23 sierpnia 2013

Luhan: "Przeprowadzka"


   - Nie! - krzyknęłaś głośno, tupiąc nogą.
   - _____, proszę, uspokój się - powiedziała twoja matka, siedząc spokojnie w fotelu. - To już postanowione.
Spojrzałaś ostatni raz na swoich rodziców, którzy ze spokojem przyjęli twoje zachowanie. Odwróciłaś się na pięcie i podążyłaś do swojego pokoju. Z trzaskiem zamknęłaś za sobą drzwi. Wściekła na cały świat opadłaś na łóżko i schowałaś głowę w kolanach. Właśnie przed chwilą, dowiedziałaś się o tym, że musicie się przeprowadzić na drugi koniec świata - do Chin, ze względu, że twój ojciec otrzymał tam lepszą pracę. Nie chciałaś wyjeżdżać. Nie chciałaś opuszczać swojego miasta i przyjaciół.

            Jednak na nic zdały się twoje prośby i błagania, aby móc pozostać w Polsce. Już tydzień później siedziałaś w samolocie, który kierował się na wschód. Do kraju o którym nic nie wiedziałaś, a język był ci kompletnie obcy. Na szczęście, bardzo dobrze władałaś językiem angielskim. Na lotnisku powitał was elegancki mężczyzna w garniturze, który uścisnął dłoń z twoim ojcem, wymieniając kilka zdań z których nic nie rozumiałaś. Zdziwiłaś się faktem, że twój ojciec potrafił posługiwać się mandaryńskim. Teraz już wiedziała, gdzie tak często znikał. Następnie mężczyzna zwrócił się do twojej matki i ciebie po angielsku. Nawet nie zapamiętałaś jego imienia, bo było cholernie trudne. A poza tym nie interesowało cię to, kim był ów mężczyzna, więc z powrotem włożyłaś słuchawki i puściłaś swoją ukochaną polską muzykę. 
            Musiałaś przyznać, że nowy dom w tym mieście był piękny. Architektura twojego starego, polskiego domu była całkiem inna niż tu. Może nie będzie tak źle, pomyślałaś. Dom był w połowie już urządzony. W stanie surowym był salon, gabinet dla ojca, sypialnia twoich rodziców oraz twój pokój, który miał wielką przestrzeń. Zawsze marzyłaś o tym, aby mieć wielki pokój, co w Polsce było niemożliwe. Uśmiechnęłaś się na samą myśl, bo już miałaś kilka pomysłów na jego urządzenie.
   - I jak ci się podoba? - spytała twoja matka z uśmiechem wznosząc jedno z pudeł do nowej sypialni.
   - Dom ładny, miasto wydaje się ciekawe, ale... - spojrzałaś na zmartwiony wzrok twojej rodzicielki.
Westchnęłaś cicho, dobrze wiedziałaś, że to był ważny wyjazd dla rodziców, więc z uśmiechem skłamałaś.
   - Mam nadzieję, że będzie tu nam dobrze. - powiedziałaś szybko, a na ustach twojej mamy pojawił się uśmiech.


