22 listopada 2014

Zico: "Wielkie ryzyko"


            Od zawsze zastanawiałaś się, jak wygląda dom wariatów. Szybko się o tym przekonałaś, kiedy to miałaś zaszczyt poznać całe Block B i przebywać z nimi w jednym pomieszczeniu. Jednak, jak to się stało, że ich znałaś? Nie była to jakaś wymyślna i wspaniała historia. Byłaś tylko zwykłą dziewczyną z obrzeży miasta, a zarazem przyjaciółką z dzieciństwa Kyunga oraz Jiho. Znaliście się od piaskownicy, razem dorastaliście i we trójkę zawsze sprawialiście problemy wychowawcze. A w szczególności Zico i Kyung. Miałaś to szczęście, że miałaś niewinną buźkę i zawsze wychodziłaś ze wszystkiego gładko bez żadnych konsekwencji. Najgorzej miał Zico… Ale cóż, nie o tym była tutaj mowa. Block B… Myślałaś, że twoi przyjaciele, dzięki zespołowi chociaż trochę się uspokoją i wydorośleją. Jednak pomyliłaś się – ten zespół był pełen wariatów i dziwaków! A Zico stał na ich czele, ale jednak jakby tak pomyśleć – to był odpowiedzialny. Przynajmniej w jakiś tam sposób.


   - To jest ______! – przedstawił cię Zico, obejmując cię mocno ramieniem.
   - P-Puść mnie, bo mnie dusisz! – warknęłaś i odepchnęłaś go od siebie.
Kyung stał po twojej drugiej stronie i uśmiechał się głupkowato. Matko, jak ty z nimi wytrzymałaś przez te wszystkie lata? Następnie spojrzałaś na piątkę chłopaków, którzy stali przed tobą w rządku.
   - Jestem Kim Yookwon – przedstawił się pierwszy z nich, podchodząc do ciebie i uśmiechając się nonszalancko.
Spojrzałaś na niego, podnosząc lekko brwi. Jego uśmiech świadczył, że był typem playboya, chociaż mogłaś się mylić. Po chwili chłopak został popchnięty, a przed tobą pojawił się najwyższy i najprzystojniejszy. Wywnioskowałaś, że był visualem. Chłopak również uśmiechnął się nonszalancko, chwytając cię za dłoń.
   - Nazywam się Ahn Jaehyo – powiedział, markując pocałunek na twojej dłoni.
Skrzywiłaś się w myślach. Kolejny playboy!
   - Te, wara od niej! – krzyknął Zico i chwycił cię za ramiona, odsuwając cię od zdezorientowanego chłopaka.
Spojrzałaś zaskoczona na przyjaciela.
   - Obiecałem jej mamie, że przyprowadzę ją całą i zdrową – oznajmił poważnym tonem, a ty spojrzałaś na niego jak na debila. Zwróciłaś wzrok  na swojego drugiego przyjaciela, który z przymkniętymi powiekami przytakiwał głową. Co oni znów wymyślają?
   - Hyung, spokojnie, przecież nic jej nie zrobimy – powiedział również wysoki chłopak z głębokim głosem.  
   - No nie wiem – mruknął lider.
WHAT THE FUCK?! Gdzie on cię przyprowadził?! Zico widząc twoją minę, wybuchnął śmiechem przez co w pomieszczeniu nastała cisza, a wszyscy spoglądali na chłopaka jak na ostatniego idiotę (którym był). Po chwili uspokoił się i spojrzał na resztę.
   - Żartuję- odparł, szczerząc się. - _____, naprawdę nie musisz się o nic obawiać, chociaż… - tutaj jego uścisk na twoich ramionach stał się silniejszy, a następnie zmierzył chłopaków wzrokiem spod półprzymkniętych powiek. Następnie wskazał na chłopaka z czerwonymi włosami. – On notorycznie ogląda pornole – oznajmił bez żadnego wstydu.
   - Zico! – krzyknął Kyung wraz z tym chłopakiem, który na twarzy miał czerwone wypieki.
Wyglądał na zażenowanego i zawstydzonego. Miałaś wrażenie, jakby w tej chwili chciał zapaść się pod ziemię. I w sumie mu się nie dziwiłaś.
   - No co? – spytał lider. – Wolę ją ostrzec, żeby nie wchodziła do jego pokoju bez pukania, bo może się przerazić.
Wszyscy westchnęli głęboko, a biedny chłopaczyna z czerwonymi włosami, wyglądał na załamanego.
   - To Lee Minhyuk – przedstawił go wysoki blondyn, który stał obok niego.
Chłopak uśmiechał się szeroko i wyglądał jak duże, przerośnięte dziecko.
   - Jestem Pyo Jihoon, maknae! – przedstawił się głośno, ciągle się szczerząc.
Może coś brał?
   - Maknae? – spytałaś zaskoczona, a po chwili przeniosłaś swój wzrok na najmniejszego członka zespołu i wskazałaś na niego niegrzecznie palcem. – Myślałam, że to on jest maknae!
Wskazany chłopak westchnął cicho.
   - Jestem tutaj najstarszy – jęknął. – Głupi wzrost – mruknął cicho pod nosem, jakoby do siebie.
   - To nasz główny wokal, Lee Taeil – przedstawił go maknae, obejmując go po przyjacielsku.
I tak właśnie zaczęła się twoja przygoda z tymi wariatami. Warto podkreślić, że wspaniała i niezapomniana przygoda.


