27 października 2013

Daesung: "Dramatyczne chwile"


            Ten dzień miał być spokojny, przynajmniej taki wydawał się od samego rana. Po męczącym dniu w pracy, wróciłaś do domu na zasłużony odpoczynek. Ten dzień miał być tylko dla ciebie, ponieważ twój chłopak miał dzisiaj ważne zdjęcia do nowego programu, więc nie mógł spędzić tego czasu z tobą. Jednak nie mogłaś narzekać, mimo braku czasu Daesung zawsze potrafił znaleźć dla ciebie chociaż te pięć minut, które ci wystarczały. A dzisiaj, korzystając z tego, że jesteś sama i nie zapowiadało się na to, że gdziekolwiek wyjdziesz, od razu po przekroczeniu progu własnego mieszkania udałaś się do łazienki, by wziąć długą, relaksującą kąpiel. Następnie nałożyłaś na twarz maseczkę i udałaś się do salonu. Włączyłaś telewizor i przeskakując po kanałach, trafiłaś na jakiś ciekawy film, więc z braku innych zajęć, zaczęłaś go oglądać. 
            Po skończonym seansie, spojrzałaś na zegarek. Była już późna godzina, a oczy same kleiły cię się do snu. Jednak zanim położyłaś się spać, sprawdziłaś swój telefon, bo kompletnie o nim zapomniałaś. Tak, jak się spodziewałaś. Na skrzynce było już kilka wiadomości od Daesung’a. Uśmiechnęłaś się do siebie, czytając je. Odpisałaś mu, aby wrócił do domu szybko i bezpiecznie, a następnie udałaś się na zasłużony odpoczynek po całym, męczącym dniu.

            Jednak nie było ci dane spokojne spanie, bo w środku nocy obudził cię dźwięk twojego telefonu. Niechętnie sięgnęłaś po urządzenie, które leżało na stoliku nocnym. Spojrzałaś na wyświetlacz, gdzie pojawiło się imię lidera zespołu Big Bang. Zmarszczyłaś brwi. Jeśli znów chciał zrobić sobie z ciebie żarty, to obiecałaś sobie, że ostro go potraktujesz, gdy się spotkacie. Mimo tego, odebrałaś.
   - Zapewne spałaś, więc przepraszam, że cię obudziłem, ale stało się coś – jego głos wydawał się poważny.
Zbyt poważny i nerwowy. Od razu się przebudziłaś i usiadłaś na łóżku, poprawiając sobie kołdrę.
   - Co się stało? – spytałaś z obawą.
   - Daesung – wyszeptał.
   - Co z nim?
Czułaś, jak twoje serce zaczyna bić mocniej. A cisza pod drugiej stronie, potęgowała u ciebie strach.
   - Miał wypadek, teraz leży w głównym szpitalu – oznajmił.
Zwęziłaś oczy z przerażenia. Jak to miał wypadek?! Twój oddech stał się głębszy, a twoje ciało zaczęło drżeć. W oczach pojawiły się łzy.
   - J-Jak…?!
   - _____, uspokój się, ubierz się, zaraz przyjadę po ciebie – powiedział i rozłączył się.
Opuściłaś telefon, jednak nie potrafiłaś wykonać żadnego ruchu. Wpatrywałaś się w ciemny punkt przed siebie. W głowie nadal huczały ci słowa G-Dragon’a. Nie! Potrząsnęłaś głową. To nie mogła być prawda. Na drżących nogach, wstałaś i podążyłaś do szafy, by się przebrać.
            Po piętnastu minutach, usłyszałaś dzwonek  do drzwi. Szybko pobiegłaś otworzyć. To był Ji Yong, który wpatrywał się w ciebie z smutnym i zmartwionym spojrzeniem.
   - Powiedz, że to nie prawda – powiedziałaś załamanym głosem.
   - Chodź.
Zignorował twoją wypowiedź, bo odwrócił się na pięcie i kazał iść za sobą. Mimo tego, że teraz tak się zachowywał, wiedziałaś że on najbardziej – poza tobą – martwi się o Daesung’a.

