Spakowałaś
ostatnie rzeczy do papierowej torby i upewniając się, że wszystko już masz –
wyszłaś. Skierowałaś do centrum, zabierając się tam miejskim autobusem, który
kursował przez miejsce do którego podążałaś. Usiadłaś na wolnym miejscu, kładąc
obok siebie rzeczy. Znużonym wzrokiem spojrzałaś na to samo niezmienne
otoczenie zza oknem, które oglądałaś codziennie, pokonując właśnie tę trasę.
Po
dwudziestu minutach, wysiadłaś na odpowiednim przystanku, kierując swoje kroki
do miejskiego szpitala, który gdy tylko weszłaś – powitał cię swoim
specyficznym zapachem oraz chmarą chorujących lub odwiedzających osób. Do tego
również już przywykłaś. Przywitałaś się uprzejmo z tutejszym personelem, który
zdążyłaś dobrze poznać. Idąc do odpowiedniej sali, już nawet nie spoglądałaś na
numerki. Znałaś tę zawiłą drogę na pamięć, którą pokonałabyś bez problemu nawet
z zawiązanymi oczami. Wreszcie doszłaś tutaj, pod salę numer dwadzieścia sześć.
Miałaś już nacisnąć klamkę, ale ktoś cię w tym uprzedził z drugiej strony. Odskoczyłaś
od drzwi, kiedy to w progu pojawił się znajomy lekarz. Nie wydawał się
zdziwiony twoją obecnością.
- Dzień dobry,
doktorze Kim – przywitałaś się.
- Dzień dobry –
mężczyzna około pięćdziesięcioletni, uśmiechnął się do ciebie miło.
- Jak z nim? –
spytałaś.
Doktor westchnął cicho, kręcąc głową.
- Bez zmian –
odparł.
I to również słyszałaś codziennie, niemalże od ponad pół
roku. Podziękowałaś mężczyźnie za informację i weszłaś do sali. Na szpitalnym
łóżku, otulony w białej pościeli leżał młody chłopak, podłączony do różnych
pikających urządzeń. Podeszłaś bliżej.
- Dzień dobry,
kochanie – przywitałaś się, głaszcząc chłopaka po policzku.
Jednak on nie zareagował. Uśmiechnęłaś się smutno. Położyłaś
torbę na ziemię i podeszłaś do okna.
- Duszno tutaj, a
na dworze jest bardzo przyjemnie. Sam wiesz, idealna wiosenna pogoda. Trochę
słoneczka, trochę wiaterku, a człowiek już czuję się rześko – powiedziałaś,
uchylając okno.
Ponownie odwróciłaś się w stronę łóżka, gdzie twój
narzeczony – Baekhyun leżał spokojnie, pogrążony w głębokiej śpiączce, którą
zapadł pół roku temu po wypadku.
Podeszłaś do łóżka i usiadłaś na krześle obok. Na kolana
wzięłaś torbę i zaczęłaś wypakowywać różne rzeczy. Wyjęłaś z niej książkę.
- Wczoraj byłam w
księgarni i natknęłam się na bardzo ciekawą książkę, literatura piękna, którą
tak lubisz.
Uśmiechnęłaś się, otwierając na pierwszej stronie.
- To historia o
zagubionym mężczyźnie, który po stracie bliskiej mu osoby próbuje ułożyć sobie
życie na nowo. Tak przynajmniej pisze na okładce, ale mam nadzieję, że ci się
spodoba – mówiąc to, przekartkowałaś kolejne kartki, przystając na pierwszym
rozdziale.
Zaczęłaś głośno czytać, aby Baekhyun mógł cię usłyszeć. Nawet
jeśli zapadł w śpiączkę, wierzyłaś w to, że słyszy każde twoje słowo. Dlatego
również opowiadałaś mu co się zdarzyło czy tak, jak teraz – czytasz mu książki,
które lubi.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału, zamknęłaś książkę i
odłożyłaś ją na bok. Następnie pochyliłaś się nad chłopakiem, ujmując jego
dłoń. Uścisnęłaś ją i przybliżyłaś do swojego policzka, spoglądając tym samym
na przystojna twarz Bakehyuna.
- Wiesz, dzisiaj mija
nasza druga rocznica odkąd jesteśmy razem – oznajmiłaś, uśmiechając się
delikatnie. – Wszystko dokładnie pamiętam, jak to się poznaliśmy, jak to się
stało, że jesteśmy razem.
To, jak poznałaś swojego
narzeczonego, nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. To była ostatnia
klasa liceum, gdzie ze swoimi koleżankami czułaś się już najstarsza i najważniejsza.
W tamtym okresie, naprawdę zadzierałaś nosa. I do teraz wspominałaś to z
żałością.
- Idziemy dzisiaj do centrum?
- Jutro mamy sprawdzian.
- I? – spytałaś, spoglądając drwiąco na
koleżankę.
- Pan Lee już jest na nas cięty, szczególnie
po ostatnim – odparła nieśmiało.
Przewróciłaś oczami, a
następnie wstałaś z ławki.
- Idę do sklepiku, chce ktoś coś? –
spytałaś, patrząc na swoje koleżanki.
Jednak żadna niczego
nie chciała, więc samotnie wyszłaś z klasy. Miałaś jedynie nadzieję, że nie
będzie dużej kolejki, ale pomyliłaś się. Stanęłaś na palcach, spoglądając na
początek kolejki, by wyłapać kogoś znajomego. I udało ci się – na początku
kolejki stała twoja koleżanka z równoległej klasy. Nie przejmując się wzrokiem
innych, przepchałaś się do niej.
- Cześć, Hyeon! – krzyknęłaś jej do ucha.
Przestraszona, aż
podskoczyła, spoglądając na ciebie z mordem.
- Kup mi sok marchewkowy – oznajmiłaś,
podając jej pieniądze.
I nawet nie czekając
na jej odpowiedź, po prostu opuściłaś sklepik, czekając teraz na swoje
zamówienie. Po chwili je dostałaś. Podziękowałaś koleżance, a następnie
skierowałaś się do klasy.
Idąc korytarzem, nie
zwracałaś uwagi na otoczenie. W jednej ręce trzymałaś sok, a w drugiej telefon,
gdzie odpisywałaś na wiadomość. I dzięki tej swojej nieuwadze, brutalnie
wylądowałaś na ziemi przygnieciona ciężarem czyjegoś ciała. I co najgorsze,
poczułaś coś mokrego na swojej klatce piersiowej.
- Um – usłyszałaś, a po chwili zorientowałaś
się, że na tobie leżał jakiś chłopak, który właśnie się podnosił.
Wasze spojrzenia
skrzyżowały się. I musiałaś przyznać, że jego figlarny wzrok był całkiem
pociągający. Jednak szybko otrząsnęłaś się z tej myśli, przypominając co się
stało. Spojrzałaś na swoją białą bluzkę od mundurka i zamarłaś, widząc
pomarańczową plamę.
- Oups – powiedział chłopak, spoglądając
również w tym kierunku.
Gniewnie zmarszczyłaś
brwi i odepchnęłaś go od siebie, że z hukiem wylądował na ziemi, a ty
podniosłaś się.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Gdzie masz oczy,
co?! Nie umiesz chodzić, czy jak? Nie widzisz, że ludzie tutaj spokojnie chodzą,
a ty na nich wpadasz! – krzyczałaś na chłopaka, który wydawał się
zdezorientowany.
Cały korytarz ucichł,
spoglądając z niemałym zainteresowaniem w waszą stronę. Wściekła, kipiałaś ze
złości.
- P-prze…
- Nic mi tu po twoich przeprosinach! Spójrz,
co narobiłeś! – krzyknęłaś, wskazując na swoją bluzkę, która była już raczej do
wyrzucenia.
- To nie jego wina – obok niego, stanął
wysoki chłopak.
Zmrużyłaś powieki,
spoglądając na tę dwójkę. Teraz ich kojarzyłaś. Jeśli się nie myliłaś byli to
Bakehyun i Chanyeol – dwoje największych żartownisiów w szkole.
Prychnęłaś głośno,
mierząc ich wściekłym spojrzeniem.
- To niby czyja?
- To ja go popchnąłem – obronił go.
Spojrzałaś na niego z
poirytowaniem.
- Ile wy macie lat, że się popychacie?
Dziesięć? Pięć? – zadrwiłaś, a następnie mając już dość tego całego
przedstawienia, odwróciłaś się na pięcie i odeszłaś od nich.
Jeszcze nigdy nie
byłaś tak wściekła jak w tym momencie.
Następnego dnia, wchodząc do klasy
spotkała cię miła niespodzianka. Podeszłaś do swojego stolika, gdzie na blacie
było jakieś zawiniątko oraz koperta. Nikt z klasy nie powiedział, od kogo to
jest. Na kopercie było widoczne twoje imię, a więc nie było mowy o pomyłce. Zaintrygowana,
otworzyłaś kopertę i wyjęłaś liścik.
Naprawdę
bardzo, ale to bardzo przepraszam Cię za wczorajszą
sytuację. Zachowałem się
jak dziecko i nie zauważyłem Cię. Mam nadzieję,
że w ramach przeprosin przyjmiesz mój mały podarunek i
wybaczysz mi moje nieodpowiednie zachowanie.
B.
Zaskoczyło cię to. Ciekawa, wzięłaś prezent i odpakowałaś.
Twoim oczom ukazała się jedwabna bluzeczka koloru białego. Mile zaskoczona,
wzięłaś ją do dłoni i spojrzałaś na metkę. Oczywiście, cena była ucięta, ale
dobrze wiedziałaś ile to kosztowało i z jakiego było to sklepu. Zmarszczyłaś
brwi, bo wiedziałaś, że chłopak przepłacił.
- Wow! Od kogo
to? – spytała jedna z twoich koleżanek.
- Od Baekhyuna –
mruknęłaś.
Spojrzałaś na ciebie zaskoczona.
- Tego od wczoraj?
Na potwierdzenie, kiwnęłaś głową.
- Postarał się –
zaśmiała się, ale tobie nie było do śmiechu.
Wstałaś gwałtownie i wyszłaś z sali, kierując się pod
klasę Baekhyuna. Miałaś szczęście, że chłopak właśnie w niej był. Bez żadnych
oporów, weszłaś do środka, a to spowodowało, że wszyscy skupili swoją uwagę na
tobie. Podeszłaś do stolika Bakehyuna, który również wydawał się bardzo
zaskoczony twoją wizytą.
- Możemy
porozmawiać? – spytałaś.
Zaskoczony, kiwnął głową i wstał.
Wyszliście z klasy, a następnie przenieśliście się do
mniej zatłoczonego miejsca.
- Co to ma
znaczyć? – spytałaś, pokazując mu bluzkę.
- Podarunek –
odpowiedział.
- Wiem ile to
kosztowało, nie potrzebuję tego – powiedziałaś i chciałaś mu to oddać, ale
chłopak nie przyjął tego.
- Prezentów się
nie oddaje.
- Ale po co to?
- Naprawdę było
mi przykro, a poza tym… umówisz się ze mną? – spytał nagle.
To pytanie zbiło cię z pantałyku. Przecież rozmawialiście
o czymś innym, a ten wyskoczył nagle z takim pytaniem. Zamrugałaś kilkakrotnie,
spoglądając na niego w szoku.
- To nie był
przypadek, że na ciebie wpadłem, tak naprawdę to od pierwszej klasy cię
obserwuję – powiedział, lekko zawstydzony. – A teraz tak wyszło dziwnie.
Zaśmiałaś się na to
wspomnienie. Lubiłaś wracać do tych wspomnień. Oczywiście, chłopak tak cię
zagadał, że w końcu zgodziłaś się z nim umówić.
- Bardzo się postarałeś – uśmiechnęłaś się,
głaszcząc dłoń chłopaka.
Po chwili, jednak
zmarkotniałaś. Obiecałaś sobie, że nie będziesz przy nim płakać. Nie chciałaś,
aby cię słyszał. Musiałaś utrzymać pogodę ducha. Specjalnie dla niego.
Usłyszałaś, jak
ktoś wchodzi do sali. Nie odwróciłaś się, bo jedyną możliwością byli rodzice
chłopaka lub jego najlepszy przyjaciel. A teraz stawiałaś, że była to właśnie
ta druga osoba. I nie pomyliłaś się, bo już po chwili obok ciebie stanął wysoki
chłopak.
- Bez poprawy? – mruknął, spoglądając na
twarz przyjaciela.
Twoje milczenie
było dla niego odpowiedzią. Chanyeol westchnął cicho.
- Pojutrze mija dokładnie siedem miesięcy –
mruknął. – Naprawdę masz jeszcze jakiekolwiek nadzieje?
Spojrzałaś z
oburzeniem na chłopaka, który nie wzruszył się twoją reakcją.
- Jak możesz tak mówić?! Baekhyun się
obudzi! – krzyknęłaś.
Zacisnęłaś dłoń
chłopaka, opuszczając głowę.
- A przynajmniej w to wierzę… - wyszeptałaś.
Nie traciłaś wiary
w to, że Baehyun otworzy swoje oczy. Codziennie o tym śniłaś i marzyłaś, aby
ponownie zobaczyć jego wesołe oczy, figlarny uśmiech oraz aby usłyszeć ten jego
cudowny głos. Tak bardzo za nim tęskniłaś, że nie wyobrażałaś sobie tego, że
chłopak mógłby się już nigdy nie obudzić. Nie dopuszczałaś do siebie takich
ponurych myśli.
- Ja już nie mam nadziei – mruknął Chanyeol,
chowając dłonie do kieszeni swojej obszernej bluzy.
Spojrzałaś na niego
z boleścią. Bo takie słowa były raniące. Jednak zobaczyłaś coś, czego się nie
spodziewałaś. A mianowicie, w jego dużych oczach lśniły łzy, widziałaś jak
drgają mu wargi.
- Nie – wyszeptałaś. – Nie możesz… Nie możesz
tak! To twój przyjaciel!
Spojrzał na ciebie
z ogromnym smutkiem. Pokręcił głową.
- Przepraszam, _____, rozmawiałem z lekarzem
prowadzącym.
Ta informacja cię
zainteresowała, a zarazem poczułaś, że nie chcesz tego słyszeć. Jednak Chanyeol
nie czekał na twoja odpowiedź, tylko kontynuował:
- Szanse na przebudzenie są nikłe, ogólnie
to był cud, że przeżył ten wypadek, więc… sama wiesz…
Przygryzłaś wargi,
powstrzymując napływające ci do oczu łzy. Nie mogłaś płakać, nie mogłaś
przetrawić tej informacji. Spojrzałaś na Baekhyuna i pokręciłaś głową. Nie. Ty
nadal, całym swoim sercem wierzyłaś w jego przebudzenie.
- Ja w ciebie wierzę, kochanie. Jesteś
silny, pokonasz to – mówiłaś, głaszcząc go po policzku.
Słowa Chanyeol’a bardzo długo cię
męczyły. Próbowałaś o tym nie myśleć, ale było to trudne. Dzisiaj również
odwiedziłaś Baekhyuna, co było już rutyną w twoim życiu. Jednak te wizyty nie
były niczym nudnym.
- Przyniosłam twoją ulubioną
czekoladę miętową – powiedziałaś, wyciągając wspomnianą tabliczkę. Pomachałaś
nią, a następnie położyłaś ją na stoliku. – Kiedy już się obudzisz, zjemy ją
wspólnie, chociaż wiesz, że za nią nie przepadam – zaśmiałaś się.
Spojrzałaś na twarz i sparaliżowało cię. Zobaczyłaś jego
drgające powieki.
- B-Bae…k-k…hyun -
złapałaś go za dłoń.
Czułaś, jak twoje serce przyśpieszyło swój rytm. Spoglądałaś
na jego twarz, która zaczęła pokazywać jakiekolwiek odczucia. Może było to
nikłe, ale dla ciebie było to bardzo wiele.
- Proszę, Baekhyun…
Jestem tu z tobą – mówiłaś.
Odwróciłaś się nerwowo w stronę drzwi. Powinnaś zawołać
lekarza, ale nie chciałaś na żaden moment opuścić chłopaka. Do oczu rzucił ci
się czerwony guziczek, który służył do powiadomienia pielęgniarki. Od razu, nie
myśląc, nacisnęłaś go.
Już po chwili, w pokoju pojawiła się pielęgniarka.
- Chyba się budzi!
– krzyknęłaś przejęta, a kobieta szeroko rozwarła powieki.
- Zaraz zawołam
doktora – oznajmiła i zniknęła.
Ścisnęłaś mocniej dłoń chłopaka. Nagle poczułaś ogromną
energię i ciepło, które wypełniało cię od środka. Już sobie wyobrażałaś, że gdy
się obudzi, będziesz mogła pocałować te usta i usłyszeć jego wesoły głos. Uśmiechnęłaś
się nikle, głaszcząc jego dłoń.
- Co się dzieje? –
usłyszałaś znajomy głos.
Już za chwilę zobaczyłaś obok siebie doktora Kim, który
obszedł łóżko i spojrzał na Baekhyuna. Zmarszczył brwi i pochylił się nad nim.
- Proszę wyjść.
- Co?! – spojrzałaś
zaskoczona na mężczyznę.
- Proszę stąd wyjść
– oznajmił.
- Nie! –
zaprotestowałaś. – Nie mogę teraz wyjść, chcę być przy nim, gdy się obudzi!
Doktor westchnął cicho i uraczył cię swoim spojrzeniem.
- Jego życie nadal
jest zagrożone, nie wiadomo co się stanie, gdy tak się stanie – powiedział.
- Ale… - poczułaś
czyjeś dłonie na ramionach.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś pielęgniarkę, która siłą
wyprowadziła cię z sali. Ostatnią rzecz, jaką widziałaś zanim zamknięto drzwi,
było lekkie poruszenie palców chłopaka, tak jakby poczuł, że go puściłaś.
Miałaś ogromną ochotę tam wrócić.
Minęło
kilka minut, a ty ciągle chodziłaś nerwowo po korytarzu. Bałaś się, bo doktor
Kim był bardzo poważny i nawet nie cieszył się z tego, że jego pacjent się
wybudza z długiej śpiączki.
- _____!
Odwróciłaś się w stronę głosu, a już po chwili przed tobą
pojawili się zdenerwowani rodzice chłopaka. Przytuliłaś ich na powitanie.
Państwo Byun traktowali cię już jak córkę.
- To prawda, co
mówiła pielęgniarka? Nasz mały Baekhyun się budzi? – spytała jego matka.
-
Najprawdopodobniej, ale lekarz wyprosił mnie stąd – odparłaś.
Rodzice Baekhyuna podeszli do drzwi. Również chcieliby
wiedzieć, co z ich synem. I miało to chyba za chwilę nadejść, bo drzwi zostały
uchylone, a z sali wyszedł doktor Kim.
- Będę musiał z
państwem poważnie porozmawiać – oznajmił z ogromną powagą w głosie.
Przestraszyłaś się, bo to nie wróżyło niczego dobrego.
- Czy Baekhyun już
się obudził? – spytała pani Byun.
- O tym właśnie
chcę porozmawiać, ale – tutaj spojrzał na ciebie. – Może lepiej na osobności z
państwem.
- _____ jest naszą
rodziną, również ma prawo wiedzieć – oznajmił pan Byun.
Spojrzałaś na niego z wdzięcznością. Natomiast doktor Kim
westchnął ciężko i poprawił swoje okulary.
- Stan Baehyuna jest
naprawdę ciężki, po tym wypadku to był cud, że przeżył, a ta śpiączka przedłużyła
jego życie, więc gdy się już wybudzi, szanse na przeżycie są bardzo nikłe, jego
serce oraz organy wewnętrzne, mimo wielu operacji nie są już takie same –
oznajmił.
Poczułaś, jak tracisz grunt pod nogami. Cofnęłaś się i
opadłaś na krzesło, nie dowierzając temu, co właśnie usłyszałaś. W oczach
pojawiły się łzy. Przecież to brzmiało jak wyrok śmierci.
- Ale… ale przecież
on się budzi! – krzyknęła matka Baekhyuna.
- Tak, są ku temu
znaki, ale nie jest pewne kiedy to nastąpi i co będzie potem. Ja tylko wysuwam
moją teorię – oznajmił.
- Możemy tam wejść?
- Tak, oczywiście.
Poczułaś delikatny uścisk na ramieniu.
- _____, wszystko w
porządku? – usłyszałaś ciepły głos pana Byun.
Podniosłaś głowę i zobaczyłaś smutny, aczkolwiek
pocieszający uśmiech mężczyzny. Jednak nie potrafiłaś go odwzajemnić. Wiadomość
doktora Kim była dla ciebie czymś
niemożliwym.
- J-ja… nie wierzę
w to – wyszeptałaś.
- My również,
trzeba mieć nadzieję – uścisnął twoje ramię. – Chodź do niego, potrzebuje cię.
Pomógł ci wstać i zaprowadził cię do sali, gdzie była już
pani Byun, która ustąpiła ci miejsce przy swoim synu. Usiadłaś na krześle i
ujęłaś dłoń chłopaka, spoglądając na niego. Próbowałaś opanować łzy.
- Pamiętaj, jestem
tutaj z tobą – wyszeptałaś i przytuliłaś jego rękę, przyciskając ją do swoich
ust.
Musiałaś być silna dla niego.
Byłaś przy
nim przez cały dzień i noc. Nie odstępowałaś go na krok, bojąc się, że gdy
otworzy oczy, nie będzie cię przy nim. A chciałaś być pierwszą osobą, którą
zobaczy. Próbowałaś również zapomnieć o słowach lekarza, które nie dawały
jakichkolwiek szans. Jednak nie mogłaś porzucić nadziei. Nie teraz.
Nie
spodziewałaś się tego, że zmęczenie weźmie górę i zmorzy cię sen. Rano obudziło
cię poruszenie i dziwne, a zarazem irytujące pikanie. Uchyliłaś powieki i przed
sobą zobaczyłaś przechyloną ku tobie twarz Baekhyuna, który miał pusty wzrok i
uśmiechał się delikatnie, prawie niewidocznie. Poderwałaś się szybko,
spoglądając z niedowierzeniem na nieruchome ciało.
- Zgon nastąpił o
godzinie szóstej dwadzieścia dwa – usłyszałaś głos doktora.
Momentalnie poczułaś się słabo. Twoje oczy spoglądały ciągle na Bakehyuna. Nie, nie potrafiłaś dopuścić tej myśli, że twój narzeczony umarł. Że już nigdy nie zobaczysz jego świecących oczu, już nigdy nie obdarzy cię swoim uśmiechem, już nigdy nie usłyszysz jego żarcików i słów „Kocham Cię”. On odszedł. Zadrżałaś, nie kontrolując już łez, które lały się strumieniami z twoich oczu.
Momentalnie poczułaś się słabo. Twoje oczy spoglądały ciągle na Bakehyuna. Nie, nie potrafiłaś dopuścić tej myśli, że twój narzeczony umarł. Że już nigdy nie zobaczysz jego świecących oczu, już nigdy nie obdarzy cię swoim uśmiechem, już nigdy nie usłyszysz jego żarcików i słów „Kocham Cię”. On odszedł. Zadrżałaś, nie kontrolując już łez, które lały się strumieniami z twoich oczu.
Lekarz jednym ruchem przymknął powieki zmarłego, a następnie
spojrzał na ciebie współczująco.
- Przykro mi, nie
mogliśmy już nic zrobić – oznajmił, a następnie wyszedł.
Pielęgniarki zasłoniły twarz Baekhyuna białym
prześcieradłem. Siedziałaś, spoglądając tępo w przestrzeń. Trzymałaś zimną dłoń
chłopaka, mając w głowie pustkę. Nie dochodziło do ciebie nic.
- _____.
Nie zareagowałaś.
- _____.
Poczułaś szarpnięcie. Spojrzałaś pustym wzrokiem na
osobnika, który cię wołał. Był to Chanyeol, który spoglądał na ciebie z
ogromnym smutkiem, współczuciem i żalem.
- Chodź – powiedział i pomógł ci wstać.
Nawet się nie opierałaś, bo nie miałaś na to sił. Chłopak posadził
cię na chłodnym korytarzu, a następnie niepewnie cię objął.
- On naprawdę
odszedł – wyszeptałaś, drżąc.
Ponownie wybuchłaś płaczem.
- Pamiętaj, że
zawsze pozostanie z nami, w naszych sercach – wyszeptał Chanyeol, przymrużając
oczy.
Siedzieliście
tak w ciszy. Nie wiedziałaś, co masz robić. Nagle straciłaś wszystko na czym ci
zależało. W tej chwili nic ci nie pozostało. A ta przeraźliwa pustka w twoim
sercu była teraz nie do zniesienia.
- Będzie dobrze –
usłyszałaś cichy szept.
Jednak wiedziałaś, że tak nie będzie. Teraz wszystko się
zmieniło. Nie będzie już, jak dawniej. W twoim życiu nie będzie już osoby,
którą tak bardzo kochałaś.
~*~
Dla Anonimowy :)
Przepraszam za taki koniec. Nie lubię uśmiercać, jednak tutaj zrobiłam wyjątek, który myślę, że już się u mnie nie powtórzy. Chociaż uważam, że całość wyszła beznadziejnie.
Mam jeszcze jedno zamówienie z Baekhyun'em, więc przy tym postaram się na coś przyjemnego. :)
Sama nie wiem co powiedzieć.. mam mieszane uczucia co do tego.. Jest mi tak bardzo przykro, że on zginął ;__________; Boże, biedny BaekHyun TT_______TT Gdyby nie to, że mam zrytą psychę odnośnie niego, na pewno bym się popłakała, łzy w oczach i te sprawy, ale teraz czuję ogromny smutek TT__________TT BUUUU. Nie ma go :c Moja mała kruszynka! :C I szkoda, że tak szybko się skończyło! No ale... - wszystko co dobre szybko się kończy ;-)
OdpowiedzUsuńI nie mam pojęcia dlaczego tak narzekałaś, jak przecież wyszło tak jak zawsze czyli super~ :P
Boże, Kyane, ja Cię chyba zabiję... T.T
OdpowiedzUsuńOstrzegałaś mnie, że ten scenariusz nie skończy się miło...
A teraz siedzę i płaczę... ;___;
Oczywiście scenariusz jak zawsze świetnie napisany <3 Nad końcówką nie musisz się przejmować, bo wyszła świetnie, o czym Cię już zapewniałam ;) (mimo faktu, że wtedy jeszcze nie czytałam tego scenariusza...)
Biedny BaekHyun... :'( Leży nieprzytomny, żeby później wybudzić się ze śpiączki i umrzeć ;______;
Jaaa... Nie potrafię sformułować jakiś konkretnych, logicznych zdań... Jeszcze zafundowałam sobie podwójną dawkę smutku, czytając Twój scenariusz i słuchając "Baby, Don't Cry"...
Ale choć BaekHyun w tym scenariuszu nie żyje... Na szczęście to tylko scenariusz...
Trzeba się pozbierać, otrzeć łzy... I życzyć duuuuuużej dawki weny :3
Kyane, hwaiting <3
BEZNADZIEJNIE?!!
OdpowiedzUsuńJa tu ryczę jak opętana, a ty mówisz że beznadziejnie..
Zastanawiam się co było gorsze, to że on umarł kiedy "spałam", czy to że umarł z uśmiechem na twarzy i oczami skierowanymi w moją stronę..
Do końca miałam nadzieję że jednak się obudzi, a ty tak brutalnie go zabiłaś..
I jeszcze słucham 'Baby don't cry' i ... Łaaaa idę dalej ryczeć..
Kyane, czekam na więcej! <33
Popłakałam się. Po prostu siedzę i płaczę. Dlaczego Baekhyun odszedł, no dlaczego no ;_; Baekhyuuun ;_________;
OdpowiedzUsuńTT^TT przpraszam, że co jest beznadziejne?! TT^TT ale to smutny O^O *pozycja embrionalna* BaekHyuuuuuuun, nie oooooodchooooodź TT_TT
OdpowiedzUsuńWae??!! Wae, on a nie ja??!!
XD świetny scenariusz, uwielbiam smutne tematy O^O
Czekam na next *3*
Nie często zdarza mi się płakać przy czytaniu, a już w ogóle nie zdarza mi się to jeśli chodzi o scenariusze ! To nie był banał, więc jak moje emocje nie miały wziąć góry ? Świetnie się czyta takie rzeczy gdy nie wiesz jakiego zakończenia się spodziewać, normalnie ommomom T_T
OdpowiedzUsuń~ Kin
Dobra, chyba już mi przeszło i mogę skomentować, choć to nie będzie łatwe.
OdpowiedzUsuńHm. We mnie trudno jest wzbudzić wzruszenie. Nie wiem, ja nie umiem ot tak się wzruszać, zwłaszcza przy romantycznych scenach. Umierający kotek? Płaczę. Ostateczna bitwa o Narnię? Płaczę. Teledysk od MYNAME do Baby I'm sorry? Płaczę. W przypadku smutnych rzeczy do czytania, zwłaszcza w przypadku miłości, nie umiem, więc nie rzucać się na mnie z pięściami, że nie popłakałam się i w ogóle. O.o Z drugiej strony, Baekhyun nie jest moim biasem, więc możliwe, że to też miało na to jakiś wpływ.
Mimo, że nie jestem fanką romansów (sama je piszę w scenariuszach, to dopiero paradoks nie?) i ogólnie nie przepadam za szczęśliwym zakończeniem w filmach, to tutaj miałam cichą nadzieję, że właśnie takie będzie. Było mi trochę smutno po przeczytaniu scenariusza i w efekcie, sama nie wzięłam się jednak za pisanie swojego, bo nastrój przestał się komponować z weną. .___.
ALE.
Zakończenie nie jest złe. Nie jest też beznadziejne. Jest naprawdę dobre. Czytelnik oczekuje happy endu, z góry już zakłada w głowie, że wszystko będzie dobrze, że będzie to niczym typowa bajka, idealnie. Ta wiara niknie z każdym kolejnym fragmentem tekstu, coraz trudniej jest pogodzić się z myślą i tym, co wmawiają bohaterce inni. Nadzieja umiera, wraz z zakończeniem i sam tytuł idealnie odzwierciedla nie tylko sytuację emocjonalną bohaterki, ale także samych czytelników i to jest w tym wszystkim idealnym i genialnym zabiegiem, który wprowadziłaś (świadomie, bądź nieświadomie, to tylko moja interpretacja).
Dodam jeszcze, że zakończenie jakie wprowadziłaś, nadaje nutkę oryginalności samej całości. Śpiączka to popularna tematyka wśród takich prac, zawsze jednak koniec jest szczęśliwy dla bohaterów. Ta zmiana, którą Ty wprowadziłaś, sprawiła, że przestało być to pospolite, a godne uwagi.
Mimo, że nie płakałam, to nadal wczuwałam się w bohaterkę. Oczami wyobraźni widziałam gesty, zwłaszcza ten całus w kurczowo ściskaną dłoń chłopaka. Tak, to zapadło mi w pamięć. Chwila na wspomnienia, która choć na moment wywołała na twarzy uśmiech. Napięcie, wsparcie, nadzieja, ułuda. Wszystko zawarte w jednej treści. Myślę, że to jeden z Twoich najlepszych scenariuszy, choć trudno byłoby zrobić jakiś ranking.
Dobra, rozpisałam się, a wątpię, by ten tekst wydał się w ogóle zrozumiały. XD Na koniec, życzę jak najwięcej weny, jak najmniej nauki oraz dużo czasu dla siebie i na pisanie.
Powodzenia. :)
Genialny fanfic. Chociaż nie podoba mi się perspektywa zabicia Baekhyun'a :D . Sytuacja gdy Baekhyun umarł przypomniała mi sytuację z filmu "Wymyk", bardzo podobna ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że wzorowałam się na tym filmie, gdzie w szczególności zapadła mi w pamięć ta wzruszająca scena, która tu tak pasował. Jednak mam nadzieję, że nie zraziłaś się tym faktem. :)
UsuńWiem, że dość późno piszę ten komentarz, ale do tej pory nie mogłam się pozbierać, żeby się wypowiedzieć po przeczytaniu tego scenariusza.. Brak mi dosłownie słów. Za każdym razem jak to czytam, to ryczę jak opętana, tym bardziej, że Baekhyun to mój bias..
OdpowiedzUsuńJedyne co zdołam powiedzieć to, to że ten scenariusz jest niesamowity. Kocham Cię poprostu za niego. <33
Oby tak dalej. Życzę jak najwięcej takiej twórczości.
Omo!
OdpowiedzUsuńKochana, płaczę jak małe dziecko, co u mnie jest rzadkością..;c
To co piszesz jest niesamowite, czerpiesz natchnienia z rzeczy, które nie wpadły by mi do głowy, m.in dla tego jesteś świetna.♥
Naprawdę? Bardzo motywujące i pocieszające dla mnie słowa. Nigdy nie sądziłam, że ktoś uzna moje prace za niesamowite. Dziękuję! <3
UsuńTo było... piękne. Poryczałam się jak głupia :)
OdpowiedzUsuńTo było... piękne. Poryczałam się jak głupia :)
OdpowiedzUsuńOmo, to było naprawdę piękne. Poryczałam się chociaż zwykle tego nie robię ;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńNie lubię smutnych zakończeń. Są za smutne i płaczę.
OdpowiedzUsuńWidzę,że też do końca nie umiałaś opisać jego śmierci, nie dziwię się.
To było naprawdę piękne..
Dziękuję za te słowa. Naprawdę się cieszę, że podobał Ci się ten scenariusz. Nie lubię uśmiercać ludzi i niegdyś przyrzekałam sobie, że nigdy nie napiszę czegoś takiego, szczególnie że te osoby żyją. Jednak wyszło, jak wyszło.
UsuńPrzez ciebie płacze juz godzine! ;( nie nie wieze ze MNIE moze jakis tekst az tak poruszyc! Czytałam i ryczałam juz od połowy tekstu! DIEWCZYNO JAK TY TO ROBISZ!? Okropne zakończenie becze jak małe dziecko ;( Nie mowie ze złe opowiadanie TO JEST GENIALNE! Jestes genialna ze umiesz tak poruszyć i doprowadzić człowieka do płaczu taki krótkim tekstem! BRAWA DLA CIEBIE!
OdpowiedzUsuń......... Ja tu płacze, dlaczego go uśmierciłaś, o nie, mój ub, ja wyje wyje wyje nie mogę powstrzymać łez. ja nic nie umiem powiedziec tu teraz bo kurde nue no perfekcja boze :(
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat beakhun...TT__TT ja poprostu się popłakałam...A jak pokazałam to mojej chingu (a beak to jej ultimate bias) to zaczęła beczeć jak małe dziecko...ALE ITAK ŚWIETNY SCENARIUSZ!!!
OdpowiedzUsuńSMUTEKSMUTEKSMUTEK (╥.╥)
OdpowiedzUsuńMateńko, gdy dotarłam do momentu kiedy lekarz mówi o której godzinie umarł to miałam łzy w oczach i nie dowierzałam.
Naprawdę, widok Baekyuna z lekkim uśmiechem i pustymi oczami jest smutny do wyobrażenia ;_;;
Dobrze Ci to wyszło, gratuluję u dziękuję ><
Weny dużo,
m.
*Baekhyuna
Usuńaishhh ;_;
Ahhh. ;-; To takie smutne...
OdpowiedzUsuńJa chcę do Bekonka T_T