            To, że jeszcze nie osiwiałaś przy tych (kochanych) idiotach to naprawdę ogromny cud. Byłaś z nimi od samego początku. We wszystkich ważnych chwilach – czy to w szczęśliwych, czy też tych smutnych momentach. Wspierałaś ich, bo okazali się wspaniałymi i zabawnymi chłopakami z którymi nie szło się nudzić. Dorastałaś i zmieniłaś się wraz z nimi. Stałaś się ich opiekunką i przeważnie wykorzystywali cię do robienia im jedzenia…
   - _____! Czy te spodnie pasują do tej bluzki?
   - _____! Co będzie na obiad?!
   - _____! Głodny jestem!
   - _____! Zoba…
   - DOŚĆ! – krzyknęłaś, odwracając się w kierunku chłopców, którzy stali w progu i przepychali się.
Co za dzieci, jęknęłaś w myślach.
   - ______ - odezwał się Zico, machając ci przed nosem jakimś papierem.
Wyrwałaś mu kartkę z dłoni, przeglądając ją. Była to jakaś ulotka z cyrkiem, który stacjonował w waszej okolicy. Spojrzałaś na przyjaciela, podnosząc jedną brew w geście zapytania.
   - Po co mi to dajesz? – spytałaś.
   - Pójdziemy do cyrku! – oznajmił wesoło.
   - Nie – odpowiedziałaś lakonicznie.
   - Ale dlaczego? – jęknął. – Trochę rozrywki nam nie zaszkodzi, no wiesz… po tym wszystkim – powiedział ostatnie słowa ściszonym głosem.
Domyślałaś się o co mu chodziło. Block B mieli przez ostatni czas naprawdę sporo na głowie poprzez głupi proces z ich poprzednią wytwórnią. Westchnęłaś cicho, spoglądając na ulotkę.
   - Dobrze – mruknęłaś niechętnie.
Jiho słysząc to, uradowany podskoczył i objął cię mocno. Powietrza! Wyciągnęłaś ręce, poczym uderzyłaś przyjaciela w ramię, by cię puścił. Zrobił to, a na jego twarzy ciągle był ten radosny uśmiech. Sama potarłaś sobie obolały kark, spoglądając na niego z pobłażliwym uśmiechem.
   - Dzieciuch.
W odpowiedzi, Zico wyszczerzył się szeroko. Następnie wybiegł z kuchni, krzycząc na cały dorm, że idziecie do cyrku.
   - _____, to co z tym obiadem? – spytał Kyung.
   - Wynocha z kuchni! Wszyscy! – krzyknęłaś zła.
I wszyscy jak na komendę, tak uczynili. Złapałaś się za głowę, oddychając głęboko. Naprawdę osiwieję zawczasu, pomyślałaś.


