Od zawsze
zastanawiałaś się, jak wygląda dom wariatów. Szybko się o tym przekonałaś,
kiedy to miałaś zaszczyt poznać całe Block B i przebywać z nimi w jednym
pomieszczeniu. Jednak, jak to się stało, że ich znałaś? Nie była to jakaś
wymyślna i wspaniała historia. Byłaś tylko zwykłą dziewczyną z obrzeży miasta,
a zarazem przyjaciółką z dzieciństwa Kyunga oraz Jiho. Znaliście się od
piaskownicy, razem dorastaliście i we trójkę zawsze sprawialiście problemy
wychowawcze. A w szczególności Zico i Kyung. Miałaś to szczęście, że miałaś
niewinną buźkę i zawsze wychodziłaś ze wszystkiego gładko bez żadnych
konsekwencji. Najgorzej miał Zico… Ale cóż, nie o tym była tutaj mowa. Block B…
Myślałaś, że twoi przyjaciele, dzięki zespołowi chociaż trochę się uspokoją i
wydorośleją. Jednak pomyliłaś się – ten zespół był pełen wariatów i dziwaków! A
Zico stał na ich czele, ale jednak jakby tak pomyśleć – to był odpowiedzialny.
Przynajmniej w jakiś tam sposób.
- To jest ______! – przedstawił cię Zico,
obejmując cię mocno ramieniem.
- P-Puść mnie, bo mnie dusisz! – warknęłaś i
odepchnęłaś go od siebie.
Kyung stał po twojej
drugiej stronie i uśmiechał się głupkowato. Matko, jak ty z nimi wytrzymałaś
przez te wszystkie lata? Następnie spojrzałaś na piątkę chłopaków, którzy stali
przed tobą w rządku.
- Jestem Kim Yookwon – przedstawił się pierwszy
z nich, podchodząc do ciebie i uśmiechając się nonszalancko.
Spojrzałaś na niego,
podnosząc lekko brwi. Jego uśmiech świadczył, że był typem playboya, chociaż
mogłaś się mylić. Po chwili chłopak został popchnięty, a przed tobą pojawił się
najwyższy i najprzystojniejszy. Wywnioskowałaś, że był visualem. Chłopak
również uśmiechnął się nonszalancko, chwytając cię za dłoń.
- Nazywam się Ahn Jaehyo – powiedział,
markując pocałunek na twojej dłoni.
Skrzywiłaś się w
myślach. Kolejny playboy!
- Te, wara od niej! – krzyknął Zico i
chwycił cię za ramiona, odsuwając cię od zdezorientowanego chłopaka.
Spojrzałaś zaskoczona
na przyjaciela.
- Obiecałem jej mamie, że przyprowadzę ją
całą i zdrową – oznajmił poważnym tonem, a ty spojrzałaś na niego jak na
debila. Zwróciłaś wzrok na swojego
drugiego przyjaciela, który z przymkniętymi powiekami przytakiwał głową. Co oni
znów wymyślają?
- Hyung, spokojnie, przecież nic jej nie zrobimy
– powiedział również wysoki chłopak z głębokim głosem.
- No nie wiem – mruknął lider.
WHAT THE FUCK?! Gdzie
on cię przyprowadził?! Zico widząc twoją minę, wybuchnął śmiechem przez co w
pomieszczeniu nastała cisza, a wszyscy spoglądali na chłopaka jak na ostatniego
idiotę (którym był). Po chwili uspokoił się i spojrzał na resztę.
- Żartuję- odparł, szczerząc się. - _____,
naprawdę nie musisz się o nic obawiać, chociaż… - tutaj jego uścisk na twoich
ramionach stał się silniejszy, a następnie zmierzył chłopaków wzrokiem spod
półprzymkniętych powiek. Następnie wskazał na chłopaka z czerwonymi włosami. –
On notorycznie ogląda pornole – oznajmił bez żadnego wstydu.
