29 sierpnia 2013

Kevin: "Skrywane uczucia"


            Nadeszły długo oczekiwane przez wszystkich wakacje. Każdy z ogromną radością wybiegł z szkolnego budynku, trzymając w dłoni świadectwo. Ty również w towarzystwie swoich przyjaciół wyszłaś ze szkoły.
   - Pamiątkowe zdjęcie! – krzyknęła Kate, wybiegając na przód.
W jej dłoni już była ukochana lustrzanka. Dziewczyna była zapaloną fotografką, która przy każdej nadarzające się okazji, robiła zdjęcia.
Poczułaś delikatny uścisk. Spojrzałaś na Kevina, który wystawił dłoń robiąc z palców charakterystyczną literkę „v”. Sama tak uczyniłaś, śmiejąc się do aparatu. Po chwili oślepiła was lampa błyskowa.
   - Idealnie – powiedziała brunetka, spoglądając na zdjęcie.
   - To co, idziemy do naszej knajpki? – spytał Adam, wbijając się między tobą a Kevinem.
   - Znów tam? – spytałaś z niesmakiem.
Prawda była taka, że trochę już znudziła ci się pobliska kawiarenka do której chodziliście niemal codziennie.
   - Nie marudź, to nasze miejsce – odparł Adam i objął cię ramieniem.
Westchnęłaś cicho. Adam był twoim bliskim kolegą, ale przyjacielem nie mogłaś go nazwać. W pewnych momentach irytował cię, a od niedawna zaczął cię podrywać, co jeszcze bardziej cię drażniło.

            Siedząc już w ulubionej knajpce, zamówiliście to, co zawsze. Po chwili na stoliku pojawiły się zamówione koktajle. Od razu pochwyciłaś szklankę w dłonie i przez czarną słomkę zaczęłaś go sączyć. Co jak co, ale koktajl bananowy zawsze poprawiał ci humor i mogłaś pić go codziennie. Już nawet nie przejmowałaś się Adamem, który swoją rękę miał na twoim krześle i jeszcze pochylał się nad tobą.
Spojrzałaś po wszystkich – Kate i Lucy zaczęły plotkować o najnowszych trendach na te wakacje, Simon ze znudzoną miną słuchał przechwałek Adama i ostatni – Kevin. Chłopak siedział naprzeciwko ciebie - i tak jak ty - delektował się swoim zamówieniem. Uśmiechnęłaś się niewidocznie. Prawda była taka, że tylko Kevina mogłaś nazwać swoim przyjacielem. Znaliście się niemal od kołyski, byliście bliskimi sąsiadami oraz to co was najbardziej łączyło – oboje nie mieliście pochodzenia amerykańskiego. Może urodziliście się na tej ziemi, ale Kevin był Koreańczykiem, a ty – Polką. Od samego początku załapaliście wspólny język.
   - Jakieś plany na wakacje? – spytał nagle Simon, który chyba już miał dość rozmowy z samym Adamem.
   - Karolina Północna – odparła Lucy z rozmarzeniem.
   - Pytałem o innych – mruknął w odpowiedzi Simon.
Blondynka spojrzała na niego oburzona, a następnie w geście irytacji, zarzuciła swoje długie włosy za siebie, robiąc przy tym obrażoną minę. To również był częsty widok, więc nie przejęliście się tym, bo już za chwilę Lucy rozpogodziła się.
   - Kevin, a ty co planujesz? – spytał nagle Simon.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka, który podniósł swój wzrok znad szklanki. Wyglądał tak uroczo, że uśmiechnęłaś się sama do siebie.
   - Ja? – spytał, a następnie wzruszył ramionami. – Jeszcze nie wiem.
   - Zapewne pojedziesz do Paryża lub jakiegoś innego europejskiego kraju, ale nie chcesz się przyznać – powiedział zgryźliwie Adam.
Adam od samego początku nie trawił chłopaka. Mogłaś snuć wnioski, że był po prostu o niego zazdrosny. No, bo nie ukrywając faktów, Kevin był przystojny, szarmancki, słodki, kochany, opiekuńczy, niewinny, posiadał wiele talentów…
A Adam? Spojrzałaś na niego kątem oka. Nie, wolałaś się na ten temat nie wypowiadać.
Jednak Kevin nie przejął się uwagą kolegi. Uśmiechnął się pod nosem i złapał w usta słomkę. I to również był częsty widok, że Kevin po prostu ignorował różne tego typu uwagi.  