            Na prośbę Zico, udaliście się do cyrku. Nie uśmiechało ci się to, bo miałaś o wiele lepsze rzeczy do roboty. Kiedy zakupiliście bilety, to każdy z nich chciał iść gdzie indziej. I co miałaś zrobić? Zamyśliłaś się na chwilę, szukając jakiegoś rozwiązania, by każdy był zadowolony. Jednak nic nie przychodziło ci do głowy. Podniosłaś głowę, chcąc porozmawiać z chłopakami, ale oni… Nie było ich! Zamrugałaś kilkakrotnie, rozglądając się wokół siebie.
   - Co… - przygryzłaś mocno wargi ze zdenerwowania.
Nie chciałaś przeklinać. Nie chciałaś… Jednak to było silniejsze od ciebie. Zaczęłaś kląć pod nosem w każdym znanymi ci językiem. Chodziłaś w kółko, by się uspokoić i nie obchodziło cię to, że ludzie omijali cię szerokim łukiem.
   - Cholera! – wykrzyczałaś.
Przystanęłaś i wzięłaś jeden głęboki oddech. Rozejrzałaś się jeszcze raz, ale nikogo znajomego nie zobaczyłaś. Jak tylko ich złapiesz, to tak im się dostanie, że… Nagle ktoś od tyłu złapał cię w talii i podniósł. Krzyknęłaś wystraszona i zszokowana. Odwróciłaś głowę i rozszerzyłaś z przerażenie oczy, widząc straszną maskę klauna. Pisnęłaś głośno,  na co to coś puściło cię, zatykając sobie uszy. Przerażona podniosłaś rękę z torebką i mocno zdzieliłaś go po głowie.
   - Ała..! – krzyknął znajomy głos.
Zastygłaś z ręką uniesioną ku górze. Po chwili chłopak ściągnął maskę, a tobie ukazała się twarz Zico. Zszokowana i jeszcze bardziej wściekła, zacisnęłaś dłonie w pięści.
   - Ty… - syknęłaś przez zaciśnięte zęby.
   - Hahaha, świetna maska, co nie? – spytał chłopak, szczerząc się.
   - Ty idioto! – krzyknęłaś i otwartą dłonią zdzieliłaś go po głowie.
   - Ał… Za co? – jęknął, chwytając się za głowę.
   - Chcesz bym zawału dostała?!
Jiho przyglądał ci się, mrugając powoli oczami.
   - Ale co ja takiego zrobiłem?
   - Co zrobiłeś? – powtórzyłaś jego pytanie, uśmiechając się z niedowierzeniem. – No nie… Trzymajcie mnie.
Nerwowo zaczęłaś przytupywać prawą nogą. Zico przyglądał ci się przez chwilę, poczym powiedział coś, czego nie powinien nigdy:
   - Masz okres?
Już chciałaś się na niego rzucić, ale powstrzymał cię uścisk na ramieniu. Wściekła spojrzałaś za siebie i zobaczyłaś Kyunga.
   - Puść mnie! – syknęłaś.
   - Wiesz, nie chcę, abyś poszła do więzienia – oznajmił.
Awww… On to był czasami kochany. Nie to co lider!
   - Nikt tak świetnie nie będzie nam gotował, a ja chce jeszcze przeżyć – dodał po chwili.
No i twoja nadzieja w ludziach poległa. Czy ty naprawdę się z nimi przyjaźniłaś? Jeden jest głupi jak … nawet już nie miałaś określenia. Drugi natomiast martwił się jedynie o jedzenie! A reszta? Przyglądała wam się, jakby było to jakieś przedstawienie.


            Wściekła wróciłaś do swojego mieszkania. Cieszyłaś się z faktu, że mieszkałaś sama i mogłaś teraz pobyć w samotności. Zaraz po przejściu progu swojego mieszkania, skierowałaś się do kuchni. Włączyłaś czajnik, wyjęłaś z szafki swój ulubiony kubek i torebkę z herbatą. Oparłaś się tyłem o blat, czekając aż woda się zagotuje.
Wiedziałaś, że pójście do cyrku było bardzo złym pomysłem. Zacisnęłaś mocno pięści na wspomnienie o zachowaniu Zico. Niekiedy naprawdę się zastanawiałaś, czy on jest naprawdę tak głupi czy tylko udaje. Kiedy usłyszałaś, że woda w czajniku się zagotowała - już sięgałaś po urządzenie – gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Jęknęłaś cicho, nie chcąc w tej chwili nikogo oglądać. Z niechęcią skierowałaś się w stronę drzwi wyjściowych, a kiedy już je otworzyłaś – to doznałaś szoku. Przed tobą stał uśmiechnięty Taeil, a za nim reszta zespołu.
   - Co tutaj robicie? – spytałaś lekko poirytowana.
   - Dzisiaj czwartek, nasz obowiązkowy seans filmowy – oznajmił i pokazał ci płyty z filmami.
Chłopcy już nie czekali na twoją odpowiedź, lecz wprosili się. Do tego zaczęli podawać ci reklamówki z jedzeniem i napojami.
   - Kupiliśmy popcorn, możesz go zrobić – oznajmił Kyung z szerokim uśmiechem.
Podał ci reklamówkę i skierował się do salonu.
Zostałaś bez słowa.
Oni znów cię wykorzystują.


