6 października 2013

Hongki: "Toksyczna miłość"


            Poczułaś ciepłe dłonie oplatające twoje ciało oraz nieznośny dla ciebie zapach nikotynowy. Przerwałaś czytanie powieści i spojrzałaś za siebie.
   - Kochanie – wymruczał ci do ucha twój chłopak.
Zadrżałaś czując jego oddech na swojej skórze. Dobrze wiedziałaś czego chciał.
   - Przeczytam tylko do końca – odparłaś, ale nawet nie przeczytałaś zdania, a książka została wyrwana ci z dłoni.
Twój chłopak spojrzał na tytuł, a następnie odrzucił książkę za siebie. Nawet nie zdążyłaś zaznaczyć strony. Jednak teraz o tym nie myślałaś, bo już zostałaś położona na łóżku, a chłopak wbił się w twoje usta.
            Rano obudziłaś się cała obolała. Podniosłaś się i otuliłaś kołdrą. Rozejrzałaś się nieprzytomnym wzrokiem po waszej wspólnej sypialni, by w końcu spocząć wzrokiem na swoim chłopaku, który nadal spał rozwalony na całym łóżku. Westchnęłaś cicho i opadłaś ponownie na posłanie. Byłaś tak zmęczona, że nawet nie miałaś sił wstać, więc nie zostało ci nic innego, jak zregenerować siły poprzez krótki sen.


   - Wrócę bardzo późno – oznajmił twój chłopak, zakładając buty.
   - Gdzie idziesz? – spytałaś, pojawiając się w ekspresowym tempie obok niego.
   - Umówiłem się z kumplami – odparł spokojnie i wstał, sięgając po swoją kurtkę.
   - Ale dzisiaj mieliśmy pójść do centrum, pamiętasz? – powiedziałaś z pretensją w głosie.
Nawet ci to obiecał.
   - Zmiana planów – mruknął, wzruszając ramionami.
   - Ale… - przerwałaś, widząc jego niebezpieczny wzrok, który mówił jasno, że masz się nie odzywać.
Poczułaś gulę w gardle i wycofałaś się. Wiedziałaś dobrze, że w tej kwestii powinnaś już być cicho. Chłopak wyszedł z mieszkania, a ty wróciłaś do salonu. Opadłaś na kanapę, spoglądając w jeden punkt na ścianie. Kolejna pusta obietnica na jego koncie. Westchnęłaś cicho pod nosem i wstałaś, kierując się do sypialni. Nie zamierzałaś przez cały dzień siedzieć w domu tylko, dlatego że twój jakże szanowny chłopak zapomniał o spędzeniu tego dnia wspólnie z tobą. Poza tym, musiałaś zrobić te zakupy, bo lodówka świeciła pustkami i przydałby ci się jeszcze jakiś nowy sweterek.


            Zakupy pochłonęły cię na dobre. Sklep spożywczy zostawiłaś na samym ostatku, w końcu dawno nie byłaś na mieście, a co dopiero w centrum handlowym. Dobrze trafiłaś, gdyż ostatnio panowały same wyprzedaże jesiennych rzeczy. Nie szczędziłaś dzisiaj pieniędzy, a dzięki temu zapomniałaś na chwilę o swojej sytuacji w domu.
            Przystanęłaś przed jedną ze sklepowych wystaw, spoglądając na śliczną sukienkę. Przyglądałaś się jej przez dłuższą chwilę, ale tę czynność ktoś ci przerwał.
   - _____? – usłyszałaś swoje imię, więc odwróciłaś się w kierunku głosu.
To, kogo zobaczyłaś – sprawiło, że opuściłaś torby z zakupami, rozszerzając przy tym źrenice. Kilka kroków od ciebie stał twój dawno niewidziany przyjaciel. Jednak czy po tak długim czasie mogłaś go jeszcze tak nazwać?
   - H-Hongki – wyszeptałaś jego imię, niedowierzając temu, że spotkałaś go w takim miejscu, po tak długim czasie.
Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i podszedł do ciebie. Bez żadnych oporów przytulił cię, co sprawiło cię w osłupienie.
   - To naprawdę ty – usłyszałaś, jakby ulgę w jego głosie.
Kiedy już oderwał się od ciebie, jego wzrok spoczął na twoich zakupach, które teraz leżały na ziemi. Pochylił się i pozbierał je.
   - Dzięki – mruknęłaś cicho, odbierając torby z jego rąk.
Nadal byłaś w niemałym szoku, spotykając tutaj swojego popularnego znajomego. O dziwo, nie było żadnych szalejących za nim fanek.
   - Dawno się nie widzieliśmy – oznajmił nieśmiało.
Zacisnęłaś dłonie, opanowując przy tym swoje emocje, które teraz mogły zabrać nad tobą kontrolę. Lee Hongki był twoim przyjacielem, którego niegdyś darzyłaś większymi uczuciami. Niestety, nigdy nie było ci dane mu tego wyznać, ponieważ chłopak był zaślepiony swoimi marzeniami przez które urwał się wasz kontakt. A ty sama zaczęłaś się umawiać z kimś innym. A teraz, stojąc tak przed nim zdałaś sobie sprawę, że twoje serce znów zaczęło bić mocniej.
   - Może dasz się zaprosić na kawę? – spytał, po chwili milczenia.
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Chłopak spoglądał na ciebie z takim wyrazem twarzy, że nie potrafiłaś mu odmówić. Uległaś, jak zawsze.

            Hongki zabrał cię do pobliskiej kawiarenki. Wasza rozmowa była drętwa, nie pasowała do dwójki dawnych przyjaciół. Chłopak, aby nie było między wami niezręcznej ciszy, ciągle mówił o swojej pracy i zespole.
   - A jak tam u ciebie? – spytał nagle.
   - Dobrze – odparłaś, biorąc do ręki filiżankę.
Hongki przekrzywił lekko głowę w prawą stronę, świdrując cię wzrokiem.
   - Martwiłem się trochę, bo nie dawałaś żadnych znaków życia.
Uśmiechnęłaś się drwiąco pod nosem, zaciskając dłonie na filiżance.
   - Trzeba było się odezwać wcześniej do starej przyjaciółki – mruknęłaś.
Chłopak spojrzał na ciebie, marszcząc przy tym brwi.
   - Próbowałem wiele razy, ale zmieniłaś numer, nie odpowiadałaś na żadne z moich listów. _____, co się z tobą działo? 
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Jego słowa cię zdezorientowały. Opuściłaś głowę, przypominając sobie wszystko. No tak, to wszystko działo się za sprawą Jin Pyo – twojego aktualnego chłopaka, a dawnego rywala Hongki’ego. Ich rywalizacja była oparta na przyjaznych stosunkach. Po wyjeździe chłopaka z rodzinnego miasta, to dzięki Jin Pyo zapomniałaś o nim i mogłaś sobie ułożyć życie, ale czy szczęśliwe? Jin Pyo na samym początku był idealnym mężczyzną, starającym się o ciebie, będący przy tobie na każde twoje skinienie. Po roku to się zmieniło, nawet nie wiedziałaś, kiedy i jak to się stało, że chłopak owinął cię wokół własnego palca, a ty już byłaś od niego zależna. To on kazał ci zmienić numer, zamieszkać razem i urwać kontakt z znajomymi.
   - Hej, _____!
Przebudzona ze swoich myśli, spojrzałaś na Hongki’ego, który zmartwiony machał ci dłonią przed nosem.
   - Może podasz mi swój nowy numer telefonu, aby odnowić kontakt? – zaproponował.
Zgodziłaś się, chociaż nie wiedziałaś, czy to dobry pomysł. Bo co, jeśli Jin Pyo się dowie?
   - O, wiesz co sobie przypomniałem? –
Spojrzałaś na niego pytająco. Hongki uśmiechnął się i zaczął wspominać dawne czasy, dzięki temu tematowi napięta atmosfera między wami zniknęła. Poczułaś się, jak dawniej w jego towarzystwie – swobodnie i przyjemnie.

            Nie wspominałaś swojemu chłopakowi o spotkaniu z Hongki’m. Mogłaś przypuszczać, że mu się to nie spodoba, a nie chciałaś, aby się wściekł, bo już odczuwałaś tego skutki. Spotykałaś się z Hongki’m potajemnie, w miarę swoich możliwości. A te zdarzały się często, ponieważ Jin Pyo był bardziej zajęty pracą i swoimi kolegami niż tobą.
   - Za niedługo będziemy grać koncert na stadionie, może wpadniesz? – zaproponował pewnego dnia Hongki.
   - Nie mogłabym tego przegapić.
Bardzo chciałaś zobaczyć swojego przyjaciela na żywo. Tak dawno nie słyszałaś go, jak śpiewał, a miał naprawdę przecudowny wokal. Chłopaka zadowoliła twoja odpowiedź, a po chwili na stoliku pojawiły się dwa bilety z dodatkowymi przepustkami na wyjście za scenę.
   - Możesz zabrać kogoś ze sobą, przyjaciółkę czy kogo tam chcesz – oznajmił, uśmiechając się ciągle.
Wzięłaś bilety do dłoni i spojrzałaś na datę, która już ci coś mówiła. Piąty październik, to było już za dwa tygodnie, a co najgorsze – była to data kolejnej rocznicy twojej i Jin Pyo. Jednak wątpiłaś w to, aby twój chłopak o tym pamiętał.
   - Coś nie tak?
Hongki wydawał się zmartwiony, więc szybko uśmiechnęłaś się i pokiwałaś przecząco głową.
   - Na ten dzień chyba mam umówione spotkanie u lekarza, ale przełożę to – skłamałaś.
   - Mam nadzieję.


            Wróciłaś do pustego mieszkania. Jin Pyo był w pracy, więc miałaś jeszcze trochę czasu dla siebie. Mogłaś przemyśleć na spokojnie kwestię koncertu. Byłaś rozdarta, nie wiedząc co dokładnie zrobić. Nie mogłaś pokazać Jin Pyo tych biletów, a jeszcze prosić go o wyjście na ten koncert. A samej się wymknąć również będzie trudno, szczególnie że koncert odbywa się w wieczornych godzinach. Jin Pyo nigdy by cię nie puścił samej, a gdyby jeszcze przyłapał cię na wyjściu. Zadrżałaś na samą myśl o awanturze.
            Westchnęłaś cicho, rozkładając się na kanapie. Naprawdę nie wiedziałaś, co uczynić. Bardzo chciałaś iść na ten koncert i zobaczyć Hongki’ego. Na samą myśl o chłopaku, uśmiechnęłaś się pod nosem i wtuliłaś się w ozdobną poduszkę. Tak bardzo cieszyłaś się, że go spotkałaś po tylu latach.
   - Witaj, kochanie! – usłyszałaś wesoły głos Jin Pyo, wchodzącego do salonu.
Rozluźnił krawat i podszedł do ciebie, siadając obok. Następnie pochylił się i pocałował cię namiętnie na powitanie.
W odpowiedzi tylko uśmiechnęłaś się blado. Teraz by mogło się wydawać, że jesteście idealną parą.
   - Co robiłaś cały dzień? – spytał, głaszcząc cię po włosach.
   - Byłam na mieście – odparłaś.
Jin Pyo zmarszczył brwi.
   - Ostatnio ciągle tam chodzisz – mruknął.
   - Były wyprzedaże, poza tym przydałoby się nam wyremontować łazienkę i widziałam ładny zimowy płaszcz dla ciebie – odparłaś, obejmując jego szyję.
Musiałaś odwrócić jego uwagę od twoich częstych wyjść, które mogły być dla niego podejrzane.


            Nadal ukrywałaś swoje spotkania z Hongki’m przed swoim chłopakiem. A sam Hongki również nie wiedział, że kogoś masz. Oszukiwałaś ich obu i czułaś się z tym coraz gorzej, szczególnie gdy zauważyłaś, że między tobą a Hongki’m coś zaiskrzyło.
   - I co, przyjdziesz na nasz koncert? – spytał chłopak, trzy dni przed tym wydarzeniem.
W jego towarzystwie całkiem zapomniałaś o tym. Nadal nie wiedziałaś, co zrobić. Opuściłaś głowę i kiwnęłaś nieznacznie głową. Hongki spoglądał na ciebie, oczekując jasnej odpowiedzi.
   - Jeśli nie chcesz, to nie musisz przychodzić- usłyszałaś w jego głosie smutek i rozczarowanie.
Było widać, że bardzo chciał, abyś się tam pojawiła. Nie mogłaś go zawieść.
   - Chcę, chcę! Oczywiście, przyjdę – powiedziałaś szybko i do tego nieświadomie.
   - Cieszę się.
Hongki objął cię ramieniem i w spokoju, nie wracając już do tematu koncertu, kontynuowaliście swój spacer. Nie miałaś również czasu myśleć o koncercie, bo Hongki zaplonował wspaniały dzień, który dla ciebie mógł się skończyć tragicznie.
            Cała w skowronkach weszłaś do mieszkania. Zrzuciłaś swój płaszczyk i postawiłaś torebkę na garderobie. Szczebiocząc, weszłaś do salonu, gdzie poczułaś niemiły zapach dymu tytoniowego.
   - Mówiłam ci, że masz nie palić w mieszkaniu – powiedziałaś zła, podchodząc do okna, chcąc je uchylić i wywietrzyć pokój.
Jednak twój chłopak, powstrzymał cię przed tym, stając przed tobą. Poczułaś od niego odór alkoholu, co ci się bardzo nie spodobało. Zadarłaś głowę do góry i spojrzałaś na twarz Jin Pyo, która była wręcz przerażająca. Cofnęłaś się.
   - Dobrze się bawiłaś? – zadrwił.
   - Nie wiem o czym mówisz – zmarszczyłaś brwi, obawiając się najgorszego.
Chłopak prychnął, popychając cię mocno. W rezultacie opadłaś na kanapę, a następnie zostałaś do niej przygnieciona przez ciężar chłopaka, który to pochylił się nad tobą.
   - Gdy ja ciężko pracuje, ty się zabawiasz - wymruczał niebezpiecznie.
   - A-ale ja n….
   - Widziałem was! – krzyknął ci w twarz. – I nie kłam!
   - Ja tylko spotkałam go przypadkowo – wyjęknęłaś.
   - A gdy cię obejmował, to już ci nie przeszkadzało, co? – prychnął. – Jak mogłaś do niego pójść, co?! Nie pamiętasz, jak cię zostawił i wyjechał?!
Na twoich policzkach pojawiły się łzy. Nie chciałaś wracać do tego okresu.
   - Nie pamiętasz już, kto ci pomógł? Tak mi się teraz odwdzięczasz?!
Po chwili poczułaś piekący ból na swoim lewym policzku.
   - Nie pozwolę takiej kreaturze wygrać – mruknął i zszedł z ciebie, kierując się do wyjścia z mieszkania.
Leżałaś na kanapie, wpatrując się w jeden martwy punkt. Dotknęłaś swojego policzka i syknęłaś cicho. Dobrze wiedziałaś, że teraz Jin Pyo nie pozwoli ci nigdzie wyjść. Jeszcze bardziej cię ograniczy, a ty na to mu pozwolisz. Byłaś zbyt słaba i uległa, aby mu się sprzeciwić. Do tego, bałaś się go. Był silnym mężczyzną z pozycją, więc walka z nim była już od początku na straconej pozycji. Skuliłaś się, obejmując swoje kolana i wybuchłaś gorzkim płaczem.

            Jin Pyo nie wrócił na noc. Dla ciebie to była ogromna ulga, bo nie wiadomo, co by jeszcze mogło się zdarzyć. Następnego dnia również go nie widziałaś.
            Przez cały dzień nic nie robiłaś, nie potrafiłaś znaleźć sobie miejsca. Spoglądając w lustro, widziałaś swoje marne odbicie. Po chwili usłyszałaś znajomą melodyjkę. Zaskoczona, poderwałaś się w poszukiwaniu swojego telefonu. Byłaś zaskoczona, że Jin Pyo go nie wziął. Spojrzałaś na wyświetlacz i od razu posmutniałaś. To był Hongki. Dzisiaj również się umówiliście, a ty przez wczorajsze zdarzenia, całkiem o tym zapomniałaś.
   - S-Słucham? – niepewnie oderwałaś, siląc się na pogodny ton.
   - _____, coś się stało?
Usłyszałaś troskę w jego głosie. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem. Nie mogłaś go obarczać swoimi problemami.
   - Nie, nic. Przepraszam, że nie mogłam przyjść, ale… - zagryzłaś wargi, próbując przy tym nie wybuchnąć płaczem.
   - Nic się nie stało, mogło ci coś wypaść, tylko się trochę zmartwiłem, bo nie dałaś żadnego znaku życia – odparł.
Kochany przyjaciel. Kochany chłopak.
Zacisnęłaś dłonie na aparacie, opuszczając głowę.
   - Hongki – wyszeptałaś drżącym głosem.
   - _____, ty płaczesz? Co się stało? – wyczuł, że coś jest nie tak.
Nie odpowiedziałaś, nie wiedząc nawet co.
   - ______!
   - Ja…przepraszam – wyszeptałaś i szybko się rozłączyłaś.
Opadłaś na łóżku, znów zalewając się łzami.
            Po dwóch godzinach bezsilnego leżenia, usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zignorowałaś jednak ten fakt, bo nie chciałaś, aby ktoś widział cię w takim stanie. Lecz tajemniczy gość, nie odpuścił łatwo, bo już po chwili rozniosło się ciężkie walenie w drzwi z krzykami. Przestraszona wstałaś i niepewnie podeszłaś do drzwi.
   - _____! Wiem, że tam jesteś!
   - Hongki? – wyszeptałaś, słysząc znajomy głos.
Tylko co on tu robił? I skąd wiedział, gdzie mieszkasz? O nie. Jego szczególnie nie mogłaś tu puścić. Postanowiłaś udawać, że cię nie ma. To po chwili poskutkowało, bo chłopak już nie dobijał się do drzwi.
   - _____, proszę, otwórz – usłyszałaś błaganie. – Wiem, że coś się dzieje, daj sobie pomóc.
Jego głos i słowa sprawiły, że sięgnęłaś po klucz i przekręciłaś go. Hongki zareagował bardzo szybko, popchnął drzwi, omal nie przewracając cię. Wparował do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
   - _____? – Hongki spojrzał na ciebie przerażony.
Zapewne wyglądałaś okropnie, więc odwróciłaś się do niego plecami, ukrywając twarz we włosach.
   - Po co tu przyszedłeś? – spytałaś.
   - Bo się martwiłem, płakałaś, do tego…
Poczułaś jego silne dłonie na swoich ramionach. Odwrócił cię do siebie i delikatnie ręką chwycił cię za podbródek, unosząc go pod światło. Teraz mógł dokładnie widzieć siniejący ślad na policzku. Opuszkami palców dotknął go.
   - Co ci się stało? Kto ci to zrobił? – spytał.
Odwróciłaś wzrok, przy tym samym wyrywając się z jego uścisku.
   - Nikt.
   - A więc sama się uderzyłaś? – zadrwił. - _____, chcę ci pomóc. Zrozum to. 
Pokiwałaś przecząco głową.
   - Niepotrzebnie.
Chłopak złapał cię w ramiona, zmuszając cię do spojrzenia na niego. I to chyba był błąd, bo znów miałaś ochotę się rozpłakać. A co najgorsze powiedziałaś to.
   - Chłopak.
Hongki zmarszczył brwi, rozluźniając uścisk.
   - Masz chłopaka? – wyszeptał z bólem w oczach.
Jednak szybko się otrząsnął.
   - Nieważne, kto to? Zabiję… - przerwał, widząc jak odwracasz głowę w kierunku ściany.
Chłopak zrobił to samo, spoglądając przy tym samym na zdjęcie wiszące na ścianie. Widząc je, rozszerzył szeroko źrenice.
   - J-Jin Pyo…?
Odwrócił się gwałtownie w twoją stronę.
   - To on ci to zrobił?!
Bez wątpienia był wściekły jeszcze bardziej. Przeraziło cię to, bo nigdy go nie widziałaś w takim stanie.
   - Powiedz mi, czy to zdarzyło się już wcześniej?
Opuściłaś głowę, nie chcąc na to odpowiedzieć. Było ci wstyd. Hongki jednak nie musiał tego usłyszeć, po twojej postawie dostał odpowiedź.
   - Zabiję sukinsyna! – warknął.
Mocnym, zdecydowanym ruchem przyciągnął cię do siebie i przytulił. Oparłaś głowę o jego ramię i znów wybuchłaś płaczem.
   - Ciii, nie pozwolę już na to, aby ten tyran cię skrzywdził – wyszeptał głaszcząc cię po włosach.
Poczułaś się jeszcze bardziej słaba, ale w jego ramionach wiedziałaś, że jesteś bezpieczna. Hongki cię nie skrzywdzi.

            Chłopak zabrał cię do swojego mieszkania. Nie sprzeciwiałaś mu się, bo dobrze wiedziałaś, że to nie ma sensu. Poza tym, to była twoja jedyna możliwość ucieczki od Jin Pyo. Hongki zaopiekował się tobą, został przy tobie dopóki nie zasnęłaś. I gdy następnego dnia się obudziłaś, chłopak był przy tobie. Nie opuścił cię, ale wiedziałaś, że to nie był koniec. Jin Pyo tak łatwo wam nie odpuści.
   - Proszę, nie idź – powiedziałaś błagalnie, widząc Hongki’ego, zakładającego kurtkę.
Podszedł do ciebie i zmierzwił ci delikatnie grzywkę.
   - Muszę coś załatwić, nie bój się – oznajmił i pochylił się, całując cię w czoło.
Zarumieniłaś się lekko, już nic nie mówiąc. Hongki wyszedł, a ty mogłaś doprowadzić się do porządku.
            Był już wieczór, a Hongki nadal nie pojawił się w mieszkaniu. Zaczęłaś się o niego martwić, bo co, jeśli Jin Pyo go dopadł? Ten człowiek był nieobliczalny. Chodziłaś z okna do okna, wyglądając za chłopakiem. A kiedy usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi, szybko pobiegłaś w tamtym kierunku. Jednak widząc stan chłopaka, przystanęłaś przerażona.
   - Hongki! – pisnęłaś, podbiegając do zataczającego się chłopaka.
Hongki opadł w twoje ramiona, uśmiechając się blado. Jego ubranie było całe pomięte, włosy rozwichrzone, a z jego nosa i ust leciała krew.
   - C-co ci się stało? – spytałaś przerażona.
Chłopak sięgnął dłonią do twojego policzka. Nadal się uśmiechał, co zaczęło cię powoli irytować.
   - Uratowałem twój honor– wyszeptał.
   - Co?
Spojrzałaś na niego zdezorientowana. Czy to miało znaczyć, że Hongki pobił się z Jin Pyo?
   - Teraz nikt cię nie skrzywdzi.
Przybliżył swoją twarz do twojej, by po chwili delikatnie musnąć twoje usta swoimi. Stałaś w szoku, nadal podtrzymując chłopaka, by nie upadł.
   - _____, proszę, zostań ze mną. Zaopiekuję się tobą, już nigdy nie pozwolę, byś cierpiałaś.
Uśmiechnęłaś się przez łzy, które nagle pojawiły się w twoich oczach. Pokiwałaś twierdząco głową, przytulając się mocno do chłopaka. Wreszcie poczułaś się w pełni szczęśliwa i wolna. Teraz wiedziałaś, że mogłaś żyć w pełni się spełniając, co przy Jin Pyo nie było możliwe. Hongki był osobą, która otworzyła przed tobą drzwi do nowego życia.  

~*~

Dla Pri_Marshmallow :) 

Przepraszam za tak długą nieobecność, jednak klasa maturalna robi swoje. Do tego wzięło mnie (znów) ogromne lenistwo, a po drodze jeszcze dodatkowo zawieruszyła się wena. Jednak dałam radę i napisałam to coś powyżej.  

Uff, deklaracja wypełniona, temat wybrany. Teraz będę musiała się bardziej skupić na szkole i przedmiotach, które pragnę zdawać. Zapewne kolejny scenariusz również pojawi się za jakieś dwa tygodnie, jak nie dłużej. Jednak z całych sił postaram się dać coś wcześniej. :)

12 komentarzy:

  1. Tak, to było przecudne! Kocham takie klimaty i do tego Hongki... Po raz kolejny jestem zachwycona i do tego te pomysły... I ty mówisz, że nie masz weny? Leń to co innego, ale i tak Twoje scenariusze są genialne ;)
    I Hongki oberwał, biedaczek <3 Lodu, lodu dla jego pięknej twarzy! xDD
    Trochę mało składny ten komentarz, ale dopiero co przeczytałam i tak duuużo emocji dzisiaj we mnie xD Sama wiesz jak to jest ;P

    PS. Obiecuję, że kopnę cię w cztery litery jak niczego nie dodasz w tym tygodniu ^^

    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, Boże, Boże~! Doczekałam się! To było takie ... niezwykłe! Aż brak mi słów! Jestem po prostu zafascynowana! To jest bardzo, bardzo niespotykany temat. Normalnie przecudnie! AAAAA *_______*
    I mam nadzieję, że jesteś tego świadom - nie uczę się na chemię, bo jaram się scenariuszem, pozdro dla mnie i dla genialnego scenariusza!
    BŁAGAM WIĘCEJ SCENARIUSZÓW O TAKIEJ TEMATYCE <3
    Serce mi się krajało, jak ona/ja została/m uderzona i w dodatku ten troskliwy Hongki <3 I wtedy jak przytulił się :3 Jejjjjjkuuuu! *Q* Boże, jestem zauroczona :3 Uwielbiam takie tematy! AAAA! Porwałaś moje serce *chichot*
    Bardzo podziwiam Cię, że masz czas, żeby w miarę szybko dodawać scenariusze. W każdym razie życzę Ci jeszcze więcej czasu i przede wszystkim - weź wreszcie wygoń tego swojego lenia noooo~! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ten scenariusz o pierwszej w nocy, ale kompletnie nie byłam w stanie sklecić paru jakichkolwiek sensownych zdań. Dlatego piszę dopiero teraz.
    No proszę, proszę! Coś nowego! Zaskakujesz mnie z każdą Twoją kolejną pracą. Już sam tytuł wydał mi się ciekawy i na początku myślałam, że to z Hongki'ego zrobisz czarny charakter, a tu miła niespodzianka - był wybawcą. *-*
    Treściwe, długie, lekkie w czytaniu, choć zauważyłam kilka drobnych literówek, ale w ogóle nie przeszkadzały podczas czytania. Zresztą o tak późnej porze, dodając scenariusz, można się czasem pomylić. XD
    W każdym razie, świetnie wczułam się w sytuację, emocje bohaterki, wszelkie wątpliwości. Zakończenie nie jest w żaden sposób naciągane, w dużej mierze pozostawia nam uroczy widok w głowie. No cud, miód i orzeszki. <3
    Obyś sprężyłam tyłek i wykopała lenia i dodała coś znowu, bo kurde nie mam co czytać. XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. Tylko czytając twoje scenariusze umiem się wczuć w sytuację, wyobrazić soboe wszystko. Opiekuńczy hongki

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaah, jakie to piękne! Kocham Twoje scenariusze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twoje scenariusze! No Hongki... taki kochany <3 Znam ten ból kiedy nie ma się czasu na pisanie, a kiedy już się go ma to nagle wielki leń! Mam tak samo, a w drugiej gimnazjum dopiero jestem xD No cóż, życzę czasu, chęci i weny! /Rin

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm... no co by tu powiedzieć?
    Jak dla mnie scenariusz jest naprawdę świetny, i poruszający. Podobie jak niektórzy myślałam że to Hongki będzie tym złym charakterem, ale jednak się myliłam. Sam tytuł jak i zdjęcie do niego przyciągnęły moja uwagę i przez pewien czas nie pozwoliły mi od Twego dzieła odejść :D
    W końcówce scenariusza jak dla mnie idealnie dopasowałaś sytuacje i nie zrobiłaś jakiegoś przesadnego wydarzenia. Co dla chyba większości czytelników jest dużym plusem.

    No jak narazie tyle z mojej strony i mam nadzieję że kolejny scenariusz pojawi się jak najszybciej, choć biorąc pod uwagę ile masz teraz nauki, radzę byś narazie trochę bardziej skupiła się na niej. Tak czy inaczej, czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje prace. Hwaiting! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. AAAA~! Wreszcie kolejny scenariusz! <3

    Który jest wspaniały, jak zwykle *-*
    Jejciu baaaaaardzo uroczy, że aż nie potrafię tego opisać... :D Po prostu kocham Twoje prace <33
    Jak to mówią, wszystko co dobre, szybko się kończy, a że ten scenariusz był bardzo dobry... Równie szybko skończyłam go czytać... Ale jest piękny! <3 Nie jest przesadnie romantyczny, że aż niedobrze się robi, tylko taki subtelny i wprawia w dobry nastrój *^*
    Nic dodać nic ująć, końcówka wspaniała~ Achhhh~ I jeszcze to zdjęcie na samym początku... *_______*
    Tytuł może tak troszkę powodować, że myśli się, iż to Hongki jest tym "toksycznym chłopakiem" to... Gdzieś tam w głębi czułam, że to nie on :3 I nie zawiodła mnie moja intuicja :D
    Miło, że udało Ci się go w miarę szybko wstawić ^.^ Choć dla kogoś, kto wyczekuje każdego kolejnego scenariusza trwało to wiekami ;______;

    Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego scenariusza *^*
    A zarazem życzę bardzo dużo dobrej weny (jak najwięcej dobrej weny, żeby wyszło z niej dużo świetnych scenariuszy!) i mimo klasy maturalnej.. Nie poddawania się!
    Hwaiting~! <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeejj *o*
    Emocje jakie wzbudzasz we mnie, jak i pewnie w innych czytelniczkach są nie do opisania. Już Ci to pisałam wiele, wiele razy, ale nie mogę się powstrzymać, Jesteś genialna, normalnie uwielbiam Cię ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny scenariusz! ~

    Na początku myślałam, że to Hongki jest czarnym charakterem, jak się ucieszyłam, że to jednak nie on! :)

    Rozbawiła mnie końcówka - "Teraz już nikt Cię nie skrzywdzi" xd
    Zdaję sobie sprawę, że mam dziwne skojarzenia, ale..... Hongki go zabił? XD Przepraszam, to nie miało Cię urazić!!

    Życzę jak najwięcej weny twórczej! ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Myślę, że nie potrafiłabym z niego zrobić takiej świni.
      Nie, oczywiście że go nie zabił. Myślę, że dał mu jedynie porządną nauczkę. I oczywiście, nie uraziłaś mnie. Wręcz przeciwnie, twój komentarz sprawił mi wiele radości. ^^

      Usuń
  11. Właśnie skończyłam czytac Twój scenariusz. Jest on pierwszym jaki przeczytałam na Twoim blogu i pierwsza moja myśl to "Czemu wcześniej tu nie trafiłam?"
    Tak jak poprzedniczka myślałam na początku, że to Hong Ki jest tym złym ale na szczęście okazało się inaczej i zamiast tyranem był wybawicielem xD
    Skoro już to jestem to muszę sie zabrać też za inne scenariusze :)

    OdpowiedzUsuń