            Minął tydzień, gdzie poznałaś już swoich nowych sąsiadów, urządziłaś w połowie swój pokój oraz przyswoiłaś kilka potrzebnych zwrotów. Jednak nadal nie potrafiłaś ani pisać, ani płynnie mówić, więc twoja matka wpadła na pewien pomysł.
            Siedząc w salonie, znudzona przeskakiwałaś po kanałach, gdzie puszczano same programy rozrywkowe lub dramy z których nic nie rozumiałaś.
   - Kochanie, idź się przebrać - oznajmiła twoja rodzicielka, wchodząc do pokoju.
Spojrzałaś na nią pytająco.
   - Za chwilę przyjdzie twój korepetytor - wyjaśniła.
Słysząc to, od razu podniosłaś się do siadu, spoglądając z wytrzeszczem na matkę.
   - Że co?!
   - Nie krzycz - skarciła cię.
   - Jaki korepetytor?
Miałaś ogromne pretensje do matki, bo zawsze robiła wszystko za twoimi plecami. Nigdy się z tobą nie skonsultowała, a później dowiadywałaś się wszystkiego ostatnia.
   - To chłopak z sąsiedztwa, zaoferował swoją pomoc i to całkiem za darmo.
Skrzywiłaś się, słysząc to. Nie uśmiechało ci się spędzać czasu z jakimś Chińczykiem, którego nawet nie rozpoznałabyś na ulicy.
   - Więc postanowiłaś go wziąć, tak? - prychnęłaś. - Nie potrzebuję korepetytora, tata może mnie nauczyć.
   - ____, doskonale wiesz, że ojciec nie ma teraz czasu, a musisz teraz przynajmniej poznać podstawy.
Chciałaś jeszcze coś powiedzieć na ten temat, ale przerwał ci dzwonek do drzwi.
   - O, to zapewne on!
Twoja matka nagle się rozpromieniła.
   - Luhan to naprawdę bardzo miły chłopak, powinnaś to uszanować - oznajmiła. - A teraz idź się przebrać, a ja pójdę mu otworzyć.
Przeklęłaś cicho pod nosem i podążyłaś w stronę swojego pokoju. Zanim zamknęłaś drzwi, usłyszałaś wesoły głos mamy, która zaczęła rozmawiać z chłopakiem po angielsku.
            Przebrałaś się i niechętnie podążyłaś do salonu. Nie uśmiechał ci się pomysł matki, ale z drugiej strony - miała rację. Potrzebowałaś tych korepetycji. Gdy przekroczyłaś próg pokoju, od razu przystanęłaś wryta. Twoja matka i chłopak przerwali rozmowę i odwrócili się w twoją stronę. Chłopak widząc cię, uśmiechnął się delikatnie i wstał.
 Spoglądałaś na niego z ogromnym zdziwieniem. Nie tego się spodziewałaś. Pierwszy raz w życiu widziałaś tak uroczego i ślicznego chłopca.
   - Cześć, jestem Luhan - przedstawił się i pochylił głowę na znak przywitania.
   - _____.
   - Dobrze, to ja wam nie przeszkadzam - oznajmiła twoja matka i wyszła z salonu.
Luhan spoglądał na ciebie, a ty się speszyłaś. Trochę obawiałaś się odezwać, aby nie popełnić żadnej gafy. Może potrafiłaś posługiwać się językiem angielskim, ale czy twój poziom wystarczy, aby móc się z nim porozumieć? Teraz jakoś zwątpiłaś w swoje umiejętności.
   - To może usiądziemy? - usłyszałaś.
Teraz zdałaś sobie sprawę, że nadal stałaś w tym samym miejscu i nie poruszyłaś nawet o milimetr. Zarumieniłaś się i zajęłaś miejsce na przeciwko chłopaka.
   - Z tego, co się dowiedziałem, nie potrafisz nic poza podstawowymi zwrotami - zaczął. - Myślę, że uda nam się dzisiaj przynajmniej opanować kilka zasad.
Nie dość, że był uroczy, to jego głos również był cudowny. Z przyjemnością słuchało się jego łamanej angielszczyzny z widocznym akcentem.
   - W tym celu przyniosłem ze sobą swój stary elementarz, wiedziałem, że kiedyś się na coś przyda - zaśmiał się, wyciągając z torby książeczkę i podał ci ją.
Otworzyłaś na pierwszej stronie, a następnie przejrzałaś ją całą. Uśmiechnęłaś się pod nosem, widząc kolorowe obrazki i te dziwne krzaczki, który nie rozumiałaś. Może ta nauka nie będzie taka zła.
            Luhan wszystko dokładnie ci tłumaczył. Tak, jak powiedział, zajęliście się podstawami i po godzinie potrafiłaś się już przedstawić, powiedzieć ile masz lat i gdzie mieszkasz. Z liczeniem do dziesięciu również sobie poradziłaś. Nie miałaś zbytniego problemu z zapamiętywaniem, bo miałaś talent do języków i z łatwością ci przychodziła ich nauka.  