- Zico! – krzyknął Kyung wraz z tym
chłopakiem, który na twarzy miał czerwone wypieki.
Wyglądał na
zażenowanego i zawstydzonego. Miałaś wrażenie, jakby w tej chwili chciał zapaść
się pod ziemię. I w sumie mu się nie dziwiłaś.
- No co? – spytał lider. – Wolę ją ostrzec,
żeby nie wchodziła do jego pokoju bez pukania, bo może się przerazić.
Wszyscy westchnęli
głęboko, a biedny chłopaczyna z czerwonymi włosami, wyglądał na załamanego.
- To Lee Minhyuk – przedstawił go wysoki
blondyn, który stał obok niego.
Chłopak uśmiechał się
szeroko i wyglądał jak duże, przerośnięte dziecko.
- Jestem Pyo Jihoon, maknae! – przedstawił
się głośno, ciągle się szczerząc.
Może coś brał?
- Maknae? – spytałaś zaskoczona, a po chwili
przeniosłaś swój wzrok na najmniejszego członka zespołu i wskazałaś na niego
niegrzecznie palcem. – Myślałam, że to on jest maknae!
Wskazany chłopak
westchnął cicho.
- Jestem tutaj najstarszy – jęknął. – Głupi
wzrost – mruknął cicho pod nosem, jakoby do siebie.
- To nasz główny wokal, Lee Taeil –
przedstawił go maknae, obejmując go po przyjacielsku.
I tak właśnie zaczęła
się twoja przygoda z tymi wariatami. Warto podkreślić, że wspaniała i
niezapomniana przygoda.
To, że
jeszcze nie osiwiałaś przy tych (kochanych) idiotach to naprawdę ogromny cud.
Byłaś z nimi od samego początku. We wszystkich ważnych chwilach – czy to w
szczęśliwych, czy też tych smutnych momentach. Wspierałaś ich, bo okazali się
wspaniałymi i zabawnymi chłopakami z którymi nie szło się nudzić. Dorastałaś i
zmieniłaś się wraz z nimi. Stałaś się ich opiekunką i przeważnie wykorzystywali
cię do robienia im jedzenia…
- _____! Czy te
spodnie pasują do tej bluzki?
- _____! Co będzie
na obiad?!
- _____! Głodny
jestem!
- _____! Zoba…
- DOŚĆ! –
krzyknęłaś, odwracając się w kierunku chłopców, którzy stali w progu i
przepychali się.
Co za dzieci, jęknęłaś w myślach.
- ______ - odezwał
się Zico, machając ci przed nosem jakimś papierem.
Wyrwałaś mu kartkę z dłoni, przeglądając ją. Była to jakaś
ulotka z cyrkiem, który stacjonował w waszej okolicy. Spojrzałaś na
przyjaciela, podnosząc jedną brew w geście zapytania.
- Po co mi to
dajesz? – spytałaś.
- Pójdziemy do
cyrku! – oznajmił wesoło.
- Nie –
odpowiedziałaś lakonicznie.
- Ale dlaczego? –
jęknął. – Trochę rozrywki nam nie zaszkodzi, no wiesz… po tym wszystkim – powiedział
ostatnie słowa ściszonym głosem.
Domyślałaś się o co mu chodziło. Block B mieli przez ostatni
czas naprawdę sporo na głowie poprzez głupi proces z ich poprzednią wytwórnią.
Westchnęłaś cicho, spoglądając na ulotkę.
- Dobrze –
mruknęłaś niechętnie.
Jiho słysząc to, uradowany podskoczył i objął cię mocno. Powietrza!
Wyciągnęłaś ręce, poczym uderzyłaś przyjaciela w ramię, by cię puścił. Zrobił
to, a na jego twarzy ciągle był ten radosny uśmiech. Sama potarłaś sobie
obolały kark, spoglądając na niego z pobłażliwym uśmiechem.