            Droga do szpitala była krótka, a G-Dragon nie przejmował się teraz przepisami ruchu drogowego. Między wami panowała przerażająca cisza, której nikt nie chciał przerwać. Chociaż na język cisnęło ci się wiele pytań, nie miałaś odwagi o nie zapytać. Nadal byłaś w szoku i nie potrafiłaś dopuścić do siebie tej straszliwej myśli. Kiedy chłopak zaparkował samochód na szpitalnym parkingu, wyskoczyłaś z niego jak oparzona. Pobiegłaś do szpitala, nie zważając na krzyki Ji Yong’a. Musiałaś zobaczyć, co się stało z twoim chłopakiem, chciałaś go zobaczyć i przekonać się, że wszystko z nim w porządku. Wbiegłaś do budynku i rozejrzałaś się. Nie miałaś pojęcia w którą stronę się udać, a do tego było tu spore zamieszanie. Po chwili poczułaś mocny uścisk na ramieniu.
   - Miałaś na mnie zaczekać – mruknął lider.
   - Gdzie on jest? – zignorowałaś to.
G-Dragon jednak cię rozumiał. Pokazał gestem dłoni, byś za nim podążyła. Tak, więc zrobiłaś. Poprowadził cię przez zawiłe korytarze, aż doszliście na oddział intensywnej terapii. Był tutaj już cały zespół oraz menadżer. Wszyscy mieli grobowe miny, a widząc ciebie, posłali ci tylko wymuszone uśmiechy.
Przełknęłaś ślinę i podeszłaś do szyby, gdzie mogłaś zobaczyć, to czego nigdy nie chciałaś. Na jednym z łóżek, leżał Daesung. Był cały obandażowany i podpięty kabelkami do różnego typu urządzeń. Ten widok wstrząsnął cię. Zakryłaś usta dłonią, a w oczach pojawiły się łzy. I gdyby nie stojący za tobą lider, zapewne upadłabyś na ziemię. Ji Yong przytrzymał cię i chciał poprowadzić na krzesło, ale zaprotestowałaś.
            Chciałaś tam wejść, ale niestety na razie ci nie pozwolono, więc pozostało ci tylko czekanie. Z tego co się dowiedziałaś, Daesung był naprawdę w krytycznym stanie, ale dzięki szybkiej interwencji lekarzy, udało im się go uratować i teraz jego stan jest w miarę stabilny. Tylko tyle wiedziałaś od menadżera, który to dostał takie informacje od lekarza prowadzącego.
            Długo nie musiałaś czekać na kolejne informacje. Z sali wyszedł lekarz, trzymając w dłoni kartę pacjenta.
   - Doktorze, co z nim? – spytałaś.
Mężczyzna spojrzał na ciebie, a następnie na menadżera.
   - Kim pani jest? – spytał.
   - Jego dziewczyną.
Doktor kiwnął ze zrozumieniem głową, a następnie spojrzał w kartę.
   - Jeśli tej nocy nie będzie żadnych komplikacji, to już później wszystko będzie dobrze – oznajmił.
Ta informacja wcale cię nie pocieszyła. Co to miało znaczyć to „jeśli”? Spojrzałaś przez szybę na swojego chłopaka i znów zachciało ci się płakać.
   - C-czy mogę tam wejść?
Spojrzałaś na mężczyznę błagalnym wzrokiem. Doktor niechętnie się zgodził, ale dał ci te pięć minut na zobaczenie swojego ukochanego. Ucieszona tym faktem, weszłaś do zamkniętego pomieszczenia, uprzednio zakładając biały kaftan. Podeszłaś do łóżka, gdzie leżał Daesung i usiadłaś na krzesełku. Jego głowa była cała obandażowana, więc niewiele mogłaś zobaczyć. Dotknęłaś jego dłoni.
   - Kochanie – wyszeptałaś, powstrzymując znów swój płacz.

            To była twoja najgorsza noc, do tego spędzona w szpitalu. Siedziałaś nerwowo przed salą. Jednak nie byłaś sama. Był z tobą cały zespół, wspierali cię i martwili się tak samo o przyjaciela.
   - Może na chwilę się prześpisz? – zaproponował Taeyang, który usiadł obok ciebie.
Zaprzeczyłaś jednym ruchem głowy. Nawet jeśli byłaś zmęczona, nie potrafiłaś od tak zasnąć, wiedząc, że życie twojego ukochanego zależy od tej nocy.
   - Masz, napij się.
Spojrzałaś zaskoczona na Ji Yonga, który pod nos podstawił ci kubek z parującym napojem. Z wdzięcznością odebrałaś od niego kawę.
            Na szczęście cała noc, chociaż w pełna stresów i nerwów, minęła bez żadnych komplikacji. To oznaczało, że Daesung nie jest już w niebezpieczeństwie, a jego organizm już rozpoczyna sprawną regenerację.
   - Kiedy się obudzi? – spytałaś lekarza.
   - Myślę, że nastąpi to w ciągu najbliższych dni, jak nie godzin. Jego stan, o dziwo, jest w bardzo dobry – odparł. – Poza, złamaniem żeber i nosa, ale tym można z łatwością sobie poradzić.
Słowa doktora były ogromną ulgą. Wreszcie byłaś spokojna, jednak nie wiedziałaś, że najgorsze jeszcze przed wami.