            Minął miesiąc, a ty już w miarę opanowałaś kaligrafię. Może nie perfekcyjnie, ale bardzo solidnie przykładałaś się do nauki. Poza tym, to również zasługa Luhana, bo był wspaniałym nauczycielem. Okazało się również, że mieszkał zaraz obok ciebie, więc widywałaś go niemal codziennie.
   - No, wspaniała robota - pochwalił cię, gdy narysowałaś znak.
W odpowiedzi uśmiechnęłaś się delikatnie, przyjmując komplement.
   - Jestem z ciebie dumny - powiedział, czochrając twoją grzywkę.
Zarumieniłaś się, a przy tym oburzyłaś. Nie lubiłaś, gdy ktoś dotykał twoich włosów, a do tego traktował cię jak dziecko.
   - Znów to robisz!
Luhan spojrzał na ciebie pytająco.
   - Traktujesz mnie jak dziecko!
Oburzyłaś się. Nadymałaś policzki, robiąc obrażoną minę. W efekcie tego, Chińczyk zaśmiał się, a następnie poklepał cię po głowie.
   - Och, przepraszam - uśmiechnął się szeroko. - Ale wyglądasz tak słodko, jak tak robisz.
I znów to zrobił. Znów potraktował cię jak dziecko, którym dla niego byłaś. A dzieliło was tylko sześć lat różnicy. To nie było dużo. A przynajmniej nie było dużo dla ciebie.
Luhan spodobał ci się już od pierwszego razu, gdy go zobaczyłaś. Wystarczył miesiąc, kilka spotkań z nim, a ty już byłaś nim zafascynowana. Miał dla ciebie wiele cierpliwości, nawet jeśli w pewnych momentach nie potrafiliście się dogadać. Zawsze służył pomocą. I mimo swojego uroczego wyglądu, był bardziej męski niż niejeden twój kolega z Polski.


   - _____, skup się!
Przebudziłaś się ze swoich rozmyśleń i zdezorientowana spojrzałaś na Luhana, który machał ci przed nosem dłonią.
   - Odpłynęłaś gdzieś - zaśmiał się.
Zarumieniłaś się i opuściłaś głowę, rysując szlaczki na kartce. Tak było od kilku dni. Coraz trudniej było ci się skupić przy nim, a szczególnie, gdy pochylał się nad tobą lub przypadkowo dotknął cię. Wiedziałaś, że dla niego to nic nie znaczyło, ale dla ciebie...
   - Przepraszam - mruknęłaś zawstydzona.
   - Każdemu się zdarza - odparł, biorąc łyk wody.
Spojrzałaś na niego ukradkiem. Była dla ciebie taki wyrozumiały i dobry. Niejeden już by sobie odpuścił.
   - Luhan - wyszeptałaś cicho.
Chłopak uraczył cię swoim spojrzeniem.
   - Masz dziewczynę? - spytałaś cicho i jeszcze bardziej opuściłaś głowę, zasłaniając twarz włosami.
   - To bardzo dziwne pytanie i w ogóle nie związane z naszym tematem - zaśmiał się.
Przygryzłaś wargi. Było ci trochę głupio, bo zdałaś sobie sprawę, że zadałaś naprawdę głupie pytanie. Co on sobie teraz pomyśli?
   - Ale nie, nie mam.
Podniosłaś głowę spoglądając zdziwiona na chłopaka. Spoglądał na ciebie z delikatnym uśmiechem.
   - I nie zamierzam mieć w najbliższym czasie - dodał szybko.
   - Ach...
Poczułaś ukłucie żalu, słysząc to.
   - Teraz jest ważniejsza nauka - wyjaśnił.
No tak, Luhan był nowo upieczonym studentem. A ty dopiero co, zaczynałaś gimnazjum.
   - Poza tym, gdybym miał tutaj dziewczynę, byłoby nam trudno.
   - Dlaczego?
   - Dostałem stypendium do najlepszego uniwersytetu w Korei - odparł. - Przez cały okres nauki będę właśnie tam.
Spoglądałaś w szoku na chłopaka. Nie spodziewałaś się takiej informacji. Poczułaś nieprzyjemny uścisk w żołądku.
   - Już tyle godzin, myślę że na dzisiaj już skończymy - oznajmił, spoglądając na swój zegarek.
Spojrzałaś na godzinę i zmarszczyłaś brwi. Przecież zostało jeszcze całe pół godziny. Czyżby chłopak zniesmaczył się po twoim pytaniu. Albo co najgorsze, zaczął się nudzić?
   - Nie martw się, nadrobimy to - zapewnił cię. - Ale dzisiaj przyjaciele organizują mi przyjęcie pożegnalne, więc naprawdę przepraszam.
Wytłumaczył się, kłaniając ci się. Pokręciłaś głową, uśmiechając się smutno.
   - Życzę dobrej zabawy.
Luhan uśmiechnął się z wdzięcznością i wyszedł z domu. Nagle wszystko stało się puste, a ty już zaczęłaś za nim tęsknić. Do tego ten wyjazd, który oznaczałby, że nie będziesz widziała go przez całe trzy lata, jak i nie dłużej. A co, jeśli zostanie tam na zawsze i nigdy go już nie zobaczysz?