            Postawiłaś siatki na stole, a następnie zaczęłaś wyjmować produkty. Chipsy, popcorn i piwo. Standard.
   - Pomogę – usłyszałaś za sobą.
Zaskoczona spojrzałaś zza siebie i zobaczyłaś Zico. Spojrzałaś na niego krzywo i z ogromnym zdziwieniem.
   - Walnąłeś się w głowę? – spytałaś.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco, a później uśmiechnął się pod nosem.
   - Możliwe.
Odwzajemniłaś jego delikatny uśmiech, a następnie wyciągnęłaś z szafek plastikowe miski. Zakupiłaś je po tym, kiedy chłopcy strzaskali te z kompletu. Na szczęście, odkupili je później. Zico pojawił się obok ciebie z otwartą paczką chipsów.
   - Chciałem przeprosić za cyrk – powiedział wsypując przegryzkę do zielonej miski.
   - No proszę, Zico mnie przeprasza i wie co zrobił źle – zadrwiłaś.
Poczułaś, jak chłopak popycha cię swoimi biodrami. Spojrzałaś na niego z udawanym oburzeniem, a następnie sama go popchnęłaś w taki sam sposób. Popychaliście się tak przez chwilę, kiedy to Jiho użył więcej siły czego skutkiem było, że wylądowałaś na twardej ziemi. Byłaś naprawdę zdezorientowana tym, co się stało. Spojrzałaś na Zico, który również ci się przypatrywał. Po chwili wybuchłaś głośnym śmiechem, a chłopak ci zawtórował.
   - Co tu się dzie… _____, dlaczego siedzisz na ziemi? – spytał U-Kwon, który stał w przejściu i spoglądał zaskoczony na waszą dwójkę.
Przestałaś się śmiać i spojrzałaś na tancerza.
   - Dlaczego siedzę na ziemi? – skierowałaś te pytanie w stronę Zico niczym pijana i ponownie wybuchłaś śmiechem.
Zico również nie przestawał się śmiać.
   - Świry!
Jeszcze przez kilka sekund siedziałaś na zimnej podłodze i śmiałaś się. Jednak, kiedy zobaczyłaś przed sobą wyciągniętą dłoń Zico, przestałaś się śmiać i spojrzałaś na przyjaciela.
   - Wstawaj, bo jeszcze będziesz chora – oznajmił.
Ujęłaś jego dłoń, a po chwili poczułaś gwałtowne szarpnięcie. Zico bez problemu i bez twojej pomocy pociągnął cię aż za mocno. Skutkiem tego było, że nie utrzymałaś równowagi i poleciałaś w ramiona chłopaka, który cię objął. Staliście przez chwilę nie wiedząc do końca, co przed chwilą zaszło. Zico po kilku sekundach puścił cię.
   - W porządku? – spytał.
Kiwnęłaś twierdząco głową, a następnie szybko wróciłaś do szykowania przekąsek. Czułaś się trochę niezręcznie po tej sytuacji.


