Nuda.
Kolejny kanał. Jeszcze większa nuda! W tym telewizorze kompletnie nic nie
leciało. Zdenerwowana wyłączyłaś te cholerne pudłu, a następnie rzuciłaś pilot
gdzieś w bok na kanapę, na której byłaś rozłożona. Wyjęłaś swój telefon
komórkowy ze swojej granatowej parki i puściłaś sobie pierwszą piosenkę, którą
miałaś na liście. A był to rock. Klasyczny rock amerykański z lat
osiemdziesiątych. Przymknęłaś powieki i wsłuchałaś w ostre brzmienie.
- _____?!
Jęknęłaś cicho, słysząc ten głos. Uchyliłaś powieki i
przechyliłaś głowę w lewą stronę. Zobaczyłaś tam swojego brata, który był
ogromnie zdziwiony twoją obecnością tutaj.
- Siema!
- Co ty tutaj
robisz? Kto cię wpuścił? – spytał, przystępując kilka kroków w twoją stronę.
- Żaba – odparłaś
krótko.
- Żaba? – powtórzył
Doojoon, podnosząc brwi w geście zdziwienia.
- No ten… ten
wiesz, ten taki… - nigdy nie mogłaś zapamiętać imion chłopaków ze zespołu
swojego przybranego brata. Nigdy cię nie interesowali, więc nie zaprzątałaś
sobie tym nawet głowy. – Ten co sobie ciągle selfie robi – wyjaśniłaś.
- Yoseob?
- Noo – mruknęłaś
pod nosem. – Chyba to był ten.
Doojoon westchnął głęboko, krzyżując ręce na klatce
piersiowej. Chyba nawet nie chciał dopytywać, dlaczego nazwałaś ich visuala
„żabą”.
- Możesz mi
wyjaśnić, co tutaj robisz o tej porze?
Spojrzałaś na niego kątem oka. Dobrze wiedziałaś, że od tej
odpowiedzi się nie wymigasz. Jednak nie zamierzałaś mówić o wszystkim swojemu,
jakże troskliwemu braciszkowi. Nawet nie łączyły was więzy krwi, więc nie
poczuwałaś żadnego obowiązku zwierzania mu się, a co dopiero jakiś aktów iście
braterskich.
- Znów uciekłaś z
domu?
- Jeśli wiesz, to
po co pytasz? – mruknęłaś
- _____!
Lider zespołu B2ST krzyknął na tyle głośno, że reszta chłopaków
pojawiła się w salonie.
- Nie rób scen –
mruknęłaś cicho.
- Zadzwonię do
rodziców, że jesteś tutaj, a jutro rano cię odwiozę – oznajmił.
Nie skomentowałaś tego. I tak dobrze wiedziałaś, że nie
wrócisz do domu. Nie było takiej opcji! Nie chciałaś znów wysłuchiwać kazań
tych starych pierników.
- Będziesz spała w
salonie – oznajmił.
- Mi to obojętne,
długo tu nie pobędę – odparłaś.
- Co proszę?
- To co słyszałeś,
głuchy jesteś? – mruknęłaś niemiło, a następnie wstałaś.
Stanęłaś i spojrzałaś na swojego brata, który przyglądał ci
się z … troską. Cholera, nienawidziłaś tego wzroku, wiec szybko odwróciłaś
głowę.
- Nigdzie stąd
teraz nie wyjdziesz – powiedział tonem nieznoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu.
Przewróciłaś oczami, poczym znów opadłaś na kanapę.
- Dobrze, tylko
przynieść mi koc i poduszkę – mruknęłaś i znów włączyłaś muzykę, tym razem
przez słuchawki.
Dobrze
wiedziałaś, że potrzebowałaś chociaż odrobinę snu. Jednak twój plan był taki,
że chciałaś się wymknąć z tego dormu w środku nocy. Specjalnie sobie nastawiłaś
budzik na drugą trzydzieści siedem. Nie lubiłaś pełnych godzin. Były takie…
zwykłe.
Kiedy pod
swoją dłonią poczułaś wibrowanie, szybko otworzyłaś oczy. Zrzuciłaś z siebie
koc, wstałaś i nałożyłaś na siebie swoją kurtkę. Pomacałaś kieszenie,
upewniając się, że wszystko tam masz. Cicho, po paluszkach skierowałaś się ku
wyjściu, gdy nagle jakaś ręka złapała cię za kostkę. Przerażona pisnęłaś i
zaczęłaś się wyrywać.
- Hola, hola,
spokojnie! – usłyszałaś pod sobą.
Uspokoiłaś się i spojrzałaś na osobnika, który cię trzymał.
Był to kolejny przyjaciel z zespołu Doojoona. Cholera! Co on sobie myślał, by
postawić tutaj straż.
- Puść mnie! –
syknęłaś zła, próbując się wyrwać.
Ale skubany miał mocny uścisk. Chłopak podniósł się,
puszczając twoją kostkę. Już chciałaś wykorzystać tę szansę i uciec, ale
Koreańczyk był szybszy i zwinniejszy. W ekspresowym tempie wstał i złapał cię
za łokieć.
- A gdzie to się
księżniczka wybiera? – spytał, uśmiechając się zawadiacko.
- Nie twój interes!
- A właśnie, że
mój.
- Spadaj!
Zaczęłaś się z nim szarpać, ale po daremno. Był silniejszy.
Po dwóch minutach nie miałaś już sił. Spojrzałaś na niego wściekła.
- Czego chcesz?
- Może trochę
grzeczniej?
- Niedoczekanie
twoje – syknęłaś, przybliżając swoją twarz do jego.
Twoje spojrzenie było groźne i niejeden by się ugiął. Ale
ten facet był inny! Miał jeszcze czelność uśmiechać się pod nosem.
- Chyba kogoś
trzeba nauczyć tutaj posłuszeństwa – wymruczał to takim głosem, że aż na moment
zastygłaś w bezruchu.
- Zboczeniec! –
pisnęłaś i wreszcie udało ci się wyrwać z jego uścisku.
Cofnęłaś się od niego, spoglądając na niego nieufnie.
Chłopak widząc twoją reakcję, zaśmiał się pod nosem.
- Księżniczko, na
mojej warcie nie ma mowy o ucieczce, możesz się bić, szarpać, krzyczeć. Nie
puszczę cię, nawet jeśli miałbym cię tutaj przywiązać do tej kanapy – oznajmił,
spoglądając na ciebie z dziwnym błyskiem w oku.
Naprawdę zaczęłaś się go obawiać.
- Obiecałem Doojoon
cię przypilnować, więc tak zrobię – oznajmił.
W myślach zaczęłaś przeklinać swój pieprzony los i tego
zboczeńca, który był zbyt blisko ciebie. Zła odepchnęłaś go, poczym
zrezygnowana opadłaś na kanapę. Chłopak przyglądał ci się, a pod wpływem jego
świdrującego spojrzenia, czułaś się niekomfortowo.
- Jak masz na imię?
– spytałaś, jakby od niechcenia.
Chciałaś przynajmniej wiedzieć, jak ma na imię, gdyby ci coś
zrobił. Koreańczyk podniósł jedną brew w geście zaskoczenia.
- Nie wiesz kim
jestem? – spytał.
- Nie? Niby skąd? –
prychnęłaś.
- Po pierwsze to
jestem sławny – na te słowa przewróciłaś oczami. To, że był sławny nie
oznaczało, że musiałaś znać jego imię. – A poza tym, jestem przyjacielem
twojego brata.
- Suuuper, więc powiesz
mi?
- Uch – widać, że
był niezadowolony z tego faktu. – Yong Junhyung.
- Nie miło mi cię
poznać – oznajmiłaś z przesłodzonym, sztucznym uśmiechem.
- Idź spać! –
warknął.
- Nie chce mi się –
odparłaś.
- Ale mi się chce,
więc połóż się na tej cholernej kanapie i śpij – syknął.
Był wściekły? Uśmiechnęłaś się drwiąco pod nosem, posyłając
mu wyzywające spojrzenie.
- Oj, ależ mi
przykro – powiedziałaś, mrugając do niego słodko. – Nikt ci nie zabroni spać,
proszę bardzo! Wolność Tomku w swoim domku!
Junhyung przymknął powieki i miałaś wrażenie, jakby liczył od
dziesięciu w dół na uspokojenie. Po chwili uchylił powieki, spoglądając na
ciebie z tajemniczym błyskiem w oku. Nagle zrobił krok w twoją stronę, a
następnie – nie wiesz, jak i kiedy – złapał twoje nadgarstki i już leżałaś pod
nim. Twój oddech stał się płytki, a serce nagle zaczęło szybciej bić. Junhyung pochylił się nad twoim uchem, a jego ciepły oddech łaskotał twoją delikatną
szyję. To sprawiło, że po plecach przeszedł cię przyjemny dreszczyk.
- Musisz wiedzieć,
że bardzo mocno kręcą mnie niegrzeczne dziewczynki – wymruczał ci do ucha.
Słysząc to, rozszerzyłaś szeroko powieki. Spojrzałaś na
niego z przerażeniem. Bo co on niby planował?!
- A małe
buntowniczki są naprawdę słodkie.
Próbowałaś się wyrwać z jego uścisku i zrzucić go z siebie.
Ten facet naprawdę był niebezpieczny!
- Och, czyżby nasza
księżniczka się bała? – zadrwił.
Spojrzałaś na niego ze wściekłością.
- Puszczaj mnie,
zboczeńcu!
- Tylko tyle? Jesteś
słaba – mruknął.
I nagle poddałaś się. Wystarczyło, że Junhyung wypowiedział
te słowa: słaba. Twoje ciało rozluźniło się. Przestałaś walczyć. Chłopak był
ogromne zdziwiony twoją nagłą zmianą zachowania. Niepewnie rozluźnił uścisk.
- Co jest? – spytał.
- Daj mi już spokój
– wysyczałaś. – Nie ucieknę.
- Masz świadomość,
że ci nie ufam?
Spojrzałaś na niego zła i … smutna. To najbardziej
zaskoczyło Junhyunga. Twoje smutne spojrzenie.
- Żadna nowość –
zadrwiłaś.
Junhyung wstał z ciebie, a ty jedynie odwróciłaś się do
niego plecami. Już naprawdę nic cię nie interesowało. Przymknęłaś powieki,
czując jak w oczach zbierało ci się na płacz. Mimo tego, że byłaś buntowniczką
– to byłaś naprawdę wrażliwą osobą. Osobą skrzywdzoną, która ukrywa swoje
prawdziwe „ja” pod maską arogancji. Nie chciałaś nikogo dopuszczać do swojego
malutkiego, zszarpanego serduszka.
Następnego
dnia obudził cię Doojoon. Niechętnie uchyliłaś powieki. Po tych nocnych
wydarzeniach, naprawdę potrzebowałaś odpoczynku. A ta kanapa była nawet
wygodna.
- Wstawaj.
Doojoon nie był w najlepszych humorze. Niechętnie podniosłaś
się do siadu. Rozejrzałaś się po salonie, gdzie przewijali się chłopaki z
zespołu, którzy rzucali ci krótkie spojrzenia. Nigdzie nie dostrzegłaś Junhyunga,
ale to i dobrze. Nie chciałaś go widzieć.
- Doojoon, nie chcę
wracać – powiedziałaś cicho.
- Nie ja o tym
decyduję, rodzice już czekają – oznajmił.
- I tak znów
ucieknę, to bezsensu – powiedziałaś, opierając się o miękkie oparcie kanapy.
Doojoon spojrzał na ciebie przenikliwie.
- Tym razem tak nie
będzie.
- Co? – spojrzałaś
pytająco na brata.
- Rodzice chcą
wysłać cię do szkoły z internatem.
Zacisnęłaś dłonie w pięści i nagle wstałaś, spoglądając na
Koreańczyka ze łzami w oczach.
- Dlatego uciekłam!
Nie chcę tam jechać! – wykrzyczałaś.
- To dla twojego
dobra!
- Chyba dla dobra twoich
rodziców – powiedziałaś to z bólem, ale taka była prawda. – Powiedzieli ci,
gdzie chcą mnie wysłać?
Doojonn spojrzał na ciebie ze zdziwieniem. Zapewne nie
wiedział.
- Chcą mnie wysłać
do Ameryki, chcą się mnie pozbyć na dobre – odparłaś cicho.
Naprawdę cię to bolało. Naprawdę bolało cię to, że ludzie
których obdarzyłaś miłością i zaufaniem, tak po prostu chcą się ciebie pozbyć.
- Ale to… to
wszystko dla twojego dobra – Doojoon próbował szukać jakichkolwiek wyjaśnień,
ale nie brzmiało to logicznie. Nie dla ciebie.
- Doojoon.
Koreańczyk, jak i ty odwróciliście się w stronę głosu. W
progu stał Junhyung z białym ręcznikiem przewieszonym przez jego lewe ramię.
Jego włosy nadal były wilgotne, co świadczyło o tym, że niedawno brał prysznic.
- Myślę, że dla
dobra twojej siostry, najlepiej byłoby gdyby tu została przez jakiś czas –
oznajmił.
Zaskoczył cię. Naprawdę nie spodziewałaś się tego, że
chłopak stawi się za tobą. Posłałaś mu delikatny, szczery uśmiech. Prawie
niewidoczny. Jednak on go zauważył.
- Nie wiem –
wyszeptał Doojoon.
- Proszę –
powiedziałaś, chwytając go kurczowo za ramię.
Cała twoja postawa; twój charakter, który kreowałaś przez
ostatnie trzy lata – nagle zniknął. Byłaś tak zdesperowana, że pokazałaś
Doojoon’owi oraz tym nieznajomym chłopakom swoje prawdziwe uczucia.
- Hyung, zgódź się!
– odezwał się głos za wami.
Spojrzałaś w tamtą stronę i zobaczyłaś Żabę… Przepraszam,
Yoseoba, który zrobił swoje aegyo.
Po wielu
błaganiach, Doojoon w końcu się zgodził Chociaż był niechętny temu pomysłowi,
to postanowił cię przenocować jeszcze dwa dni. Byłaś mu za to wdzięczna, ale to
nie oznaczało, że będziesz grzeczna. I czy ktoś powiedział, że wrócisz do domu?
- Chyba powinnaś mi
podziękować.
Odwróciłaś się w kierunku skąd dobiegał głos. Kilka kroków
od ciebie stał Junhyung z tym swoim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
Prychnęłaś cicho pod nosem.
- Niby za co?
- Och, czyli masz
zamiar nadal się buntować?
Spojrzałaś na niego krytycznie. Uśmiechnęłaś się drwiąco pod
nosem, a następnie nalałaś sobie soku do szklanki.
- I jeszcze masz
zamiar tak bezkarnie zabierać nam nasze jedzenie?
Przewróciłaś oczyma, kartkując gazetę, która leżała na
kuchennym blacie.
- Ignorujesz mnie?
Wzięłaś jeden haust soku jabłkowego.
- O!
Zignorowałaś pytanie chłopaka, biorąc gazetę do ręki.
Udawałaś, że zainteresował cię jeden z artykułów o jakimś koreańskim aktorze.
- No nie wierzę…
Usłyszałaś. Uśmiechnęłaś się w myślach, udając że nadal
czytasz. Jednak po chwili magazyn, który trzymałaś w dłoni został ci brutalnie
wyrwany z dłoni. Spojrzałaś z oburzeniem na chłopaka.
- Co ty sobie
myślisz?!
- Księżniczko, mnie
się nie ignoruje – oznajmił.
Rzucił gazetą w bok, a następnie oparł się lewą dłonią o
kuchenny blat, pochylając się nad tobą. Cofnęłaś się trochę, jednak nie miałaś
zbyt wiele miejsca do ucieczki.
- Czego chcesz? –
warknęłaś.
Junhyung spoglądał na ciebie przez chwilę, poczym uśmiechnął
się pod nosem.
- Z czego się
śmiejesz?
- Naprawdę jesteś
zabawna – stwierdził.
- Ja?!
- Tak, ty – odparł.
- Powtórzę, czego
chcesz? – ponowiłaś pytanie, ignorując jego poprzednią wypowiedź.
- Podziękowań.
- Niby za co? –
zadrwiłaś, odwracając lekko głowę w bok.
Nagle poczułaś jego ciepłą dłoń na swojej twarzy. Junhyung
ujął twój podbródek, by delikatnym ruchem zmusić cię, byś na niego spojrzała.
Byłaś zszokowana tym aktem. Chłopak pochylił się nad tobą tak, że czułaś jego
ciepły oddech na policzku. Momentalnie zrobiło cię duszno, a serce
przyśpieszyło swój rytm bicia. Spojrzałaś na niego niepewnie, a sama nawet nie
miałaś pojęcia, jak się zachować.
- Jak myślisz, co
możesz mi dać? – wyszeptał.
Uchyliłaś usta, by po chwili znów je przymknąć. Spoglądałaś
w jego ciemne, tajemnicze oczy, które miały w sobie tę niebezpieczną iskierkę. Te
spojrzenie było… seksowne. Junhyung pochylił się jeszcze bardziej, mając na
ustach ten figlarny uśmieszek.
Co on zamierzał? Dlaczego był tak blisko? Czy miał zamiar
cię… pocałować? A może to coś innego?
- Więc, jak będzie?
Wiesz… jesteśmy sami.
Te słowa podziałały na ciebie jak kubeł zimnej wody.
Spojrzałaś na niego z przerażeniem, poczym mocno odepchnęłaś go od siebie.
Byłaś nie na tyle wściekła, co przerażona. Do tego zrobiłaś się cała czerwona.
- Zboczeniec! Co ty
sobie wyobrażasz?! – krzyczałaś.
Junhyung jednak nic sobie z tego nie zrobił. Zaśmiał się
głupkowato pod nosem.
- Żartowałem, nie
interesują mnie małolaty – oznajmił i odwrócił się na pięcie, po prostu
wychodząc z kuchni, uprzednio zabierając z koszyka jabłko.
Ten gnojek cię oszukał! Tak po prostu się tobą zabawił.
Zacisnęłaś dłoń w pięść, poczym uderzyłaś nią o blat.
_____, jak mogłaś się
tak dać podejść?!
Przez te
dwa dni unikałaś Junhyunga jak ognia. Nie zamierzałaś na niego nawet spoglądać.
Jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Nie zwracał na ciebie szczególnej uwagi.
Phi, tak jakby ci na tym zależało.
Jutro był dzień
twojego powrotu do domu. Nie chciałaś tego, więc rozmyślałaś nad drogą ucieczki.
Wiedziałaś, że będzie trudno, ale tym razem nie mogłaś dać się złapać. I na
pewno się nie dasz!
Jak co
wieczór, chłopaki siedzieli w salonie i oglądali telewizję. Siedziałaś
ściśnięta między swoim bratem a Yoseobem. Miałaś już wszystko przygotowane,
więc wyjście z tego domu powinno pójść bez problemu. Sprawdziłaś godzinę na
swoim telefonie. Była dwudziesta trzydzieści. O tej godzinnie było już ciemno,
więc było o wiele łatwiej. Nagle bez słowa wstałaś. Nie zrobiłaś ani jednego
kroku, a już usłyszałaś głos swojego brata.
- A ty dokąd?
Prychnęłaś cicho pod nosem, spoglądając na niego
lekceważąco.
- Do kibelka –
odparłaś. – A co? Może zaprowadzisz mnie tam za rączkę i przypilnujesz? –
zadrwiłaś.
Doojoonowi nie spodobała się twoja odpowiedź. Jednak nie
skomentował tego. Szybko odwrócił wzrok, spoglądając w ekran telewizora.
Szybko
podążyłaś do łazienki, biorąc z korytarza swoją torbę. Byłaś już na wszystko
przygotowana. Zastanawiałaś się, czy przekręcić kluczyk w zamku. Po chwili
pozuciłaś ten pomysł. Biedni powinni mieć swobodny dostęp do kibelka,
szczególnie że jeden z nich miał ostatnio problemy żołądkowe. Otworzyłaś okno i
pierwsze, co zrobiłaś to wyrzuciłaś przez nią swoją torbę. Miałaś to szczęście,
że byłaś niska, szczupła i zwinna. A do tego ich mieszkanie znajdowało się na
parterze.
- Żegnaj, braciszku
– powiedziałaś cicho pod nosem i zwinnie prześlizgnęłaś się przez otwarte okno.
Niezgrabnie zeskoczyłaś z parapetu, lądując na
przykucniętych nogach i podpierając się rękoma. Wstałaś, otrzepując swoje
dłonie.
Nie zamierzałaś wracać ani tutaj, ani do domu. Już niedługo staniesz się
pełnoletnia, więc sama mogłaś zadecydować o sobie i swojej przyszłości. Uśmiechnęłaś
się pod nosem, wdychając świeże powietrze, które zarazem było zapachem
wolności.
Powoli
szłaś jedną z ulic Seulu. Robiło się coraz chłodniej, a musiałaś znaleźć jakieś
miejsce do spania. Jednak szkoda było ci wydawanie pieniędzy na jakiś motel,
ale spać na przystanku czy w parku też nie chciałaś. Do tego robiłaś się
głodna. Cholera, że też nie zjadłaś niczego w dormie. Przystanęłaś na chwilę i
rozejrzałaś się. Po chwili dostrzegłaś budkę z fast foodami. Bez zastanowienia
podążyłaś w jej stronę.
Z
zakupionym hamburgerem, podążyłaś dalej. Tak naprawdę nie wiedziałaś w którą
stronę pójść. Nie miałaś konkretnego celu. Westchnęłaś cicho, biorąc ostatni
kęs. Co by tu robić, myślałaś. Z braku jakichkolwiek pomysłów, usiadłaś na
przystanku autobusowym. Może by tak wsiąść do pierwszego lepszego i pojechać,
jak najdalej z tego miejsca. Może do swojej prawdziwej ojczyzny? Może miałaś
tam jakaś rodzinę?
- _____!
Słysząc swoje imię, spojrzałaś w stronę skąd dobiegał głos.
Widząc Junhyunga szybko wstałaś i chciałaś uciec, ale chłopak szybko
zareagował. Podbiegł do ciebie i złapał cię za nadgarstek.
- Ty idiotko! –
wykrzyczał wściekły.
Spojrzałaś na niego zła, że tak cię nazwał. Jednak kiedy
zobaczyłaś jego rozwichrzone włosy i czerwone wypieki na twarzy, trochę
przystopowałaś.
- Puszczaj mnie!
- Nie zamierzam
tego robić. Co ty sobie wyobrażasz, co? – spytał, ściskając mocniej twój
nadgarstek.
Nie odpowiedziałaś na jego atak. Spoglądałaś jedynie w jego
ciemne oczy, które nadal były dla ciebie tajemnicą.
- Dlaczego
uciekłaś? – spytał, już trochę uspokojony. – Czy aż tak źle cię traktują? Czy
naprawdę uważasz swoją rodzinę za obcych?
- To nie twoja
sprawa – odparłaś cicho.
- Właśnie, że moja.
Idiotka, nawet nie masz pojęcia, jak się wszyscy o ciebie martwiliśmy!
- Nie kłam! –
krzyknęłaś, wyrywając się z jego uścisku.
Chłopak spojrzał na ciebie zaskoczony. Widząc twoje
zaszklone oczy, zdziwił się.
- _____?
- Nikt nigdy się o
mnie nie martwił. Kiedy pierwszy raz uciekłam z domu, to „rodzice” byli w stanie jedynie skarcić mnie i wysłać do pokoju. Nawet nie przytulili, nawet nie zapytali
dlaczego to zrobiłam. A Doojoon? Co on może wiedzieć. Wyjechał i nigdy nawet
sam nie zadzwonił! A teraz co, nagle gra troskliwego braciszka?
Nie miałaś pojęcia, dlaczego mu to mówiłaś. Jednak nagle
musiałaś się komuś wygadać. Zbyt długo wszystko w sobie tłumiłaś.
- Nie chcę tam
wracać. Nie mam do kogo, a oni i tak chcą się mnie pozbyć.
- Nie mów tak.
- Przestań!
- Nie przestanę!
Gdyby mieli cię gdzieś, to by już dawno cię porzucili. A Doojoon… Nawet nie
masz pojęcia, jak się tobą wychwalał. Ile o tobie opowiadał, ile ma z tobą
zdjęć. Zawsze się tobą interesował, ale przez brak czasu nie miał możliwości,
by zadzwonić. Nie masz nawet pojęcia, że twoi rodzice tylko cię postraszyli tą
szkołą, byś w końcu przestała uciekać i się ustatkowała.
Spojrzałaś na niego w szoku.
- Skąd to niby
wiesz?
- Tamtego dnia
Doojoon dzwonił do waszych rodziców i o to cała historia. Oni naprawdę wszyscy
się martwią, ja też… - wyszeptał cicho ostatnie zdanie, a następnie zrobił krok
w twoją stronę.
Spojrzał na twoją twarz i uśmiechnął się delikatnie. I
zdziwiłaś się, że nie był to ten zawadiacki uśmieszek debila.
- Księżniczko, nie
płacz, bo to nie podobne do ciebie. No, pokaż pazurki i nawrzeszcz na mnie, możesz
mnie nawet uderzyć – powiedział, puszczając ci oczko.
Zaśmiałaś się cicho na jego wypowiedź, a następnie otarłaś
łzy. Po chwili zorientowałaś się, że chłopak był w samej koszulce, a na dworze
było naprawdę zimno.
- Czyś ty oszalał?! –
krzyknęłaś zła.
- O, nie chcesz
uderzyć tej pięknej twarzyczki?
- Idiota! Dlaczego
jesteś w samej koszulce?!
Chłopak spojrzał na siebie, a następnie znów na ciebie.
- To przez ciebie –
oznajmił. – Więc jeśli nie chcesz abym zachorował, to szybko wracamy do mieszkania.
Prychnęłaś cicho pod nosem, krzyżując ręce na klatce
piersiowej. Następnie ruszyłaś w stronę powrotną.
- Dobrze, ale to
nie ze względu na ciebie – powiedziałaś szybko. – To tylko dlatego, że nie mam
gdzie spać.
- Niech ci będzie,
księżniczko – zaśmiał się i objął cię ramieniem.
- I przestań mnie
nazywać księżniczką! I weź tę rękę! – krzyknęłaś, zrzucając jego rękę ze
swojego ramienia.
- Nie przestanę, bo
lubię gdy się tak buntujesz – wymruczał, poruszając sugestywnie brwiami. – Przecież
ci mówiłem, że pociągają mnie niegrzeczne dziewczynki.
- Ale nie małolaty
– prychnęłaś.
- Za miesiąc już
nie będziesz małolatą, więc…
- Zboczeniec!
Wszystko
wróciło do normy. No, prawie wszystko… Wyjaśniłaś sobie z rodzicami wszystkie niejasności,
troski, żale. Od nowa zaczęliście budować zaufanie, które wytarło się przez te
ostatnie lata. Cieszyłaś się z takiego obrotu sprawy. Cieszyłaś się, że znów czułaś
się kochana. Jednak to nie znaczy, że przestałaś się buntować. O nie! Nadal
uciekałaś z domu na kilka dni, tym razem zostawiając wiadomość swoim rodzicom,
by się zbytnio nie martwili. Najczęściej uciekałaś do Doojoona. A raczej do
Junhyunga… Jeśli o nim mowa, to nadal przyprawiał cię o ból głowy, nadal
nazywał cię księżniczką i rzucał ci półsłówkami niemoralne propozycje. Lecz to
dlatego go tak pokochałaś. Byłaś jego małą buntowniczką.
~*~
Dla Mafuyu :)
Trochę mała zmiana planów. Miał być Zico, ale niestety - muszę wprowadzić w tamten scenariusz większe poprawki.
Taka mała informacja na koniec:
Za niedługo zaczynam szkołę, już w piątek mam oficjalne rozpoczęcie i zaczyna się mój nowy etap w życiu. Nie wiem, jak będzie to wyglądać, ale na pewno nie będę już mogła się tak bardzo skupić na blogowaniu. W związku z tym, scenariusze będą pojawiać się nieregularnie. Będzie dobrze, jeśli będzie jeden na miesiąc.
Scenariusz baardzo w moich klimatach <3 trochę dramatyzmu plus szczęśliwe, ale nie przesłodzone zakończenie. PERFEKCJA :D
OdpowiedzUsuńCo do kolejnych scenariuszy to i tak liczę na to, że co jakiś czas (czyt. co najmniej raz w miesiącu^^) dasz znak życia :P
Życzę Ci powodzenia na nowej dro... w nowym etapie życia! ;P
Hwaiting~!
~Alice
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁaaa...
UsuńTo jest cudowne!
Do tego Junhyung ♥
"Zawadziacki uśmieszek debila"
Wyplułam mango, które jadłam i do tej pory płaczę ze śmiechu :D Genialny scenariusz ^ ^
Normalnie mnie urzekłaś tym scenariuszem ^^^ Zwykle nie przepadam za Beast, ale dzięki tobie chyba się do nich przekonam :))) Świetny scenariusz :D Życzę dalszej weny <333
OdpowiedzUsuńJejku to opowiadanie było świetne. ^.^
OdpowiedzUsuńTakie właśnie ff moglabym czytać cały czas :D
Życzę ci dalszej weny :)
Jestem w siódmym niebie!!!! <3 To było takie mega cudowne, że aż brak mi słów :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam JunHyung'a, a ty tak mega go tutaj przedstawiłaś!
Bardzo mi się podobało <3
Dziękuje!! <3
Życzę dużo weny i Hwaiting!!
Przeczytałam ten scenariusz już wcześniej, ale jakoś zapomniałam o dodaniu komentarza. Dlatego teraz to robię. Bardzo mi się podobało, lekko się czytało. Nie trudno mi się było wcielić w bohaterkę, dlatego jestem za takimi przyjemnymi one shotami.
OdpowiedzUsuń~Rin
Świetny scenariusz ....ryczałam ze śmiechu w pewnych momentach..weny,weny i jeszcze raz weny! ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie,nie dawno założyłam bloga :)
http://indestructiblekorea12.blogspot.com/
Ja z opóźnieniem xD
OdpowiedzUsuńCudny ten scenariusz *-* Jun Hyung *-* Woaaah~