            Wakacje dobiegały już końca. A to oznaczało, że musiałaś pójść do szkoły oraz najgorsze - wyjazd Luhana. Od momentu, gdy ci to powiedział, chodziłaś jak cień. Do tego, Luhan już nie poświęcał ci tyle czasu, jak na samym początku. Wolał go spędzić z rodziną i przyjaciółmi, ale nie miałaś mu tego za złe. Przecież znałaś go niespełna dwa miesiące. Byłaś jego uczennicą, niżeli koleżanką.
            Westchnęłaś cicho i przejrzałaś się w lustrze. Dzisiaj przyszedł twój mundurek i musiałaś go przymierzyć. Miałaś wrażenie, że był trochę za duży, a może był to zamierzony cel? Nie wiedziałaś, ale gdy sobie tak przyglądałaś, to nawet podobał ci się taki strój. Był na swój sposób bardzo urokliwy i dodatkowo - nie będziesz musiała się zastanawiać, w co się ubrać. A zawsze miałaś z tym problem.
   - Pasuje ci - usłyszałaś znajomy głos.
Odwróciłaś się i w progu swojego pokoju zobaczyłaś Luhana. Spoglądałaś na niego zaskoczona.
   - Dziękuję - odparłaś zarumieniona.
   - Mogę wejść? Twoja mama mnie wpuściła - oznajmił, a ty kiwnęłaś tylko głową.
Luhan zamknął za sobą drzwi i podszedł do ciebie bliżej. Spojrzałaś na niego niepewnie. Nie miałaś pojęcia, dlaczego przyszedł.
   - Mundurki gimnazjalistek są naprawdę urocze - zaśmiał się, przekrzywiając głowę.
Lustrował cię wzrokiem, a ty coraz bardziej czułaś się speszona.
   - Ale przechodząc do tematu - nagle spoważniał. - Przyszedłem się pożegnać.
Rozszerzyłaś szeroko oczy. No tak, to było dzisiaj. Za kilka godzin, Luhan miał samolot do Korei. Przygryzłaś wargi, a tym samym powstrzymując łzy, które już zdążyły napłynąć ci do oczu.
   - Hej, nie płacz - powiedział, widząc twoje zaszklone oczy.
Chwycił cię za ramiona i delikatnie potrząsnął.
   - J-ja wcale n-nie płaczę...
Chłopak zaśmiał się delikatnie i otarł łzę spływającą z twojego policzka. Następnie poczochrał twoje włosy, a to sprawiło, że od razu zmieniłaś swoją postawę. Oburzyłaś się.
   - Mówiłam ci już, że masz....
   - Nie traktować cię jak dziecko - dokończył.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, a zarazem zarumieniłaś się. Odchrząknęłaś cicho.
   - Tak, właśnie - mruknęłaś zawstydzona.
   - Niestety, ale będę to robić, dopóki znów się nie spotkamy.
Hę?
Spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem. Jednak Luhan pokręcił głową, uśmiechając się przy tym tajemniczo.
   - O co ci chodzi? - spytałaś.
   - O nic.
   - Hej! - krzyknęłaś oburzona, bo nie lubiłaś takich zagrań.
Jednak zostałaś uciszona jednym, prostym gestem, którym było przytulenie. Luhan delikatnie objął cię, chowając twarz w twoich włosach. Znieruchomiałaś i tak, jakby wszystkie siły uleciały z ciebie. Staliście tak w jednej pozycji przez kilka sekund.
Nie spodziewałaś się tego. Ba, tylko o tym śniłaś.
   - A więc, do zobaczenia - wyszeptał i na koniec, jeszcze raz zmierzwił ci grzywkę i wyszedł.
Gdy drzwi zamknęły się, od razu opadłaś na łóżko i zaczęłaś płakać.