- Dzieciuch.
W odpowiedzi, Zico wyszczerzył się szeroko. Następnie
wybiegł z kuchni, krzycząc na cały dorm, że idziecie do cyrku.
- _____, to co z
tym obiadem? – spytał Kyung.
- Wynocha z kuchni!
Wszyscy! – krzyknęłaś zła.
I wszyscy jak na komendę, tak uczynili. Złapałaś się za
głowę, oddychając głęboko. Naprawdę osiwieję zawczasu, pomyślałaś.
Na prośbę
Zico, udaliście się do cyrku. Nie uśmiechało ci się to, bo miałaś o wiele
lepsze rzeczy do roboty. Kiedy zakupiliście bilety, to każdy z nich chciał iść
gdzie indziej. I co miałaś zrobić? Zamyśliłaś się na chwilę, szukając jakiegoś
rozwiązania, by każdy był zadowolony. Jednak nic nie przychodziło ci do głowy.
Podniosłaś głowę, chcąc porozmawiać z chłopakami, ale oni… Nie było ich!
Zamrugałaś kilkakrotnie, rozglądając się wokół siebie.
- Co… - przygryzłaś
mocno wargi ze zdenerwowania.
Nie chciałaś przeklinać. Nie chciałaś… Jednak to było
silniejsze od ciebie. Zaczęłaś kląć pod nosem w każdym znanymi ci językiem.
Chodziłaś w kółko, by się uspokoić i nie obchodziło cię to, że ludzie omijali
cię szerokim łukiem.
- Cholera! –
wykrzyczałaś.
Przystanęłaś i wzięłaś jeden głęboki oddech. Rozejrzałaś się
jeszcze raz, ale nikogo znajomego nie zobaczyłaś. Jak tylko ich złapiesz, to
tak im się dostanie, że… Nagle ktoś od tyłu złapał cię w talii i podniósł.
Krzyknęłaś wystraszona i zszokowana. Odwróciłaś głowę i rozszerzyłaś z
przerażenie oczy, widząc straszną maskę klauna. Pisnęłaś głośno, na co to
coś puściło cię, zatykając sobie uszy. Przerażona podniosłaś rękę z torebką
i mocno zdzieliłaś go po głowie.
- Ała..! – krzyknął
znajomy głos.
Zastygłaś z ręką uniesioną ku górze. Po chwili chłopak
ściągnął maskę, a tobie ukazała się twarz Zico. Zszokowana i jeszcze bardziej
wściekła, zacisnęłaś dłonie w pięści.
- Ty… - syknęłaś
przez zaciśnięte zęby.
- Hahaha, świetna
maska, co nie? – spytał chłopak, szczerząc się.
- Ty idioto! –
krzyknęłaś i otwartą dłonią zdzieliłaś go po głowie.
- Ał… Za co? –
jęknął, chwytając się za głowę.
- Chcesz bym zawału
dostała?!
Jiho przyglądał ci się, mrugając powoli oczami.
- Ale co ja takiego
zrobiłem?
- Co zrobiłeś? –
powtórzyłaś jego pytanie, uśmiechając się z niedowierzeniem. – No nie…
Trzymajcie mnie.
Nerwowo zaczęłaś przytupywać prawą nogą. Zico przyglądał ci
się przez chwilę, poczym powiedział coś, czego nie powinien nigdy:
- Masz okres?
Już chciałaś się na niego rzucić, ale powstrzymał cię uścisk
na ramieniu. Wściekła spojrzałaś za siebie i zobaczyłaś Kyunga.
- Puść mnie! –
syknęłaś.
- Wiesz, nie chcę,
abyś poszła do więzienia – oznajmił.
Awww… On to był czasami kochany. Nie to co lider!
- Nikt tak świetnie
nie będzie nam gotował, a ja chce jeszcze przeżyć – dodał po chwili.
No i twoja nadzieja w ludziach poległa. Czy ty naprawdę się
z nimi przyjaźniłaś? Jeden jest głupi jak … nawet już nie miałaś określenia.
Drugi natomiast martwił się jedynie o jedzenie! A reszta? Przyglądała wam się,
jakby było to jakieś przedstawienie.
Wściekła wróciłaś
do swojego mieszkania. Cieszyłaś się z faktu, że mieszkałaś sama i mogłaś teraz
pobyć w samotności. Zaraz po przejściu progu swojego mieszkania, skierowałaś
się do kuchni. Włączyłaś czajnik, wyjęłaś z szafki swój ulubiony kubek i
torebkę z herbatą. Oparłaś się tyłem o blat, czekając aż woda się zagotuje.
Wiedziałaś, że pójście do cyrku
było bardzo złym pomysłem. Zacisnęłaś mocno pięści na wspomnienie o zachowaniu
Zico. Niekiedy naprawdę się zastanawiałaś, czy on jest naprawdę tak głupi czy
tylko udaje. Kiedy usłyszałaś, że woda w czajniku się zagotowała - już sięgałaś
po urządzenie – gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Jęknęłaś cicho, nie
chcąc w tej chwili nikogo oglądać. Z niechęcią skierowałaś się w stronę drzwi
wyjściowych, a kiedy już je otworzyłaś – to doznałaś szoku. Przed tobą stał
uśmiechnięty Taeil, a za nim reszta zespołu.
- Co tutaj robicie?
– spytałaś lekko poirytowana.
- Dzisiaj czwartek,
nasz obowiązkowy seans filmowy – oznajmił i pokazał ci płyty z filmami.
Chłopcy już nie czekali na twoją odpowiedź, lecz wprosili
się. Do tego zaczęli podawać ci reklamówki z jedzeniem i napojami.
- Kupiliśmy
popcorn, możesz go zrobić – oznajmił Kyung z szerokim uśmiechem.
Podał ci reklamówkę i skierował się do salonu.
Zostałaś bez słowa.
Oni znów cię wykorzystują.
Postawiłaś
siatki na stole, a następnie zaczęłaś wyjmować produkty. Chipsy, popcorn i
piwo. Standard.
- Pomogę –
usłyszałaś za sobą.
Zaskoczona spojrzałaś zza siebie i zobaczyłaś Zico.
Spojrzałaś na niego krzywo i z ogromnym zdziwieniem.
- Walnąłeś się w
głowę? – spytałaś.
Chłopak spojrzał na ciebie pytająco, a później uśmiechnął
się pod nosem.
- Możliwe.
Odwzajemniłaś jego delikatny uśmiech, a następnie
wyciągnęłaś z szafek plastikowe miski. Zakupiłaś je po tym, kiedy chłopcy
strzaskali te z kompletu. Na szczęście, odkupili je później. Zico pojawił się
obok ciebie z otwartą paczką chipsów.
- Chciałem
przeprosić za cyrk – powiedział wsypując przegryzkę do zielonej miski.
- No proszę, Zico
mnie przeprasza i wie co zrobił źle – zadrwiłaś.
Poczułaś, jak chłopak popycha cię swoimi biodrami.
Spojrzałaś na niego z udawanym oburzeniem, a następnie sama go popchnęłaś w
taki sam sposób. Popychaliście się tak przez chwilę, kiedy to Jiho użył więcej
siły czego skutkiem było, że wylądowałaś na twardej ziemi. Byłaś naprawdę
zdezorientowana tym, co się stało. Spojrzałaś na Zico, który również ci się
przypatrywał. Po chwili wybuchłaś głośnym śmiechem, a chłopak ci zawtórował.
- Co tu się dzie…
_____, dlaczego siedzisz na ziemi? – spytał U-Kwon, który stał w przejściu i
spoglądał zaskoczony na waszą dwójkę.
Przestałaś się śmiać i spojrzałaś na tancerza.
- Dlaczego siedzę
na ziemi? – skierowałaś te pytanie w stronę Zico niczym pijana i ponownie wybuchłaś
śmiechem.
Zico również nie przestawał się śmiać.
- Świry!
Jeszcze przez kilka sekund siedziałaś na zimnej podłodze i
śmiałaś się. Jednak, kiedy zobaczyłaś przed sobą wyciągniętą dłoń Zico,
przestałaś się śmiać i spojrzałaś na przyjaciela.
- Wstawaj, bo jeszcze będziesz chora –
oznajmił.
Ujęłaś jego dłoń, a po chwili poczułaś gwałtowne
szarpnięcie. Zico bez problemu i bez twojej pomocy pociągnął cię aż za mocno.
Skutkiem tego było, że nie utrzymałaś równowagi i poleciałaś w ramiona chłopaka,
który cię objął. Staliście przez chwilę nie wiedząc do końca, co przed chwilą
zaszło. Zico po kilku sekundach puścił cię.
- W porządku? –
spytał.
Kiwnęłaś twierdząco głową, a następnie szybko wróciłaś do
szykowania przekąsek. Czułaś się trochę niezręcznie po tej sytuacji.
- Świnka.
- Słoń.
- Nosorożec.
- Płaz.
Spojrzałaś na Zico, który nazwał cię właśnie płazem. Właśnie oglądaliście film… No,
prawie oglądaliście, bo w połowie seansu Jiho postanowił nazwać cię waleniem. Nawet nie miałaś pojęcia do
czego się to odnosiło.
- No co? Wyglądasz
jak jaszczurka – odparł chłopak, mając całkiem poważną minę.
- A ty wyglądasz
jak, jak… jak kurczak!
Nie miałaś pojęcia, skąd ci się to wzięło. To było pierwsze
zwierze, które przyszło ci na myśl, kiedy spojrzałaś na przyjaciela.
- Ech, ludzie –
odezwał się Jaehyo.
Wszyscy spojrzeliście w jego stronę. Chłopak siedział
rozłożony na fotelu i spoglądał na was z uśmiechem.
- Wiecie, że
wyglądacie teraz jak dobre, stare małżeństwo?
- Ej, a może
zostaniecie parą? – zaproponował nagle U-Kwon.
- A jeśli oni już
są parą, a my o tym nic nie wiemy? – dodał P.O.
W salonie zapadła cisza. Powoli spojrzałaś w stronę Zico,
który również spojrzał w twoim kierunku. Nagle wybuchliście śmiechem, a do was
dołączył Kyung.
- Ja… on… - nie
potrafiłaś nawet tego wypowiedzieć.
- Przecież oni tak
do siebie pasują jak ogr z księżniczką – stwierdził Kyung. – I to dosłownie –
dodał trochę ciszej.
- Właśnie! Właśnie!
– potwierdził Jiho, zwijając się ze śmiechu.
Spojrzał na ciebie i ponownie wybuchnął głośnym śmiechem.
- Ech, z nimi to
jak z dziećmi – mruknął U-Kwon, spoglądając na waszą trójkę.
- I dlatego tak do
siebie pasują – stwierdził Taeil, spoglądając na ciebie i Zico z delikatnym uśmiechem
na twarzy.
Przestałaś się śmiać, otarłaś łzę i spojrzałaś na chłopaków.
- Wy to wiecie, jak
rozśmieszyć człowieka.
- Ale my byliśmy
poważni – oznajmił Jaehyo.
Spojrzałaś na niego jak na idiotę.
- Taaaaaa….
Minęło
kilka dni od tego wydarzenia, ale na szczęście nic się nie zmieniło. Dzisiaj
umówiłaś się z chłopakami, by spędzić ten dzień razem. Weszłaś do ich
mieszkania bez pukanie i od razu uderzył cię przeraźliwy zapach jakiś
kadzidełek. Zatkałaś nos, wchodząc w głąb mieszkania.