            Tak, jak powiedział lekarz – Daesung obudził się bardzo szybko. Nie było cię przy tym, ale wiadomość, jaką otrzymałaś od lidera, była chyba najbardziej szczęśliwą rzeczą w tym miesiącu. Nie mogłaś zwolnić się wcześniej z pracy, chociaż twoja szefowa dobrze wiedziała o tym, że twój chłopak miał wypadek. Przecież wszystkie media o tym huczały i nadal jest o tym bardzo głośno. Stara jędza.
            Zaraz po pracy, udałaś się do szpitala. Jakoś przebrnęłaś przez tłum fanów i media, kierując się w wyznaczone miejsce przez Ji Yong’a. Daesung otrzymał prywatną salę, z dala od tego całego zgiełku, by mógł w spokoju odpocząć.
            Wbiegłaś do sali, gdzie zostałaś wszystkich w dziwnych humorach. Pierwszy zauważył cię maknae, który pomachał ci. Daesung odwrócił głowę w twoją stronę i na moment zamarłaś, widząc jego wzrok. Podeszłaś bliżej, a cały zespół wyszedł, chociaż lider uprzednio posłał ci dziwne spojrzenie, którego nie rozumiałaś.
   - Kochanie – wyszeptałaś, siadając na krześle.
Objęłaś dłoń chłopaka, który miał kamienny wyraz twarzy. Spoglądał na ciebie, jakby ze strachem…? Chyba tak mogłaś to nazwać.
   - Jak się czujesz? – spytałaś. – Bardzo się martwiłam, ale na szczęście nic poważnego już ci nie zagraża.
Zdobyłaś się na wesoły uśmiech, ściskając mocniej jego dłoń. Daesung poruszył niemrawo ustami, ale nie wydobył z siebie żadnego głosu. Zmartwiona zmarszczyłaś brwi.
   - Daesung, co się dziej?
Dobrze wiedziałaś, że coś było nie tak. To nie było normalne u niego zachowanie, które zaczęło cię martwić. Chłopak odwrócił szybko głowę, tak że nie mogłaś dostrzec jego twarzy.
   - Daesung! – wykrzyczałaś jego imię.
Jednak zignorował cię.
Nagle poczułaś czyjś uścisk na ramieniu. Odwróciłaś głowę i zobaczyłaś Ji Yong’a, który miał nadmiar poważną minę.
   - Chodź, on musi odpocząć – oznajmił.
Niechętnie wyszłaś z sali, oglądając się za siebie.
   - Co się dzieje? – spytałaś, gdy wyszliście na korytarz.
   - Sami nie wiemy – odpowiedział najmłodszy, który siedział skulony na krześle.
   - Gdy przyszliśmy, również nas zignorował – dopowiedział Seunghyun.
   - Dlatego też zdziwiliśmy się, że ciebie tak samo potraktował.
Opuściłaś głowę, myśląc nad tym dziwnym zachowaniem swojego chłopaka. To nie był ten sam człowiek.
   - A rozmawialiście z lekarzem? – spytałaś.
   - Nie chciał nic powiedzieć, stwierdził że to uraz powypadkowy – zadrwił G-Dragon.
   - Może to prawda – powiedziałaś, a lider spojrzał na ciebie z politowaniem.
Sama w to nie wierzyłaś, chociaż różne są przypadki.

