- Nie! - krzyknęłaś
głośno, tupiąc nogą.
- _____, proszę,
uspokój się - powiedziała twoja matka, siedząc spokojnie w fotelu. - To już
postanowione.
Spojrzałaś ostatni raz na swoich rodziców, którzy ze
spokojem przyjęli twoje zachowanie. Odwróciłaś się na pięcie i podążyłaś do
swojego pokoju. Z trzaskiem zamknęłaś za sobą drzwi. Wściekła na cały świat
opadłaś na łóżko i schowałaś głowę w kolanach. Właśnie przed chwilą,
dowiedziałaś się o tym, że musicie się przeprowadzić na drugi koniec świata -
do Chin, ze względu, że twój ojciec otrzymał tam lepszą pracę. Nie chciałaś
wyjeżdżać. Nie chciałaś opuszczać swojego miasta i przyjaciół.
Jednak na
nic zdały się twoje prośby i błagania, aby móc pozostać w Polsce. Już tydzień
później siedziałaś w samolocie, który kierował się na wschód. Do kraju o którym
nic nie wiedziałaś, a język był ci kompletnie obcy. Na szczęście, bardzo dobrze
władałaś językiem angielskim. Na lotnisku powitał was elegancki mężczyzna w
garniturze, który uścisnął dłoń z twoim ojcem, wymieniając kilka zdań z których
nic nie rozumiałaś. Zdziwiłaś się faktem, że twój ojciec potrafił posługiwać
się mandaryńskim. Teraz już wiedziała, gdzie tak często znikał. Następnie
mężczyzna zwrócił się do twojej matki i ciebie po angielsku. Nawet nie zapamiętałaś
jego imienia, bo było cholernie trudne. A poza tym nie interesowało cię to, kim
był ów mężczyzna, więc z powrotem włożyłaś słuchawki i puściłaś swoją ukochaną
polską muzykę.
Musiałaś
przyznać, że nowy dom w tym mieście był piękny. Architektura twojego starego,
polskiego domu była całkiem inna niż tu. Może
nie będzie tak źle, pomyślałaś. Dom był w połowie już urządzony. W stanie
surowym był salon, gabinet dla ojca, sypialnia twoich rodziców oraz twój pokój,
który miał wielką przestrzeń. Zawsze marzyłaś o tym, aby mieć wielki pokój, co
w Polsce było niemożliwe. Uśmiechnęłaś się na samą myśl, bo już miałaś kilka
pomysłów na jego urządzenie.
- I jak ci się
podoba? - spytała twoja matka z uśmiechem wznosząc jedno z pudeł do nowej
sypialni.
- Dom ładny, miasto
wydaje się ciekawe, ale... - spojrzałaś na zmartwiony wzrok twojej rodzicielki.
Westchnęłaś cicho, dobrze wiedziałaś, że to był ważny wyjazd
dla rodziców, więc z uśmiechem skłamałaś.
- Mam nadzieję, że
będzie tu nam dobrze. - powiedziałaś szybko, a na ustach twojej mamy pojawił
się uśmiech.
Minął
tydzień, gdzie poznałaś już swoich nowych sąsiadów, urządziłaś w połowie swój
pokój oraz przyswoiłaś kilka potrzebnych zwrotów. Jednak nadal nie potrafiłaś
ani pisać, ani płynnie mówić, więc twoja matka wpadła na pewien pomysł.
Siedząc w
salonie, znudzona przeskakiwałaś po kanałach, gdzie puszczano same programy
rozrywkowe lub dramy z których nic nie rozumiałaś.
- Kochanie, idź się
przebrać - oznajmiła twoja rodzicielka, wchodząc do pokoju.
Spojrzałaś na nią pytająco.
- Za chwilę
przyjdzie twój korepetytor - wyjaśniła.
Słysząc to, od razu podniosłaś się do siadu, spoglądając z
wytrzeszczem na matkę.
- Że co?!
- Nie krzycz - skarciła cię.