            Czas spędzony w Chinach nie był taki zły, jakby się wydawało na początku. Dzięki Luhan'owi nie miałaś aż tak dużych zaległości, a nauczyciele byli względem ciebie bardzo wyrozumiali. Poznałaś wiele, wspaniałych ludzi, którzy zostali twoimi przyjaciółmi. To tu również ukształtował się twój charakter.
            Jednak dotychczasowo, jeszcze się nie zakochałaś. Mimo wielu kandydatów, ciągle odmawiałaś. W twoim sercu nadal był Luhan. Myślami byłaś przy nim, chociaż nie miałaś z nim kontaktu od ponad trzech lat. Wszystkiego dowiadywałaś się od jego rodziców lub różnych portali społecznych, gdzie chłopak się udzielał.
            Wracając ze szkoły, zauważyłaś przy domu państwa Lu, znajomy samochód. Oraz znajomą sylwetkę, która wypakowywała walizki z bagażnika. Przystanęłaś, przyglądając się chłopakowi, któremu twarz zasłaniała czarna bejsbolówka. Jednak nawet z tej odległości mogłaś rozpoznać chłopaka.
   - Luhan! - krzyknęłaś głośno i zaczęłaś biec w jego kierunku.
Chłopak słysząc swoje imię, podniósł zaskoczony głowę. Ty już byłaś na tyle blisko, że pojawiłaś się przed nim, uśmiechając się szeroko.
Luhan przyglądał ci się z ogromnym zdziwieniem. Zlustrował cię wzrokiem, a następnie uśmiechnął się szeroko.
   - No, no, zmieniłaś się - wyszczerzył się. - Panna licealistka?
Przytaknęłaś głową. Naprawdę wiele się zmieniło od ostatniego waszego spotkania. Ty wydoroślałaś, a Luhan...
   - A ty praktycznie nic - odparłaś.
   - Jak to nic?! Urosłem aż dwa centymetry! - oburzył się, a po chwili wybuchliście śmiechem.
Następnie chłopak wyciągnął ramiona i objął cię mocno. Sama odwzajemniłaś uścisk, wtulając się w jego ramię. W podbrzuszu znów poczułaś to przyjemne mrowienie, jak wtedy przy pożegnaniu.
To naprawdę był on. Wrócił.
Po chwili, chłopak oderwał się od ciebie, spoglądając ci w oczy. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł dłoń do twoich włosów, ale zaraz potem ją wycofał. Spojrzałaś na niego zdezorientowana.
   - Już nie jesteś dzieckiem - odparł.
Zarumieniłaś się i poczułaś lekkie rozczarowanie. To dziwne, ale chciałabyś, aby chłopak zmierzwił ci włosy, tak jak kiedyś. To było trudne do przyznania, ale tęskniłaś za tym uroczym gestem, który cię irytował.
   - Ale co tam! - krzyknął i po chwili poczułaś jego dłoń na swojej głowie.
Mocno, ale to bardzo mocno poczochrał twoje włosy, tak że teraz miałaś jedną wielką szopę.
   - Yah! - krzyknęłaś i odskoczyłaś od niego, poprawiając fryzurę.
   - A jednak nic się nie zmieniłaś - usłyszałaś.
Spojrzałaś na niego, nadymając policzki. Luhan widząc to, zaśmiał się i pokręcił głową.
   - Nadal jesteś urocza - wyszeptał i podszedł do ciebie.
Pomógł ci doprowadzić włosy do porządku, a następnie pochylił się i delikatnie musnął je.
   - Tęskniłem - wyszeptał i ponownie przytulił cię do siebie. 

~*~ 

Dla Kyung Mi Cheong :) 

Nie spodziewałam się, że dodam coś tak szybko. 
Ale chyba wiem co mi pomogło. *-* 
Ale mniejsza o to, mam nadzieję, że się podobało. ^^

8 komentarzy:

  1. Łaaaaaa, urocze! Naprawdę urocze! Przeurocze! I tak pasuje do Luhana! Byłam bardzo ciekawa co wymyślisz z tą postacią. I jestem mile zaskoczona~!

    Poczułam się taka młoda w tym scenariuszu. Aż zaczęłam się zastanawiać, jak to było, gdy byłam w gimnazjum i gdy zaczynałam liceum. Aleś mnie teraz dobiła tym wiekiem w scenariuszu. XDDD

    Nie zmienia to faktu, że czytało się bardzo przyjemnie i łatwo wczułam się w emocje bohaterki. Lekki, delikatny z nutką nieśmiałej miłości - idealne wręcz.

    Życzę Ci jak najwięcej weny, oby trwała przy Tobie jak najczęściej! <3

    Btw. Pochwal się, co Ci pomogło? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rób z siebie aż takiej starej... Pedonoono. <3

      Dziękować, przyda się. ^^

      To zbyt zawstydzające i ... demoralizujące, by to powiedzieć na głos. xD

      Usuń
  2. Uroczy!! (^_^) aww...
    Luhan jako nauczyciel? Nie mogłabym się uczyć mając takiego nauczyciela XD ale scenariusz świetny
    Czekam na next (^_^)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale słodziaśny ^^ Jeśli u nas będą tacy chłopcy to ja chcę korepetytora ! Twoje scenariusz tak przyjemnie mi się czyta :3 Życzę weny / Rin

    OdpowiedzUsuń
  4. AWWWWWWWWWW :3 takie kochane <3 LuHan jest taki uroczy. Teraz skusiłaś mnie aby szukać takowego korepetytora *_______* Scenariusz jak najbardziej mi się spodobał, zresztą jak każdy inny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMO!!!
    Jeeejciu..Jest przeboski.Kochana nie masz bladego pojęcia jak tym scenariuszem poprawiłaś mi humor ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach! Jakie to fajne. :)
    Ciekawe tylko czy w prawdziwym życiu chyba starszy o 3 lata Oh SeHun zainteresował się jak w tym fan ficku 15 latką xdd
    Ale akurat może. Hehhe.
    Bardzo fajny scenariusz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest możliwe w tym świecie. Osobiście znam parę, w której dziewczyna miała 16 lat, a chłopak 24, kiedy zaczęli być razem. Są razem już 3 lata, teraz są starsi, ale różnica 8 lat i to w tak młodym wieku jest to dużo. A teraz planują ślub. :D

      Usuń