            Minęło kilka dni, a zachowanie Daesung’a się nie zmieniło. Ciągle was ignorował, co zaczęło cię powoli irytować. Na początku rozumiałaś, że szok i te inne emocje, ale to…? On nawet nie uraczył was spojrzeniem, a nawet wszystkich unikał, jakby się czegoś bał. Miałaś tego dość, więc tego dnia postanowiłaś porozmawiać sobie z chłopakiem.
            Weszłaś do sali, gdzie Daesung jak zawsze odwrócił głowę w drugą stronę, gdy tylko cię zobaczył. Zacisnęłaś dłonie w pięści, miałaś ochotę zdzielić go po głowie za te nietaktowne zachowanie. Podeszłaś bliżej.
   - Daesung – powiedziałaś głośno, jednak żadnej reakcji.
Przymknęłaś oczy. Policzyłaś do dziesięciu, by następnie wziąć głęboki oddech.
   - Przestań zachowywać się, jak rozkapryszona księżniczka! – krzyknęłaś w końcu.
Nic. Zero reakcji.
   - Nadal masz zamiar wszystkich ignorować? A więc to koniec, tak? Czy właśnie to chcesz mi powiedzieć?
Oczywiście nie wierzyłaś w to, że Daesung chciał skończyć znajomość z tobą. To była gra i oczekiwałaś jakieś głębszej reakcji z jego strony, ale on tylko drgnął niespokojnie. Uśmiechnęłaś się pod nosem.
   - A więc dobrze, jeśli tak to ja idę – oznajmiłaś i odwróciłaś się na pięcie. – Że…
   - Nie! – usłyszałaś zachrypiały, niewyraźny, dziwny głos.
Zszokowana odwróciłaś się, spoglądając na Daesung’a, który z przerażeniem wpatrywał się w ciebie. Jego oczy były szkliste, jakby za chwilę miał się rozpłakać. Chłopak widząc twój wzrok zakrył swoją twarz i ponownie odwrócił się plecami do ciebie.
   - Daesung? – spytałaś niepewnie.
Dotknęłaś jego ramienia i pogłaskałaś go na uspokojenie. Wiedziałaś, że w tej pozycji chłopak teraz próbuje zakryć swoje łzy. Zapewne nie chciał, byś widziała go w takiej sytuacji, więc również odwróciłaś się do niego tyłem.
   - Jeśli będzie lepiej, to oznajmij mi to – powiedziałaś i usiadłaś na krześle.
Czekałaś, aż Daesung będzie czuł się w miarę na siłach, by móc porozmawiać. Martwiłaś się, i to na poważnie. Jego głos, jego postawa…
            Nie miałaś pojęcia, ile tak siedziałaś bezczynnie wpatrując się w zielonkawą ścianę. Jednak byłaś cierpliwa, nie mogłaś teraz odpuścić. I nagle poczułaś delikatne szturchnięcie w plecy. Twoja reakcja była szybka – gwałtownie odwróciłaś się, spoglądając na swojego chłopaka, który teraz siedział ze spuszczoną głową. Przybliżyłaś się z krzesłem i objęłaś jego twarz i uniosłaś jego głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. Miał je zaczerwienione od płaczu.
   - Możesz mi powiedzieć o co chodzi? – spytałaś cicho.
Wiedziałaś, że Daesung, spoglądając ci prosto w oczy nie potrafił skłamać, a wręcz ulegał ci. Tym razem nie było inaczej, chociaż widziałaś, że miał opory i to ogromne by wyjawić ci prawdę.
   - Słyszysz – powiedział cicho znów tym zachrypiałym głosem.
Zdezorientowana nie wiedziałaś co o tym sądzić.
   - Możesz jaśniej?
Chłopak spuścił wzrok, a następnie wyrwał się z twojego uścisku.
   - Mój głos, on…
   - Co z nim? – spytałaś. – Masz po prostu zwykłą chrypkę – powiedziałaś, chociaż nie byłaś pewna, czy to na pewno to.
   - Żartujesz sobie? – spojrzał na ciebie z bólem. – Brzmię…. Brzmię jak jakiś… potwór!
Ostatnie słowo prawie wykrzyczał, a wtedy jego głos naprawdę zabrzmiał przeraźliwie. Następnie ukrył twarz w dłoniach.
   - Już nigdy nie będę brzmiał normalnie, już nigdy nie wydobędę z siebie głosu, już nigdy nie zaśpiewam… - to był żałosny skowyt, a słysząc to poczułaś tylko nieprzyjemny uścisk w żołądku.
   - Nie możesz tak mówić!
Złapałaś go za ramiona i potrząsnęłaś nim. Efektem było, że chłopak ponownie na ciebie spojrzał.
   - Nie myśl tak, wszystko będzie dobrze – powiedział hardo patrząc w jego oczy.
   - Nie będzie – odparł. – Nie ma żadnej poprawy.
Znów opuścił wzrok, spoglądając na swoje palce.
   - To co kiedyś w sobie kochałem, zniknęło… Już niczego nie mam.
Dobrze wiedziałaś, że śpiew dla Daesunga był wszystkim. Kochał to ponad życie...
 Nastąpiła między wami cisza. Sama już nie wiedziałaś, co powiedzieć. Chciałaś go jakoś pocieszyć, ale nie potrafiłaś znaleźć odpowiednich słów. Miałaś tylko nadzieję, że sama twoja obecność mu na razie wystarczy. Kątem oka spojrzałaś na wpół wyschnięty bukiet od fanów. Postanowiłaś zmienić wodę, by kwiatki mogły pożyć chociaż dzień dłużej. Z tym zamiarem wstałaś, ale nawet nie wykonałaś żadnego ruchu, a już poczułaś uścisk na swoim nadgarstku. Spojrzałaś zaskoczona na Daesung’a, który wpatrywał się w ciebie, jakby przerażony, zdesperowany, zrozpaczony.
   - Nie idź – powiedział.
Nie wiedziałaś dokładnie o co mu chodziło.
   - Proszę, nie zostawiaj mnie.
Zamrugałaś kilkakrotnie.
   - Dlaczego miałabym to robić?
Daesung spojrzał na ciebie, i w tym właśnie momencie wyglądał jak zagubione dziecko. Objął cię mocno w pasie z obawą, jakbyś naprawdę miała odejść.
   - Ciągle powtarzałaś, że zakochałaś się w moim głosie, tym cię oczarowałem, prawda? A teraz co pozostaje? Już nie mam tego czym mógłbym ci się podobać… - mówiąc to, widziałaś jak jego wargi drgają. - _____, tak bardzo cię kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie chcę tego, nie chcę i ciebie tracić…
Byłaś wzruszona jego przejmującym i szczerym wyznaniem. A zarazem trochę poczułaś się urażona, bo z tego by wynikało, że Daesung uważał, że kochałaś wyłącznie jego głos.
   - Głuptas! – zaśmiałaś się, czochrając jego włosy.
Chłopak spojrzał na ciebie pytającym wzrokiem.
   - Co ty sobie myślisz, że zostawię cię, bo masz chwilowy problem? Daesung, zrozum to wreszcie, że nie tylko zauroczyłeś mnie swoim głosem, ale również uśmiechem, humorem, a szczególnie tym swoim pogodnym, naiwnym, a zarazem stanowczym, gdy trzeba charakterem. Kocham cię i nigdy, ale to przenigdy cię nie zostawię.
Zdołałaś usiąść tak, że byłaś z nim twarzą w twarz. Dotknęłaś jego policzków i uśmiechnęłaś się.
   - Pamiętaj: jestem z tobą nieważne co się wydarzy, razem przez to przejdziemy by znów zobaczyć ten twój radosny uśmiech i usłyszeć cię na scenie. I najważniejsze – nie jesteś w tym sam.
I udowadniając mu swoje słowa – pocałowałaś go, przekazując mu tym samym swoje najszczersze i najprawdziwsze uczucia. Również kochałaś Daesunga i nawet jeśliby nigdy już nie miał zaśpiewać, i tak z nim będziesz. Phu, od razu wyplułaś te gorzkie myśli, bo chłopak odzyska swój głos. Ty w to wierzyłaś.