   - Świnka.
   - Słoń.
   - Nosorożec.
   - Płaz.
Spojrzałaś na Zico, który nazwał cię właśnie płazem. Właśnie oglądaliście film… No, prawie oglądaliście, bo w połowie seansu Jiho postanowił nazwać cię waleniem. Nawet nie miałaś pojęcia do czego się to odnosiło.
   - No co? Wyglądasz jak jaszczurka – odparł chłopak, mając całkiem poważną minę.
   - A ty wyglądasz jak, jak… jak kurczak!
Nie miałaś pojęcia, skąd ci się to wzięło. To było pierwsze zwierze, które przyszło ci na myśl, kiedy spojrzałaś na przyjaciela.
   - Ech, ludzie – odezwał się Jaehyo.
Wszyscy spojrzeliście w jego stronę. Chłopak siedział rozłożony na fotelu i spoglądał na was z uśmiechem.
   - Wiecie, że wyglądacie teraz jak dobre, stare małżeństwo?
   - Ej, a może zostaniecie parą? – zaproponował nagle U-Kwon.
   - A jeśli oni już są parą, a my o tym nic nie wiemy? – dodał P.O.
W salonie zapadła cisza. Powoli spojrzałaś w stronę Zico, który również spojrzał w twoim kierunku. Nagle wybuchliście śmiechem, a do was dołączył Kyung.
   - Ja… on… - nie potrafiłaś nawet tego wypowiedzieć.
   - Przecież oni tak do siebie pasują jak ogr z księżniczką – stwierdził Kyung. – I to dosłownie – dodał trochę ciszej.
   - Właśnie! Właśnie! – potwierdził Jiho, zwijając się ze śmiechu.
Spojrzał na ciebie i ponownie wybuchnął głośnym śmiechem.
   - Ech, z nimi to jak z dziećmi – mruknął U-Kwon, spoglądając na waszą trójkę.
   - I dlatego tak do siebie pasują – stwierdził Taeil, spoglądając na ciebie i Zico z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Przestałaś się śmiać, otarłaś łzę i spojrzałaś na chłopaków.
   - Wy to wiecie, jak rozśmieszyć człowieka.
   - Ale my byliśmy poważni – oznajmił Jaehyo.
Spojrzałaś na niego jak na idiotę.
   - Taaaaaa….


            Minęło kilka dni od tego wydarzenia, ale na szczęście nic się nie zmieniło. Dzisiaj umówiłaś się z chłopakami, by spędzić ten dzień razem. Weszłaś do ich mieszkania bez pukanie i od razu uderzył cię przeraźliwy zapach jakiś kadzidełek. Zatkałaś nos, wchodząc w głąb mieszkania.
   - Co tu się dzieje? – spytałaś, odganiaj od siebie dym.
   - Robimy odpowiedni nastrój – oznajmił Kyung, zapalając kolejne kadzidełko.
   - Niby do czego?
   - Do gry.
   - Gry? – powtórzyłaś.
   - Będziemy grać w siedem minut w niebie – oznajmił B-Bomb, stojąc obok ciebie.
   - Chyba was pogięło – mruknęłaś i wyrwałaś zapalniczkę z rąk przyjaciela, który już chciał zapalać kolejną świeczkę.
   - Czemu tak mówisz?
   - Jak ty sobie wyobrażasz grać w siedem minut niebie, jeśli jestem tutaj jedyną dzie… - nagle urwałaś, spoglądając podejrzliwie na chłopaków. – Chcecie tak między sobą…?
   - Ale co? – spytał „inteligentnie” Jaehyo.
Załamałaś ręce, a następnie zaczęłaś gasić wszystkie kadzidełka i świeczki. Oni coś planowali. A jeśli oni już coś planują, to jest to głupie, nienormalne, idiotyczne, niebezpieczne… Uchyliłaś okno, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
   - Nie będziemy grać w tę idiotyczną grę – oznajmiłaś, odwracając się do nich.
Rozejrzałaś się dokładnie i brakowało ci jednego, najważniejszego osobnika.
   - Gdzie Zico? – spytałaś, mrużąc podejrzliwie oczy.
   - Zaraz powinien przyjść – odparł Kyung, rozglądając się nerwowo.
   - Co tu się dzieje? – spytałaś, robiąc krok w ich stronę.
Chłopcy automatycznie cofnęli się. Podniosłaś jedną brew, a następnie spojrzałaś na maknae. Jihoon pod wpływem twojego wzroku uśmiechnął się nerwowo, machając w twoją stronę.
   - Chłopcy – odezwał się U-Kwon bardzo poważnym głosem. – Chyba jesteśmy zmuszeni przejść do planu B.
Plan B?!
Byłaś zdezorientowana. Nie miałaś pojęcia, co się dzieje i byłaś przerażona, kiedy to ci nienormalnie wariaci zaczęli do ciebie podchodzić.
   - Co tu się dzieje? – spytałaś, cofając się.

            Nie dostałaś jednoznacznej odpowiedzi. Jedynie co, to zostałaś złapana i poprowadzona do holu. Walczyłaś. Dzielnie walczyłaś, już nawet ugryzłaś Kyunga, kopnęłaś Jaehyo, łokciem uderzyłaś B-Bomba w policzk. Nie miałaś pojęcia, co cię czeka i bałaś się tego.
   - Miłej zabawy – oznajmił U-Kwon, otwierając drzwi do ich schowka na miotły i inne rzeczy.
Posłałaś mu pytające spojrzenie, ale nie uzyskałaś odpowiedzi. Zostałaś popchnięta do środka, czego skutkiem było wylądowanie na czymś miękkim. Usłyszałaś zduszony jęk, a następnie nastąpiła ciemność. Usłyszałaś jeszcze charakterystyczne przekręcenie kluczyka w zamku. Szybko odwróciłaś się i nie bacząc na nic, zaczęłaś szalenie pukać w drzwi.
   - Wypuście mnie stąd, idioci! Otwierajcie! – krzyczałaś, bijąc pięścią w drzwi.
   - Hrmhmmm – usłyszałaś zza sobą.
Zastygłaś w miejscu, powoli odwracając głowę. Zobaczyłaś zarys jakieś sylwetki… człowieka. Pisnęłaś przerażona, na co tajemnicza zmora również wydała jeszcze głośniejszy dźwięk. Zamrugałaś zaskoczona, robiąc malutki krok w przód. Pochyliłaś się, wyciągnęłaś ręce i dotknęłaś znajomej twarzy, włosów. Poczułaś, że ten ktoś, którego już poznałaś miał zakneblowane usta.
   - Zico? – spytałaś, wyciągając z jego ust szmatkę.
   - Wreszcie – odetchnął.
   - Co tu się dzieje?!
   - Sam chciałbym wiedzieć, ci idioci dzisiaj rano napadli na mnie z zaskoczenia, kiedy wychodziłem z łazienki, poczym związali, zakneblowali i wrzucili tutaj. Nawet nie dali mi się ubrać.
   - Co…?!
Mimowolnie spojrzałaś na dolne partie ciała swojego przyjaciela, ale na szczęście była ciemność. Jednak sama myśl o tym była… odrażająca!
   - Mam ręcznik! – oznajmił szybko Zico.
   - Dzięki, że mi powiedziałeś – warknęłaś.
   - Będzie wam łatwiej! – usłyszeliście zza drzwi.
Zdenerwowana uderzyłaś pięścią w drzwi.
   - Wypuście nas!
   - No nie bądź taka, _____! Masz przewagę, Zico jest caaaaały twój!
I śmiech.
Przymknęłaś powieki i zaczęłaś liczyć do dziesięciu, by się uspokoić. Zła, zjechałaś po drzwiach na ziemię.
   - Chyba chcą nas zeswatać.
   - Ich nie doczekanie! – mruknęłaś.
   - _____, możesz mnie rozwiązać?
   - Odwróć się – poleciłaś.
   - Emmm, może być mały problem – oznajmił lekko zawstydzony.
   - Jaki znów?
   - Mój ręcznik, tak trochę jakby się osu…
   - Nie kończ! – warknęłaś, a następnie niechętnie podeszłaś bliżej chłopaka.
Musiałaś go jakoś uwolnić, ale pomieszczenie w którym się znajdywaliście było ciasne, ciemne i niekomfortowe.
   - Możesz tak zostać – powiedziałaś po chwili.
Jiho westchnął cicho, a następnie spojrzał na ciebie. Widziałaś jego ciemne, świecące w ciemności oczy.
   - Wiesz, myślałem ostatnio o tym wszystkim.
   - Co masz na myśli? – spytałaś zdenerwowana, bo Zico teraz był poważny.
A naprawdę nie lubiłaś, gdy taki był.
   - Myślałem nad tym, aby nie spróbować bycia ra…
Chłopak nie dokończył, bo przyłożyłaś mu do twarzy swoją całą rozłożoną dłoń.
   - Zico, nie mów tego.
   - Dlaczego? – spytał, kiedy zabrałaś już swoją dłoń.
   - Jesteśmy przyjaciółmi, nie niszczmy tego.
   - Ale bez ryzyka nie ma zabawy! – oznajmił głośno.
Na tyle głośno, że pod drzwiami usłyszeliście szuranie i przyciszone głosy. Ale zignorowaliście to. Opuściłaś głowę, rozmyślając nad słowami chłopaka. Czy potrafiłabyś z nim być? Przecież to był Zico! Ten Zico, który widział cię w pieluchach, widział cię nagą w wannie, widział cię latającą w samej bieliźnie… Dużo było tych zawstydzających chwil.
   - Naprawdę o tym poważnie myślałem – znów zaczął.
   - Zico, daj sobie spokój – powiedziałaś niepewnym głosem.
Przez jego słowa, sama zaczęłaś o tym wszystkim myśleć. Czy była możliwość, aby być z tym chłopakiem? W sumie… Zico zawsze był dla ciebie wyjątkowy, ale czy to było w takim sensie? Czy to właśnie nie była przyjaźń?
   - _____, nic między nami się nie zmieni.
   - Jiho, nawet nie masz pojęcia, jak wiele się może zmienić.
   - Może zmieni się na lepsze?
   - A jeśli nie?
   - A co może pójść nie tak? Znamy się tak długo, znamy wszystkie nasze sekrety, wady, zalety. A poza tym, będzie to wolny związek bez zobowiązań.
   - Zico, jak ty to sobie wyobrażasz?
   - Normalnie.
Był taki szczery i prostolinijny, że mogłaś mu teraz we wszystko uwierzyć. Jednak czy mogłaś podjąć tak wielkie ryzyko? To była wasza przyjaźń.
   - Nie wiem – jęknęłaś.
Miałaś naprawdę burzę mózgu. Nie miałaś pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.
   - Kocham cię, _____ - nagle usłyszałaś.
To przyprawiło cię o chwilowe zatrzymanie akcji serca. Lecz, kiedy dotarły do ciebie sens tych słów, zrobiło ci się ciepło i duszno. Serce zaczęło szalenie bić.
   - N-nie żartuj sobie! – krzyknęłaś speszona.
   - Doskonale wiesz, kiedy żartuję, a kiedy jestem poważny.
Przełknęłaś głośno ślinę. To prawda. Wiedziałaś o tym doskonale. A teraz Zico był śmiertelnie poważny.
   - Daj nam szansę – usłyszałaś zaraz obok siebie.
Zaskoczona podniosłaś głowę i zobaczyłaś obok siebie błyszczące oczy przyjaciela. Był tak bardzo blisko. Nawet nie wiedziałaś, kiedy chłopakowi udało się przesunąć. Zadrżałaś, kiedy to jego usta dotknęły twojego policzka. Mimowolnie uchyliłaś usta, czekając na to… czekając na jego pocałunek. To było dziwne. Ale czekałaś.
            W końcu poczułaś jego gorące usta na swoich. Zico, zaskoczony twoim pozwoleniem, pogłębił pocałunek. To było naprawdę wspaniałe. Do tego Zico… Czy naprawdę mogłaś czuć coś więcej do tego chłopaka?

            Nagle drzwi o które się opierałaś, zostały otwarte na oścież. To sprawiło, że opadłaś na ziemię, a związany Zico poleciał na ciebie. Jęknęłaś cicho, nie tyle z nagłego braku tlenu, ale poraziło cię światło dnia.
   - No, no, wiedziałem że to się uda! – usłyszałaś nad sobą.
Uchyliłaś powieki, a nad wami stała cała szóstka. Spojrzałaś na nich z mordem. Naprawdę miałaś ochotę im coś zrobić!
   - To kiedy ślub? – wyskoczył Jaehyo, szczerząc się.
   - Ja wam dam ślub! – krzyknęłaś, po czym odepchnęłaś Zico i wstałaś.
Jednak nie zrobiłaś ani jednego kroku, bo powstrzymał cię uścisk na nadgarstku. Spojrzałaś na Zico, który siedział na ziemi półleżąco. Jednak cała złość na chłopaków zniknęła, ale pojawiła się na właśnie tego osobnika. Mianowicie Zico zapomniał o tym, że ręcznik mu się osunął, tak po prostu paradował takim jakim go Bóg stworzył. Pisnęłaś głośno, waląc przyjaciela po łbie.
   - Zboczeniec!


            I tak zakończyła się część tej historii. Po tej całej akcji przemyślałaś sobie kilka spraw odnośnie słów Zico. Tak, jak powiedział chłopak. Bez ryzyka nie ma zabawy. Postanowiłaś zaryzykować i spróbować. Na początku było trudno ci się przełamać, bo nadal traktowałaś go po przyjacielsku. Jednak po tym długim czasie, nie mogłaś żałować swojej decyzji. Zico był dobrym chłopakiem, ale i również pozostawał twoim wspaniałym przyjacielem. 

~*~

Dla Hany Shizuko :) 

Trochę długi, trochę dziwny, końcówka nie wyszła. Proszę wybaczyć ;-; 

10 komentarzy:

  1. Jaki dziwny, jak zawsze świetny! .. jak zawsze;>
    ALE KOBIETO PISZ, PISZ BO DRUGA CZĘŚĆ L.JOE SIE SAMA NIE NAPISZE, więc życze dużo weny^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci zaraz dam "końcówka nie wyszła"! Wszystko wyszło!
    A Ty przesadzasz :)
    Świnie, jaszczurki i inne zwierzęta (a w szczególności waleń)... Po prostu genialne :D Do tego Zico... i Block B <3 Niczego więcej nie trzeba xD Jak zwykle scenariusz genialny, g e n i a l n y <3 No co ja jeszcze mogę powiedzieć? Weny! ^B^

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej, mam od groma widzę do nadrobienia i nie wiem jak szybko uda mi się to zrobić, ale spróbujemy! XD
    Przede wszystkim, cieszę się, że tak prężnie tu piszesz i działasz. Gdy ja, zniknęłam na tak długi czas, Ty, tworzyłaś i widzę, że idzie Ci to świetnie. Ba, jak dla mnie, to jesteś lepsza ode mnie. Uczeń przerósł mistrza! Unnie jest taka dumna. Q__Q
    W każdym razie, zacznę od tego, że bardzo lubię Zico. Głównie w blondzie, khekhe. Te zjeby są tak kochane, że aż można ich zabić. I nie wiem czy piłą mechaniczną, czy śmiechem. Ale do rzeczy!
    Jaehyo najprzystojniejszy. Nie, to mnie zabiło. Wręcz uniosłam ręce, wstałam i wyszłam z salonu do kuchni by ochłonąć, napić się coli, pomyśleć o Zico i wrócić, przeskakując fragment z jego przywitaniem. Przepraszam, ale jak dla mnie, to każdy w Block B jest przystojniejszy od niego. KAŻDY. No nie lubię go i tyle.
    Powiem szczerze, że dobrze wczułam się w rolę bohaterki. Może dlatego, że miałam przed oczami Angie i jej perypetie z Infinite. To było tak bardzo w ich stylu, że aż mi się łezka w oku zakręciła na myśl o tych jełopach z Woollim. XD
    Komizm, konkretna akcja, spójna historia, ciekawe wplatanie wspomnień, konkretne nawiązania i wnioski. Efekt bezcenny. Niczym Hoya w ręczniku podczas pobytu w Anglii - if you know what I mean XD Końcówka jest dobrym podsumowaniem i najlepszym, nie zmieniaj tego nawet gdybyś chciała! To zakończenie sprawia, że treść jest spójna z początkiem. Temat został rozpoczęty i zakończony. A ja wypisuję tyle, że ho ho ho. Miło było znów poczytać Twoje prace. Są świetne. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle swietny scenariusz ;) stwierdzam ze musze poswiecic troche czasu na glebsze poznanie zespolu ;) slucham ich piosenek ale z zespolu kojarze tylko Zico i P.O ;) lekki shame ;) pozdrawiam i zycze weny ;)
    ~Kim Kami ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne , chciałabym pisać tak jak ty, ja dopiero zaczynam i może chciałabyś poradzić mi czy moje prace nadają się do czegoś? wstawiam link i jeśli masz ochotę lub ktokolwiek kto to zobaczy, czekam na szczera prawdę na temat moich wypocin <3
    http://chanrae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. LOL, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Podobają mi się twoje koncepcje i poczucie humoru:-) Znalazłam kilka błędów, ale wiem też, że sama nie piszę perfekcyjnie, więc nie będę cię szkalować. Czekam na więcej "ciasteczek". Wiedz, że takiej fanki, jak ja powinnaś się obawiać.xD Gdybyś chciała, możesz wpaść na mojego bloga i zjechać moje wypociny. przyjmą to na klatce. Życzę went!

    k-pace-scenarios.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju~
    Kocham to~!
    Bardzo podoba mi się twój styl pisania i opis głównej bohaterki...muszę przyznać,że podczas czytania nie raz wybuchnęłam śmiechem :D
    Oby tak dalej!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu zajebiste! W życiu się tak nie uśmiałam. To tak bardzo do nich pasuje... świetne, oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy scenariusz ^^ uśmiechałam się cały czas czytając :) my-dream-is-love.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń