Poczułaś
ciepłe dłonie oplatające twoje ciało oraz nieznośny dla ciebie zapach
nikotynowy. Przerwałaś czytanie powieści i spojrzałaś za siebie.
- Kochanie –
wymruczał ci do ucha twój chłopak.
Zadrżałaś czując jego oddech na swojej skórze. Dobrze wiedziałaś
czego chciał.
- Przeczytam tylko
do końca – odparłaś, ale nawet nie przeczytałaś zdania, a książka została
wyrwana ci z dłoni.
Twój chłopak spojrzał na tytuł, a następnie odrzucił książkę
za siebie. Nawet nie zdążyłaś zaznaczyć strony. Jednak teraz o tym nie
myślałaś, bo już zostałaś położona na łóżku, a chłopak wbił się w twoje usta.
Rano
obudziłaś się cała obolała. Podniosłaś się i otuliłaś kołdrą. Rozejrzałaś się
nieprzytomnym wzrokiem po waszej wspólnej sypialni, by w końcu spocząć wzrokiem
na swoim chłopaku, który nadal spał rozwalony na całym łóżku. Westchnęłaś cicho
i opadłaś ponownie na posłanie. Byłaś tak zmęczona, że nawet nie miałaś sił
wstać, więc nie zostało ci nic innego, jak zregenerować siły poprzez krótki
sen.
- Wrócę bardzo
późno – oznajmił twój chłopak, zakładając buty.
- Gdzie idziesz? –
spytałaś, pojawiając się w ekspresowym tempie obok niego.
- Umówiłem się z
kumplami – odparł spokojnie i wstał, sięgając po swoją kurtkę.
- Ale dzisiaj
mieliśmy pójść do centrum, pamiętasz? – powiedziałaś z pretensją w głosie.
Nawet ci to obiecał.
- Zmiana planów –
mruknął, wzruszając ramionami.
- Ale… -
przerwałaś, widząc jego niebezpieczny wzrok, który mówił jasno, że masz się nie
odzywać.
Poczułaś gulę w gardle i wycofałaś się. Wiedziałaś dobrze,
że w tej kwestii powinnaś już być cicho. Chłopak wyszedł z mieszkania, a ty
wróciłaś do salonu. Opadłaś na kanapę, spoglądając w jeden punkt na ścianie.
Kolejna pusta obietnica na jego koncie. Westchnęłaś cicho pod nosem i wstałaś,
kierując się do sypialni. Nie zamierzałaś przez cały dzień siedzieć w domu
tylko, dlatego że twój jakże szanowny chłopak zapomniał o spędzeniu tego dnia
wspólnie z tobą. Poza tym, musiałaś zrobić te zakupy, bo lodówka świeciła
pustkami i przydałby ci się jeszcze jakiś nowy sweterek.
Zakupy
pochłonęły cię na dobre. Sklep spożywczy zostawiłaś na samym ostatku, w końcu
dawno nie byłaś na mieście, a co dopiero w centrum handlowym. Dobrze trafiłaś,
gdyż ostatnio panowały same wyprzedaże jesiennych rzeczy. Nie szczędziłaś
dzisiaj pieniędzy, a dzięki temu zapomniałaś na chwilę o swojej sytuacji w
domu.
Przystanęłaś
przed jedną ze sklepowych wystaw, spoglądając na śliczną sukienkę. Przyglądałaś
się jej przez dłuższą chwilę, ale tę czynność ktoś ci przerwał.
- _____? –
usłyszałaś swoje imię, więc odwróciłaś się w kierunku głosu.
To, kogo zobaczyłaś – sprawiło, że opuściłaś torby z
zakupami, rozszerzając przy tym źrenice. Kilka kroków od ciebie stał twój dawno
niewidziany przyjaciel. Jednak czy po tak długim czasie mogłaś go jeszcze tak
nazwać?
- H-Hongki –
wyszeptałaś jego imię, niedowierzając temu, że spotkałaś go w takim miejscu, po
tak długim czasie.
Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i podszedł do ciebie.
Bez żadnych oporów przytulił cię, co sprawiło cię w osłupienie.