   - ____, masz dzisiaj czas? – spytał Kevin, pojawiając się w drzwiach twojej kuchni.
To było u was normalne, że wchodziliście do swoich domów bez pukania. Spojrzałaś na chłopaka, który w dłoniach trzymał koc oraz koszyk.
   - A mam, a co planujesz?
   - Pomyślałem, że możemy iść nad rzekę – oznajmił.
Od razu przystałaś na ten pomysł. Trzeba korzystać z wakacji póki jest pogoda.
   - Dzwoniłeś po resztę?
Kevin słysząc to, zmarkotniał. Pokiwał przecząco głową.
   - Nie, bo chciałem… - przygryzł wargi. – Po prostu chciałem tylko spędzić ten czas z tobą.
Spojrzałaś na niego zaskoczona. To nie był pierwszy raz, że prosił cię o spotkanie sam na sam. Od rozpoczęcia wakacji, Kevin był częstym gościem i zawsze zabierał cię na różne wycieczki.
   - No dobrze – odparłaś. – Tylko się przebiorę.  
Jeśli chciał spędzić ten czas tylko z tobą, to spełnisz jego prośbę. W sumie, to ci to nie przeszkadzało. A nawet ci to pasowało, bo nie musiałaś użerać się z Adamem.

            Już po kilku minutach byłaś gotowa. Poszliście nad rzeczkę, która mieściła się niedaleko waszego sąsiedztwa. Przedarliście się przez niskie zarośla, by po chwili wyjść na małą polankę. Kevin rozłożył koc, a ty w tym czasie zdjęłaś bluzkę oraz buty, by móc chociaż trochę złapać słońca. Chłopak po chwili dołączył do ciebie. Usiedliście, spoglądając przed siebie.
   - Naprawdę nie wiesz, gdzie wyjeżdżacie w tym roku? – spytałaś.
Sama dziwiłaś się temu, bo co roku rodzina Woo gdzieś wyjeżdżała. Kevin zmieszał się, a poznałaś to po tym, jak opuścił głowę i zaczął bawić się zerwanym kwiatkiem.
   - Naprawdę nie wiem – odparł, nie spoglądając w twoją stronę.
Zmarszczyłaś brwi, jednak postanowiłaś nie dopytywać. Widziałaś, że chłopak nie chciał o tym rozmawiać, więc uszanowałaś jego decyzję.
   - Hej, co myślisz o moim głosie?
   - Hm? – spojrzałaś na niego pytająco.
   - Może inaczej, jak oceniasz moje zdolności wokalne?
Spojrzałaś na niego z jeszcze większym zdziwieniem. No bo, skąd wzięło mu się takie pytanie? Jednak nawet bez zastanowienia mogłaś odpowiedzieć.
   - Z skalą od jeden do dziesięć, dałabym jedenaście – wyszczerzyłaś się, co było zgodne z prawdą.
Kevin uśmiechnął się pod nosem.
   - Jesteś zabawna – powiedział i zmierzwił ci włosy.
   - Powiedziałam tylko prawdę – odparłaś, odsuwając jego rękę.
   - I za to ci dziękuję – obdarzył cię swoim najpiękniejszym, najszczerszym i najniewinniejszym uśmiechem pod wpływem, którego się rozpływałaś.
Tak bardzo kochałaś ten uśmiech. Tak bardzo kochałaś właściciela tegoż uśmiechu. Jednak bałaś się zrobić jakikolwiek krok w tym kierunku. Bałaś się tego, że on nie odwzajemnia twoich uczuć. A do tego, bałaś się, że przez to głębsze uczucie możesz stracić przyjaciela.
   - No nic! Chodźmy do wody! – oznajmił nagle Kevin, wstając i łapiąc cię za rękę.
Po chwili już znaleźliście się w rzeczce, gdzie chłopak zaczął swoje wygłupy. Zaczął cię podtapiać czy też ochlapywać wodą. Jednak ty nie pozostawałaś mu dłużna.