            Twoje słowa przemieniłaś w czyny. Nie opuściłaś chłopaka, byłaś z nim w tych trudnych dla niego chwilach. Wspierałaś go, pomagałaś w rehabilitacji oraz szukałaś różnych sposobów by Daesung odzyskał swój piękny głos. Często widziałaś, jak męczy się z tym sam, załamuje się i nie chce nikogo widzieć. I w takich momentach krajało ci się serce, bo wiedziałaś, że nie jesteś w stanie mu pomóc, bo nawet twoja obecność była tutaj zbędna. Jednak nie traciłaś wiary. Z całych swoich sił próbowałaś zarażać chłopaka swoim radosnym humorem, jak to zawsze on robił, gdy byłaś w depresji, czy też obrażona lub wściekła. Wiedziałaś, że teraz to ty jesteś pocieszycielem. I jak to mówią, po każdej burzy nadchodzi słońce. Minęło kilka tygodni, a głos Daesunga ulegał znacznej poprawie.
            Weszłaś do pokoju, gdzie chłopak już stał, czekając na ciebie. Zdziwił cię jego szeroki uśmiech. Tak, ten uśmiech, który rozwiewał wszystkie twoje humorki.
   - Posłuchaj!
Naskoczył na ciebie, chwytając cię za dłoń. Poprowadził cię na fotel, gdzie usadowił cię, a następnie sam wyszedł na środek. Chrząknął cicho i otworzył usta z którego wydobyła się cała gama. Zamrugałaś kilkakrotnie, przetwarzając wszystko. Jego głos…
Chłopak widząc twoje zaniemówienie, uśmiechnął się nieśmiało, drapiąc się po policzku.
   - Nie jest idealnie, ale wiem, że gdy dalej będę ćwiczyć to mi się uda – powiedział.
Wzruszyłaś się. Tak bardzo chciałaś usłyszeć swojego ukochanego, gdy śpiewa. Poderwałaś się i rzuciłaś się w ramiona chłopaka, obejmując go. Podniosłaś się na palcach i pocałowałaś w usta.
   - Widzisz, mówiłam ci, że odzyskasz swój głos – powiedziałaś.
           I to również nie trwało długo, bo po kilku dniach Daesung zadzwonił do ciebie i przez telefon zaśpiewał ci jedną z kołysanek na dobranoc. To była najwspanialsza piosenka, jakąkolwiek usłyszałaś w swoim życiu. Tak, Daesung odzyskał swój głos oraz wiarę w siebie, nadal mógł spełniać swoje marzenia, mając przy swoim boku ukochaną osobą, którą byłaś ty. Bo to szczególnie tobie zawdzięczał swój powrót na scenę.   