- To naprawdę ty –
usłyszałaś, jakby ulgę w jego głosie.
Kiedy już oderwał się od ciebie, jego wzrok spoczął na
twoich zakupach, które teraz leżały na ziemi. Pochylił się i pozbierał je.
- Dzięki –
mruknęłaś cicho, odbierając torby z jego rąk.
Nadal byłaś w niemałym szoku, spotykając tutaj swojego
popularnego znajomego. O dziwo, nie było żadnych szalejących za nim fanek.
- Dawno się nie
widzieliśmy – oznajmił nieśmiało.
Zacisnęłaś dłonie, opanowując przy tym swoje emocje, które
teraz mogły zabrać nad tobą kontrolę. Lee Hongki był twoim przyjacielem,
którego niegdyś darzyłaś większymi uczuciami. Niestety, nigdy nie było ci dane
mu tego wyznać, ponieważ chłopak był zaślepiony swoimi marzeniami przez które
urwał się wasz kontakt. A ty sama zaczęłaś się umawiać z kimś innym. A teraz,
stojąc tak przed nim zdałaś sobie sprawę, że twoje serce znów zaczęło bić
mocniej.
- Może dasz się
zaprosić na kawę? – spytał, po chwili milczenia.
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Chłopak spoglądał na ciebie
z takim wyrazem twarzy, że nie potrafiłaś mu odmówić. Uległaś, jak zawsze.
Hongki
zabrał cię do pobliskiej kawiarenki. Wasza rozmowa była drętwa, nie pasowała do
dwójki dawnych przyjaciół. Chłopak, aby nie było między wami niezręcznej ciszy,
ciągle mówił o swojej pracy i zespole.
- A jak tam u
ciebie? – spytał nagle.
- Dobrze –
odparłaś, biorąc do ręki filiżankę.
Hongki przekrzywił lekko głowę w prawą stronę, świdrując cię
wzrokiem.
- Martwiłem się
trochę, bo nie dawałaś żadnych znaków życia.
Uśmiechnęłaś się drwiąco pod nosem, zaciskając dłonie na
filiżance.
- Trzeba było się
odezwać wcześniej do starej przyjaciółki – mruknęłaś.
Chłopak spojrzał na ciebie, marszcząc przy tym brwi.
- Próbowałem wiele
razy, ale zmieniłaś numer, nie odpowiadałaś na żadne z moich listów. _____, co
się z tobą działo?
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Jego słowa cię
zdezorientowały. Opuściłaś głowę, przypominając sobie wszystko. No tak, to
wszystko działo się za sprawą Jin Pyo – twojego aktualnego chłopaka, a dawnego
rywala Hongki’ego. Ich rywalizacja była oparta na przyjaznych stosunkach. Po
wyjeździe chłopaka z rodzinnego miasta, to dzięki Jin Pyo zapomniałaś o nim i
mogłaś sobie ułożyć życie, ale czy szczęśliwe? Jin Pyo na samym początku był
idealnym mężczyzną, starającym się o ciebie, będący przy tobie na każde twoje
skinienie. Po roku to się zmieniło, nawet nie wiedziałaś, kiedy i jak to się
stało, że chłopak owinął cię wokół własnego palca, a ty już byłaś od niego
zależna. To on kazał ci zmienić numer, zamieszkać razem i urwać kontakt z
znajomymi.
- Hej, _____!
Przebudzona ze swoich myśli, spojrzałaś na Hongki’ego, który
zmartwiony machał ci dłonią przed nosem.
- Może podasz mi
swój nowy numer telefonu, aby odnowić kontakt? – zaproponował.
Zgodziłaś się, chociaż nie wiedziałaś, czy to dobry pomysł.
Bo co, jeśli Jin Pyo się dowie?
- O, wiesz co sobie
przypomniałem? –
Spojrzałaś na niego pytająco. Hongki uśmiechnął się i zaczął
wspominać dawne czasy, dzięki temu tematowi napięta atmosfera między wami
zniknęła. Poczułaś się, jak dawniej w jego towarzystwie – swobodnie i
przyjemnie.
