Bycie
przewodniczącą klasy i wiceprzewodniczącą szkoły nie było niczym łatwym.
Szczególnie w trzeciej klasy, gdzie było najwięcej spraw do załatwienia. Do
tego robiłaś wszystko sama, bo przewodniczący szkoły, tak naprawdę wszystko
miał gdzieś.
- Gdzie jest ten
idiota, Kim Jongin? – spytałaś, wchodząc do jego klasy.
Dziewczyny, które siedziały najbliżej obrzuciły cię takim
wzrokiem, jakby chciały cię zabić.
- Poszedł do
stołówki – odparł jeden z chłopców.
Spojrzałaś na niego spod półprzymkniętych powiek. Był to Oh
Sehun. Najlepszy przyjaciel Jongina.
- Dziwne, bo
właśnie z niej wracam i go tam nie spotkałam – odparłaś.
Chłopak zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku.
- Ups.
Prychnęłaś cicho pod nosem i wyszłaś z tej klasy. Miałaś
naprawdę wszystkiego dość. Spojrzałaś na plik kartek, który trzymałaś w dłoni. Były
to dokumenty na temat egzaminów końcowych, które czekały na was pod koniec roku
szkolnego. A ten wszystko sobie olewał! Naprawdę byłaś wściekła, że tak
nieodpowiedzialna osoba była przewodniczącym. Ciągle zastanawiałaś się,
dlaczego startował na to miejsce, jeśli nic go nie obchodziło w tej kwestii. Do
tego został wybrany tylko dlatego, że wasza szkoła przeważała w osobnikach płci
żeńskiej, a Kim Jongin był idolem i numerem jeden w tej szkole. I to
najbardziej cię wkurzało!
- Tylko cię dopadnę
– mruknęłaś cicho pod nosem.
- O kim mówisz?
Przestraszona, podskoczyła. Spojrzałaś zza siebie i
zobaczyłaś go. Chłopak stał za tobą z tym swoim uśmieszkiem. Jedną rękę miał
wsadzoną w kieszeń granatowych spodni, a w drugiej trzymał kartonik z soczkiem.
- Wreszcie się
pojawiłeś!
Chłopak podniósł brwi, sącząc soczek przez plastikową, białą
słomkę.
- Szukałaś mnie? –
spytał, a następnie znów się uśmiechnął. – Po co mnie szukałaś? Chcesz się ze
mną umówić? A może chce…
- Głupi jesteś? –
zadrwiłaś, spoglądając na niego krytycznie. – Masz to sprawdzić oraz przekazać
każdej klasie – oznajmiłaś i podsunęłaś mu plik kartek, które trzymałaś.
Koreańczyk przyglądał się temu, a po chwili machnął ręką.
- Wiesz, nie mam
czasu – odparł, a tobie podskoczyło ciśnienie. – Mam dużo do roboty jako
przewodniczący, a ty jako mój zastępca możesz to zrobić za mnie, pozwalam ci –
oznajmił z szerokim uśmiechem.
Dopił soczek i jeszcze miał czelność postawić pusty kartonik
na kartkach.
- Po drodze możesz
to wyrzucić, do zobaczenia! – krzyknął i pomachał ci na pożegnanie.
C…co to było?
Stałaś jak głupia w tym samym miejscu. Ludzie przechodzili
obok ciebie, przyglądając ci się. No nie, tego już było za wiele. Co on sobie
myślał?!
- Yah, wracaj tutaj! – krzyknęłaś, ale
chłopaka już dawno nie było.
Wiedziałaś, że pójście i rzucenie mu tych kartek na jego
stolik było bezsensowne. I tak by tego nie zrobił, a odpowiedzialność za nie
zrobienie tego spadłaby na ciebie. Kim Jongin był dobrym aktorem; zawsze
potrafił udobruchać dyrektorkę słodkimi słówkami i swoim przebiegłym, uroczym
uśmiechem.
Wzięłaś głęboki wdech i spojrzałaś na kartki. Pięknie.
Kolejna papierkowa robota, którą znów musiałaś zrobić.
- Zostaniesz
świetną administratorką, _____ - mruknęłaś sama do siebie.