- Jaki korepetytor?
Miałaś ogromne pretensje do matki, bo zawsze robiła wszystko
za twoimi plecami. Nigdy się z tobą nie skonsultowała, a później dowiadywałaś
się wszystkiego ostatnia.
- To chłopak z
sąsiedztwa, zaoferował swoją pomoc i to całkiem za darmo.
Skrzywiłaś się, słysząc to. Nie uśmiechało ci się spędzać
czasu z jakimś Chińczykiem, którego nawet nie rozpoznałabyś na ulicy.
- Więc postanowiłaś
go wziąć, tak? - prychnęłaś. - Nie potrzebuję korepetytora, tata może mnie
nauczyć.
- ____, doskonale
wiesz, że ojciec nie ma teraz czasu, a musisz teraz przynajmniej poznać
podstawy.
Chciałaś jeszcze coś powiedzieć na ten temat, ale przerwał
ci dzwonek do drzwi.
- O, to zapewne on!
Twoja matka nagle się rozpromieniła.
- Luhan to naprawdę
bardzo miły chłopak, powinnaś to uszanować - oznajmiła. - A teraz idź się
przebrać, a ja pójdę mu otworzyć.
Przeklęłaś cicho pod nosem i podążyłaś w stronę swojego
pokoju. Zanim zamknęłaś drzwi, usłyszałaś wesoły głos mamy, która zaczęła
rozmawiać z chłopakiem po angielsku.
Przebrałaś
się i niechętnie podążyłaś do salonu. Nie uśmiechał ci się pomysł matki, ale z
drugiej strony - miała rację. Potrzebowałaś tych korepetycji. Gdy przekroczyłaś
próg pokoju, od razu przystanęłaś wryta. Twoja matka i chłopak przerwali
rozmowę i odwrócili się w twoją stronę. Chłopak widząc cię, uśmiechnął się
delikatnie i wstał.
Spoglądałaś na niego
z ogromnym zdziwieniem. Nie tego się spodziewałaś. Pierwszy raz w życiu
widziałaś tak uroczego i ślicznego chłopca.
- Cześć, jestem
Luhan - przedstawił się i pochylił głowę na znak przywitania.
- _____.
- Dobrze, to ja wam
nie przeszkadzam - oznajmiła twoja matka i wyszła z salonu.
Luhan spoglądał na ciebie, a ty się speszyłaś. Trochę
obawiałaś się odezwać, aby nie popełnić żadnej gafy. Może potrafiłaś posługiwać
się językiem angielskim, ale czy twój poziom wystarczy, aby móc się z nim
porozumieć? Teraz jakoś zwątpiłaś w swoje umiejętności.
- To może
usiądziemy? - usłyszałaś.
Teraz zdałaś sobie sprawę, że nadal stałaś w tym samym
miejscu i nie poruszyłaś nawet o milimetr. Zarumieniłaś się i zajęłaś miejsce
na przeciwko chłopaka.
- Z tego, co się
dowiedziałem, nie potrafisz nic poza podstawowymi zwrotami - zaczął. - Myślę,
że uda nam się dzisiaj przynajmniej opanować kilka zasad.
Nie dość, że był uroczy, to jego głos również był cudowny. Z
przyjemnością słuchało się jego łamanej angielszczyzny z widocznym akcentem.
- W tym celu
przyniosłem ze sobą swój stary elementarz, wiedziałem, że kiedyś się na coś
przyda - zaśmiał się, wyciągając z torby książeczkę i podał ci ją.
Otworzyłaś na pierwszej stronie, a następnie przejrzałaś ją
całą. Uśmiechnęłaś się pod nosem, widząc kolorowe obrazki i te dziwne krzaczki,
który nie rozumiałaś. Może ta nauka nie będzie taka zła.