~*~

Dla BakaGirl :) 

Wykorzystałam tutaj prawdziwy i dramatyczny okres z życia Daesung'a, na który po prostu miałam pomysł i mam nadzieję, że się spodobał. ^^ 

Nienawidzę października. Szczególnie, że wtedy zaczyna się niezły natłok nauki - pierwsze sprawdziany, które są niemal codziennie. Jednak przeżyłam te dwa tygodnie, a teraz przynajmniej ten tydzień wydaje się luźny, więc postaram się zacząć pisać kolejny scenariusz. 
Tym razem biorę się za najstarsze zamówienia, i mam nadzieję, że mi się to uda.

14 komentarzy:

  1. Omo! Kyane ty mi to robisz specjalnie, kolejny raz ryczę czytając twój scenariusz T_T Wywołujesz u mnie tyle emocji, co pomoaga mi się wczuć w rolę. ;3
    Do tego jeszcze Daesung, ideał <3
    Przeżył ciężkie chwilę, biedaczek. Dobrze, że to się już skonczyło, niestety w pamięci pozostaje.. ;c
    Życzę Ci ogromnej weny. Wiem, że kolejnym scenariuszem zaskoczysz mnie jak każdym. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhhh.. NARESZCIE!! <3 Ileż można czekać? Ale nie będę marudzić i napiszę to co zawsze zresztą: świetny scenariusz^^ Naprawdę, czytając to ze świadomością, że ten wypadek miał miejsce parę lat temu było strasznie przygnębiające. Ryzyko utracenia głosu, tak pięknego głosu... aż się łzy do oczu cisną. Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło :)
    Daesung wyzdrowiał, doszedł do siebie i wrócił do tego co kocha <3
    A co do samego scenariusza to znalazłam jeszcze parę literówek (wybacz xD), ale kto by się tym przejmował. Czytając tak mnie wciągnęło, że nie zwracałam na to uwagi ;P

    Czekam na kolejne scenariusze może teraz będzie coś szybciej? I już Ci nie będę grozić bo to nie przyniosło zbytnio efektów xD
    Weny~! ;*

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  3. Scenariusz... jest... omo... na początku się popłakałam TT^TT Nie wiem czemu, ale te sceny z wypadkami, a potem te szpitale, one działają tak mocno na moje emocje, że potem trudno mi coś powiedzieć.
    Oppa, bez załamek! Nawet jakbyś nie mógł już śpiewać (TFU! TFU! Zeluś, wypluj te słowa! *puk puk w niemalowane*) i tak byśmy cię kochali ^_^
    Scenariusz jest świetny i czekam na więcej!
    HWAITING ^3^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej... Kurczę... Niby nienawidzę szpitali, ale scenariusze ze szpitalami czyta mi się zawsze super (^_^)
    Pewnie gdybym była normalna to bym ryczała tak jak autorki powyższych komentarzy
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. KOMENTARZ NIE MIEŚCI SIĘ W JEDNYM, TOTEŻ BĘDZIE PODZIELONY NA DWIE CZĘŚCI.