            I tak spędziliście pół wakacji we własnym towarzystwie. To Kevin ciągle chodził do ciebie, wyciągał cię z domu na cały dzień, by wieczorem siąść na tarasie i oglądać gwiazdy, jeśli były ku temu warunki. Oczywiście, spotkaliście się też kilka razy z resztą swoich przyjaciół.
   - Co byś zrobiła, gdybym nagle znikł?
   - Znów zadajesz dziwne pytania – odparłaś, śmiejąc się.
Jednak szybko spoważniałaś, widząc wzrok chłopaka. Zastanowiłaś się nad odpowiedzią, a tym samym spoglądając w gwieździste niebo.
   - Myślę, że ze wszystkich sił próbowałabym cię odnaleźć.
   - Dlaczego?
Bo cię kocham, pomyślałaś. Jednak tego nie mogłaś powiedzieć.
   - Bo jesteśmy przyjaciółmi – odparłaś spoglądając na Kevina.
Chłopak uśmiechnął się i pokiwał głową. Jednak miałaś wrażenie, że nagle posmutniał.
   - Myślisz, że dałbym radę zostać piosenkarzem?
Zmarszczyłaś brwi. Kevin naprawdę zachowywał się dziwacznie. Szczególnie w tym ostatnim czasie, gdzie ciągle pytał się o swój głos.
   - Mówiłam ci już, że masz ogromne predyspozycje – odparłaś. – Dlaczego nie pójdziesz do żadnego Idola czy też innych programów? Na pewno byś wygrał.
Kevin uśmiechnął się pod nosem, kiwiąc przecząco głową. Po chwili spojrzał w niebo i gwałtownie się wyprostował.
   - Patrz! Spadająca gwiazda! – powiedział entuzjastycznie wskazując palcem w niebo.
Podążyłaś za jego wzrokiem i również ją zobaczyłaś.
   - Szybko! Pomyśl życzenie! – powiedział, łapiąc cię za rękę.
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Chłopak mocno ściskał twoją dłoń, a drugą miał przyciśniętą do piersi. Zmarszczone czoło świadczyło o tym, że intensywnie myślał. Po chwili spojrzałaś na wasze złączone dłonie i zarumieniłaś się.
Sama przymknęłaś oczy i pomyślałaś własne życzenie. Przy tym uśmiechałaś się z politowaniem, bo nie wierzyłaś w takie rzeczy.


            Następnego dnia obudziłaś się w doskonałym humorze i wątpiłaś, aby ktoś mógł ci go zepsuć. Wczoraj, do późnej nocy, siedziałaś z Kevinem, oglądając gwiazdy. Spojrzałaś na swoją dłoń, którą chłopak trzymał, gdy myślał o swoim życzeniu. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
Byłaś bardzo ciekawa, co dzisiaj chłopak wymyśli. Tak przywykłaś do tych spotkań, że nie wyobrażałaś sobie, żeby było inaczej.
            Była godzina jedenasta rano. Kevin powinien już stać u progu twojego domu z nowym pomysłem, jak spędzić dzień. Jednak po chłopaku nie było śladu. Przeniosłaś się do salonu i włączyłaś telewizję.
            Minęła kolejna godzina, i następna. Coś ci tu nie pasowało. Postanowiłaś zadzwonić do chłopaka. Wykręciłaś numer. Jednak nic. Brak sygnału. Trochę zaczęłaś się martwić, więc postanowiłaś pójść do niego. Dom państwa Woo był niedaleko, więc już po dwóch minutach byłaś pod drzwiami uroczego, białego domku. Zdzwoniłaś, ale nic. Nikt nie przyszedł ci otworzyć. Ponowiłaś próbę, ale również nic.
            Zrezygnowana wróciłaś do domu w niezbyt dobrym humorze. Z braku innych zajęć, włączyłaś laptopa. Jednak po dziesięciu minutach już go wyłączyłaś, bo wiało nudą.