Luhan
wszystko dokładnie ci tłumaczył. Tak, jak powiedział, zajęliście się podstawami
i po godzinie potrafiłaś się już przedstawić, powiedzieć ile masz lat i gdzie
mieszkasz. Z liczeniem do dziesięciu również sobie poradziłaś. Nie miałaś
zbytniego problemu z zapamiętywaniem, bo miałaś talent do języków i z łatwością
ci przychodziła ich nauka.
Minął
miesiąc, a ty już w miarę opanowałaś kaligrafię. Może nie perfekcyjnie, ale
bardzo solidnie przykładałaś się do nauki. Poza tym, to również zasługa Luhana,
bo był wspaniałym nauczycielem. Okazało się również, że mieszkał zaraz obok
ciebie, więc widywałaś go niemal codziennie.
- No, wspaniała
robota - pochwalił cię, gdy narysowałaś znak.
W odpowiedzi uśmiechnęłaś się delikatnie, przyjmując
komplement.
- Jestem z ciebie
dumny - powiedział, czochrając twoją grzywkę.
Zarumieniłaś się, a przy tym oburzyłaś. Nie lubiłaś, gdy
ktoś dotykał twoich włosów, a do tego traktował cię jak dziecko.
- Znów to robisz!
Luhan spojrzał na ciebie pytająco.
- Traktujesz mnie
jak dziecko!
Oburzyłaś się. Nadymałaś policzki, robiąc obrażoną minę. W
efekcie tego, Chińczyk zaśmiał się, a następnie poklepał cię po głowie.
- Och, przepraszam
- uśmiechnął się szeroko. - Ale wyglądasz tak słodko, jak tak robisz.
I znów to zrobił. Znów potraktował cię jak dziecko, którym
dla niego byłaś. A dzieliło was tylko sześć lat różnicy. To nie było dużo. A
przynajmniej nie było dużo dla ciebie.
Luhan spodobał ci się już od pierwszego razu, gdy go
zobaczyłaś. Wystarczył miesiąc, kilka spotkań z nim, a ty już byłaś nim
zafascynowana. Miał dla ciebie wiele cierpliwości, nawet jeśli w pewnych
momentach nie potrafiliście się dogadać. Zawsze służył pomocą. I mimo swojego
uroczego wyglądu, był bardziej męski niż niejeden twój kolega z Polski.
- _____, skup się!
Przebudziłaś się ze swoich rozmyśleń i zdezorientowana
spojrzałaś na Luhana, który machał ci przed nosem dłonią.
- Odpłynęłaś gdzieś
- zaśmiał się.
Zarumieniłaś się i opuściłaś głowę, rysując szlaczki na
kartce. Tak było od kilku dni. Coraz trudniej było ci się skupić przy nim, a
szczególnie, gdy pochylał się nad tobą lub przypadkowo dotknął cię. Wiedziałaś,
że dla niego to nic nie znaczyło, ale dla ciebie...
- Przepraszam -
mruknęłaś zawstydzona.
- Każdemu się
zdarza - odparł, biorąc łyk wody.
Spojrzałaś na niego ukradkiem. Była dla ciebie taki
wyrozumiały i dobry. Niejeden już by sobie odpuścił.
- Luhan -
wyszeptałaś cicho.
Chłopak uraczył cię swoim spojrzeniem.
- Masz dziewczynę?
- spytałaś cicho i jeszcze bardziej opuściłaś głowę, zasłaniając twarz włosami.
- To bardzo dziwne
pytanie i w ogóle nie związane z naszym tematem - zaśmiał się.
Przygryzłaś wargi. Było ci trochę głupio, bo zdałaś sobie
sprawę, że zadałaś naprawdę głupie pytanie. Co
on sobie teraz pomyśli?
- Ale nie, nie mam.
Podniosłaś głowę spoglądając zdziwiona na chłopaka.
Spoglądał na ciebie z delikatnym uśmiechem.
- I nie zamierzam
mieć w najbliższym czasie - dodał szybko.
- Ach...
Poczułaś ukłucie żalu, słysząc to.
- Teraz jest
ważniejsza nauka - wyjaśnił.