Nie
wspominałaś swojemu chłopakowi o spotkaniu z Hongki’m. Mogłaś przypuszczać, że
mu się to nie spodoba, a nie chciałaś, aby się wściekł, bo już odczuwałaś tego
skutki. Spotykałaś się z Hongki’m potajemnie, w miarę swoich możliwości. A te
zdarzały się często, ponieważ Jin Pyo był bardziej zajęty pracą i swoimi
kolegami niż tobą.
- Za niedługo
będziemy grać koncert na stadionie, może wpadniesz? – zaproponował pewnego dnia
Hongki.
- Nie mogłabym tego
przegapić.
Bardzo chciałaś zobaczyć swojego przyjaciela na żywo. Tak
dawno nie słyszałaś go, jak śpiewał, a miał naprawdę przecudowny wokal. Chłopaka
zadowoliła twoja odpowiedź, a po chwili na stoliku pojawiły się dwa bilety z
dodatkowymi przepustkami na wyjście za scenę.
- Możesz zabrać kogoś
ze sobą, przyjaciółkę czy kogo tam chcesz – oznajmił, uśmiechając się ciągle.
Wzięłaś bilety do dłoni i spojrzałaś na datę, która już ci
coś mówiła. Piąty październik, to było już za dwa tygodnie, a co najgorsze –
była to data kolejnej rocznicy twojej i Jin Pyo. Jednak wątpiłaś w to, aby twój
chłopak o tym pamiętał.
- Coś nie tak?
Hongki wydawał się zmartwiony, więc szybko uśmiechnęłaś się
i pokiwałaś przecząco głową.
- Na ten dzień
chyba mam umówione spotkanie u lekarza, ale przełożę to – skłamałaś.
- Mam nadzieję.
Wróciłaś do
pustego mieszkania. Jin Pyo był w pracy, więc miałaś jeszcze trochę czasu dla
siebie. Mogłaś przemyśleć na spokojnie kwestię koncertu. Byłaś rozdarta, nie
wiedząc co dokładnie zrobić. Nie mogłaś pokazać Jin Pyo tych biletów, a jeszcze
prosić go o wyjście na ten koncert. A samej się wymknąć również będzie trudno,
szczególnie że koncert odbywa się w wieczornych godzinach. Jin Pyo nigdy by cię
nie puścił samej, a gdyby jeszcze przyłapał cię na wyjściu. Zadrżałaś na samą
myśl o awanturze.
Westchnęłaś
cicho, rozkładając się na kanapie. Naprawdę nie wiedziałaś, co uczynić. Bardzo
chciałaś iść na ten koncert i zobaczyć Hongki’ego. Na samą myśl o chłopaku,
uśmiechnęłaś się pod nosem i wtuliłaś się w ozdobną poduszkę. Tak bardzo
cieszyłaś się, że go spotkałaś po tylu latach.
- Witaj, kochanie!
– usłyszałaś wesoły głos Jin Pyo, wchodzącego do salonu.
Rozluźnił krawat i podszedł do ciebie, siadając obok.
Następnie pochylił się i pocałował cię namiętnie na powitanie.
W odpowiedzi tylko uśmiechnęłaś się blado. Teraz by mogło
się wydawać, że jesteście idealną parą.
- Co robiłaś cały
dzień? – spytał, głaszcząc cię po włosach.
- Byłam na mieście
– odparłaś.
Jin Pyo zmarszczył brwi.
- Ostatnio ciągle
tam chodzisz – mruknął.
- Były wyprzedaże,
poza tym przydałoby się nam wyremontować łazienkę i widziałam ładny zimowy
płaszcz dla ciebie – odparłaś, obejmując jego szyję.
Musiałaś odwrócić jego uwagę od twoich częstych wyjść, które
mogły być dla niego podejrzane.
Nadal
ukrywałaś swoje spotkania z Hongki’m przed swoim chłopakiem. A sam Hongki
również nie wiedział, że kogoś masz. Oszukiwałaś ich obu i czułaś się z tym
coraz gorzej, szczególnie gdy zauważyłaś, że między tobą a Hongki’m coś
zaiskrzyło.
