12 sierpnia 2014

Rokhyun: "Przemiana"


            Piątek. Początek weekendu, który miałaś spędzić w domu z toną pracy domowej i nauki. Liceum nie było niczym łatwym, szczególnie ten ogromny przeskok z poziomem nauczania.
   - Zachciało się iść do najlepszego liceum w mieście – mruknęłaś sama do siebie i z obrzydzeniem zrobiłaś miejsce na biurku swym zeszytom i podręcznikom.
I tak zaczął się twój jakże wspaniały weekend z książkami. Otworzyłaś podręcznik z matematyki, przeglądając zadania. Jęknęłaś, bo byłaś beznadziejna z tego przedmiotu i jeśli do wieczora zdołasz to zrobić to będzie prawdziwy cud.
            Po godzinie już się poddałaś. Zrobiłaś jedynie trzy przykłady z czego jeden był tylko dobrze. Poddałaś się, zakładając, że w poniedziałek przepiszesz to od kogoś bardziej ogarniętego w tym przedmiocie. Następnie wzięłaś się za biologię, bo w przyszłym tygodniu czekał cię ogromny sprawdzian. Jęknęłaś na samą myśl o tym, szczególnie że nienawidziłaś nauczycielki tegoż przedmiotu. Stara, wynędzniała z ogromnym kompleksem kobieta, której największym hobby było wstawianie notorycznych jedynek w dzienniku.
            Twoja nauka jednak nie trwała długo, bo z pokoju obok usłyszałaś głośną muzykę. Zacisnęłaś dłonie na podręczniku.
   - Ścisz to! – krzyknęłaś zła na brata, który to nie przejmował się tym, że jego siostra musiała się uczyć.
Odpowiedź nadeszła bardzo szybko, bo muzyka stała się jeszcze głośniejsza. I taka właśnie była pomiędzy wami zgodność, a raczej jej brak. Odrzuciłaś książkę na bok i zerwałaś się z łóżka. Szybkim ruchem wparowałaś do pokoju swojego starszego brata z wściekłością wymalowaną na twarzy.
   - Powiedziałam ci, że masz to ściszyć! – krzyknęłaś. – Daj mi się uczyć!
Leżący na łóżku chłopak, podniósł swój wzrok znad laptopa, spoglądając na ciebie jak na jakąś idiotkę.
   - Żartujesz sobie? Jest piątek – mruknął.
   - No i?
   - Jest weekend… weź przestań – skrzywił się. – Daj na luz.
   - Phi, tak jakbym mogła.
   - Bagatelizujesz.
   - Łatwo ci mówić, studenciku – mruknęłaś. – Ścisz to!
   - Nie – odparł i powrócił do przeglądania czegoś w swoim laptopie.
To oznaczało, że rozmowa dla niego już jest skończona. Jednak ty tego tak nie zostawiłaś. Podeszłaś do gniazdka i wyrwałaś z niego przewód od stereo. Reakcja twojego brata była bardzo szybka.
   - Hej! – krzyknął zbulwersowany. – Włą…
Jego słowa przerwała wesoła melodyjka z jego telefonu. Wziął urządzenie do dłoni, ale zanim odebrał pokazał ci gestem dłoni, abyś wyszła. I tak miałaś zamiar to zrobić.


            Powróciłaś do swojej nauki, która i tak nie trwała długo, bo już po dziesięciu minutach drzwi do twojego pokoju zostały brutalnie otworzone.
   - Siostra, jest sprawa – oznajmił twój brat, wchodząc do środka.
O nie… Czegoś chciał, na co zapewne nie będziesz chętna.
   - No?
   - Z chłopakami umówiliśmy się do Fantasy na kręgle i bilard – zaczął.
   - I?
   - No i okazało się, że jednemu coś wypadło i nie może się pojawić, brakuje nam jednej osoby.
Zmarszczyłaś brwi. Nie na daremno ci to mówił, więc już domyślałaś się nadchodzących słów.
   - I ustaliliśmy z chłopakami, że może mogłabyś pójść…
   - Nie. – Powiedziałaś, nawet jeśli nie usłyszałaś do końca prośby.
   - Czemu?
   - Bo nie – odparłaś i powróciłaś do przeglądania obrazka z budową DNA.
   - Nie, bo nie – usłyszałaś przedrzeźniający głos. – Powinnaś się cieszyć z tego, że mam chęci gdziekolwiek cię zabrać.
   - Ależ dziękuję ci, braciszku za tę troskę o mnie – powiedziałaś przemiłym głosem.
   - Nie gadaj, tylko się zbieraj. Już i tak potwierdziłem twoją obecność, więc nie masz wyjścia.
Spojrzałaś oburzona na brata.
   - Decydujesz za mnie?!
   - Tia, jesteś moją młodszą siostrzyczką, to oczywiste, że jestem za ciebie odpowiedzialny – odparł.
   - Mam już osiemnaście – mruknęłaś. – Daj mi spokój, wyjdź. Chcę się uczyć.
   - Jest piątek, kobieto!
   - Jest rok szkolny.
   - Później się nie dziwię, że nie masz żadnych znajomych – burknął pod nosem.
Spojrzałaś na niego spod byka,  a następnie wzięłaś poduszkę i cisnęłaś nią w brata, który jednak odskoczył.
   - Wynoś się!
Zdenerwowały cię jego słowa. Miałaś jedną przyjaciółkę i to ci wystarczało do towarzystwa. A on? On ciągle się wtrącał w nie swoje sprawy.
   - Za godzinę wychodzimy – oznajmił i wyszedł z twojego pokoju.
Westchnęłaś i odłożyłaś zeszyt na bok. Oparłaś się o wygodne oparcie swojego obrotowego krzesła i spojrzałaś w sufit. Zastanawiałaś się nad propozycją brata, która jednak była bardzo miła. Nigdy cię nigdzie nie zabierał, a tutaj taka niespodzianka. Może powinnaś z tego skorzystać? Spojrzałaś na biurko, gdzie leżały przybory szkolne i skrzywiłaś się.
            Szybko zerwałaś się z krzesła i podbiegłaś do szafy. Otworzyłaś ją i przejrzałaś jej zawartość. Nie miałaś dużo ciuchów właśnie na takie okazje jak ta. Nigdy jeszcze nie byłaś na kręglach, nigdy jeszcze wieczorem piątek nigdzie nie wychodziłaś tak późno. Jedynie na spacery z przyjaciółką.
            Po dłuższym zastanowieniu założyłaś czarne spodnie rurki oraz bluzkę w panterkę, która jakimś cudem była w twojej szafie. Po chwili przypomniałaś sobie, że twoja mama ci ją niedawno kupiła z wyprzedaży. Jednak była ładnie wykrojona i nadawała się na taki wieczór. Na to ubrałaś swoją czarną ramoneskę. Zrobiłaś delikatny makijaż, poza oczami. Stwierdziłaś, że podkreślisz je grubą kreską, więc tak zrobiłaś. Nie malowałaś się często, prawie wcale. Zebrałaś włosy rękoma i podniosłaś je do góry, sprawdzając jakby ci pasowało w wysokim koku. Przejrzałaś się z każdej strony, po czym rozpuściłaś je.
   - Tak lepiej – powiedziałaś sama do siebie i przeczesałaś je szczotką.
Kiedy byłaś już gotowa, jeszcze raz spojrzałaś na swoje odbicie. Jakoś było ci trudno uwierzyć w osobę, którą widziałaś w lustrze. Nie wierzyłaś, że sprawiłaś, że wyglądałaś właśnie tak. Uśmiechnęłaś się do siebie szeroko, stwierdzając, że w takim wydaniu czujesz się o wiele pewniej.
   - Mam nadzieję, że jesteś goto…- twój brat, jak zawsze wszedł do twojego pokoju bez pukania.
Jednak kiedy cię zobaczył, urwał w pół zdania. Odwróciłaś się do niego wściekła, bo nienawidziłaś, gdy nie pukał. Zmierzył cię wzrokiem od stóp do głowy.
   - No proszę, a więc możesz być normalna – stwierdził z uśmieszkiem.
   - A co to ma niby znaczyć?! – oburzyłaś się i podeszłaś do niego zła, biorąc po drodze torebkę.
   - Haha, jednak się zgodziłaś, widzisz – poklepał cię po główce, jakbyś była jakimś zwierzaczkiem.
   - Nie dotykaj mnie! – warknęłaś, uderzając go w dłoń. – Idę tylko dlatego, że nie chce siedzieć w domu.
   - Dobrze, dobrze – zaśmiał się, zakładając swoją skórzaną kurtkę.

  
   - Ale ty wiesz, że ja nie umiem grać w kręgle – oznajmiłaś, trzymając kurczowo pas bezpieczeństwa w samochodzie.
   - No i? To żadna filozofia rzucić kulką – odparł twój brat, skręcając na pobliski parking.
Spojrzałaś przez szybę na duży budynek klubu nocnego, który również posiadał takie atrakcje jak kręgle, bilard, gry hazardowe. Zaczęłaś się trochę stresować. Przecież teraz poznasz wszystkich bliskich kumpli swojego brata. Nigdy ich jeszcze nie spotkałaś, mimo że przyjaźnią się już dobre trzy lata.
   - A jeśli się skompromituję? – spytałaś cicho, patrząc gdzieś w bok.
   - Czemu miałabyś się tym przejmować? – zadrwił chłopak. – Nie myśl o tym.
Westchnęłaś cicho, wychodząc z samochodu. Przejrzałaś się w przedniej szybie, czy dobrze wyglądasz. Następnie podążyłaś za bratem do środka.
            Pierwszy raz byłaś w takim miejscu, więc byłaś trochę przerażona. Był ogromny tłok i już pożałowałaś, że tutaj byłaś. Nie czułaś się najlepiej w takich miejscach i w takich tłumach. Przesunęłaś się bliżej brata, chwytając go za tył kurtki. Zaskoczyny, spojrzał na ciebie.
   - Co jest? – spytał zmartwiony, widząc twoją minę.
Nie chciałaś mu mówić o swoich problemach społecznych, więc szybko go puściłaś i pokiwałaś przecząco głową, uśmiechając się niepewnie.
Podeszliście do miejsca, gdzie trzeba było wziąć te śmieszne buty do gry w kręgle. Podałaś swój numer buta i już po chwili w dłoni trzymałaś zmienne obuwie, oglądając je z każdej strony.
Naprawdę? Jęknęłaś w myślach.
   - O, są tam! – oznajmił z wielkim uśmiechem twój brat.
Podążyłaś za jego wzrokiem i zobaczyłaś grupkę mega przystojnych chłopaków. Było ich chyba sześciu. Jeszcze bardziej zaczęłaś się denerwować, myśląc nad tym, dlaczego się zgodziłaś!
   - Nie bój się, nie zjedzą cię – usłyszałaś.
Spojrzałaś zarumieniona na swojego brata i prychnęłaś cicho.
            Podeszliście bliżej do boksu, który zajmowali. Wstydziłaś się, więc trzymałaś się lekko na uboczu. Kiedy twój brat już przywitał się ze wszystkimi, postanowił przedstawić ciebie.
   - To jest właśnie moja siostra, _____ - oznajmił z uśmiechem, pokazując na ciebie.
Niepewnie i nieśmiało uśmiechnęłaś się w ich w stronę. Chłopcy również odwzajemnili uśmiech, przedstawiając ci się. Zawsze miałaś problemy z zapamiętaniem imion, więc miałaś nadzieję, że nie będziesz musiała się do nich zwracać.
   - Uratowałaś nas – odezwał się jeden z nich, akurat ten obok którego usiadłaś. – Dzięki tobie jest nas parzyście.
   - Tak, Sanghoon nas wystawił – burknął drugi, siedzący naprzeciwko.
Nie wiedząc, co powiedzieć, jedynie uśmiechnęłaś się.
   -  Umiesz grać? – spytał jeszcze inny.
Chyba będziesz musiała zapamiętać ich imiona, bo naprawdę czułaś się potracona. Do tego, siedziałaś tutaj sama wśród samych przystojniaków.
Raj!
   - Nie – odparłaś nieśmiało.
   - To cię nauczymy – odezwał się szatyn, uśmiechając się szeroko.
Spojrzałaś na niego i stwierdziłaś, że miał naprawdę uroczy uśmiech. I chyba był tutaj najprzystojniejszy, a przynajmniej taka była twoja osobista opinia.
   - Będzie miło – powiedziałaś, odwzajemniając uśmiech.
            Twój brat olał cię. Siedział i napalał się z kumplami na ładne dziewczyny. Spoglądałaś na to z politowaniem, bo nie chciałaś go widzieć takiego. A szczerze powiedziawszy, nie spodziewałaś się po nim takiego zachowania.
   - _____.
Słysząc swoje imię, spojrzałaś na chłopaka. Był to Rokhyun. Zapamiętałaś sobie jego imię, po zobaczeniu jego ślicznego uśmiechu.
   - Hm?
   - Twoja kolej – oznajmił.
Przerażona spojrzałaś na tor. Chłopak widząc twoją reakcję, zaśmiał się cicho pod nosem.
   - Chodź, to nie jest takie straszne – oznajmił, machając w twoją stronę dłonią, byś do niego podeszła.
Niepewnie to zrobiłaś, wcześniej zdejmując kurtkę. Chłopak podszedł do stoiska z kulami i przejrzał je. Wybrał najmniejszą koloru żółtego. Odwrócił się w twoją stronę, ciągle się uśmiechając.
   - Ta jest najlżejsza, proszę – podał ci kulkę, a ty nie wiedziałaś co z nią zrobić.
Rokhyun wziął jeszcze jedną.
   - Teraz patrz – po chwili ustawił sobie kulę na swojej ręce, wykorzystując do tego swoje smukłe palce.
Nie było to trudne, więc zrobiłaś to samo ze swoją kulą.
   - Teraz jedynie musisz nią rzucić – oznajmił i odsunął się.
Wzięłaś głęboki wdech i podeszłaś do końca linii, po czym rzuciłaś kulą, która potoczyła się i wpadła do rowu. Byłaś zawiedziona swoją pierwszą próbą.
   - Drugi raz będzie lepszy – usłyszałaś zaraz za sobą.
Przestraszona odwróciłaś się i zaraz za sobą zobaczyłaś szatyna.
   - Nie strasz mnie – burknęłaś, chwytając się za miejsce, gdzie było serce.
   - Wybacz – zaśmiał się i podał ci kolejną kulę, która tym razem była trochę cięższa od poprzedniej.
W drugim rzucie udało ci się zbić sześć pachołków z czego niezmiernie się cieszyłaś. Szczęśliwa zaklaskałaś w dłonie.
   - Ładnie.
Odwróciłaś się z ogromnym uśmiechem skierowanym do chłopaka. Dzięki niemu, poczułaś się tutaj trochę pewniej. Usiadłaś na swoim poprzednim miejscu, a Rokhyun zaraz obok ciebie.
   - Więc jesteś w liceum? – zagadał.
   - Ano, druga klasa – odparłaś.
   - Wróciłbym do tych czasów – powiedział z uśmiechem.
   - Chyba nie wiesz co mówisz – mruknęłaś.
Miałaś już dość swojego licealnego życia. Ciągła nauka i nic więcej.
   - Przecież to najlepszy okres życia, poznajesz wspaniałych ludzi, zaczynają się osiemnastki i imprezy, czujesz się tak młodo i wierzysz, że możesz wszystko – powiedział, spoglądając z nostalgią w górę.
Nagle poczułaś pewną pustkę. Twoje licealne życie świeci pustkami. Nie masz tak bliskich znajomych, by móc się bawić na całego. Westchnęłaś smutno.
   - Co tak dramatycznie wzdychasz?
Spojrzałaś na niego zarumieniona. Opuściłaś głowę, bawiąc się palcami.
   - Moje życie licealne to całkiem inna bajka – odparłaś cicho.
   - Ale w każdej chwili może się zmienić – oznajmił z tajemniczym uśmiechem.
Podniosłaś głowę, spoglądając na niego zaskoczona. Bo co miał niby na myśli przez te słowa?


            Już niedługo po tym przekonałaś się o jego słowach. To był kolejny weekend, który miałaś spędzić nad książkami. Myślałaś nad tym, aby spotkać się ze swoją przyjaciółką, ale ona - jak na złość - zachorowała. Nie miałaś nic innego do roboty, tak więc siedziałaś i nudziłaś się. Bardzo tęskniłaś za mile spędzonym piątkiem. Naprawdę, czułaś się wtedy dobrze w towarzystwie chłopaków, a szczególnie Rokhyun’a. Westchnęłaś smutno, wiedząc, że takie coś już się nie powtórzy.
            Ze swoich rozmyśleń, wyrwał cię dzwonek do drzwi. Jednak nie chciało ci się sprawdzać, kto przyszedł. Poza tym, twoi rodzice byli w domu, więc zapewne jacyś znajomi do nich przyszli.
   - _____, ktoś do ciebie! – usłyszał głos swojej matki.
Ktoś do mnie, pomyślałaś zaskoczona. Kto niby miał do ciebie przychodzić? Hana była chora, więc niemożliwe, żeby przyszła. Wyszłaś ze swojego pokoju i niepewnie skierowałaś się ku frontowym drzwiom. Po chwili zobaczyłaś swoją rodzicielkę z ogromnym uśmiechem na twarzy oraz ... Rokhyuna?! Spoglądałaś na niego zdziwiona, nie wiedząc, co uczynić, co powiedzieć.
   - To ja was zostawiam – zaszczebiotała twoja matka, a następnie zniknęła za drzwiami do salonu.
   - Cześć – przywitał się z uśmiechem.
   - Hej… - przywitałaś się niepewnie.
   - Nie wydajesz się szczęśliwa, widząc mnie tutaj – powiedział lekko zasmucony.
   - Po prostu jestem zaskoczona – odparłaś szybko.
Nie chciałaś, aby chłopak tak się poczuł. Oczywiście, byłaś szczęśliwa, widząc go. Chłopak szybko się rozpogodził.
   - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
   - Nie, oczywiście, że nie.
   - To dobrze, przyszedłem to, by cię zabrać do kina – oznajmił.
Spojrzałaś na niego w szoku. Czy on właśnie zaproponował ci randkę…?
   - Nie patrz tak dziwnie na mnie, bo zacznę się bać – zażartował.
Zarumieniłaś się na jego słowa i zawstydzona odwróciłaś wzrok.
   - Więc, jak? – spytał.
   - Oczywiście, że pójdzie – oznajmiła twoja matka, nagle wychodząc ze salonu.
Spojrzałaś na nią wściekła.
   - Nie ty… - nie dokończyłaś, ponieważ w twoje zdanie wciął się Rokhyun.
   - To lepiej się pośpiesz, bo za godzinę rozpoczyna się seans – oznajmił, nadal się uśmiechając.
   - Bez problemu zdąży, a ty poczekaj w salonie.
I znów odezwała się twoja rodzicielka, która to pociągnęła cię za rękę do twojego pokoju.

            Spoglądałaś na swoją mamę, która to podeszła do twojej szafy, po czym wyjęła z niej koszulę w jasno-czerwoną kratkę. Przecież tego nie miałaś w swojej szafie!
   - Ładna, prawda? – pokazała ci ją z każdej strony, po czym podała. – Kupiłam ją ostatnio po okazyjnej cenie.
No pięknie. Twoja kochana mamusia znów bez twojej wiedzy kupuje ci jakieś ubrania. Kiedy ona chodzi na te wszystkie zakupy?! Spojrzałaś na koszulę i stwierdziłaś, że była naprawdę ładna.
   - Tutaj masz spódniczkę – rzuciła w twoją stronę czarną, rozkloszowaną i do tego skóro-podobną spódniczkę.
Nigdy nie nosiłaś tego typu rzeczy, ponieważ czułaś się w nich dziwnie. Niepewnie spojrzałaś na rodzicielkę, która spoglądała na ciebie wyczekująco.
   - Na co tak czekasz? Przebieraj się! – oznajmiła, po czym wyszła z pokoju.
Westchnęłaś cicho i powoli przebrałaś się, patrząc na siebie w lustrze. Nie wierzyłaś, że będziesz w tym, tak dobrze wyglądać. Po chwili wróciła mama, trzymając w prawej dłoni prostownicę, a w drugiej czarne botki na obcasie.
   - O nie! – zaprotestowałaś, widząc obuwie.
   - ____, musisz pokazać klasę na swojej pierwszej randce! – oburzyła się.
Bardzo mocno zarumieniłaś się na słowo „randka”. Nie mogło to do ciebie dojść, że idziesz na randkę… W dodatku to była twoja pierwsza randka! I z jaką to osobą!
   - Teraz siadaj, zrobię ci włosy – oznajmiła, a ty spojrzałaś z nieufnością na prostownicę.
   - Nie chce – mruknęłaś.
   - _____.
No i nie miałaś już wyjścia. Twoja matka wcisnęła cię w ten strój, szpilki, zrobiła ci makijaż i włosy. Czułaś się trochę dziwnie. Nie byłaś przyzwyczajona do takiego wydania samej siebie. Byłaś przecież cichą, szarą myszką… Jednak patrząc w lustro, widziałaś całkiem inną osobę. A ta osoba była naprawdę piękna i potwierdziła to reakcja Rokhyun’a, który zaniemówił na twój widok.  


   - Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że wybrałem już film – powiedział.
   - Oczywiście, że nie.
Jak mogłaś być na niego zła za takie coś? On uratował cię od samotnie spędzonego piątku.
   - To się cieszę, myślę, że lubisz komedię. Wybrałem coś neutralnego i lekkiego, abyśmy oboje byli zadowoleni.
Na jego wypowiedź, jedynie uśmiechnęłaś się i kiwnęłaś głową. Kompletnie nie wiedziałaś, jak się zachować i co mówić. Nie chciałaś wyjść na jakąś idiotkę. Nie chciałaś mówić, jakiś głupot, chociaż nawet tego nie potrafiłaś.
   - Uh, czuję się zazdrosny – usłyszałaś niezadowolony głos chłopaka.
Spojrzałaś na niego pytająco. Zbytnio nie rozumiałaś jego słów, i jak masz je odebrać.
   - Każdy facet, którego mijamy, patrzy za tobą – wyjaśnił.
   - P-przesadzasz – powiedziałaś zarumieniona i zszokowana jego słowami.
Na pewno żartuje, pomyślałaś. Na pewno. To nie może być prawda, że na mnie patrzą. Tak właśnie myślałaś. Jednak taka była prawda. Każdy samotny chłopak oglądał się za tobą, za twoimi lśniącymi lokami oraz długimi nogami.
   - Ale w sumie – poczułaś, jak chłopak obejmuje cię mocno i uśmiecha się. – Jesteś tutaj ze mną, więc czuję się naprawdę zaszczycony, będąc w twoim towarzystwie.
Jeszcze bardziej się zarumieniłaś (jeśli było to jeszcze możliwe). Do tego, czułaś, jak twoje serce zaraz wyskoczy ci z piersi. Oraz te „motylki” w brzuchu…
   - J-ja również się z tego cieszę – powiedziałaś cicho.
Rokhyun spojrzał na ciebie z uśmiechem. Po czym weszliście do sali kinowej, gdzie dopiero tam chłopak cię puścił. Z czego posmutniałaś, ponieważ naprawdę czułaś się dobrze w jego ramionach.


            Po dwóch godzinach, roześmiani wyszliście z kina. Rokhyun wybrał naprawdę niezłą komedię i miał rację – oboje byliście zadowoleni. Z ogromnym uśmiechem, spojrzałaś w ciemne niebo. Po chwili ziewnęłaś i chciałaś to szybko ukryć przed chłopakiem, ale nie udało się.
   - Zmęczona?
   - Troszkę – odparłaś.
   - To wracamy do domu – oznajmił z uśmiechem. – Następnym razem zabiorę cię do jakieś kawiarni czy coś.
Spojrzałaś na niego zaskoczona. On naprawdę chciał się jeszcze z tobą spotkać? Szczęśliwa, zrównałaś z nim krok, by po chwili również poczuć, jak chłopak delikatnie chwyta cię za dłoń. Zarumieniona i z ogromnym uśmiechem, mogłaś powiedzieć, że byłaś w tej chwili najszczęśliwszą osobą na ziemi.
            Pod twoim domem, niepewnie spojrzałaś w stronę okien. I odetchnęłaś z ulgą, widząc, że okna w sypialni twoich rodziców są zasłonięte.
   - Dziękuję za miły wieczór – powiedziałaś, lekko się kłaniać. – Naprawdę świetnie się bawiłam.
   - Również dziękuję za wspaniałe towarzyswo – odparł z uśmiechem.
On chyba nigdy nie przestaje się uśmiechać, pomyślałaś.
   - Dobranoc – wyszeptał i pochylił się nad tobą, by musnąć się delikatnie w policzek na pożegnanie.
Chyba za chwilę dostanę zawału, pomyślałaś.



            I tak twoje licealne życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Rokhyun co weekend zabierał cię na różne wycieczki – czy to do miasta, czy na weekend w góry, czy też na grill do znajomych, czy po prostu spotkać się z jego znajomymi w klubie, na kręglach, bilardzie. Ty również się zmieniłaś: pod względem wizualnym, ale również z charakteru – stałaś się pewniejsza siebie.  Oczywiście, nauki nie opuściłaś, chociaż było ciężko to wszystko pogodzić, to jednak dawałaś radę. Jednak najważniejsze było to, że zyskałaś wspaniałego chłopaka, dzięki któremu wiedziałaś, że żyjesz i nie marnujesz swoich młodych lat nad siedzeniem w książkach.


~*~

Dla Paradise :) 

Tak bardzo przyjemnie mi się to pisało~
I nie wierzę w to, że dodaje już drugi scenariusz w tak krótkim odstępie czasu. xD

Czekam na Wasze opinie :) 

9 komentarzy:

  1. A mnie nie mniej przyjemnie się czytało <3
    Kyane jesteś niesamowita, sama nie wiem jak mogłam tak długo wytrzymać bez twoich mini dzieł sztuki

    Scenariusz lekki jak piórko, miły i aż chce się więcej ;P Ekhem.. chce się takiego Rokhyuna uroczego i ahhh... słodkiego chłopaka :DD

    Czekam z niecierpliwością na kolejne scenariusze, mam nadzieję, że dodasz je równie szybko :P

    POWODZENIA ~! ;*****

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeeeeej! Jakie to było urocze. :) Ślicznie piszesz. Życzę weny! - RIN

    OdpowiedzUsuń
  3. Mhm. Było ciekawe.
    Myślałam na początku,że będzie to trochę stracone czytanie,a jednak nie. I w trakcie przypomniałam sobie, jaki to fajny blog i ,że autor ma talent.
    Osobiście nie znam zespołu 100%, a raczej nie interesuje się nimi.
    Shocik był fajny i naprawdę nie żałuję.
    Podoba mi się taka fabuła. ^b^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję. <3
      Nawet nie masz pojęcia, jak Twój komentarz mnie wzruszył. Oraz tym samym zmotywował do dalszej pracy. :)

      Usuń
  4. To było cudowne, takie lekkie i bardzo realne..;3
    KOCHAM każdy Twój scenariusz i cieszę się, że wena Ci wróciła! ♥
    Hwaiting!~ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie <3 czekam na następne i zapraszam do mnie ;)

    https://m.facebook.com/kpopowe.sny

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh.. zupełnie jakbym czytała o sobie, tylko, że ja jeszcze nie poznałam takiego Rokhyuna :C
    Scenariusz naprawde świetny. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na pewno gdzieś taki Rokhyun na Ciebie czeka <3
      Dziękuję :)

      Usuń