            I tak było przez kilka dni. Kevin nie odzywał się, a w jego domu również była pustka. Może naprawdę wyjechali na wakacje, ale chłopak powinien ci o tym powiedzieć.
   - Na pewno pojechał do Europy – prychnął Adam, kiedy to spotkaliście się w ulubionej knajpce.
   - Kevin taki nie jest – odparłaś szybko, broniąc go.
Adam skrzywił się, biorąc kęs swojego hamburgera.
   - A skąd wiesz? – burknął, ale zaraz potem został skarcony przez Lucy.
   - To prawda, Kevin nie należy do takich osób – powiedział Simon, który również zamartwiał się o przyjaciela.
   - Hej, wszystko będzie dobrze, może musiał gdzieś pilnie wyjechać i zapomniał powiedzieć – oznajmiła Kate, pocieszająco klepiąc cię po ramieniu.
Pokręciłaś przecząco głową.
   - Zadzwoniłby – odparłaś.
Nawet koktajl bananowy nie uspokajał twoich nerwów i obaw o chłopaka. Odstawiłaś go na bok, a następnie wyszłaś z knajpki, zostawiając za niego pieniądze. Nikt nie wyszedł za tobą, i byłaś im za to wdzięczna.
            Nogi poniosły cię pod dom państwa Woo. Z nadzieją, nacisnęłaś na dzwonek. Usłyszałaś dobrze znany sygnał. Odczekałaś kilka sekund, by po chwili usłyszeć dźwięk przekręconego kluczyka. Po chwili, w progu pojawiła się starsza siostra Kevina.
   - O, _____, co cię tu sprowadza? – spytała, uśmiechając się szeroko.
   - Zostałam Kevina? – spytałaś.
Dziewczyna spojrzała na ciebie z ogromnym zdziwieniem.
   - Kevin wyjechał – powiedziała niepewnie.
   - Jak to wyjechał? Gdzie? – spytałaś z szeroko otwartym oczami.
Poczułaś, jak tracisz grunt pod nogami.
   - Do Korei, by spełnić swoje marzenie – odpowiedziała, a po chwili zmarszczyła brwi. – Kevin naprawdę nic ci nie powiedział? – Wydawała się zdziwiona.
Pokręciłaś przecząco głową. On naprawdę ukrył przed tobą ten fakt. Wyjechał bez słowa. Nawet się nie pożegnał. Poczułaś, jak twoje oczy napełniają się łzami.
   - Hej, wszystko w porządku?
Poczułaś delikatny uścisk na ramieniu. Spojrzałaś na dziewczynę, która spoglądała na ciebie z ogromną troską. Uśmiechnęłaś się blado, powstrzymując łzy.
   - Um, tak… ja….dziękuję, Unni – powiedziałaś i szybko odwróciłaś się.
Po kilku krokach, zaczęłaś biec. Nie mogłaś uwierzyć, że Kevin wyjechał, nie mówiąc ani słowa. Nawet tobie… A to bolało cię najbardziej.


            Straciłaś ochotę na wszystko. Siedziałaś w domu, nie przyjmując żadnych zaproszeń od swoich przyjaciół na wyjście. Nadal bolał cię fakt, że Kevin wyjechał. Wyjechał nie żegnając się z tobą.
            Pewnego dnia, a raczej nocy obudził cię telefon. Z niechęcią spojrzałaś na wyświetlacz, gdzie pojawił się numer oraz imię twojego przyjaciela. To sprawiło, że szybko zerwałaś się z łóżka, spoglądając na telefon i nie wiedząc, co zrobić. Jednak po chwili nacisnęłaś zieloną słuchawkę i przyłożyłaś urządzenie do ucha.
   - _____, cześć – usłyszałaś jego delikatny głos, chociaż miałaś wrażenie, że denerwuje się.
   - Cześć - mruknęłaś niezbyt miło.
   - Przepraszam, że dzwonię o takiej porze, ale nie miałem, kiedy tego zrobić.
Uśmiechnęłaś się drwiąco pod nosem.
Akurat.
   - Deanna ci powiedziała… - zaczął.
Zacisnęłaś usta w cienką linię.
   - Głupek! – krzyknęłaś nagle do słuchawki.
   - _____? – jego głos wydawał się taki smutny i zdezorientowany.
   - Nawet nie masz pojęcia, jak się o ciebie martwiłam! Tak nagle zniknąłeś, nie mówiąc ani słowa! – wykrzyczałaś.
   - Wiem, i bardzo cię za to prze…
   - Nie potrzebuję twoich cholernych przeprosin!
Cisza.
Głęboko oddychałaś, próbując się uspokoić, ale wszystkie negatywne emocje nagle dały upust.
   - Nie masz pojęcia, jak się czułam, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – spytałaś z ogromnym żalem, a tym samym uspokoiłaś się.
   - Naprawdę przepraszam – słyszałaś jego łamiący się głos. – Nie chciałem, aby tak wyszło, bo ja…
Nastąpiła chwilowa cisza.
   - Ja chciałem ci powiedzieć, kiedy już mi się uda. Kiedy wiem, że mnie przyjmą, kiedy będę miał szansę zadebiutować. Chciałem…chciałem, abyś była ze mnie dumna.
Mimo woli, uśmiechnęłaś się pod nosem. Nie sądziłaś, że tymi kilkoma zdaniami będzie w stanie cię zauroczyć jeszcze bardziej, a tym samym – wybaczysz mu ten wybryk.
   - Głupek – zaśmiałaś się do słuchawki, co sprawiło, że atmosfera między wami stała się lżejsza.
   - A więc nie jesteś zła? – spytał niepewnie.
   - Nie, ale żeby mi to było ostatni raz!
   - _____, ja… ja nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę – oznajmił nagle.
Rozszerzyłaś szeroko źrenice, niedowierzając jego słowom. Jak to nie wróci? Co to miało znaczyć?
   - Żartujesz sobie?
   - Nie, przepraszam Cię…
   - Przestań mnie przepraszać!
Znów podskoczyło ci ciśnienie. Już nawet nie przejmowałaś się tym, że obudzisz innych domowników.
   - Ale to nie moja wina… - wyjęknął chłopak.
Był najwyraźniej zdenerwowany i zrozpaczony.
   - To niby czyja? – zadrwiłaś.
   - Jestem już trainee, nie mogę tak po prostu teraz wyjechać. Naprawdę chciałbym się z wami… z tobą teraz spotkać, jednak… wytwórnia…
Wzięłaś głęboki wdech, próbując się uspokoić.  
   - Proszę, zrozum mnie – powiedział błagalnie.
W jego głosie wyczułaś panikę, rozpacz i smutek. I właśnie to na ciebie działało. Nie mogłaś teraz się rozłączyć, bo to mogło sprawić, że Kevin byłby zdolny rzucić wszystko i przyjechać tutaj. Nie. Nie mogłaś pozwolić, aby jego marzenie legło w gruzach. A ty, jako dobra przyjaciółka powinnaś mu pomagać, a nie utrudniać.
   - _____?
   - Nie wiem, która u ciebie jest godzina, ale dziękuję, że dałeś mi znać, że żyjesz – powiedziałaś oschłym tonem.
   - Jesteś zła…
   - A ty byś nie był?
Chłopak nie odpowiedział. Już miałaś przed oczami jego smutną postawę.
   - Daj z siebie wszystko, Kevin! – powiedziałaś nagle, siląc się na wesoły ton głosu. – Wierzę, że uda ci się osiągnąć wymarzony sukces.
   - Naprawdę? – spytał.
Niemal widziałaś oczami wyobraźni jego uszczęśliwioną minę. Na samą myśl o tym, uśmiechnęłaś się.
   - Tak – odparłaś, tym samym uspokajając się.
   - A, mam do ciebie prośbę. Nie mów nikomu o tym, dlaczego wyjechałem, dobrze?
   - Yhym…
Na tym zakończyła się wasza rozmowa. Opadłaś na poduszki, spoglądając tępo w sufit. Nagle poczułaś przeraźliwą pustkę. Tam, we wnętrzu ciebie. Nie wyobrażałaś sobie tego, że możesz już nie zobaczyć na żywo swojego przyjaciela. Ułożyłaś się w pozycji embrionalnej, przyciskając do siebie telefon.


            Tak, jak powiedział Kevin. Nie wrócił do Ameryki. Został tam, w Korei, a wasz kontakt powoli urywał się. Chłopak nie miał tyle czasu, a ty również miałaś na głowie wiele obowiązków. Pozostał wam jedynie kontakt telefoniczny, bądź przez Internet. Jednak to nie było to samo, co spotkanie w rzeczywistości.
            Właśnie przeglądałaś swój szkolny album, gdy to usłyszałaś melodię wydobywającą się z twojego telefonu. Wzięłaś do ręki urządzenie i nawet nie patrząc na wyświetlacz, odebrałaś.
   - _____!
Od razu odchyliłaś urządzenie od siebie.
   - Nie jestem jeszcze głucha – mruknęłaś.
   - _____, nie uwierzysz! – krzyknął Kevin, ignorując twoje słowa.
   - Co się stało? – spytałaś, również zainteresowana.
   - Zadebiutuję! Naprawdę zadebiutuję! – wrzeszczał do telefonu.
Zamrugałaś parokrotnie przetwarzając w głowie jego słowa. Przecież minęło pół roku… Nie spodziewałaś się, że to tak szybko nastąpi. Po chwili jednak otrząsnęłaś się.
   - No to gratuluję! – powiedziałaś z ogromnym uśmiechem.
Również udzielił ci się humor chłopaka. No bo, bardzo mu kibicowałaś w tym, aby spełnił swoje marzenie.
   - To kiedy zobaczę cię w telewizji? – spytałaś zawadiacko.
   - Już niedługo – odparł tajemniczo.

            To niedługo nastąpiło bardzo szybko. Kevin zadebiutował z zespołem o nazwie XING. Jednak nadal nie spotkaliście się. Lata mijały, a wasz kontakt całkowicie zanikł, co bardzo przeżywałaś. Może Kevin tam zadzwonił kilka razy, ale te kilka razy mogłaś policzyć na palcach.
            Z tego, co się dowiedziałaś, Kevin zadebiutował w kolejnym zespole – U-KISS. Tym samym zdobył o wiele większą sławę, bo zespół szybko stał się popularny. Sama bardzo go polubiłaś. Śledziłaś wszystkie ruchy całego zespołu, a zarazem – patrząc na dawnego przyjaciela, miałaś ochotę po prostu go znienawidzić. Znienawidzić za to, że cię zostawił. Ale to było samolubne.
            Nie miałaś już nawet nadziei, że chłopak się odezwie w najbliższym czasie. Aż do pewnego dnia…
   - Halo? – przyłożyłaś telefon do uszu, grzebiąc w swojej torebce w poszukiwaniu kluczy.
   - Jesteś w domu? – usłyszałaś znajomy głos.
Od razu zaprzestałaś szukania wspomnianej rzeczy.
   - Kevin? – spytałaś, niedowierzająco.
   - Chyba nie zapomniałaś o starym przyjacielu, co? – zaśmiał się.
   - Raczej mogłabym to o tobie powiedzieć – mruknęłaś.
   - Och, mam tylko chwilę, ale mam do ciebie ogromną prośbę.
   - A więc słucham?
   - Za chwilę w tv poleci pewien program z nami, proszę, zobacz go – powiedział poważnym tonem.
Chyba mu zależało na tym.
   - Dobrze, zobaczę.
   - Dziękuję.
Po tych słowach, szybko się rozłączył, a ty weszłaś do domu. Od razu rzuciłaś torebkę w kąt i popędziłaś przed telewizor. Po chwili znalazłaś odpowiedni kanał, gdzie właśnie zaczynał się jeden z tych dziwnych, koreańskich programów, który leciał na żywo.
Jeśli Kevin poprosił cię o zobaczenie go, to proszę bardzo. Zobaczysz.
            Na wizji pojawiło się całe U-KISS. Przywitali się z prowadzącym i zaczęli rozmowę o niczym. Jednak MC przeszedł już do bardziej osobistych pytań.
   - Kevin, zdradziłeś kiedyś, że będąc w USA zakochałeś się w pewnej dziewczynie, ale nigdy nie wyznałeś jej uczuć – powiedział nagle prowadzący.
Wytrzeszczyłaś szeroko oczy. Kevin był zakochany? W kim? Nigdy nie rozmawialiście na ten temat, ale… poczułaś ukłucie żalu.
   - Tak, to prawda – powiedział, lekko zawstydzony.
   - A czy nadal czujesz coś do tej dziewczyny?
Nawet nie wiesz, kiedy przybliżyłaś się do telewizora, wpatrując się w ekran. Kevin zmieszał się trochę i kiwnął niejasno głową.
   - Tak – powiedział, a ze strony widowni można było usłyszeć tylko krótkie „awww”.
   - I nigdy nie myślałeś, aby wyznać jej uczucia?
   - Ciągle o tym myślałem… Nadal myślę.
   - To może ona ogląda teraz ten program, a ty wykorzystasz tę szansę?
   - Jestem niemal pewny, że to ogląda – powiedział, wpatrując się w kamerę.
Momentalnie stanęło ci serce. Miałaś wrażenie, że to na ciebie właśnie spogląda. Że do ciebie kierowane są te słowa.
   - Czy… czy mogę zaśpiewać? – spytał nagle.
MC wydawał się bardzo zadowolony z tego faktu, bo kiwnął twierdząco głową, pokazując chłopakowi, aby wyszedł na środek. Tak, więc uczynił.
            Po chwili zaczęła grać akustyka, a Kevin mocno trzymając mikrofon, zaczął śpiewać.

“What day is it
And in what month
This clock never seemed so alive
I can't keep up and I can't back down
I've been losing so much time
All of the things that I want to say
Just don't coming out right
I'm tripping on words, you got my head spinning
I don't know where to go from here
Something about you now
I can't quite figure out
Everything she does is beautiful
Everything she does is right
Cause it's you and me and all of the people
With nothing to do, nothing to lose
And it's you and me and all of the people
And I don't know why I can't keep my eyes off of you” 
*

 Spoglądałaś w ekran, mając w głowie totalną pustkę. Kevin przestał śpiewać, spoglądając w kamerę. Po widowni, rozniosły się gromkie brawa i piski fanek. Chłopak uśmiechnął się i ukłonił.
   - Wow, na pewno ta dziewczyna zrozumiała przekaz! – powiedział zachwycony MC. – A może zdradzisz nam, kim ona jest?
   - To moja najdroższa przyjaciółka z dzieciństwa – oznajmił bez oporów.
To sprawiło, że przed oczami zrobiło ci się nagle ciemno. Wstrzymałaś oddech, nie wierząc w te słowa. On naprawdę mówił o tobie. On cię kochał. Nie… On nadal cię kocha! Położyłaś się na podłodze i z ogromnym uśmiechem wpatrywałaś się w sufit, by po chwili zacząć piszczeć, jak jedna z tych fanek.
To było naprawdę wspaniałe uczucie, wiedząc, że osoba, którą kochasz odwzajemnia twoje uczucia. Teraz już dobrze wiedziałaś, co uczynić. A mianowicie, od razu postanowiłaś kupić bilet na najbliższy lot do Korei, aby tam osobiście wyznać chłopakowi swoje dawno skrywane uczucia. 

~*~

Dla Alice <3

*fragm. piosenki: Lifehouse - You and Me
Mój najdłuższy scenariusz... I nadal ubolewam nad końcówką. Nadal uważam, że dziwna. Jednak najdziwniejsze jest to, że zbliża się koniec wakacji, a ja mam natłok weny... 
Ale ja tam na to nie narzekam~

Również chciałabym podziękować wszystkim komentującym moje prace. To bardzo mobilizuje do dalszego pisania. Nawet najkrótsza opinia sprawia wiele radości. Naprawdę Wam dziękuję. :) 

8 komentarzy:

  1. Nawet po przeczytaniu tego miliona razy, nie znudzi mi się. Ah... Kevin, jak mogłeś wyjechać i nic nie powiedzieć! Ale ja nie potrafię się na ciebie długo gniewać ;P I do tego ta piosenka~
    Ładnie to napisałaś <3 pięknie! xD A im dłuższy scenariusz tym lepszy xP I aż mam ochotę na koktajl bananowy X__x (tak, tak idziemy i bez gadania xD)

    Cieszę się, wena cię nie opuszcza. Trzymaj tak dalej kochana~<3


    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszło tak rewelacyjnie jak sobie to wyobrażałam *Q* dsbavkjesdbkasndilvnszbnvksnhdbkjbvaes. Wybacz za tak długie trzymanie Cię w niepewności, jednak doskonale wiesz... kiedy czytam wolno, to znaczy, że delektuje się tekstem, który jest no... dobry! ZAJEBIŚCIE DOBRY! Amnbsdkfnseidfughekjsndfksn <3 <3 <3

    UWIELBIAM UWIELBIAM UWIELBIAM UWIELBIAM UWIELBIAM!

    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 !!!

    menbdrfjbgvsejrbgkjesrdfbvsjdbfvjbesjdrbfhea

    Słodko, uroczo, sdmnvkajesrn, kochanie, kdbnvkjasndjfzhxm, aż brak mi słów <3 KEVIN! *Q*

    I wcale w ogarnięciu się nie pomaga mi to, że przed przeczytaniem z ciekawości, kiedy wspomniałaś, że o nim piszesz, przejrzałam jego zdjęcia *Q* mdsnsbdnmbsdfjdesj.

    Ok. Ogar.

    kenhaesjdjaewrkjsdbvjkebskdj <3 <3 <3

    a tak btw.. znam tą piosenkę i kiedyś miałam małą obsesję na jej punkcie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany... Strasznie, ale to strasznie słodkie i romantyczne (^_^)
    Awwww... *Q*
    Świetny scenariusz (^_^) zakochałam się w nim :)
    Hwaiting ^3^

    OdpowiedzUsuń
  4. JEZU *.* Za fajne! Z chęcią przeczytała bym następną część, żeby zobaczyć jak to wszystko potoczy się tam w Korei xD Ten scenariusz chyba najbardziej mnie urzekł <3 Czekam z niecierpliwością na następny :) /Rin

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Dziękuję Dziękuję!!! Przefantastyczny scenariusz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ Cię wena rozpiera! Oby tak dalej! ^^

    Świetnie przedstawiłaś tu charakter Kevina. Jest taki, jakim widzimy go na scenie czy w programach. Każdy uśmiech, każdy jego gest, wszystko tak idealnie pasowało. Dzięki temu z łatwością mogłam to sobie wyobrazić. Naprawdę widziałam jego uśmiech.

    Tematyka naprawdę genialna. Z dość popularnego tematu, zrobiłaś coś niezwykłego i dodałaś coś, co nadało temu oryginalnej nutki. Naprawdę przyjemnie się czytało, nastrojowo. A zakończenie? Idealne! Nie ma żadnego przedłużania, żadnego ociągania jak w latynoskich operach mydlanych. Dało nadzieję, pozostawiło na twarzy delikatny uśmiech. I takie scenariusze powinny być. Wzbudzać emocje, które na długo w nas pozostają.

    Tak, jakoś tak mi dziś wyszło. xD

    Mam nadzieję, że wkrótce znów coś dodasz, bo faktycznie Twoje prace działają na mnie niczym motywacja. Dodatkowy motor pracy. Dziękuję. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu..*.*
    Dziewczyno jesteś wspaniała, kocham twoje scenariusze. Czytałam wszystkie, ale ty nadal mnie zaskakujesz. Kolejny genialny scenariusz. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. OMO.... naprawdę mnie mile zaskoczyłaś. Scenariusz słodki, romantyczny, a zarazem delikatny i jak dla mnie idealnie panuje do Kevina ^^
    Mam nadzieję że wena Ci jak najbardziej dopisze i kolejny raz zaskoczysz mnie swoimi scenariuszami :)

    OdpowiedzUsuń