygnować. Przewrócił tylko oczyma i postanowił zając się czymś innym. A tym
"innymi" było otwieranie twoich kuchennych szafek.
- Co ty robisz? -
spytałaś.
- Szukam jakieś
przegryzki na film - odparł.
- Na pewno ich tam
nie znajdziesz.
- Wiem
Spojrzałaś na niego
zaskoczona. To było wiadome, że bliźniacy znają każdy zakamarek twojego
mieszkania i wiedziałaś o tym, ale nie rozumiałaś aktualnego zajęcia
Daeryonga.
- Więc po co tutaj tego
szukasz?
- Nudzi mi się -
odparł, wzruszając ramionami.
- Wiesz, mam dla
ciebie ciekawe zajęcie.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco.
- Idź do sklepu i
kup coś - oznajmiłaś.
- Za daleko -
odparł.
Po raz kolejny załamałaś ręce.
- Sklep jest dwie
minuty drogi stąd - westchnęłaś.
- Dobra - mruknął
Daeryong, wyciągając w twoją stronę dłoń.
Podniosłaś na niego pytający wzrok.
- Nie mam przy
sobie żadnych pieniędzy.
- Wybacz, _____,
później ci oddamy - wtrącił się Soryong, wycierając w ręcznik swoje dłonie.
I co ty z nimi miałaś?
Gdy
Daeryong wrócił z zakupami, od razu znaleźliście sobie wygodne miejsce na
obszernej kanapie. Siedziałaś między bliźniakami, trzymając na swoich kolanach
miskę z chipsami. Postanowiliście zobaczyć jakąś komedię. Na szczęście, jutro
nie musiałaś wcześnie stawać, więc mogłaś ten czas spędzić z braćmi.
Po godzinie
poczułaś ciężar na swoim prawym ramieniu. Spojrzałaś zaskoczona na Soryonga,
który postanowił sobie zrobić z ciebie swoją poduszkę. Jednak nic nie
powiedziałaś, bo widziałaś, że chłopak śpi, a nie chciałaś go zbudzić.
- Jeśli ci
przeszkadza to zabiorę go - powiedział nagle Daeryong.
Pokiwałaś przecząco głową.
- Nie, niech sobie
śpi - odpowiedziałaś szeptem.
- Na pewno?
- Tak. Możesz przyciszyć
telewizor? - poprosiłaś.
Nie chciałaś zbudzić Soryonga, a wiedziałaś, że film za
chwilę się skończy, a tym samym spowoduje głośne reklamy. Daeryong spełnił
twoją prośbę, a następnie szybkim ruchem ułożył się tak, że położył swoją głowę
na twoich kolanach. Spojrzałaś na niego pytająco.
- Wygodnie -
wyszczerzył się. - Przeszkadzam ci? - spytał, po chwili.
- Nie.
- To dobrze -
wyszeptał i zamknął oczy.
Westchnęłaś cicho, mając na ustach uśmiech. Bliźniacy byli
jak dzieci, którymi z ochoczą można było się zajmować. To fakt, że każdy z nich
miał swój odmienny charakterek, który niekiedy doprowadzał cię do szału. Ale
nigdy nie potrafiłaś się na nich długo gniewać. Tak było od zawsze. Mimo ich
niektórych wybryków, to i tak cieszyłaś się z tego, że pamiętają o
przyjaciółce, mimo że byli teraz gwiazdami i nie mieli tyle czasu.
Ale czy byłaś tylko
przyjaciółką?
Byłaś wszystkim po trochu - przyjaciółką, starszą siostrą
oraz matką. W tej chwili zastępowałaś im niedawno zmarłą matkę. Bardzo przeżyli
jej śmierć. Ty również, bo byłaś bardzo przywiązana do kobiety. Jednak dzięki
twojemu wsparciu nie załamali się i mogli zadebiutować, chociaż z bólem w sercu
po stracie bliskiej osoby.
Spojrzałaś na
spokojną i przystojną twarz Daeryonga. Dotknęłaś delikatnie jego błękitno-blond
włosów i przeczesałaś je, uśmiechając się delikatnie.
Obudziły cię
poranne promienie słoneczne, wpadające wprost na twoją twarz. Niechętnie
wstałaś. Zdezorientowana rozejrzałaś się po swojej... sypialni? Zmarszczyłaś
czoło. Nie wiedziałaś, jak się tutaj znalazłaś. Nawet nie pamiętasz, kiedy
zasnęłaś. Jednak na pewno nie byłaś wtedy w swoim łóżku, tylko na kanapie w
salonie.
Podążyłaś
do salonu, gdzie po wczorajszym wieczorze nie było śladu. Na kanapie zostałaś
śpiącego Soryonga, który przytulał się do poduszki.
Weszłaś do kuchni,
gdzie zostałaś bardzo ciekawy widok w postaci Daeryonga robiącego śniadanie.
- Jak się spało? -
spytał, nawet nie odwracając się w twoją stronę.
- Bardzo dobrze -
odpowiedziałaś, podchodząc bliżej.
Oparłaś się tyłem o blat spoglądając na skupioną twarz
blondyna. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
- Udawałeś wczoraj,
prawda?
Spojrzał na ciebie pytająco.
- Wcale nie spałeś.
Uśmiechnął się pod nosem, odkładając nóż. Oparł rękę o blat
i odwrócił się w twoją stronę.
- A skąd taka
pewność? - spytał zawadiacko.
- Och, znam cię na
tyle dobrze, że po prostu to wiem - odparłaś, odwzajemniając jego uśmiech. -
Wiesz, że nie musiałeś tego robić.
- A później
narzekałabyś na ból kręgosłupa?
Miał racje. Punkt dla niego.
- Gdzie spałeś?
- Z tobą - odparł
ze spokojem w głosie.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, a zarazem - dla twojego
ogromnego zdziwienia - zarumieniłaś się. Zdarzyło ci się to pierwszy raz...
- Umm, aha... -
tylko tyle mogłaś z siebie wydobyć.
- O, zawstydziłaś
sie! - zaśmiał się.
- W-wcale nie! -
zaprzeczyłaś szybko, rumieniąc się jeszcze bardziej.
Nie rozumiałaś,
dlaczego tak się działo. Nigdy tak nie reagowałaś na niego. Był twoim
przyjacielem, a mimo tego zawstydziłaś się jak każda inna kobieta na myśl o
tym, że spał razem z tobą w łóżku.
- Nie kłóć się ze
mną, przecież to widzę.
Albo ci się wydawało, albo przysunął się bliżej ciebie.
Jednak nie odsunęłaś się od niego. Spoglądałaś w hipnotyzujące oczy chłopaka.
Poczułaś jego ciepły oddech na swoim policzku.
Co on miał zamiar
zrobić?
Po chwili dostałaś odpowiedź w postaci pocałunku.
Rozszerzyłaś szeroko powieki. Daeryong wykorzystując twoje zdezorientowanie,
pogłębił pocałunek. Stałaś sparaliżowana. Nie potrafiłaś nic nawet zrobić. Nie
odepchnęłaś go ani nie odwzajemniłaś pocałunku.
Usłyszeliście dziwne
odgłosy z salonu. To zapewne Soryong już się obudził, więc chłopak przerwał
pocałunek, spoglądając na ciebie z tym tajemniczym błyskiem w oku. Przyłożył
wskazujący palec do swoich ust, na znak abyś była cicho. Po chwili w progu
pojawił się młodszy z braci, który jeszcze nie do końca się przebudził.
- Już wstaliście? -
wydawał się trochę zaskoczony, ale na szczęście był zaspany i jeszcze dobrze
nie kontaktował i nie mógł widzieć twojej twarzy, na której malowało się pełno
sprzecznych uczuć.
Jedynie co w tej
chwili zrobił to poszedł do lodówki i wyjął sobie z niej karton soku. Wypił
resztkę i pusty karton wyrzucił do kosza. Następnie bez słowa wyszedł z kuchni,
aby się ogarnąć. Oni naprawdę zachowywali się, jakby byli u siebie.
Ty tymczasem
spojrzałaś na Daeryonga, oczekując wyjaśnień.
- Co to miało być?
- Pocałunek.
Czy on zawsze musiał tak dziwnie odpowiadać?
- Wiesz, o co mi
chodzi! - warknęłaś.
- Nie podobało ci
się?
I znów cię miał. Sama nie potrafiłaś odpowiedzieć na to
pytanie. To było przyjemne, bardzo przyjemne. Jednak Daeryong był twoim
przyjacielem, którego od dłuższego czasu, nieświadomie darzyłaś większym
uczuciem. Czy ten pocałunek pozwolił ci to uświadomić?
DaeRyoung przyglądał
ci się badawczo, a nie słysząc z twojej strony żadnej odpowiedzi, uśmiechnął
się kącikiem ust.
- To będzie nasza
mała, słodka tajemnica - wyszeptał i pocałował cię w czoło, wracając do
przerwanej czynności, którą było dokończenie śniadania.
~*~
Dla Ji Yong <3
Kocham Cię. Q_______Q Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham (powtarzać to będę przez wieczność).
OdpowiedzUsuńWszystko idealne, świetne, perfekcyjne. <3
Daeryong zawsze kojarzył mi się z tym bardziej aroganckim chłopakiem, z zawadiackim uśmieszkiem, a jego brat jako przeciwieństwo. Mogłabym się nim zaopiekować. *-* No mniejsza. Nie wiem, dlaczego uważałaś to za dziwne. To naprawdę dobry scenariusz! I sam pomysł świetny, oryginalny! Podoba mi się! Ale to już chyba wiesz! XD
No po prostu kocham ten scenariusz, fangirling mode on. *___*
Twoja część umowy wypełniona, więc jutro kolej na mnie. :D
Czytałam to wczoraj, czytam dzisiaj.. i będę jeszcze dluugo do tego wracać^^ za każdym razem mam jeden, wielki smile na twarzy! jak ty to robisz, że potrafisz tak zmieniać nastroje <3 nawet nie wiesz jak Ci dzisiaj dziękuję ;* A zachowania chłopaków.. nie pogardziłabym takim porankiem ^-^ zresztą sama wiesz xDD
OdpowiedzUsuń~Alice
Zawsze obracałam się w scenariuszach, w których były osoby znane mi z zespołów. Czytając Twój scenariusz z Daeryong'iem przyznam szczerze, że ośmieliłaś mnie, aby poszerzyć horyzont. Czytało się przyjemnie i byłam mile zaskoczona. Powiem nawet, że przez całość się uśmiechałam, a końcówka była świetna. Najbardziej spodobały mi się krótkie odpowiedzi Daeryong'a na zadawane pytania. Po prostu beka na całego :D Powodzenia w dalszym pisaniu i czekam na kolejne scenariusze! *~*
OdpowiedzUsuńMaaaaatuluuuu... (^_^) słodkie, jakby chłopak spał ze mną w jednym łóżku (nie licząc mojego brata) to chyba bym się zrobiła tak czerwona, że pomidor straciłby orzy mnie swój kolor z zazdrości
OdpowiedzUsuń