- I co, przyjdziesz
na nasz koncert? – spytał chłopak, trzy dni przed tym wydarzeniem.
W jego towarzystwie całkiem zapomniałaś o tym. Nadal nie
wiedziałaś, co zrobić. Opuściłaś głowę i kiwnęłaś nieznacznie głową. Hongki
spoglądał na ciebie, oczekując jasnej odpowiedzi.
- Jeśli nie chcesz,
to nie musisz przychodzić- usłyszałaś w jego głosie smutek i rozczarowanie.
Było widać, że bardzo chciał, abyś się tam pojawiła. Nie
mogłaś go zawieść.
- Chcę, chcę!
Oczywiście, przyjdę – powiedziałaś szybko i do tego nieświadomie.
- Cieszę się.
Hongki objął cię ramieniem i w spokoju, nie wracając już do
tematu koncertu, kontynuowaliście swój spacer. Nie miałaś również czasu myśleć
o koncercie, bo Hongki zaplonował wspaniały dzień, który dla ciebie mógł się
skończyć tragicznie.
Cała w
skowronkach weszłaś do mieszkania. Zrzuciłaś swój płaszczyk i postawiłaś
torebkę na garderobie. Szczebiocząc, weszłaś do salonu, gdzie poczułaś niemiły
zapach dymu tytoniowego.
- Mówiłam ci, że
masz nie palić w mieszkaniu – powiedziałaś zła, podchodząc do okna, chcąc je
uchylić i wywietrzyć pokój.
Jednak twój chłopak, powstrzymał cię przed tym, stając przed
tobą. Poczułaś od niego odór alkoholu, co ci się bardzo nie spodobało. Zadarłaś
głowę do góry i spojrzałaś na twarz Jin Pyo, która była wręcz przerażająca.
Cofnęłaś się.
- Dobrze się
bawiłaś? – zadrwił.
- Nie wiem o czym
mówisz – zmarszczyłaś brwi, obawiając się najgorszego.
Chłopak prychnął, popychając cię mocno. W rezultacie opadłaś
na kanapę, a następnie zostałaś do niej przygnieciona przez ciężar chłopaka,
który to pochylił się nad tobą.
- Gdy ja ciężko
pracuje, ty się zabawiasz - wymruczał niebezpiecznie.
- A-ale ja n….
- Widziałem was! –
krzyknął ci w twarz. – I nie kłam!
- Ja tylko
spotkałam go przypadkowo – wyjęknęłaś.
- A gdy cię
obejmował, to już ci nie przeszkadzało, co? – prychnął. – Jak mogłaś do niego
pójść, co?! Nie pamiętasz, jak cię zostawił i wyjechał?!
Na twoich policzkach pojawiły się łzy. Nie chciałaś wracać
do tego okresu.
- Nie pamiętasz
już, kto ci pomógł? Tak mi się teraz odwdzięczasz?!
Po chwili poczułaś piekący ból na swoim lewym policzku.
- Nie pozwolę
takiej kreaturze wygrać – mruknął i zszedł z ciebie, kierując się do wyjścia z
mieszkania.
Leżałaś na kanapie, wpatrując się w jeden martwy punkt.
Dotknęłaś swojego policzka i syknęłaś cicho. Dobrze wiedziałaś, że teraz Jin
Pyo nie pozwoli ci nigdzie wyjść. Jeszcze bardziej cię ograniczy, a ty na to mu
pozwolisz. Byłaś zbyt słaba i uległa, aby mu się sprzeciwić. Do tego, bałaś się
go. Był silnym mężczyzną z pozycją, więc walka z nim była już od początku na
straconej pozycji. Skuliłaś się, obejmując swoje kolana i wybuchłaś gorzkim
płaczem.
Jin Pyo nie
wrócił na noc. Dla ciebie to była ogromna ulga, bo nie wiadomo, co by jeszcze
mogło się zdarzyć. Następnego dnia również go nie widziałaś.
Przez cały
dzień nic nie robiłaś, nie potrafiłaś znaleźć sobie miejsca. Spoglądając w
lustro, widziałaś swoje marne odbicie. Po chwili usłyszałaś znajomą melodyjkę.
Zaskoczona, poderwałaś się w poszukiwaniu swojego telefonu. Byłaś zaskoczona,
że Jin Pyo go nie wziął. Spojrzałaś na wyświetlacz i od razu posmutniałaś. To
był Hongki. Dzisiaj również się umówiliście, a ty przez wczorajsze zdarzenia,
całkiem o tym zapomniałaś.
- S-Słucham? –
niepewnie oderwałaś, siląc się na pogodny ton.
- _____, coś się stało?
Usłyszałaś troskę w jego głosie. Uśmiechnęłaś się delikatnie
pod nosem. Nie mogłaś go obarczać swoimi problemami.
- Nie, nic.
Przepraszam, że nie mogłam przyjść, ale… - zagryzłaś wargi, próbując przy tym
nie wybuchnąć płaczem.
- Nic się nie stało, mogło ci coś wypaść,
tylko się trochę zmartwiłem, bo nie dałaś żadnego znaku życia – odparł.
Kochany przyjaciel. Kochany chłopak.
Zacisnęłaś dłonie na aparacie, opuszczając głowę.
- Hongki –
wyszeptałaś drżącym głosem.
- _____, ty płaczesz? Co się stało? –
wyczuł, że coś jest nie tak.
Nie odpowiedziałaś, nie wiedząc nawet co.
- ______!
- Ja…przepraszam –
wyszeptałaś i szybko się rozłączyłaś.
Opadłaś na łóżku, znów zalewając się łzami.
Po dwóch
godzinach bezsilnego leżenia, usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zignorowałaś jednak
ten fakt, bo nie chciałaś, aby ktoś widział cię w takim stanie. Lecz tajemniczy
gość, nie odpuścił łatwo, bo już po chwili rozniosło się ciężkie walenie w
drzwi z krzykami. Przestraszona wstałaś i niepewnie podeszłaś do drzwi.
- _____! Wiem, że
tam jesteś!
- Hongki? –
wyszeptałaś, słysząc znajomy głos.
Tylko co on tu robił? I skąd wiedział, gdzie mieszkasz? O
nie. Jego szczególnie nie mogłaś tu puścić. Postanowiłaś udawać, że cię nie ma.
To po chwili poskutkowało, bo chłopak już nie dobijał się do drzwi.
- _____, proszę,
otwórz – usłyszałaś błaganie. – Wiem, że coś się dzieje, daj sobie pomóc.
Jego głos i słowa sprawiły, że sięgnęłaś po klucz i
przekręciłaś go. Hongki zareagował bardzo szybko, popchnął drzwi, omal nie
przewracając cię. Wparował do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
- _____? – Hongki
spojrzał na ciebie przerażony.
Zapewne wyglądałaś okropnie, więc odwróciłaś się do niego
plecami, ukrywając twarz we włosach.
- Po co tu
przyszedłeś? – spytałaś.
- Bo się martwiłem,
płakałaś, do tego…
Poczułaś jego silne dłonie na swoich ramionach. Odwrócił cię
do siebie i delikatnie ręką chwycił cię za podbródek, unosząc go pod światło.
Teraz mógł dokładnie widzieć siniejący ślad na policzku. Opuszkami palców
dotknął go.
- Co ci się stało?
Kto ci to zrobił? – spytał.
Odwróciłaś wzrok, przy tym samym wyrywając się z jego
uścisku.
- Nikt.
- A więc sama się
uderzyłaś? – zadrwił. - _____, chcę ci pomóc. Zrozum to.
Pokiwałaś przecząco głową.
- Niepotrzebnie.
Chłopak złapał cię w ramiona, zmuszając cię do spojrzenia na
niego. I to chyba był błąd, bo znów miałaś ochotę się rozpłakać. A co najgorsze
powiedziałaś to.
- Chłopak.
Hongki zmarszczył brwi, rozluźniając uścisk.
- Masz chłopaka? –
wyszeptał z bólem w oczach.
Jednak szybko się otrząsnął.
- Nieważne, kto to?
Zabiję… - przerwał, widząc jak odwracasz głowę w kierunku ściany.
Chłopak zrobił to samo, spoglądając przy tym samym na
zdjęcie wiszące na ścianie. Widząc je, rozszerzył szeroko źrenice.
- J-Jin Pyo…?
Odwrócił się gwałtownie w twoją stronę.
- To on ci to
zrobił?!
Bez wątpienia był wściekły jeszcze bardziej. Przeraziło cię
to, bo nigdy go nie widziałaś w takim stanie.
- Powiedz mi, czy
to zdarzyło się już wcześniej?
Opuściłaś głowę, nie chcąc na to odpowiedzieć. Było ci
wstyd. Hongki jednak nie musiał tego usłyszeć, po twojej postawie dostał
odpowiedź.
- Zabiję sukinsyna!
– warknął.
Mocnym, zdecydowanym ruchem przyciągnął cię do siebie i
przytulił. Oparłaś głowę o jego ramię i znów wybuchłaś płaczem.
- Ciii, nie pozwolę
już na to, aby ten tyran cię skrzywdził – wyszeptał głaszcząc cię po włosach.
Poczułaś się jeszcze bardziej słaba, ale w jego ramionach
wiedziałaś, że jesteś bezpieczna. Hongki cię nie skrzywdzi.
Chłopak
zabrał cię do swojego mieszkania. Nie sprzeciwiałaś mu się, bo dobrze
wiedziałaś, że to nie ma sensu. Poza tym, to była twoja jedyna możliwość
ucieczki od Jin Pyo. Hongki zaopiekował się tobą, został przy tobie dopóki nie
zasnęłaś. I gdy następnego dnia się obudziłaś, chłopak był przy tobie. Nie
opuścił cię, ale wiedziałaś, że to nie był koniec. Jin Pyo tak łatwo wam nie
odpuści.
- Proszę, nie idź –
powiedziałaś błagalnie, widząc Hongki’ego, zakładającego kurtkę.
Podszedł do ciebie i zmierzwił ci delikatnie grzywkę.
- Muszę coś
załatwić, nie bój się – oznajmił i pochylił się, całując cię w czoło.
Zarumieniłaś się lekko, już nic nie mówiąc. Hongki wyszedł,
a ty mogłaś doprowadzić się do porządku.
Był już
wieczór, a Hongki nadal nie pojawił się w mieszkaniu. Zaczęłaś się o niego
martwić, bo co, jeśli Jin Pyo go dopadł? Ten człowiek był nieobliczalny.
Chodziłaś z okna do okna, wyglądając za chłopakiem. A kiedy usłyszałaś dźwięk
otwieranych drzwi, szybko pobiegłaś w tamtym kierunku. Jednak widząc stan
chłopaka, przystanęłaś przerażona.
- Hongki! –
pisnęłaś, podbiegając do zataczającego się chłopaka.
Hongki opadł w twoje ramiona, uśmiechając się blado. Jego
ubranie było całe pomięte, włosy rozwichrzone, a z jego nosa i ust leciała
krew.
- C-co ci się
stało? – spytałaś przerażona.
Chłopak sięgnął dłonią do twojego policzka. Nadal się
uśmiechał, co zaczęło cię powoli irytować.
- Uratowałem twój
honor– wyszeptał.
- Co?
Spojrzałaś na niego zdezorientowana. Czy to miało znaczyć,
że Hongki pobił się z Jin Pyo?
- Teraz nikt cię
nie skrzywdzi.
Przybliżył swoją twarz do twojej, by po chwili delikatnie
musnąć twoje usta swoimi. Stałaś w szoku, nadal podtrzymując chłopaka, by nie
upadł.
- _____, proszę,
zostań ze mną. Zaopiekuję się tobą, już nigdy nie pozwolę, byś cierpiałaś.
Uśmiechnęłaś się przez łzy, które nagle pojawiły się w
twoich oczach. Pokiwałaś twierdząco głową, przytulając się mocno do chłopaka.
Wreszcie poczułaś się w pełni szczęśliwa i wolna. Teraz wiedziałaś, że mogłaś
żyć w pełni się spełniając, co przy Jin Pyo nie było możliwe. Hongki był osobą,
która otworzyła przed tobą drzwi do nowego życia.
~*~
Dla Pri_Marshmallow :)
Przepraszam za tak długą nieobecność, jednak klasa maturalna robi swoje. Do tego wzięło mnie (znów) ogromne lenistwo, a po drodze jeszcze dodatkowo zawieruszyła się wena. Jednak dałam radę i napisałam to coś powyżej.
Uff, deklaracja wypełniona, temat wybrany. Teraz będę musiała się bardziej skupić na szkole i przedmiotach, które pragnę zdawać. Zapewne kolejny scenariusz również pojawi się za jakieś dwa tygodnie, jak nie dłużej. Jednak z całych sił postaram się dać coś wcześniej. :)
Tak, to było przecudne! Kocham takie klimaty i do tego Hongki... Po raz kolejny jestem zachwycona i do tego te pomysły... I ty mówisz, że nie masz weny? Leń to co innego, ale i tak Twoje scenariusze są genialne ;)
OdpowiedzUsuńI Hongki oberwał, biedaczek <3 Lodu, lodu dla jego pięknej twarzy! xDD
Trochę mało składny ten komentarz, ale dopiero co przeczytałam i tak duuużo emocji dzisiaj we mnie xD Sama wiesz jak to jest ;P
PS. Obiecuję, że kopnę cię w cztery litery jak niczego nie dodasz w tym tygodniu ^^
Pozdrawiam i życzę weny ;*
~Alice
Boże, Boże, Boże~! Doczekałam się! To było takie ... niezwykłe! Aż brak mi słów! Jestem po prostu zafascynowana! To jest bardzo, bardzo niespotykany temat. Normalnie przecudnie! AAAAA *_______*
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że jesteś tego świadom - nie uczę się na chemię, bo jaram się scenariuszem, pozdro dla mnie i dla genialnego scenariusza!
BŁAGAM WIĘCEJ SCENARIUSZÓW O TAKIEJ TEMATYCE <3
Serce mi się krajało, jak ona/ja została/m uderzona i w dodatku ten troskliwy Hongki <3 I wtedy jak przytulił się :3 Jejjjjjkuuuu! *Q* Boże, jestem zauroczona :3 Uwielbiam takie tematy! AAAA! Porwałaś moje serce *chichot*
Bardzo podziwiam Cię, że masz czas, żeby w miarę szybko dodawać scenariusze. W każdym razie życzę Ci jeszcze więcej czasu i przede wszystkim - weź wreszcie wygoń tego swojego lenia noooo~! :D
Przeczytałam ten scenariusz o pierwszej w nocy, ale kompletnie nie byłam w stanie sklecić paru jakichkolwiek sensownych zdań. Dlatego piszę dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńNo proszę, proszę! Coś nowego! Zaskakujesz mnie z każdą Twoją kolejną pracą. Już sam tytuł wydał mi się ciekawy i na początku myślałam, że to z Hongki'ego zrobisz czarny charakter, a tu miła niespodzianka - był wybawcą. *-*
Treściwe, długie, lekkie w czytaniu, choć zauważyłam kilka drobnych literówek, ale w ogóle nie przeszkadzały podczas czytania. Zresztą o tak późnej porze, dodając scenariusz, można się czasem pomylić. XD
W każdym razie, świetnie wczułam się w sytuację, emocje bohaterki, wszelkie wątpliwości. Zakończenie nie jest w żaden sposób naciągane, w dużej mierze pozostawia nam uroczy widok w głowie. No cud, miód i orzeszki. <3
Obyś sprężyłam tyłek i wykopała lenia i dodała coś znowu, bo kurde nie mam co czytać. XDD
Świetne. Tylko czytając twoje scenariusze umiem się wczuć w sytuację, wyobrazić soboe wszystko. Opiekuńczy hongki
OdpowiedzUsuńAaah, jakie to piękne! Kocham Twoje scenariusze!
OdpowiedzUsuńKocham twoje scenariusze! No Hongki... taki kochany <3 Znam ten ból kiedy nie ma się czasu na pisanie, a kiedy już się go ma to nagle wielki leń! Mam tak samo, a w drugiej gimnazjum dopiero jestem xD No cóż, życzę czasu, chęci i weny! /Rin
OdpowiedzUsuńHmmm... no co by tu powiedzieć?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie scenariusz jest naprawdę świetny, i poruszający. Podobie jak niektórzy myślałam że to Hongki będzie tym złym charakterem, ale jednak się myliłam. Sam tytuł jak i zdjęcie do niego przyciągnęły moja uwagę i przez pewien czas nie pozwoliły mi od Twego dzieła odejść :D
W końcówce scenariusza jak dla mnie idealnie dopasowałaś sytuacje i nie zrobiłaś jakiegoś przesadnego wydarzenia. Co dla chyba większości czytelników jest dużym plusem.
No jak narazie tyle z mojej strony i mam nadzieję że kolejny scenariusz pojawi się jak najszybciej, choć biorąc pod uwagę ile masz teraz nauki, radzę byś narazie trochę bardziej skupiła się na niej. Tak czy inaczej, czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje prace. Hwaiting! ^^
AAAA~! Wreszcie kolejny scenariusz! <3
OdpowiedzUsuńKtóry jest wspaniały, jak zwykle *-*
Jejciu baaaaaardzo uroczy, że aż nie potrafię tego opisać... :D Po prostu kocham Twoje prace <33
Jak to mówią, wszystko co dobre, szybko się kończy, a że ten scenariusz był bardzo dobry... Równie szybko skończyłam go czytać... Ale jest piękny! <3 Nie jest przesadnie romantyczny, że aż niedobrze się robi, tylko taki subtelny i wprawia w dobry nastrój *^*
Nic dodać nic ująć, końcówka wspaniała~ Achhhh~ I jeszcze to zdjęcie na samym początku... *_______*
Tytuł może tak troszkę powodować, że myśli się, iż to Hongki jest tym "toksycznym chłopakiem" to... Gdzieś tam w głębi czułam, że to nie on :3 I nie zawiodła mnie moja intuicja :D
Miło, że udało Ci się go w miarę szybko wstawić ^.^ Choć dla kogoś, kto wyczekuje każdego kolejnego scenariusza trwało to wiekami ;______;
Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego scenariusza *^*
A zarazem życzę bardzo dużo dobrej weny (jak najwięcej dobrej weny, żeby wyszło z niej dużo świetnych scenariuszy!) i mimo klasy maturalnej.. Nie poddawania się!
Hwaiting~! <333
Jeeejj *o*
OdpowiedzUsuńEmocje jakie wzbudzasz we mnie, jak i pewnie w innych czytelniczkach są nie do opisania. Już Ci to pisałam wiele, wiele razy, ale nie mogę się powstrzymać, Jesteś genialna, normalnie uwielbiam Cię ♥♥♥
Świetny scenariusz! ~
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to Hongki jest czarnym charakterem, jak się ucieszyłam, że to jednak nie on! :)
Rozbawiła mnie końcówka - "Teraz już nikt Cię nie skrzywdzi" xd
Zdaję sobie sprawę, że mam dziwne skojarzenia, ale..... Hongki go zabił? XD Przepraszam, to nie miało Cię urazić!!
Życzę jak najwięcej weny twórczej! ~~
Dziękuję :)
UsuńMyślę, że nie potrafiłabym z niego zrobić takiej świni.
Nie, oczywiście że go nie zabił. Myślę, że dał mu jedynie porządną nauczkę. I oczywiście, nie uraziłaś mnie. Wręcz przeciwnie, twój komentarz sprawił mi wiele radości. ^^
Właśnie skończyłam czytac Twój scenariusz. Jest on pierwszym jaki przeczytałam na Twoim blogu i pierwsza moja myśl to "Czemu wcześniej tu nie trafiłam?"
OdpowiedzUsuńTak jak poprzedniczka myślałam na początku, że to Hong Ki jest tym złym ale na szczęście okazało się inaczej i zamiast tyranem był wybawicielem xD
Skoro już to jestem to muszę sie zabrać też za inne scenariusze :)