    Na wstępie chciałam przeprosić. Tak, wiem. Mówiłam, że przeczytam w poniedziałek, ale tego nie zrobiłam, bo kartkówki. A potem kolejne. I kolejne. .... No ale już trudno. Stało się. W ramach przeprosin zostawiam hm... w miarę skromny komentarz…. :D Jeśli komentarz jest zbyt chaotyczny to z góry przepraszam, jednakże jestem totalnie padnięta i chyba zaraz ciulnę się spać :3

    Początek zaczynał się bardzo niewinnie, zupełnie się tego nie spodziewałam po dalszych kwestiach, nawet, jeśli znałam tytuł. Z pozoru zwyczajny początek, który z każdą chwilą zaczynał wzbudzać coraz większe emocje, powodował, że kiedy „powiedziałam" do niego „kochanie" pojawiły się w moich oczach łzy. Daesung nigdy nie był w centrum mojego zainteresowania, ani raczej gdzieś na uboczu. Podziwiałam jego piękny głos, ale nie interesowałam się nim jakoś szczególniej. Do czasu. Do czasu tego scenariusza. To, co przeczytałam totalnie wzbudziło moje emocje. Zupełnie się tego nie spodziewałam.

    I nastał moment, w którym z Daesung'iem w szpitalu stawało się coraz lepiej, choć na początku moje przypuszczenia mnie zwodziły, że może być jeszcze gorzej. A jednak nie. O dziwo "wyzdrowiał" i się przebudził.

    Kiedy już miałam nadzieję, że wszystko będzie w porządku - znowu zadziałałaś na mnie jak błędne koło - jak huragan - moje sprzeczne przypuszczenia znowu się zachwiały i BACH! Okazało się, że znowu coś jest nie tak! (ach, Ty mieszaczu w głowie~!)
    I znowu to samo. Chyba kochasz wzbudzać u ludzi litość i sprawiać, że w ich oczach pojawiają się łzy, bowiem to Ci się udało! Kiedy Daesung się odezwał.. Jego reakcja,.. „Mój” sposób wywołania jego reakcji…. Z realnego punktu widzenia nie miałam prawa, żeby w moich oczach zaiskrzyły się te kryształki.. Grrr, zabiję Cię! Hahaha ;*

    Co najlepsze… uczucia bohaterki odczuwałam na żywo. Zupełnie tak, jakbym to ja była przy nim, jakby to działo się naprawdę.. Już nie wspomnę o tym biciu serca, które towarzyszyło mi niemalże przez cały czas..

    I kolejne łzy w oczach z powodu cierpiącego Daesung’a, który „zaskowył” wyjawiając prawdę.. To naprawdę była przykra sytuacja i było mi przykro, kiedy to przeczytałam :c W dodatku, kiedy napisałaś, że „poczułam” uścisk w żołądku …. Ja go na prawdę poczułam..

    Boże.. i znowu i znowu i znowu ten moment, tym razem o wiele intensywniej go poczułam. To, kiedy „złapał” mnie za rękę.. Kiedy powiedział, kiedy „poprosił”, żebym go nie opuszczała… Żal ścisnął moim sercem. Przez moment poczułam jakby w moim sercu nie było krwi i stawało się taką pustą przestrzenią.. zupełnie jak próżnia. Nic tylko głaskać Daesung’a po policzku, pocieszać go i … i zostać z nim na wieki <3

    Ale… mimo tych łez przyszedł moment i na uśmiech. I to tuż tuż po łzach w oczach.. No dobra.. miałam te łzy w oczach, ale łzy pogody, łzy szczęścia no i oczywiście zawitał przy tym uśmiech <3 A mianowicie chodzi mi o moment, w którym oboje „wyznajemy” swoje uczucia.. Byłam poruszona do głębi <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto wspomnieć, że w ostatnim akapicie miałam zaciśnięte pięści,… chyba moje ID trzymało kciuki za jego powrót do zdrowia :D … a dalej? A dalej na twarzy miałam cholerny wyszczerz na buźce, przez co aż policzki mnie zaczęły boleć buahhahaha :D Słodziak odzyskał głos! <3 Boże, jak się cieszę! (no tyle emocji…. Kiedyś to na serio mnie zabijesz tymi emocjami. Nie wytrzymam emocjonalnie i będzie dead Gabi buahhahaha :D albo wyląduje w psychopatkowie … )

    Wnioskując z tego co napisałam - kocham, kiedy w scenariuszu się coś dzieje. Wtedy nie jest tak prostolinijnie i nudno. Tutaj jest szał, coś się dzieje. Coś, co znacznie wpływa na emocje, coś, co jest po prostu czymś, co nie dość, że poprawia humor, to wprawia w swego rodzaju obłęd, uzależnienie, które skłania do pogłębiania się w tym wszystkim.

    Podsumowując – przyprawiłaś mnie niemalże o zawał serca, niemalże kilkakrotnie się przez Ciebie (dzięki Tobie) popłakałam, moje serce momentami dostawało palpitacji, ciśnienie wychodziło uszami, czasami trzęsłam się w chwilach, kiedy chciałam czytać szybciej, a nie mogłam, bo moje oczy nie dawały rady, a chciałam się dowiedzieć co jest dalej i dalej.. Scenariusz nieziemsko wpływa na uczucia. Nawet osoba, która nie jest tym zainteresowana, osoba, która nie przepada za Daesung’iem, osoba, którą ciężko jest poruszyć – jestem niemalże pewna, że ten scenariusz na jej uczucia miałby niemały wpływ..

    Mogę z łatwością przyznać, że ten scenariusz na długo zagości w mojej pamięci, a dzisiejszej nocy na pewno zasnę z myślą o tym scenariuszu i o wydarzeniach, które miały w nim miejsce. Z pozoru tak prosty scenariusz, którego prostota przechodzi samą siebie i staje się czymś wartym zapamiętania.

    Warto dodać, że z niewiarygodną łatwością wyobrażałam sobie koleje wydarzeń. To, jakie było pomieszczenie, choć nie było opisane, dialogi i całość ogółem, która sprawiała, że widziałam to tak, jakbym była tego świadkiem, jakbym brała w tym czynny udział. Coś niesamowitego~!

    Poza rzeczywistymi kilkoma literówkami nie ma się czego przyczepić. Scenariusz się czyta szybko, z wyjątkową łatwością i płynnością. Można powiedzieć, że mój wzrok ślizgał się między wyrazami.

    Osobiście uwielbiam Cię za ten scenariusz i mam małą prośbę – więcej takich <3 Niezmiernie cieszę się z tego, że go przeczytałam, jednocześnie żałując, że tak późno, no ale lepiej późno niż wcale <3

    Aha.. i jeszcze jedno.. naprawdę… więcej takich poruszających! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne to <3 dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie powiem, długo kazałaś na siebie czekać... Ale było warto :) Oby więcej było takich scenariuszy, świetnie się czytało, pomysł wykorzystania prawdziwej historii Daesunga to strzał w dziesiątkę :)

    Dużo weny!
    Nala ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem jakąś wielką fanką Daesunga, ale lubię go za jego pogodne usposobienie, taką dziecinną "głupotę", że tak to nazwę, choć nie mam tu na myśli nic złego. Ma uroczy uśmiech i ogólnie jest naprawdę promiennym słoneczkiem. Dlatego pokazanie go w takiej sytuacji, było czymś naprawdę zastanawiającym, co za tym idzie, wyjątkowo ciekawym.
    Z zapartym tchem śledziło się poczynania bohaterów, wszelkie przemyślenia, gesty, sytuacje, emocje. Wszystko bez problemu przechodziło przez mój umysł i serce. Zaczęłam zadawać sobie pytania, próbować zrozumieć ewentualne zakończenie i miałam nadzieję, że zrobisz z tego kochany happy end. Cieszy mnie taki koniec scenariusza, bowiem jest to naprawdę miła i kojąca odmiana po Twoim scenariuszu z Baekhyunem. XD
    Wykorzystanie jego prawdziwej historii, tego faktycznego depresyjnego stanu, było faktycznie dobrym pomysłem i dało to naprawdę dobry efekt. Oby tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny scenariusz!


    P.S. Starsze zamówienia?
    . . .
    NIE RÓB MI NADZIEI! Q____Q Ale jakbyś akurat miała pomysł... *____*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny scenariusz , przyjemnie się go czyta , trzyma w niepewności i zaskakuje na nowo :) Życze weny do kolejnych dzieł ^^ / Lin Young

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Award :* http://bigkoreandream.blogspot.com/2013/11/liebster-award.html
    Świetny scenariusz popłakałam się przy nim, życzę weny i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie napisane! :))
    Czekam na więcej!
    Pozdrawiam i wpadnij http://liisiialy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. To było niesamowite, ale się wzruszyłam

    OdpowiedzUsuń
  14. Trochę smutne, ale ładnie napisane.
    Zapraszam
    kpopopowiadnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń