Ten dzień
miał być spokojny, przynajmniej taki wydawał się od samego rana. Po męczącym
dniu w pracy, wróciłaś do domu na zasłużony odpoczynek. Ten dzień miał być
tylko dla ciebie, ponieważ twój chłopak miał dzisiaj ważne zdjęcia do nowego
programu, więc nie mógł spędzić tego czasu z tobą. Jednak nie mogłaś narzekać,
mimo braku czasu Daesung zawsze potrafił znaleźć dla ciebie chociaż te pięć
minut, które ci wystarczały. A dzisiaj, korzystając z tego, że jesteś sama i
nie zapowiadało się na to, że gdziekolwiek wyjdziesz, od razu po przekroczeniu
progu własnego mieszkania udałaś się do łazienki, by wziąć długą, relaksującą
kąpiel. Następnie nałożyłaś na twarz maseczkę i udałaś się do salonu. Włączyłaś
telewizor i przeskakując po kanałach, trafiłaś na jakiś ciekawy film, więc z
braku innych zajęć, zaczęłaś go oglądać.
Po
skończonym seansie, spojrzałaś na zegarek. Była już późna godzina, a oczy same
kleiły cię się do snu. Jednak zanim położyłaś się spać, sprawdziłaś swój
telefon, bo kompletnie o nim zapomniałaś. Tak, jak się spodziewałaś. Na
skrzynce było już kilka wiadomości od Daesung’a. Uśmiechnęłaś się do siebie,
czytając je. Odpisałaś mu, aby wrócił do domu szybko i bezpiecznie, a następnie
udałaś się na zasłużony odpoczynek po całym, męczącym dniu.
Jednak nie
było ci dane spokojne spanie, bo w środku nocy obudził cię dźwięk twojego
telefonu. Niechętnie sięgnęłaś po urządzenie, które leżało na stoliku nocnym.
Spojrzałaś na wyświetlacz, gdzie pojawiło się imię lidera zespołu Big Bang.
Zmarszczyłaś brwi. Jeśli znów chciał zrobić sobie z ciebie żarty, to obiecałaś
sobie, że ostro go potraktujesz, gdy się spotkacie. Mimo tego, odebrałaś.
- Zapewne spałaś, więc przepraszam, że cię obudziłem, ale
stało się coś – jego głos wydawał się poważny.
Zbyt poważny i nerwowy. Od razu się przebudziłaś i usiadłaś
na łóżku, poprawiając sobie kołdrę.
- Co się stało? –
spytałaś z obawą.
- Daesung – wyszeptał.
- Co z nim?
Czułaś, jak twoje serce zaczyna bić mocniej. A cisza pod
drugiej stronie, potęgowała u ciebie strach.
- Miał wypadek, teraz leży w głównym szpitalu
– oznajmił.
Zwęziłaś oczy z przerażenia. Jak to miał wypadek?! Twój
oddech stał się głębszy, a twoje ciało zaczęło drżeć. W oczach pojawiły się
łzy.
- J-Jak…?!
- _____, uspokój się, ubierz się, zaraz
przyjadę po ciebie – powiedział i rozłączył się.
Opuściłaś telefon, jednak nie potrafiłaś wykonać żadnego
ruchu. Wpatrywałaś się w ciemny punkt przed siebie. W głowie nadal huczały ci
słowa G-Dragon’a. Nie! Potrząsnęłaś głową. To nie mogła być prawda. Na
drżących nogach, wstałaś i podążyłaś do szafy, by się przebrać.
Po
piętnastu minutach, usłyszałaś dzwonek do
drzwi. Szybko pobiegłaś otworzyć. To był Ji Yong, który wpatrywał się w ciebie
z smutnym i zmartwionym spojrzeniem.
- Powiedz, że to nie
prawda – powiedziałaś załamanym głosem.
- Chodź.
Zignorował twoją wypowiedź, bo odwrócił się na pięcie i
kazał iść za sobą. Mimo tego, że teraz tak się zachowywał, wiedziałaś że on
najbardziej – poza tobą – martwi się o Daesung’a.
Droga do
szpitala była krótka, a G-Dragon nie przejmował się teraz przepisami ruchu
drogowego. Między wami panowała przerażająca cisza, której nikt nie chciał
przerwać. Chociaż na język cisnęło ci się wiele pytań, nie miałaś odwagi o nie
zapytać. Nadal byłaś w szoku i nie potrafiłaś dopuścić do siebie tej
straszliwej myśli. Kiedy chłopak zaparkował samochód na szpitalnym parkingu,
wyskoczyłaś z niego jak oparzona. Pobiegłaś do szpitala, nie zważając na krzyki
Ji Yong’a. Musiałaś zobaczyć, co się stało z twoim chłopakiem, chciałaś go
zobaczyć i przekonać się, że wszystko z nim w porządku. Wbiegłaś do budynku i
rozejrzałaś się. Nie miałaś pojęcia w którą stronę się udać, a do tego było tu
spore zamieszanie. Po chwili poczułaś mocny uścisk na ramieniu.
- Miałaś na mnie
zaczekać – mruknął lider.
- Gdzie on jest? –
zignorowałaś to.
G-Dragon jednak cię rozumiał. Pokazał gestem dłoni, byś za
nim podążyła. Tak, więc zrobiłaś. Poprowadził cię przez zawiłe korytarze, aż
doszliście na oddział intensywnej terapii. Był tutaj już cały zespół oraz
menadżer. Wszyscy mieli grobowe miny, a widząc ciebie, posłali ci tylko
wymuszone uśmiechy.
Przełknęłaś ślinę i podeszłaś do szyby, gdzie
mogłaś zobaczyć, to czego nigdy nie chciałaś. Na jednym z łóżek, leżał Daesung.
Był cały obandażowany i podpięty kabelkami do różnego typu urządzeń. Ten widok
wstrząsnął cię. Zakryłaś usta dłonią, a w oczach pojawiły się łzy. I gdyby nie
stojący za tobą lider, zapewne upadłabyś na ziemię. Ji Yong przytrzymał cię i
chciał poprowadzić na krzesło, ale zaprotestowałaś.
Chciałaś
tam wejść, ale niestety na razie ci nie pozwolono, więc pozostało ci tylko
czekanie. Z tego co się dowiedziałaś, Daesung był naprawdę w krytycznym stanie,
ale dzięki szybkiej interwencji lekarzy, udało im się go uratować i teraz jego
stan jest w miarę stabilny. Tylko tyle wiedziałaś od menadżera, który to dostał
takie informacje od lekarza prowadzącego.
Długo nie
musiałaś czekać na kolejne informacje. Z sali wyszedł lekarz, trzymając w dłoni
kartę pacjenta.
- Doktorze, co z
nim? – spytałaś.
Mężczyzna spojrzał na ciebie, a następnie na menadżera.
- Kim pani jest? –
spytał.
- Jego dziewczyną.
Doktor kiwnął ze zrozumieniem głową, a następnie spojrzał w
kartę.
- Jeśli tej nocy nie będzie żadnych komplikacji, to już później wszystko będzie dobrze – oznajmił.
Ta informacja wcale cię nie pocieszyła. Co to miało znaczyć
to „jeśli”? Spojrzałaś przez szybę na swojego chłopaka i znów zachciało ci się
płakać.
- C-czy mogę tam
wejść?
Spojrzałaś na mężczyznę błagalnym wzrokiem. Doktor
niechętnie się zgodził, ale dał ci te pięć minut na zobaczenie swojego
ukochanego. Ucieszona tym faktem, weszłaś do zamkniętego pomieszczenia,
uprzednio zakładając biały kaftan. Podeszłaś do łóżka, gdzie leżał Daesung i usiadłaś
na krzesełku. Jego głowa była cała obandażowana, więc niewiele mogłaś zobaczyć.
Dotknęłaś jego dłoni.
- Kochanie –
wyszeptałaś, powstrzymując znów swój płacz.
To była
twoja najgorsza noc, do tego spędzona w szpitalu. Siedziałaś nerwowo przed salą.
Jednak nie byłaś sama. Był z tobą cały
zespół, wspierali cię i martwili się tak samo o przyjaciela.
- Może na chwilę
się prześpisz? – zaproponował Taeyang, który usiadł obok ciebie.
Zaprzeczyłaś jednym ruchem głowy. Nawet jeśli byłaś
zmęczona, nie potrafiłaś od tak zasnąć, wiedząc, że życie twojego ukochanego
zależy od tej nocy.
- Masz, napij się.
Spojrzałaś zaskoczona na Ji Yonga, który pod nos podstawił
ci kubek z parującym napojem. Z wdzięcznością odebrałaś od niego kawę.
Na
szczęście cała noc, chociaż w pełna stresów i nerwów, minęła bez żadnych
komplikacji. To oznaczało, że Daesung nie jest już w niebezpieczeństwie, a jego
organizm już rozpoczyna sprawną regenerację.
- Kiedy się obudzi?
– spytałaś lekarza.
- Myślę, że nastąpi
to w ciągu najbliższych dni, jak nie godzin. Jego stan, o dziwo, jest w bardzo
dobry – odparł. – Poza, złamaniem żeber i nosa, ale tym można z łatwością sobie
poradzić.
Słowa doktora były ogromną ulgą. Wreszcie byłaś spokojna,
jednak nie wiedziałaś, że najgorsze jeszcze przed wami.
Tak, jak
powiedział lekarz – Daesung obudził się bardzo szybko. Nie było cię przy tym,
ale wiadomość, jaką otrzymałaś od lidera, była chyba najbardziej szczęśliwą
rzeczą w tym miesiącu. Nie mogłaś zwolnić się wcześniej z pracy, chociaż twoja
szefowa dobrze wiedziała o tym, że twój chłopak miał wypadek. Przecież
wszystkie media o tym huczały i nadal jest o tym bardzo głośno. Stara jędza.
Zaraz po
pracy, udałaś się do szpitala. Jakoś przebrnęłaś przez tłum fanów i media,
kierując się w wyznaczone miejsce przez Ji Yong’a. Daesung otrzymał prywatną
salę, z dala od tego całego zgiełku, by mógł w spokoju odpocząć.
Wbiegłaś do
sali, gdzie zostałaś wszystkich w dziwnych humorach. Pierwszy zauważył cię
maknae, który pomachał ci. Daesung odwrócił głowę w twoją stronę i na moment
zamarłaś, widząc jego wzrok. Podeszłaś bliżej, a cały zespół wyszedł, chociaż
lider uprzednio posłał ci dziwne spojrzenie, którego nie rozumiałaś.
- Kochanie –
wyszeptałaś, siadając na krześle.
Objęłaś dłoń chłopaka, który miał kamienny wyraz twarzy.
Spoglądał na ciebie, jakby ze strachem…? Chyba tak mogłaś to nazwać.
- Jak się czujesz?
– spytałaś. – Bardzo się martwiłam, ale na szczęście nic poważnego już ci nie
zagraża.
Zdobyłaś się na wesoły uśmiech, ściskając mocniej jego dłoń.
Daesung poruszył niemrawo ustami, ale nie wydobył z siebie żadnego głosu. Zmartwiona
zmarszczyłaś brwi.
- Daesung, co się
dziej?
Dobrze wiedziałaś, że coś było nie tak. To nie było normalne
u niego zachowanie, które zaczęło cię martwić. Chłopak odwrócił szybko głowę,
tak że nie mogłaś dostrzec jego twarzy.
- Daesung! –
wykrzyczałaś jego imię.
Jednak zignorował cię.
Nagle poczułaś czyjś uścisk na ramieniu. Odwróciłaś głowę i
zobaczyłaś Ji Yong’a, który miał nadmiar poważną minę.
- Chodź, on musi
odpocząć – oznajmił.
Niechętnie wyszłaś z sali, oglądając się za siebie.
- Co się dzieje? –
spytałaś, gdy wyszliście na korytarz.
- Sami nie wiemy –
odpowiedział najmłodszy, który siedział skulony na krześle.
- Gdy przyszliśmy,
również nas zignorował – dopowiedział Seunghyun.
- Dlatego też
zdziwiliśmy się, że ciebie tak samo potraktował.
Opuściłaś głowę, myśląc nad tym dziwnym zachowaniem swojego
chłopaka. To nie był ten sam człowiek.
- A rozmawialiście z
lekarzem? – spytałaś.
- Nie chciał nic
powiedzieć, stwierdził że to uraz powypadkowy – zadrwił G-Dragon.
- Może to prawda –
powiedziałaś, a lider spojrzał na ciebie z politowaniem.
Sama w to nie wierzyłaś, chociaż różne są przypadki.
Minęło kilka
dni, a zachowanie Daesung’a się nie zmieniło. Ciągle was ignorował, co zaczęło
cię powoli irytować. Na początku rozumiałaś, że szok i te inne emocje, ale to…?
On nawet nie uraczył was spojrzeniem, a nawet wszystkich unikał, jakby się
czegoś bał. Miałaś tego dość, więc tego dnia postanowiłaś porozmawiać sobie z
chłopakiem.
Weszłaś do
sali, gdzie Daesung jak zawsze odwrócił głowę w drugą stronę, gdy tylko cię
zobaczył. Zacisnęłaś dłonie w pięści, miałaś ochotę zdzielić go po głowie za te
nietaktowne zachowanie. Podeszłaś bliżej.
- Daesung –
powiedziałaś głośno, jednak żadnej reakcji.
Przymknęłaś oczy. Policzyłaś do dziesięciu, by następnie
wziąć głęboki oddech.
- Przestań
zachowywać się, jak rozkapryszona księżniczka! – krzyknęłaś w końcu.
Nic. Zero reakcji.
- Nadal masz zamiar
wszystkich ignorować? A więc to koniec, tak? Czy właśnie to chcesz mi
powiedzieć?
Oczywiście nie wierzyłaś w to, że Daesung chciał skończyć
znajomość z tobą. To była gra i oczekiwałaś jakieś głębszej reakcji z jego strony,
ale on tylko drgnął niespokojnie. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
- A więc dobrze,
jeśli tak to ja idę – oznajmiłaś i odwróciłaś się na pięcie. – Że…
- Nie! – usłyszałaś
zachrypiały, niewyraźny, dziwny głos.
Zszokowana odwróciłaś się, spoglądając na Daesung’a, który z
przerażeniem wpatrywał się w ciebie. Jego oczy były szkliste, jakby za chwilę
miał się rozpłakać. Chłopak widząc twój wzrok zakrył swoją twarz i ponownie
odwrócił się plecami do ciebie.
- Daesung? –
spytałaś niepewnie.
Dotknęłaś jego ramienia i pogłaskałaś go na uspokojenie.
Wiedziałaś, że w tej pozycji chłopak teraz próbuje zakryć swoje łzy. Zapewne
nie chciał, byś widziała go w takiej sytuacji, więc również odwróciłaś się do
niego tyłem.
- Jeśli będzie
lepiej, to oznajmij mi to – powiedziałaś i usiadłaś na krześle.
Czekałaś, aż Daesung będzie czuł się w miarę na siłach, by
móc porozmawiać. Martwiłaś się, i to na poważnie. Jego głos, jego postawa…
Nie miałaś
pojęcia, ile tak siedziałaś bezczynnie wpatrując się w zielonkawą ścianę.
Jednak byłaś cierpliwa, nie mogłaś teraz odpuścić. I nagle poczułaś delikatne
szturchnięcie w plecy. Twoja reakcja była szybka – gwałtownie odwróciłaś się,
spoglądając na swojego chłopaka, który teraz siedział ze spuszczoną głową.
Przybliżyłaś się z krzesłem i objęłaś jego twarz i uniosłaś jego głowę, by móc
spojrzeć mu w oczy. Miał je zaczerwienione od płaczu.
- Możesz mi
powiedzieć o co chodzi? – spytałaś cicho.
Wiedziałaś, że Daesung, spoglądając ci prosto w oczy nie
potrafił skłamać, a wręcz ulegał ci. Tym razem nie było inaczej, chociaż
widziałaś, że miał opory i to ogromne by wyjawić ci prawdę.
- Słyszysz –
powiedział cicho znów tym zachrypiałym głosem.
Zdezorientowana nie wiedziałaś co o tym sądzić.
- Możesz jaśniej?
Chłopak spuścił wzrok, a następnie wyrwał się z twojego
uścisku.
- Mój głos, on…
- Co z nim? –
spytałaś. – Masz po prostu zwykłą chrypkę – powiedziałaś, chociaż nie byłaś
pewna, czy to na pewno to.
- Żartujesz sobie?
– spojrzał na ciebie z bólem. – Brzmię…. Brzmię jak jakiś… potwór!
Ostatnie słowo prawie wykrzyczał, a wtedy jego głos naprawdę
zabrzmiał przeraźliwie. Następnie ukrył twarz w dłoniach.
- Już nigdy nie
będę brzmiał normalnie, już nigdy nie wydobędę z siebie głosu, już nigdy nie
zaśpiewam… - to był żałosny skowyt, a słysząc to poczułaś tylko nieprzyjemny
uścisk w żołądku.
- Nie możesz tak
mówić!
Złapałaś go za ramiona i potrząsnęłaś nim. Efektem było, że
chłopak ponownie na ciebie spojrzał.
- Nie myśl tak,
wszystko będzie dobrze – powiedział hardo patrząc w jego oczy.
- Nie będzie –
odparł. – Nie ma żadnej poprawy.
Znów opuścił wzrok, spoglądając na swoje palce.
- To co kiedyś w
sobie kochałem, zniknęło… Już niczego nie mam.
Dobrze wiedziałaś, że śpiew dla Daesunga był wszystkim.
Kochał to ponad życie...
Nastąpiła między wami
cisza. Sama już nie wiedziałaś, co powiedzieć. Chciałaś go jakoś pocieszyć, ale
nie potrafiłaś znaleźć odpowiednich słów. Miałaś tylko nadzieję, że sama twoja
obecność mu na razie wystarczy. Kątem oka spojrzałaś na wpół wyschnięty bukiet
od fanów. Postanowiłaś zmienić wodę, by kwiatki mogły pożyć chociaż dzień
dłużej. Z tym zamiarem wstałaś, ale nawet nie wykonałaś żadnego ruchu, a już
poczułaś uścisk na swoim nadgarstku. Spojrzałaś zaskoczona na Daesung’a, który
wpatrywał się w ciebie, jakby przerażony, zdesperowany, zrozpaczony.
- Nie idź –
powiedział.
Nie wiedziałaś dokładnie o co mu chodziło.
- Proszę, nie
zostawiaj mnie.
Zamrugałaś kilkakrotnie.
- Dlaczego miałabym
to robić?
Daesung spojrzał na ciebie, i w tym właśnie momencie
wyglądał jak zagubione dziecko. Objął cię mocno w pasie z obawą, jakbyś
naprawdę miała odejść.
- Ciągle
powtarzałaś, że zakochałaś się w moim głosie, tym cię oczarowałem, prawda? A
teraz co pozostaje? Już nie mam tego czym mógłbym ci się podobać… - mówiąc to,
widziałaś jak jego wargi drgają. - _____, tak bardzo cię kocham, że nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie chcę tego, nie chcę i ciebie tracić…
Byłaś wzruszona jego przejmującym i szczerym wyznaniem. A zarazem
trochę poczułaś się urażona, bo z tego by wynikało, że Daesung uważał, że
kochałaś wyłącznie jego głos.
- Głuptas! –
zaśmiałaś się, czochrając jego włosy.
Chłopak spojrzał na ciebie pytającym wzrokiem.
- Co ty sobie
myślisz, że zostawię cię, bo masz chwilowy problem? Daesung, zrozum to
wreszcie, że nie tylko zauroczyłeś mnie swoim głosem, ale również uśmiechem,
humorem, a szczególnie tym swoim pogodnym, naiwnym, a zarazem stanowczym, gdy
trzeba charakterem. Kocham cię i nigdy, ale to przenigdy cię nie zostawię.
Zdołałaś usiąść tak, że byłaś z nim twarzą w twarz.
Dotknęłaś jego policzków i uśmiechnęłaś się.
- Pamiętaj: jestem
z tobą nieważne co się wydarzy, razem przez to przejdziemy by znów zobaczyć ten
twój radosny uśmiech i usłyszeć cię na scenie. I najważniejsze – nie jesteś w
tym sam.
I udowadniając mu swoje słowa – pocałowałaś go, przekazując
mu tym samym swoje najszczersze i najprawdziwsze uczucia. Również kochałaś
Daesunga i nawet jeśliby nigdy już nie miał zaśpiewać, i tak z nim będziesz.
Phu, od razu wyplułaś te gorzkie myśli, bo chłopak odzyska swój głos. Ty w to
wierzyłaś.
Twoje słowa
przemieniłaś w czyny. Nie opuściłaś chłopaka, byłaś z nim w tych trudnych dla
niego chwilach. Wspierałaś go, pomagałaś w rehabilitacji oraz szukałaś różnych
sposobów by Daesung odzyskał swój piękny głos. Często widziałaś, jak męczy się
z tym sam, załamuje się i nie chce nikogo widzieć. I w takich momentach krajało
ci się serce, bo wiedziałaś, że nie jesteś w stanie mu pomóc, bo nawet twoja
obecność była tutaj zbędna. Jednak nie traciłaś wiary. Z całych swoich sił
próbowałaś zarażać chłopaka swoim radosnym humorem, jak to zawsze on robił, gdy
byłaś w depresji, czy też obrażona lub wściekła. Wiedziałaś, że teraz to ty
jesteś pocieszycielem. I jak to mówią, po każdej burzy nadchodzi słońce. Minęło
kilka tygodni, a głos Daesunga ulegał znacznej poprawie.
Weszłaś do
pokoju, gdzie chłopak już stał, czekając na ciebie. Zdziwił cię jego szeroki
uśmiech. Tak, ten uśmiech, który rozwiewał wszystkie twoje humorki.
- Posłuchaj!
Naskoczył na ciebie, chwytając cię za dłoń. Poprowadził cię
na fotel, gdzie usadowił cię, a następnie sam wyszedł na środek. Chrząknął
cicho i otworzył usta z którego wydobyła się cała gama. Zamrugałaś
kilkakrotnie, przetwarzając wszystko. Jego głos…
Chłopak widząc twoje zaniemówienie, uśmiechnął się
nieśmiało, drapiąc się po policzku.
- Nie jest
idealnie, ale wiem, że gdy dalej będę ćwiczyć to mi się uda – powiedział.
Wzruszyłaś się. Tak bardzo chciałaś usłyszeć swojego ukochanego,
gdy śpiewa. Poderwałaś się i rzuciłaś się w ramiona chłopaka, obejmując go.
Podniosłaś się na palcach i pocałowałaś w usta.
- Widzisz, mówiłam
ci, że odzyskasz swój głos – powiedziałaś.
I to
również nie trwało długo, bo po kilku dniach Daesung zadzwonił do ciebie i
przez telefon zaśpiewał ci jedną z kołysanek na dobranoc. To była
najwspanialsza piosenka, jakąkolwiek usłyszałaś w swoim życiu. Tak, Daesung odzyskał
swój głos oraz wiarę w siebie, nadal mógł spełniać swoje marzenia, mając przy
swoim boku ukochaną osobą, którą byłaś ty. Bo to szczególnie tobie zawdzięczał
swój powrót na scenę.
~*~
Dla BakaGirl :)
Wykorzystałam tutaj prawdziwy i dramatyczny okres z życia Daesung'a, na który po prostu miałam pomysł i mam nadzieję, że się spodobał. ^^
Nienawidzę października. Szczególnie, że wtedy zaczyna się niezły natłok nauki - pierwsze sprawdziany, które są niemal codziennie. Jednak przeżyłam te dwa tygodnie, a teraz przynajmniej ten tydzień wydaje się luźny, więc postaram się zacząć pisać kolejny scenariusz.
Tym razem biorę się za najstarsze zamówienia, i mam nadzieję, że mi się to uda.
Omo! Kyane ty mi to robisz specjalnie, kolejny raz ryczę czytając twój scenariusz T_T Wywołujesz u mnie tyle emocji, co pomoaga mi się wczuć w rolę. ;3
OdpowiedzUsuńDo tego jeszcze Daesung, ideał <3
Przeżył ciężkie chwilę, biedaczek. Dobrze, że to się już skonczyło, niestety w pamięci pozostaje.. ;c
Życzę Ci ogromnej weny. Wiem, że kolejnym scenariuszem zaskoczysz mnie jak każdym. ♥
Uhhh.. NARESZCIE!! <3 Ileż można czekać? Ale nie będę marudzić i napiszę to co zawsze zresztą: świetny scenariusz^^ Naprawdę, czytając to ze świadomością, że ten wypadek miał miejsce parę lat temu było strasznie przygnębiające. Ryzyko utracenia głosu, tak pięknego głosu... aż się łzy do oczu cisną. Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńDaesung wyzdrowiał, doszedł do siebie i wrócił do tego co kocha <3
A co do samego scenariusza to znalazłam jeszcze parę literówek (wybacz xD), ale kto by się tym przejmował. Czytając tak mnie wciągnęło, że nie zwracałam na to uwagi ;P
Czekam na kolejne scenariusze może teraz będzie coś szybciej? I już Ci nie będę grozić bo to nie przyniosło zbytnio efektów xD
Weny~! ;*
~Alice
Scenariusz... jest... omo... na początku się popłakałam TT^TT Nie wiem czemu, ale te sceny z wypadkami, a potem te szpitale, one działają tak mocno na moje emocje, że potem trudno mi coś powiedzieć.
OdpowiedzUsuńOppa, bez załamek! Nawet jakbyś nie mógł już śpiewać (TFU! TFU! Zeluś, wypluj te słowa! *puk puk w niemalowane*) i tak byśmy cię kochali ^_^
Scenariusz jest świetny i czekam na więcej!
HWAITING ^3^
Ojej... Kurczę... Niby nienawidzę szpitali, ale scenariusze ze szpitalami czyta mi się zawsze super (^_^)
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym była normalna to bym ryczała tak jak autorki powyższych komentarzy
Weny życzę :)
KOMENTARZ NIE MIEŚCI SIĘ W JEDNYM, TOTEŻ BĘDZIE PODZIELONY NA DWIE CZĘŚCI.
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałam przeprosić. Tak, wiem. Mówiłam, że przeczytam w poniedziałek, ale tego nie zrobiłam, bo kartkówki. A potem kolejne. I kolejne. .... No ale już trudno. Stało się. W ramach przeprosin zostawiam hm... w miarę skromny komentarz…. :D Jeśli komentarz jest zbyt chaotyczny to z góry przepraszam, jednakże jestem totalnie padnięta i chyba zaraz ciulnę się spać :3
Początek zaczynał się bardzo niewinnie, zupełnie się tego nie spodziewałam po dalszych kwestiach, nawet, jeśli znałam tytuł. Z pozoru zwyczajny początek, który z każdą chwilą zaczynał wzbudzać coraz większe emocje, powodował, że kiedy „powiedziałam" do niego „kochanie" pojawiły się w moich oczach łzy. Daesung nigdy nie był w centrum mojego zainteresowania, ani raczej gdzieś na uboczu. Podziwiałam jego piękny głos, ale nie interesowałam się nim jakoś szczególniej. Do czasu. Do czasu tego scenariusza. To, co przeczytałam totalnie wzbudziło moje emocje. Zupełnie się tego nie spodziewałam.
I nastał moment, w którym z Daesung'iem w szpitalu stawało się coraz lepiej, choć na początku moje przypuszczenia mnie zwodziły, że może być jeszcze gorzej. A jednak nie. O dziwo "wyzdrowiał" i się przebudził.
Kiedy już miałam nadzieję, że wszystko będzie w porządku - znowu zadziałałaś na mnie jak błędne koło - jak huragan - moje sprzeczne przypuszczenia znowu się zachwiały i BACH! Okazało się, że znowu coś jest nie tak! (ach, Ty mieszaczu w głowie~!)
I znowu to samo. Chyba kochasz wzbudzać u ludzi litość i sprawiać, że w ich oczach pojawiają się łzy, bowiem to Ci się udało! Kiedy Daesung się odezwał.. Jego reakcja,.. „Mój” sposób wywołania jego reakcji…. Z realnego punktu widzenia nie miałam prawa, żeby w moich oczach zaiskrzyły się te kryształki.. Grrr, zabiję Cię! Hahaha ;*
Co najlepsze… uczucia bohaterki odczuwałam na żywo. Zupełnie tak, jakbym to ja była przy nim, jakby to działo się naprawdę.. Już nie wspomnę o tym biciu serca, które towarzyszyło mi niemalże przez cały czas..
I kolejne łzy w oczach z powodu cierpiącego Daesung’a, który „zaskowył” wyjawiając prawdę.. To naprawdę była przykra sytuacja i było mi przykro, kiedy to przeczytałam :c W dodatku, kiedy napisałaś, że „poczułam” uścisk w żołądku …. Ja go na prawdę poczułam..
Boże.. i znowu i znowu i znowu ten moment, tym razem o wiele intensywniej go poczułam. To, kiedy „złapał” mnie za rękę.. Kiedy powiedział, kiedy „poprosił”, żebym go nie opuszczała… Żal ścisnął moim sercem. Przez moment poczułam jakby w moim sercu nie było krwi i stawało się taką pustą przestrzenią.. zupełnie jak próżnia. Nic tylko głaskać Daesung’a po policzku, pocieszać go i … i zostać z nim na wieki <3
Ale… mimo tych łez przyszedł moment i na uśmiech. I to tuż tuż po łzach w oczach.. No dobra.. miałam te łzy w oczach, ale łzy pogody, łzy szczęścia no i oczywiście zawitał przy tym uśmiech <3 A mianowicie chodzi mi o moment, w którym oboje „wyznajemy” swoje uczucia.. Byłam poruszona do głębi <3
Warto wspomnieć, że w ostatnim akapicie miałam zaciśnięte pięści,… chyba moje ID trzymało kciuki za jego powrót do zdrowia :D … a dalej? A dalej na twarzy miałam cholerny wyszczerz na buźce, przez co aż policzki mnie zaczęły boleć buahhahaha :D Słodziak odzyskał głos! <3 Boże, jak się cieszę! (no tyle emocji…. Kiedyś to na serio mnie zabijesz tymi emocjami. Nie wytrzymam emocjonalnie i będzie dead Gabi buahhahaha :D albo wyląduje w psychopatkowie … )
OdpowiedzUsuńWnioskując z tego co napisałam - kocham, kiedy w scenariuszu się coś dzieje. Wtedy nie jest tak prostolinijnie i nudno. Tutaj jest szał, coś się dzieje. Coś, co znacznie wpływa na emocje, coś, co jest po prostu czymś, co nie dość, że poprawia humor, to wprawia w swego rodzaju obłęd, uzależnienie, które skłania do pogłębiania się w tym wszystkim.
Podsumowując – przyprawiłaś mnie niemalże o zawał serca, niemalże kilkakrotnie się przez Ciebie (dzięki Tobie) popłakałam, moje serce momentami dostawało palpitacji, ciśnienie wychodziło uszami, czasami trzęsłam się w chwilach, kiedy chciałam czytać szybciej, a nie mogłam, bo moje oczy nie dawały rady, a chciałam się dowiedzieć co jest dalej i dalej.. Scenariusz nieziemsko wpływa na uczucia. Nawet osoba, która nie jest tym zainteresowana, osoba, która nie przepada za Daesung’iem, osoba, którą ciężko jest poruszyć – jestem niemalże pewna, że ten scenariusz na jej uczucia miałby niemały wpływ..
Mogę z łatwością przyznać, że ten scenariusz na długo zagości w mojej pamięci, a dzisiejszej nocy na pewno zasnę z myślą o tym scenariuszu i o wydarzeniach, które miały w nim miejsce. Z pozoru tak prosty scenariusz, którego prostota przechodzi samą siebie i staje się czymś wartym zapamiętania.
Warto dodać, że z niewiarygodną łatwością wyobrażałam sobie koleje wydarzeń. To, jakie było pomieszczenie, choć nie było opisane, dialogi i całość ogółem, która sprawiała, że widziałam to tak, jakbym była tego świadkiem, jakbym brała w tym czynny udział. Coś niesamowitego~!
Poza rzeczywistymi kilkoma literówkami nie ma się czego przyczepić. Scenariusz się czyta szybko, z wyjątkową łatwością i płynnością. Można powiedzieć, że mój wzrok ślizgał się między wyrazami.
Osobiście uwielbiam Cię za ten scenariusz i mam małą prośbę – więcej takich <3 Niezmiernie cieszę się z tego, że go przeczytałam, jednocześnie żałując, że tak późno, no ale lepiej późno niż wcale <3
Aha.. i jeszcze jedno.. naprawdę… więcej takich poruszających! <3
Piękne to <3 dziękuję
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, długo kazałaś na siebie czekać... Ale było warto :) Oby więcej było takich scenariuszy, świetnie się czytało, pomysł wykorzystania prawdziwej historii Daesunga to strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńDużo weny!
Nala ;)
Nie jestem jakąś wielką fanką Daesunga, ale lubię go za jego pogodne usposobienie, taką dziecinną "głupotę", że tak to nazwę, choć nie mam tu na myśli nic złego. Ma uroczy uśmiech i ogólnie jest naprawdę promiennym słoneczkiem. Dlatego pokazanie go w takiej sytuacji, było czymś naprawdę zastanawiającym, co za tym idzie, wyjątkowo ciekawym.
OdpowiedzUsuńZ zapartym tchem śledziło się poczynania bohaterów, wszelkie przemyślenia, gesty, sytuacje, emocje. Wszystko bez problemu przechodziło przez mój umysł i serce. Zaczęłam zadawać sobie pytania, próbować zrozumieć ewentualne zakończenie i miałam nadzieję, że zrobisz z tego kochany happy end. Cieszy mnie taki koniec scenariusza, bowiem jest to naprawdę miła i kojąca odmiana po Twoim scenariuszu z Baekhyunem. XD
Wykorzystanie jego prawdziwej historii, tego faktycznego depresyjnego stanu, było faktycznie dobrym pomysłem i dało to naprawdę dobry efekt. Oby tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny scenariusz!
P.S. Starsze zamówienia?
. . .
NIE RÓB MI NADZIEI! Q____Q Ale jakbyś akurat miała pomysł... *____*
Bardzo fajny scenariusz , przyjemnie się go czyta , trzyma w niepewności i zaskakuje na nowo :) Życze weny do kolejnych dzieł ^^ / Lin Young
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :* http://bigkoreandream.blogspot.com/2013/11/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńŚwietny scenariusz popłakałam się przy nim, życzę weny i zapraszam do mnie :)
Świetnie napisane! :))
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Pozdrawiam i wpadnij http://liisiialy.blogspot.com/
To było niesamowite, ale się wzruszyłam
OdpowiedzUsuńTrochę smutne, ale ładnie napisane.
OdpowiedzUsuńZapraszam
kpopopowiadnie.blogspot.com