Kolejne
papiery do przeczytania, kolejne informacje do przekazania każdej klasie. Do
tego miałaś jeszcze na głowie bal maturalny, który był już blisko. Wszystko na
twojej głowie. Siedziałaś w swojej ławce, przeglądając menu, które podaliby na
imprezie. I dodatkowe atrakcje, jak fontanna z czekolady czy też pokaz fajerwerków.
- Może pomóc?
Podniosłaś głowę i zobaczyłaś swoje koleżanki z klasy, które
stały nad tobą. Uśmiechnęłaś się do nich miło i zaprzeczyłaś tylko jednym
ruchem głowy.
- Nie musicie, to już
ostatnie sprawy. Gdzie Nam Mijung?
- Poszła do
łazienki.
- Jeśli wróci to
przekażcie jej, że może zbierać pieniądze na nasz bal. Stawka się nie zmieniła.
- Na pewno nie
potrzebujesz pomocy? – spytała jedna z dziewczyn, która spoglądała na ciebie
zmartwiona.
- Jedynie w czym
będziecie mogły mi pomóc, to nasz program artystyczny. Zmuście chłopaków, aby w
nim wystąpili – odparłaś i wstałaś. – Zaraz wrócę.
Wyszłaś z
klasy, kierując się do sali w którym musiał przebywać jakże kochany
przewodniczący. Na twoje nieszczęście, postanowiliście połączyć siły i zrobić
razem program artystyczny, który przedstawicie na balu. Nie miałaś go jeszcze i
miałaś nadzieję, że chłopak coś wymyślił.
Weszłaś do
klasy 3-C i od razu zobaczyłaś Kim Jongina, który siedział wraz z kumplami.
Podeszłaś do jego ławki. Chłopak widząc cię, uśmiechnął się szeroko.
- Witam wiceprzewodniczącą!
Co cię do mnie sprowadza? – spytał, szczerząc się.
- Musimy
porozmawiać o balu – odparłaś.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco, a ty jedynie podałaś mu
kartki z menu i dodatkowymi atrakcjami.
- Postanowiłam
wybrać menu pierwsze, jest tańsze i bardziej atrakcyjne, a z dodatkowych
atrakcji to myślę, że powinniśmy z tego zrezygnować.
- Dlaczego?
- Za drogo wyjdzie.
Kai spojrzał na ciebie, marszcząc brwi w ten swój słodki
sposób.
- Ale to jest
fontanna z czekolady! Ona musi być! – zaprotestował z miną małego dziecka.
Załamałaś ręce. Naprawdę.
- Za to będzie
dodatkowa opłata – mruknęłaś. – Musimy liczyć się z kosztami.
- Hej, nie bądź
taka. Poza tym, to ja jestem przewodniczącym i to nasza pierwsza taka impreza.
Musi być full wypas!
Prychnęłaś cicho pod nosem, poczym wyrwałaś mu kartki z
dłoni.
- A fotograf?
Kamera? Jeszcze za nauczycieli musimy zapłacić.
Chłopak wzruszył ramionami. A to jeszcze bardziej cię
zdenerwowało.
- To ja jestem
przewodniczącym, fontanna ma być, a kamery nie potrzebujemy. Wystarczą zdjęcia
– odparł.
Chyba nie miałaś już w tej kwestii nic do dodania.
- A myślałeś nad
jakimś programem artystycznym?
- Eeee… - Kai
podrapał się nerwowo po karku. – Kompletnie o tym zapomniałem.
- Nie wierzę –
wyszeptałaś, biorąc głęboki wdech.
Spojrzałaś na niego krzywo i bez słowa odwróciłaś się. Wyszłaś
z tej klasy, bo już miałaś dość. Usłyszałaś jedynie swoje imię z ust chłopaka,
ale nie reagowałaś. Byłaś na niego zła za jego ignoranckie i infantylne
zachowanie. Po chwili poczułaś mocne szarpnięcie. Kai złapał cię za ramię i
siłą zmusił, abyś się zatrzymała i odwróciła do niego.
- Czego?
- Daj mi trzy dni,
coś wymyślę – oznajmił.
Uśmiechnęłaś się drwiąco, mierząc go wzrokiem.
- Odpuść sobie.
Sama to mogę zrobić – odparłaś i wyrwałaś z jego uścisku.
Odwróciłaś się na pięcie i podążyłaś do swojej klasy.
I kolejna sprawa na twojej głowie: program artystyczny i
dochodziła do tego jeszcze przemowa.
Cały
weekend zmarnowałaś na wymyślanie programu artystycznego i pisaniu przemowy.
Akurat z przemową nie było problemu, bo poszperałaś w necie. Gorzej było z
programem artystycznym. Jak na dwie klasy, to musiało być to coś zabawnego i
długiego. Na szczęście, przypomniałaś sobie o swojej starszej kuzynce, która
dwa lata temu miała swój bal maturalny i z tego, co pamiętałaś – miała
fantastyczny program.
Dzisiaj
znów musiałaś spotkać się z Jonginem. A naprawdę tego nie chciałaś. Miałaś już
dość oglądania jego jakże wkurzającej, a zarazem przystojnej twarzy. To było
trudne do przyznania, ale Kai był przystojny. W cholerę przystojny.
Spoglądałaś
na bandę idiotów ze swojej klasy, jak i klasy Jongina. Nie potrafili usiedzieć
nawet pięciu minut, bo już albo się gonili po całej auli albo rzucali się
piłką. A Kai? On nawet nie raczył się pokazać.
- Jestem!
Wściekła odwróciłaś się w stronę chłopaka, który już został
otoczony przez swoich kumpli. Zła podeszłaś do niego i przepchałaś się przez
nich, dochodząc do Kaia.
- Dlaczego się
spóźniłeś?
- Martwiłaś się? –
poruszył sugestywnie brwiami, uśmiechając się zawadiacko.
- Jeszcze czego… -
mruknęłaś. – Masz tutaj powitanie, które przedstawisz na balu – oznajmiłaś.
Chłopak zabrał kartkę i prześledził tekst wzrokiem. Spojrzał
na ciebie, marszcząc brwi.
- Niby dlaczego ja
to mam przedstawiać?
- Bo ty jesteś
przewodniczącym, a tradycją jest, że to właśnie przewodniczący ma zrobić –
odparłaś z udawanym uśmiechem.
- Tradycję zawsze
można zmienić, poza tym… Ty też to możesz zrobić.
- O nie! Tym razem to leży w twoim interesie!
- _____, no nie
bądź taka – jęknął.
Prychnęłaś cicho pod nosem. Ignorując jego narzekania,
podałaś mu kolejną kartkę.
- Tutaj jest
program artystyczny, już rozmawiałam z Chanyeolem, zgodził się być narratorem –
oznajmiłaś.
Chwilę to zajęło, aby Kai to przeczytał. Nie uszło ci uwadze,
że chłopak uśmiechał się, co chwilę pod nosem.
- Dobre – pokiwał z
uznaniem głową.
- Dziękuję –
odparłaś. – Mam nadzieję, że przynajmniej do tego przywiążesz wagę i zmobilizujesz
swoją klasę do pracy.
- O to się nie
martw – wyszczerzył się.
Nie
spodziewałaś się tego, że tak beznadziejnie to pójdzie. Najgorsze było to, że
chłopcy nie potrafili się zachować. Ciągle przeszkadzali albo się wygłupiali.
Dziewczyny nie były lepsze. Naprawdę załamywałaś ręce na ten widok. Najgorsze
uczucie było to, że oni mieli gdzieś twoją ciężką pracę. A to było naprawdę
smutne.
Załamana
usiadłaś na krześle, spoglądając na chłopców z klasy, którzy rzucali się
plecakiem. Oni naprawdę byli już pełnoletni? Zachowywali się gorzej niż
pięciolatki. A Kai? On znów gdzieś zniknął. Już cię to nawet nie obchodziło…
Miałaś serdecznie wszystkiego dość.
- ______!
Zatrzymałaś się, słysząc swoje imię. Odwróciłaś się i
zobaczyłaś przewodniczącego.
- Czego?
- Co z próbą? –
spytał.
- A co ma być? –
zadrwiłaś. – Wszyscy mają to gdzieś, a ja już nie zamierzam się produkować, aby
ich uspokoić. A teraz wybacz, ale mam inne sprawy do załatwienia za ciebie –
specjalnie podkreśliłaś ostatnie zdanie.
Kai przygryzł dolną wargę, spoglądając na ciebie jakby
przepraszająco. Wyglądał… niesamowicie. Jednak szybko otrząsnęłaś się z tej
myśli. Szybko odwróciłaś się na pięcie i podążyłaś do stołówki. Kai podążył za
tobą.
- Zajmę się tym –
oznajmił szybko.
Przystanęłaś i spojrzałaś na niego z politowaniem.
- Niby czym?
- Programem,
uspokoję ich i jakoś da…
- Odpuść sobie –
wcięłaś mu się zdanie. – Nie potrafisz nic zrobić, jedynie znikasz i masz
wszystko i wszystkich w swoich czterech literach.
Weszliście
do stołówki. Rozejrzałaś się i od razu widząc swoje koleżanki z klasy,
podążyłaś w ich stronę. Jongin nie odpuszczał i szedł za tobą. Nawet usiadł
obok ciebie. Twoje koleżanki spojrzały na was pytająco, ale o nic nie zapytały.
- Co będzie z
programem artystycznym? – zagadnęła Jihyun.
- Nie wiem –
wzruszyłam obojętnie ramionami. – To już nie moja sprawa.
- Ja się tym zajmę
– powiedział Kai.
Dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone. Znały go z tego,
że wszystko miał w głębokim poważaniu i zawsze wszystkie jego obowiązki były na
twoich barkach. Nikt tego nie skomentował, a dziewczyny nagle zaczęły rozmawiać
o balu.
- A macie już
sukienki?
- Co tam sukienka,
trzeba znaleźć partnera!
- Ja chyba pójdę z
kuzynem.
Przysłuchiwałaś się tej rozmowie i nagle zdałaś sobie
sprawę, że nadal nie miałaś ani sukienki, ani partnera. A bal był już za kilka
tygodni.
- _____, a ty z kim
pójdziesz?
Wszystkie pary oczu były skierowane w twoją stronę. Poczułaś
się trochę niekomfortowo, szczególnie że Kai również wpatrywał się w ciebie.
- Nie wiem jeszcze
– odparłaś zgodnie z prawdą.
Nie miałaś nawet czasu o tym pomyśleć, kogo mogłabyś zabrać
na bal. A powinnaś z kimś pójść, bo nie chciałaś się bawić sama. A poza tym,
jakby to wyglądało? Jako wiceprzewodnicząca i popularna osoba musiałaś kogoś
mieć.
- A sukienkę?
- Nie miałam czasu
– odparłaś, uśmiechając się nerwowo. – Ale w najbliższy weekend jadę z mamą na
zakupy, więc mam nadzieję, że coś znajdę – dopowiedziałaś szybko.
- No nie ma już
wiele czasu.
Jeszcze chwilę pogadałyście o błahych sprawach. Kai ciągle
siedział obok ciebie i przysłuchiwał się waszej rozmowie. Kiedy zostaliście
sami, dopiero wtedy się odezwał.
- Naprawdę nie masz
z kim pójść na bal?
- A kto powiedział,
że nie mam? – spojrzałaś na niego krzywko.
- Nie było to
przekonujące, ale wiesz… jeśli nie masz partnera, ja jeszcze mogę z tobą pójść.
Zaśmiałaś się głośno, spoglądając na niego jak na ostatniego
debila.
- Dobry żart –
oznajmiłaś i szybko opuściłaś Jongina, który na szczęście już nie poszedł za
tobą.
Ciągle myślałaś o jego słowa. Naprawdę był debilem, sądząc
że z nim pójdziesz. Jakby to wyglądało? On i ty? Wolne żarty.
Dla twojego
ogromnego zdziwienia, Kai naprawdę zajął się programem artystycznym. Byłaś na
dwóch próbach i musiałaś przyznać, że chłopak nawet sobie radził.
Nawet się
nie obejrzałaś, a już był dzień upragnionego balu. Bardzo się cieszyłaś,
chociaż załatwianie tych wszystkich rzeczy z tym związanych były czasochłonne i
nieraz irytujące. Jednak poradziłaś sobie i byłaś dumna, że potrafiłaś to
zorganizować z małą pomocą swojej mamy, która podpisała na siebie umowę. Sukienkę
znalazłaś bez problemów. Trochę trudniej było z partnerem, ale w końcu
poprosiłaś kolegę z podstawówki, aby towarzyszył ci w tym ważnym dniu.
Siedziałaś
już przy stoliku. Impreza powinna zacząć się za pół godziny, ale wiadomo –
musiałaś być wcześniej, aby jeszcze wszystko sprawdzić i upewnić się, że
wszystko jest tak, jak powinno być. Teraz czekałaś na Kaia, który miał
oficjalnie przywitać nauczycieli, gości i uczniów. Twój partner siedział obok
ciebie i rozglądał się na boki.
- A co ty tak się
rozglądasz? – spytałaś, mrużąc oczy.
- Nudzi mi się –
odparł Joonki i zaczął bawić się żółtą serwetką.
Westchnęłaś cicho pod nosem i podniosłaś głowę. I zobaczyłaś
go. Kai szedł pod rękę z jakąś ładną Koreanką, która była ubrana w czarną,
długą suknię. A Jongin? Wyglądał niesamowicie w tym garniturze, który leżał na
nim idealnie. Wpatrywałaś się w niego… oszołomiona. Byłaś naprawdę pod
wrażeniem, widząc go takiego. Zawsze wiedziałaś, że był przystojny, ale teraz…
Kai był
coraz bliżej, a widząc ciebie – a raczej twoją minę – uśmiechnął się szelmowsko
pod nosem.
- Cześć! –
przywitał się, a następnie przedstawiliście sobie wzajemnie swoich partnerów.
- Tam jest stolik
waszej klasy – oznajmiłaś, pokazują na podłużny stół.
Kai wraz z partnerką odwrócili się, poczym bez słowa
skierowali się w tamtą stronę. Jongin powiedział dziewczynie coś na ucho przez
co ta, zaczęła chichotać jak głupia. I to nie tak, że cię to wkurzyło.
Bal
maturalny był czymś, co powinno zapamiętać się na całe życie. To coś, gdzie
potrafisz zintegrować się ze swoją klasą, pomimo częstych spięć. To coś, gdzie
powinnaś bawić się na całego. A co ty aktualnie robiłaś? Siedziałaś.
Siedziałaś
przy stoliku jak ostatnia idiotka. W Sali, gdzie były rozłożone stoły byłaś
tylko ty i kilka par lub grupki znajomych. Naprawdę chciałaś płakać, ale nie
mogłaś sobie teraz na to pozwolić. Przecież to był twój bal, wyobrażałaś sobie
super mega imprezę. Wszystko załatwiłaś sama, latałaś jak głupia, wymyśliłaś
program artystyczny (który okazał się hitem). Jednak co się stało, że twój
humor był paskudny, a wspaniała impreza okazała się dla ciebie klapą?
Winny był
twój partner. Joonki był tylko kolegą i nic do niego nie czułaś. Jednakże
zostałaś skrzywdzona jego postawą, ponieważ olał cię. Olał cię i teraz bawił
się z jakąś inną dziewczyną, która sama zostawiła swojego partnera. Trochę cię
to bolało, bo jednak przyszedł tutaj z tobą i tobie powinien towarzyszyć.
Westchnęłaś
cicho i sprawdziłaś godzinę na swoim telefonie. Dochodziła północ.
- Dlaczego siedzisz
tutaj sama? – usłyszałaś nad sobą znajomy głos.
Jeszcze ci jego tutaj brakowało. Spojrzałaś na Jongina,
który stał nad tobą i przyglądał ci się z tym błyskiem w oku.
- Nie twoja sprawa
– odparłaś.
Kai uśmiechnął się pod nosem, poczym odsunął krzesło obok
ciebie i usiadł.
- Widzę, że ciebie
partner również olał.
Zdenerwowała cię ta głupia uwaga. Nie musiał tego mówić.
- Wcale mnie nie
olał – odparłaś hardo, spoglądając na chłopaka. – Spodobała mu się dziewczyna,
to do niej zaczął kręcić. Nie jest moim chłopakiem, więc ma wolną rękę.
Mimo tych słów, czułaś się z tym bardzo źle. Joonki
przyszedł tutaj z tobą, a nie z tą rudą wywłoką z równoległej klasy.
- Mów co chcesz,
ale z kilometra widać, że ci się to nie podoba – odpowiedział z uśmieszkiem.
Prychnęłaś cicho pod nosem.
- A ty gdzie masz
swoją partnerkę? – zmieniłaś temat
- Poszła sobie.
Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Jak to poszła?
Dlaczego?
Naprawdę byłaś tego ciekawa. Chłopak jedynie obojętnie
wzruszył ramionami.
- A bo ja wiem, nie
podobało się jej i ciągle marudziła.
- I nie poszedłeś
za nią?
- Nie, a po co?
- Przecież to była
twoja partnerka! – krzyknęłaś, oburzona jego zachowaniem.
- To był jej
problem, że nie chciała się bawić. A dlaczego mam opuszczać mój bal dla
dziewczyny, której nic nie pasuje.
- Jesteś naprawdę
nieodpowiedzialny – mruknęłaś, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Wiem.
I po raz kolejny raz cię mocno zaskoczył. Kai przyznaje się
do czegoś!
- A niby jesteś
przewodniczącym – powiedziałaś zgryźliwie.
Nadal cię to denerwowało, że z nim przegrałaś.
- W sumie to nie
zależało mi na tym tak bardzo – odparł. – I nie spodziewałem się tego, że
wygram.
- To po co
startowałeś?
Jongin milczał przez chwilę, a ty wpatrywałaś się w niego,
oczekując odpowiedzi. Zastanawiał cię powód, który spowodował, że chłopak
wystartował w wyborach. Bo wątpiłaś, aby to były jakiekolwiek ambicje
przywódcze.
- Chciałem, aby
pewna osoba zwróciła na mnie uwagę – powiedział po chwili ciszy, spoglądając
prosto w twoje oczy.
Szybko odwróciłaś wzrok, bo czułaś jak powoli zatapiałaś się
w jego ciemnych, pięknych oczach.
- I co, udało ci
się? – prychnęłaś.
- Myślę, że tak –
wyszeptał ci do ucha, a ty zdrętwiałaś pod wpływem jego bliskości. – Teraz ta
osoba doskonale mnie zna, wie kim jestem i ciągle za mną lata.
Odsunęłaś się od niego. Za wszelką cenę chciałaś powstrzymać
swoje serce, które czułaś jakby za chwilę miało wyskoczyć ci z piersi.
- Uch, naprawdę
to musi być jakaś idiotka – burknęłaś.
- Och, _____,
jesteś dla siebie zbyt okrutna – odparł ze swoim specjalnym uśmiechem.
- Co masz na myśli?
– spytałaś, spoglądając na niego trochę niezrozumiale.
- Naprawdę jesteś
taka tępa?
- Coooo?! –
krzyknęłaś oburzona.
Chłopak jedynie uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową.
Nagle wstał i wyciągnął w twoją stronę rękę. Spojrzałaś na niego
zdezorientowana.
- Uczynisz mi tą
przyjemność i zatańczysz ze mną?
Przełknęłaś ślinę i niepewnie ujęłaś jego dłoń. Tak
naprawdę, w środku cieszyłaś się jak małe dziecko. I to tylko dlatego, że ktoś
wyrwał cię na parkiet.
Kai
poprowadził cię do sali bankietowej, gdzie było wiele tańczących par lub
grupek. Nigdzie nie zauważyłaś swojego partnera, ale nawet jeśli to już miałaś
go gdzieś. Jongin ujął twoją prawą dłoń, a drugą złapał w talii i przyciągnął
do siebie. Ty natomiast położyłaś mu swoją lewą dłoń na jego ramieniu i
spojrzałaś na niego trochę nieśmiało. Nie potrafiłaś zbytnio tańczyć, a z tego,
co wiedziałaś – Kai był w tym niezły.
Zaczęliście
stawiać pierwsze kroki. Na początku było ci trochę trudno, ale chłopak nie komentował
tego, a na twoje gafy uśmiechał się pobłażliwie. Byłaś jednak osobą, która
szybko się uczyła, więc opanowałaś ten taniec na trzy, później na jeden, a
później… różnie.
Straciłaś
rachubę czasu i nie wiedziałaś ile czasu spędziłaś na parkiecie wraz z
przewodniczącym. Musiałaś przyznać jedno – czułaś się doskonale w jego
towarzystwie, a bal naprawdę zapamiętałaś wspaniale. I trochę trudno będzie ci
to przyznać, że to tylko dzięki Jonginowi.
- Lubię cię, _____
- oznajmił nagle Kai, kiedy tańczyliście blisko siebie.
Twoje źrenice rozszerzyły się do granic możliwości, słysząc
te dwa proste słowa. Lubię cię. Po
chwili dotarły do ciebie wcześniejsze słowa chłopaka przy stoliku. To ty byłaś tą osobą.
- Nie żartuj sobie
– powiedziałaś cicho, opuszczając zawstydzona głowę.
Biłaś się myślami, że właśnie ten chłopak wywoływał u ciebie takie niepożądane reakcje.
Chłopak ujął twój podbródek i siłą zmusił, byś na niego spojrzała. Spojrzała w
jego ciemne oczy.
- W takich
sytuacjach nigdy nie żartuję- powiedział z całkiem poważną miną.
Jego głos również brzmiał poważnie. Następnie pochylił się i
delikatnie musnął cię w usta. Był to krótki i przelotny pocałunek, ale dla
ciebie bardzo wiele znaczył.
Bal
maturalny mogłaś uznać za całkowity sukces. Była to najwspanialsza impreza na
jakiejkolwiek byłaś w życiu. A co z tobą i Kaiem? To proste. Uwierzyłaś w jego
słowa i zaczęliście się regularnie spotykać. I nie mogłaś tego żałować, bo wraz
z chłopakiem zaczęliście tworzyć piękne wspomnienia. Jednak to nie oznaczało
tego, że chłopak się zmienił. O nie, jeszcze bardziej wszystko olewał, a ty za
nim latałaś po całej szkole, aby przekazać mu wszystkie informacje. Taki już
był twój żywot z którym dawno się pogodziłaś.
~*~
Dla Pandy~ :)
Cóż mogę tutaj dodać? Jestem zadowolona z finału, ale to, co wcześniej... No nic, pozostawiam już Wam opinię publiczną, bądź tę w sercu lub w myślach.
To było cudowne! No nie powiem... nawet się wkurzyłam na Kaia :D Nie lubię nieodpowiedzialnych osób, ale... To Kai ^^ Wszystko można mu wybaczyć! Dość szybko mi się to czytało i wiesz co? Chcę więcej! Czekam teraz na scenariusz z Zico i życzę weny! ♥
OdpowiedzUsuńTak się składa, że u mnie w klasie też jest taka osoba (zazwyczaj się jej niczego nie powierza ;P) także, jestem uodporniona na takie sytuacje haha ;)
OdpowiedzUsuńTak, czy siak ta rola dziwnie pasowała mi do Jongina, tylko nie wiem, dlaczego ;3
Scenariusz sam w sobie cudowny, poprawiłaś mi humor z samego rana ;)
www.exo-imagines-polska.blogspot.com
Bez problemu mogłam wyobraziłam sobie Kaia w tej sytuacji. Haha, w sumie na miejscu tej dziewczyny, nie latałabym za nim. xD Świetny one-shot na rozpoczęcie dnia!
OdpowiedzUsuń~Rin
OMG! Cudowny scenariusz! *-* :3
OdpowiedzUsuńCo ja mogę napisać? Podobało mi się w cholerę <3
dfsfhgsdh świetne .....omomo jesteś wspaniała.weny,weny i jeszcze raz weny! fighting!
OdpowiedzUsuńhttp://indestructiblekorea12.blogspot.com/
CUDO!! *o*
OdpowiedzUsuńNiektóre teksty naprawdę mnie zniszczyły XDD I świetny scenario *-* Tak, jak każdy z resztą ^-^
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno :)) Czytałam ten scenariusz kilka razy :)) Jest naprawdę świetny xD i luźno się czyta :*
OdpowiedzUsuń