No tak, Luhan był nowo upieczonym studentem. A ty dopiero
co, zaczynałaś gimnazjum.
- Poza tym, gdybym
miał tutaj dziewczynę, byłoby nam trudno.
- Dlaczego?
- Dostałem
stypendium do najlepszego uniwersytetu w Korei - odparł. - Przez cały okres
nauki będę właśnie tam.
Spoglądałaś w szoku na chłopaka. Nie spodziewałaś się takiej
informacji. Poczułaś nieprzyjemny uścisk w żołądku.
- Już tyle godzin,
myślę że na dzisiaj już skończymy - oznajmił, spoglądając na swój zegarek.
Spojrzałaś na godzinę i zmarszczyłaś brwi. Przecież zostało
jeszcze całe pół godziny. Czyżby chłopak zniesmaczył się po twoim pytaniu. Albo
co najgorsze, zaczął się nudzić?
- Nie martw się,
nadrobimy to - zapewnił cię. - Ale dzisiaj przyjaciele organizują mi przyjęcie
pożegnalne, więc naprawdę przepraszam.
Wytłumaczył się, kłaniając ci się. Pokręciłaś głową,
uśmiechając się smutno.
- Życzę dobrej
zabawy.
Luhan uśmiechnął się z wdzięcznością i wyszedł z domu. Nagle
wszystko stało się puste, a ty już zaczęłaś za nim tęsknić. Do tego ten wyjazd,
który oznaczałby, że nie będziesz widziała go przez całe trzy lata, jak i nie
dłużej. A co, jeśli zostanie tam na zawsze i nigdy go już nie zobaczysz?
Wakacje
dobiegały już końca. A to oznaczało, że musiałaś pójść do szkoły oraz najgorsze
- wyjazd Luhana. Od momentu, gdy ci to powiedział, chodziłaś jak cień. Do tego,
Luhan już nie poświęcał ci tyle czasu, jak na samym początku. Wolał go spędzić
z rodziną i przyjaciółmi, ale nie miałaś mu tego za złe. Przecież znałaś go
niespełna dwa miesiące. Byłaś jego uczennicą, niżeli koleżanką.
Westchnęłaś
cicho i przejrzałaś się w lustrze. Dzisiaj przyszedł twój mundurek i musiałaś
go przymierzyć. Miałaś wrażenie, że był trochę za duży, a może był to
zamierzony cel? Nie wiedziałaś, ale gdy sobie tak przyglądałaś, to nawet
podobał ci się taki strój. Był na swój sposób bardzo urokliwy i dodatkowo - nie
będziesz musiała się zastanawiać, w co się ubrać. A zawsze miałaś z tym
problem.
- Pasuje ci -
usłyszałaś znajomy głos.
Odwróciłaś się i w progu swojego pokoju zobaczyłaś Luhana. Spoglądałaś
na niego zaskoczona.
- Dziękuję -
odparłaś zarumieniona.
- Mogę wejść? Twoja
mama mnie wpuściła - oznajmił, a ty kiwnęłaś tylko głową.
Luhan zamknął za sobą drzwi i podszedł do ciebie bliżej.
Spojrzałaś na niego niepewnie. Nie miałaś pojęcia, dlaczego przyszedł.
- Mundurki
gimnazjalistek są naprawdę urocze - zaśmiał się, przekrzywiając głowę.
Lustrował cię wzrokiem, a ty coraz bardziej czułaś się
speszona.
- Ale przechodząc
do tematu - nagle spoważniał. - Przyszedłem się pożegnać.
Rozszerzyłaś szeroko oczy. No tak, to było dzisiaj. Za kilka
godzin, Luhan miał samolot do Korei. Przygryzłaś wargi, a tym samym
powstrzymując łzy, które już zdążyły napłynąć ci do oczu.
- Hej, nie płacz -
powiedział, widząc twoje zaszklone oczy.
Chwycił cię za ramiona i delikatnie potrząsnął.
- J-ja wcale n-nie
płaczę...
Chłopak zaśmiał się delikatnie i otarł łzę spływającą z
twojego policzka. Następnie poczochrał twoje włosy, a to sprawiło, że od razu
zmieniłaś swoją postawę. Oburzyłaś się.
- Mówiłam ci już,
że masz....
- Nie traktować cię
jak dziecko - dokończył.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, a zarazem zarumieniłaś się.
Odchrząknęłaś cicho.
- Tak, właśnie -
mruknęłaś zawstydzona.
- Niestety, ale
będę to robić, dopóki znów się nie spotkamy.
Hę?
Spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem. Jednak Luhan
pokręcił głową, uśmiechając się przy tym tajemniczo.
- O co ci chodzi? -
spytałaś.
- O nic.
- Hej! - krzyknęłaś
oburzona, bo nie lubiłaś takich zagrań.
Jednak zostałaś uciszona jednym, prostym gestem, którym było
przytulenie. Luhan delikatnie objął cię, chowając twarz w twoich włosach.
Znieruchomiałaś i tak, jakby wszystkie siły uleciały z ciebie. Staliście tak w
jednej pozycji przez kilka sekund.
Nie spodziewałaś się tego. Ba, tylko o tym śniłaś.
- A więc, do
zobaczenia - wyszeptał i na koniec, jeszcze raz zmierzwił ci grzywkę i wyszedł.
Gdy drzwi zamknęły się, od razu opadłaś na łóżko i zaczęłaś
płakać.
Czas spędzony
w Chinach nie był taki zły, jakby się wydawało na początku. Dzięki Luhan'owi
nie miałaś aż tak dużych zaległości, a nauczyciele byli względem ciebie bardzo
wyrozumiali. Poznałaś wiele, wspaniałych ludzi, którzy zostali twoimi
przyjaciółmi. To tu również ukształtował się twój charakter.
Jednak
dotychczasowo, jeszcze się nie zakochałaś. Mimo wielu kandydatów, ciągle
odmawiałaś. W twoim sercu nadal był Luhan. Myślami byłaś przy nim, chociaż nie
miałaś z nim kontaktu od ponad trzech lat. Wszystkiego dowiadywałaś się od jego
rodziców lub różnych portali społecznych, gdzie chłopak się udzielał.
Wracając ze
szkoły, zauważyłaś przy domu państwa Lu, znajomy samochód. Oraz znajomą
sylwetkę, która wypakowywała walizki z bagażnika. Przystanęłaś, przyglądając
się chłopakowi, któremu twarz zasłaniała czarna bejsbolówka. Jednak nawet z tej
odległości mogłaś rozpoznać chłopaka.
- Luhan! -
krzyknęłaś głośno i zaczęłaś biec w jego kierunku.
Chłopak słysząc swoje imię, podniósł zaskoczony głowę. Ty już
byłaś na tyle blisko, że pojawiłaś się przed nim, uśmiechając się szeroko.
Luhan przyglądał ci się z ogromnym zdziwieniem. Zlustrował
cię wzrokiem, a następnie uśmiechnął się szeroko.
- No, no, zmieniłaś
się - wyszczerzył się. - Panna licealistka?
Przytaknęłaś głową. Naprawdę wiele się zmieniło od
ostatniego waszego spotkania. Ty wydoroślałaś, a Luhan...
- A ty praktycznie
nic - odparłaś.
- Jak to nic?!
Urosłem aż dwa centymetry! - oburzył się, a po chwili wybuchliście śmiechem.
Następnie chłopak wyciągnął ramiona i objął cię mocno. Sama
odwzajemniłaś uścisk, wtulając się w jego ramię. W podbrzuszu znów poczułaś to
przyjemne mrowienie, jak wtedy przy pożegnaniu.
To naprawdę był on. Wrócił.
Po chwili, chłopak oderwał się od ciebie, spoglądając ci w
oczy. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł dłoń do twoich włosów, ale zaraz
potem ją wycofał. Spojrzałaś na niego zdezorientowana.
- Już nie jesteś
dzieckiem - odparł.
Zarumieniłaś się i poczułaś lekkie rozczarowanie. To dziwne,
ale chciałabyś, aby chłopak zmierzwił ci włosy, tak jak kiedyś. To było trudne
do przyznania, ale tęskniłaś za tym uroczym gestem, który cię irytował.
- Ale co tam! -
krzyknął i po chwili poczułaś jego dłoń na swojej głowie.
Mocno, ale to bardzo mocno poczochrał twoje włosy, tak że
teraz miałaś jedną wielką szopę.
- Yah! - krzyknęłaś i odskoczyłaś od
niego, poprawiając fryzurę.
- A jednak nic się
nie zmieniłaś - usłyszałaś.
Spojrzałaś na niego, nadymając policzki. Luhan widząc to,
zaśmiał się i pokręcił głową.
- Nadal jesteś
urocza - wyszeptał i podszedł do ciebie.
Pomógł ci doprowadzić włosy do porządku, a następnie pochylił
się i delikatnie musnął je.
- Tęskniłem -
wyszeptał i ponownie przytulił cię do siebie.
~*~
Dla Kyung Mi Cheong :)
Nie spodziewałam się, że dodam coś tak szybko.
Ale chyba wiem co mi pomogło. *-*
Ale mniejsza o to, mam nadzieję, że się podobało. ^^
Łaaaaaa, urocze! Naprawdę urocze! Przeurocze! I tak pasuje do Luhana! Byłam bardzo ciekawa co wymyślisz z tą postacią. I jestem mile zaskoczona~!
OdpowiedzUsuńPoczułam się taka młoda w tym scenariuszu. Aż zaczęłam się zastanawiać, jak to było, gdy byłam w gimnazjum i gdy zaczynałam liceum. Aleś mnie teraz dobiła tym wiekiem w scenariuszu. XDDD
Nie zmienia to faktu, że czytało się bardzo przyjemnie i łatwo wczułam się w emocje bohaterki. Lekki, delikatny z nutką nieśmiałej miłości - idealne wręcz.
Życzę Ci jak najwięcej weny, oby trwała przy Tobie jak najczęściej! <3
Btw. Pochwal się, co Ci pomogło? XD
Nie rób z siebie aż takiej starej... Pedonoono. <3
UsuńDziękować, przyda się. ^^
To zbyt zawstydzające i ... demoralizujące, by to powiedzieć na głos. xD
Uroczy!! (^_^) aww...
OdpowiedzUsuńLuhan jako nauczyciel? Nie mogłabym się uczyć mając takiego nauczyciela XD ale scenariusz świetny
Czekam na next (^_^)
Ale słodziaśny ^^ Jeśli u nas będą tacy chłopcy to ja chcę korepetytora ! Twoje scenariusz tak przyjemnie mi się czyta :3 Życzę weny / Rin
OdpowiedzUsuńAWWWWWWWWWW :3 takie kochane <3 LuHan jest taki uroczy. Teraz skusiłaś mnie aby szukać takowego korepetytora *_______* Scenariusz jak najbardziej mi się spodobał, zresztą jak każdy inny <3
OdpowiedzUsuńOMO!!!
OdpowiedzUsuńJeeejciu..Jest przeboski.Kochana nie masz bladego pojęcia jak tym scenariuszem poprawiłaś mi humor ♥
Ach! Jakie to fajne. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko czy w prawdziwym życiu chyba starszy o 3 lata Oh SeHun zainteresował się jak w tym fan ficku 15 latką xdd
Ale akurat może. Hehhe.
Bardzo fajny scenariusz! :)
Wszystko jest możliwe w tym świecie. Osobiście znam parę, w której dziewczyna miała 16 lat, a chłopak 24, kiedy zaczęli być razem. Są razem już 3 lata, teraz są starsi, ale różnica 8 lat i to w tak młodym wieku jest to dużo. A teraz planują ślub. :D
Usuń