Uchyliłaś
powieki, widząc tylko przerażającą biel. Zamrugałaś kilkakrotnie, aby polepszyć
swoje pole widzenia. Następnie
rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Wszędzie była ta biel. Poruszyłaś się lekko,
ale to od razu sprawiło ból. Byłaś podpięta do jakiego urządzenia. Jedna myśl
nasuwała ci się do głowy - byłaś w szpitalu.
Próbowałaś sobie przypomnieć, co się stało, ale w głowie panowała totalna pustka.
Wspomnienia były niejasne, tylko nikłe przebłyski. A jeśli już próbowałaś sobie
coś przypomnieć na siłę, poczułaś tylko ostry ból głowy.
- Widzę, że już się
pani przebudziła - stwierdził wysoki mężczyzna, wchodząc do sali. - Jak się
pani czuje?
- Co się stało? -
spytałaś zdezorientowana, ignorując pytanie lekarza.
Doktor spojrzał na
twoją kartę, a następnie na ciebie.
- Została pani
potrącona przez samochód - odparł.
Spojrzałaś na niego z
niedowierzeniem. Nie mogłaś dopuścić takiej myśli. Nic nie pamiętasz z tamtego
dnia, tego wydarzenia. Lekarz przyglądał ci się przez chwilę.
- Chwilowa amnezja
- stwierdził, co zmusiło cię do spojrzenia na niego. - Przy takim urazie głowy
to normalne, ale proszę się nie martwić, przypomni sobie pani wszystko.
Po tych słowach,
uśmiechnął się, a następnie wykonał kilka badań. Stwierdzając, że wszystko z tobą
w porządku, wyszedł na obchód.
Leżałaś już
kilka dni w szpitalu. Wspomnienia z wypadku nadal były mgliste. Jedynie co
potrafiłaś sobie przypomnieć, to twój pośpiech tamtego dnia. Spieszyłaś się
wtedy na spotkanie w sprawie pracy o której teraz mogłaś sobie pomarzyć.
Westchnęłaś cicho i odwróciłaś się w stronę okna. Twoją uwagę przykuł świeży
bukiet czerwonych róż. Zdziwiłaś się. Nikt cię nie odwiedzał, ponieważ jeszcze
nikogo tu nie znałaś. Byłaś w Korei od kilku dni w poszukiwaniu nowego,
lepszego życia niż to, które zostawiłaś za sobą. To tu miał się rozpocząć nowy
etap, który zaczął się naprawdę tragicznie. Jednak wracając do kwiatów, już
pierwszego dnia po przebudzeniu zauważyłaś bukiet goździków. Na początku nie
zwróciłaś na to uwagi, ale teraz nie dawało ci to spokoju. Co dwa dni, kiedy
już bukiet był na wyschnięciu, pojawiał się nowy. Na początku myślałaś, że
pielęgniarki dawały je tu ze względu, że nikt cię nie odwiedza, ale szybko
przekonałaś się, że tak nie było.
Widząc
przechodzącą pielęgniarkę, zawołałaś ją do sali. Była to starsza kobieta, która
już niedługo miała przejść na zasłużoną emeryturę.
- Przepraszam, ale
od kogo są te kwiaty? - spytałaś, pokazując na róże.
- Przynosi je
pewien chłopak.
- Chłopak?! -
podniosłaś się gwałtownie.
Spojrzałaś jeszcze
raz na kwiaty, a następnie na zmartwioną pielęgniarkę. Nie chcąc już sprawiać
jej kłopotu, wytłumaczyłaś się swoją chwilową amnezją. Kobieta uśmiechnęła się
miło i wyszła do innych pacjentów.
Opadłaś na łóżko, spoglądając
w biały sufit. Ta biel wywoływała juz u ciebie mdłości. Ale wracając do tematu,
te kwiaty... Przeniosłaś wzrok na bukiet i mimowolnie uśmiechnęłaś się pod
nosem. Nawet jeśli nie znałaś tajemniczego osobnika, który je dawał - był to
naprawdę bardzo miły gest. Tylko kim on był? Chciałaś się dowiedzieć tego jak
najszybciej.
Mijały
kolejne dni. Bukiet kwiatów zmieniał się regularnie. Każdego dnia, spoglądając
na te kwiaty, miałaś uśmiech na twarzy. Naprawdę chciałaś poznać tajemniczego
chłopaka, który je tu zostawia, ale niestety jeszcze ci się nie udało go
przyłapać do pewnego dnia... Po drzemce obiadowej, usłyszałaś jakiś szmer.
Uchyliłaś lekko zaspane powieki i zobaczyłaś go. Tajemniczy chłopak kierował
się do wyjścia na palcach. W dłoni miał stary bukiet ze słoneczników, który
zostawił tu dwa dni temu. Podniosłaś się szybko i spytałaś:
- Kim jesteś?
Chłopak słysząc
pytanie, zamarł w pół kroku. Zauważyłaś jak zadrgał, ale nie odwrócił się.
Zmarszczyłaś brwi i powtórzyłaś pytanie. Chłopak powoli odchylił głowę i
spojrzał na ciebie kątem oka, oceniając twój wyraz twarzy. Następnie odwrócił
się, prezentując ci się w całości.
Wysoki i przystojny
Koreańczyk, którego widziałaś po raz pierwszy w życiu. Spoglądał na ciebie
smutnym i takim przepraszającym wzrokiem.
- Jestem Chanyeol -
powiedział, po chwili milczenia.
Uśmiechnęłaś się do
niego miło, co wywołało u niego zdziwienie.
- Miło mi cię
poznać, ja jestem _____ - przedstawiłaś
się. - Naprawdę dziękuję za kwiaty, to bardzo umilało mi każdy dzień tutaj.
Chłopak spoglądał na
ciebie w osłupieniu. W dłoni ściskał słoneczniki, a usta drgały. Spojrzałaś na
niego uważnie, nie rozumiejąc jego zachowania.
- Nie pamiętasz? - spytał.
Spojrzałaś na niego
zdezorientowana.
- Pamiętam wszystko
poza samym wypadkiem - odparłaś, krzywiąc się pod nosem. - A co miałabym
pamiętać?
- Nie, nic -
powiedział zmieszany i podrapał się nerwowo po głowie. - Jak się czujesz? -
Zmienił temat.
- Dobrze.
Spojrzałaś na
Chanyeol'a, który stał kilka kroków od łóżka. Widziałaś jego zdenerwowanie i
zmieszanie tą całą sytuacją. Chcąc, dodać mu otuchy - uśmiechałaś się przez
cały czas.
- Przepraszam, że o
to pytam, ale nie znamy się, więc dlaczego tu przychodzisz?
Chłopak tak jakby
spodziewał się tego pytania. Opuścił głowę.
- Widziałem to
zdarzenie - wyszeptał, po chwili milczenia.
- Widziałeś?
Ta informacja
sprawiła, że podskoczyłaś na łóżku, spoglądając na chłopaka z zainteresowaniem.
- Powiedz mi, co
się dokładnie wydarzyło? Kto mnie potrącił? - spytałaś.
Chanyeol tak jakby
zawahał się, kierując wzrok na okno.
- Nie wiem, to
zdarzyło się wszystko tak szybko. Kierowca uciekł z miejsca wypadku - mruknął,
a następnie spojrzał w twoją stronę.
Jego oczy nadal były
dziwne. Takie smutne, przepraszające. Nie mogłaś odgadnąć tego wzroku.
- Zadzwoniłem po
karetkę, martwiłem się o twój stan, a zauważyłem, że nikt cię nie odwiedza,
więc sam tu przychodziłem - oznajmił.
Po jego słowach,
ogarnęła cię fala ciepła, która rozeszła się po całym ciele. Wzruszyłaś się na
jego słowa i gesty, które były tak proste, a dla ciebie znaczyły tak wiele.
Chanyeol
przychodził tym razem codziennie. Nie przynosił ci tylko kwiatów, ale również
gazety, książki, jedzenie. Nawet pożyczył ci swój laptop, gdzie mogłaś posprawdzać
różne informacje oraz odpowiedzieć na wiadomości. Dowiedziałaś się również, że Chanyeol
nie jest zwykłym chłopakiem. Był popularnym artystą. Pokazał ci na zdjęciach
swój zespół oraz kilka piosenek, które ci się spodobały. To dlatego, młode
pielęgniarki i pacjentki pragnęły zaprzyjaźnić się z tobą, co było dla ciebie
zabawne.
Dzięki
niemu nie czułaś się samotna, a jego codzienne wizyty sprawiały, że twoja twarz
promieniała. Czułaś się w jego towarzystwie bardzo dobrze i swobodnie mogłaś z
nim porozmawiać o wszystkim. Dowiedzieliście się o sobie bardzo wiele rzeczy.
Za każdą jego wizytą, czułaś że chłopak coraz bardziej ci się podoba, a na jego
widok serce bije ci jak szalone. Jednak wyczuwałaś między wami pewną barierę. W
pewnych momentach zachowywał się dziwnie. Kiedy się śmialiście, prawie do łez -
on nagle milkł, odwracał wzrok, a następnie uśmiechał się przepraszająco. Nie
dopytywałaś się, bo wiedziałaś, że nie odpowiedziałby zgodnie z prawdą. Poza
tym często spuszczał wzrok i spoglądał w okno. W jego oczach widziałaś ból,
który udzielał się tobie, ponieważ nie potrafiłaś mu pomóc.
Dokładnie
dziesięć dni po wypadku, lekarz stwierdził, że wszystko już w porządku i dał
ci wypis. Podziękowałaś całej obsłudze, zostawiając im mały podarunek za
opiekę. Wychodząc ze szpitalnego budynku, czułaś wielką ulgę. Mogłaś znów rozpocząć
realizację swoich planów. Jedynie co nie dawało ci do końca spokoju, to twój
wypadek. Policja nawet nie zainteresowała się tobą, a świadomość, że ten pirat
drogowy nadal gdzieś szaleje, przyprawiał cię o gęsią skórkę.
Chciałaś już
skierować się w stronę podjazdu taksówek, ale zauważyłaś z dala, znajomą
postać. Te elfie oczy wszędzie byś rozpoznała. Chanyeol stał przy srebrnym
porsche, machając ci. Podeszłaś do niego z uśmiechem. Nie spodziewałaś się
takiej niespodzianki.
- To dla ciebie -
powiedział po chwili, wyciągając zza siebie bukiet czerwonych róż.
- Nie musiałeś -
wyszeptałaś zarumieniona, kiedy otworzył drzwi od strony pasażera.
Jechaliście w
milczeniu, słuchając koreańskich wydarzeń z dzisiejszego dnia. Po kilku
minutach dotarliście pod blok w którym wynajmowałaś mieszkanie.
- Dziękuję i przepraszam za kłopot - powiedziałaś i
chciałaś już wysiąść, ale powstrzymał cię delikatny uścisk na nadgarstku.
Spojrzałaś zaskoczona
na chłopaka, który przyglądał ci się z dokładnością. Zarumieniłaś się, kiedy jego twarz zbliżyła się do twojej.
Czułaś jego ciepły oddech na swojej skórze. Zbliżył swoją dłoń do twojej
twarzy, ale nie poczułaś dotyku. Zauważyłaś, jak jego dłoń drżała, a oczy stały
się znów takie dziwne. Nie potrafiłaś ich nawet opisać. Jakby zamarł, a po
chwili szybko się odsunął się, odwracając od ciebie wzrok.
- Przepraszam -
mruknął pod nosem.
Od tamtego
wydarzenia minęło kilka dni. Udało ci się uporządkować własne sprawy oraz
znaleźć pracę. Może nie była to taka jaką sobie wyobrażałaś, ale nie mogłaś
narzekać na swoje zarobki. Chanyeol nie odezwał się do ciebie ani słowem. Ten
fakt bardzo cię smucił. Tęskniłaś za nim, nawet jeśli między wami panowała
dziwna atmosfera i wiedziałaś, że chłopak ukrywa coś przed tobą. Również często
wracałaś myślami do ostatniego spotkania z nim. Nie potrafiłaś go rozgryźć...
Sprzątając pokój, usłyszałaś dzwonek
do drzwi. Nie sprawdzając nawet kto przyszedł, otworzyłaś drzwi na oścież. Na
korytarzu stał Chanyeol z posępną miną, która jak przeczuwałaś - nic dobrego
nie wróżyła. Chłopak spojrzał na ciebie z bladym uśmiechem.
- Mogę wejść?
Przytaknęłaś i
odsunęłaś się, aby chłopak mógł wejść do środka. Wszedł do salonu, ale nawet
jeśli pokazałaś mu, że ma się rozgościć - nie zrobił tego.
- Cieszę się, że
mnie odwiedziłeś. Dawno się nie odzywałeś.
- Przepraszam, ale
miałem wiele na głowie - oznajmił, spojrzawszy na ciebie. - A poza tym,
musiałem przemyśleć parę spraw.
Spojrzałaś na niego
pytająco. Chłopak nie ruszył się nawet o milimetr. Miałaś wrażenie, jakby z
czymś walczył od środka. Jego twarz była pełna sprzecznych uczuć.
- Menedżer mnie
zabije - mruknął cicho pod nosem, ale dobrze usłyszałaś jego słowa. - Ale muszę
ci powiedzieć prawdę.
- Prawdę? -
powtórzyłaś zdezorientowana.
Nie wiedziałaś, czy
masz się bać tego co za chwilę miało nastąpić. Czułaś w powietrzu tę dziwną,
napiętą atmosferę. Chanyeol zacisnął dłonie na czapce i spojrzał prosto w twoje
oczy. Znów jego wzrok był taki smutny. Nie mogłaś tego znieść.
- Kłamałem -
wyszeptał.
Zmarszczyłaś brwi.
Nie spodobało ci się to, ale nie odezwałaś się. Byłaś ciekawa dalszej
wypowiedzi. Chłopak wziął głęboki oddech i kontynuował:
- To przeze mnie
znalazłaś się w szpitalu, to ja potrąciłem cię na przejściach - oznajmił szybko.
Spoglądałaś na niego
w osłupieniu. Nie, to nie mogłaś być prawda. Cofnęłaś się, opadając na fotel.
Teraz wszystko układało się w całość - policja nie zainteresowała się tym,
ponieważ Chanyeol mógł mieć kłopoty. Poza tym, dlatego też cię odwiedzał i był
taki dziwny. Opuściłaś głowę, a w oczach pojawiły się łzy. Naprawdę cieszyłaś
się, że poznałaś taką osobę jaką był właśnie Chanyeol. Został twoim pierwszym
przyjacielem w tym nowym życiu. Ale czy nadal mogłaś uznawać go za przyjaciela?
Czy kiedykolwiek nim był?
- Naprawdę
przepraszam, nie chciałem aby tak wyszło... - powiedział łamiącym głosem.
- Dlaczego? -
spytałaś cicho.
Chłopak spojrzał na
ciebie zdezorientowany. Nie wiedział dokładnie, o co ci chodziło. Słysząc brak
reakcji z jego strony, zadałaś jeszcze raz to pytanie ubarwiając je dodatkowo o
kilka słów.
- Więc dlaczego nie
powiedziałeś tego od razu tylko udawałeś... mojego przyjaciela?
To naprawdę bolało.
- Bałem się -
wyszeptał.
Prychnęłaś cicho pod
nosem. Spojrzałaś na niego z załzawionymi oczami. Chanyeol widząc twój stan,
jeszcze bardziej posmutniał i chciał do ciebie podejść, ale powstrzymałaś go
gestem dłoni.
- Wiedz, że nie
udawałem twojego przyjaciela, to była jedyna prawdzi...
- Wyjdź! -
powiedziałaś głośno.
Nie chciałaś już tego
słuchać. Nie chciałaś być jeszcze bardziej zraniona. Zasłoniłaś usta dłonią i
załkałaś. Nie powstrzymywałaś łez, które chłopak widział. Nie miał jednak
odwagi podejść.
- Naprawdę
przepraszam, nie chciałem tego - wyszeptał.
- Wyjdź! -
powtórzyłaś głośniejszym tonem.
Chanyeol spojrzał na
ciebie ostatni raz i odszedł. Słysząc trzask drzwi, wiedziałaś, że nie wróci.
Skuliłaś się w fotelu i zaczęłaś głośniej płakać. Teraz żałowałaś, ze znałaś
prawdę. Najgorsze było, że znów utraciłaś grunt pod nogami. Znów zostałaś sama
i wątpiłaś, że ponownie komuś zaufasz.
~*~
Dla Anonimowego :)
Nie miało być przesłodzonego, lecz trochę smutny. Mam nadzieję, że przypadło do gustu.
Jaki smutny scenariusz TT_TT
OdpowiedzUsuńNie lubię kłamców, Chanyeola lubię... I co teraz?? XD
Czekam na następny scenariusz :)
Omo! Biedny Chanyeol! Q___Q
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się, czy był sprawcą wypadku czy też może jednak kryło się za tym coś więcej. Ale naprawdę był sprawcą. Uch. Nawet nie wiemy, czemu pojawiał się w szpitalu, bo może wyrzuty sumienia miał, nie kłamał z tą przyjaźnią i... i... i kurde, znajdę jeszcze jakieś argumenty, by go wyciągnąć z opresji. XD
A poza tym, to scenariusz świetnie napisany! Wręcz czułam tę wewnętrzną walkę, jaką przeżywa bohaterka, te wątpliwości i tajemnice. Awwww. *___*
No i to bardzo miła niespodzianka, gdy po powrocie do domu, widzi się jakąś nowość u Ciebie. ^^
Hwaiting! <3
Powiem szczerze, że od początku już wiedziałam, że coś jest z nim nie tak, ale mimo wszystko trzymało mnie, oj trzymało! Ale n dlaczego tak ... T.T ... NO!djkfskdfsdfjk. Dlaczego to tak się skończyło ja chciałam dłużej no love na zawsze dzieci pieluchy i zasadzone drzewo mimo wszystko dsfsdfsd
OdpowiedzUsuńOmo, dziękuję <3 Naprawdę mi się podoba, cudny. Dokładnie taki jaki chciałam. ^^
OdpowiedzUsuńTT_______________TT jak mogłaś mi nie powiedzieć, że napisałaś o moim Yeoli'm! Łzy w oczach. *cry cry cry* Złamałaś mi serce. Biedny Channie! Moje małe serduszko :C biedny buuuuuuuu ;________; bslefbgavweiuhqiohjkfdnf. Mój mały słodziak ;( Wae tak smutno ;______;
OdpowiedzUsuń(Mam dar komentowania starych scenariuszy, i wykorzystam go teraz) Ja myślałam, że to menager mnie potrącił (? xD), bo Chanyeol był ze mną (Jak to brzmi? xD) i nie mógł się skupić na karierze, ale menager zabronił mu komukolwiek mówić~ Dedukcja xD
OdpowiedzUsuńświetny scenariusz, ale Channie taki biednyyyy :<