- Co tu się dzieje?
– spytałaś, odganiaj od siebie dym.
- Robimy odpowiedni
nastrój – oznajmił Kyung, zapalając kolejne kadzidełko.
- Niby do czego?
- Do gry.
- Gry? –
powtórzyłaś.
- Będziemy grać w
siedem minut w niebie – oznajmił B-Bomb, stojąc obok ciebie.
- Chyba was pogięło
– mruknęłaś i wyrwałaś zapalniczkę z rąk przyjaciela, który już chciał zapalać
kolejną świeczkę.
- Czemu tak mówisz?
- Jak ty sobie
wyobrażasz grać w siedem minut niebie, jeśli jestem tutaj jedyną dzie… - nagle
urwałaś, spoglądając podejrzliwie na chłopaków. – Chcecie tak między sobą…?
- Ale co? – spytał
„inteligentnie” Jaehyo.
Załamałaś ręce, a następnie zaczęłaś gasić wszystkie
kadzidełka i świeczki. Oni coś planowali. A jeśli oni już coś planują, to jest
to głupie, nienormalne, idiotyczne, niebezpieczne… Uchyliłaś okno, by
zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Nie będziemy grać
w tę idiotyczną grę – oznajmiłaś, odwracając się do nich.
Rozejrzałaś się dokładnie i brakowało ci jednego, najważniejszego
osobnika.
- Gdzie Zico? –
spytałaś, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Zaraz powinien
przyjść – odparł Kyung, rozglądając się nerwowo.
- Co tu się dzieje?
– spytałaś, robiąc krok w ich stronę.
Chłopcy automatycznie cofnęli się. Podniosłaś jedną brew, a
następnie spojrzałaś na maknae. Jihoon pod wpływem twojego wzroku uśmiechnął
się nerwowo, machając w twoją stronę.
- Chłopcy – odezwał
się U-Kwon bardzo poważnym głosem. – Chyba jesteśmy zmuszeni przejść do planu
B.
Plan B?!
Byłaś zdezorientowana. Nie miałaś pojęcia, co się dzieje i
byłaś przerażona, kiedy to ci nienormalnie wariaci zaczęli do ciebie
podchodzić.
- Co tu się dzieje?
– spytałaś, cofając się.
Nie
dostałaś jednoznacznej odpowiedzi. Jedynie co, to zostałaś złapana i poprowadzona
do holu. Walczyłaś. Dzielnie walczyłaś, już nawet ugryzłaś Kyunga, kopnęłaś
Jaehyo, łokciem uderzyłaś B-Bomba w policzk. Nie miałaś pojęcia, co cię czeka i
bałaś się tego.
- Miłej zabawy –
oznajmił U-Kwon, otwierając drzwi do ich schowka na miotły i inne rzeczy.
Posłałaś mu pytające spojrzenie, ale nie uzyskałaś
odpowiedzi. Zostałaś popchnięta do środka, czego skutkiem było wylądowanie na
czymś miękkim. Usłyszałaś zduszony jęk, a następnie nastąpiła ciemność.
Usłyszałaś jeszcze charakterystyczne przekręcenie kluczyka w zamku. Szybko
odwróciłaś się i nie bacząc na nic, zaczęłaś szalenie pukać w drzwi.
- Wypuście mnie
stąd, idioci! Otwierajcie! – krzyczałaś, bijąc pięścią w drzwi.
- Hrmhmmm –
usłyszałaś zza sobą.
Zastygłaś w miejscu, powoli odwracając głowę. Zobaczyłaś
zarys jakieś sylwetki… człowieka. Pisnęłaś przerażona, na co tajemnicza zmora
również wydała jeszcze głośniejszy dźwięk. Zamrugałaś zaskoczona, robiąc
malutki krok w przód. Pochyliłaś się, wyciągnęłaś ręce i dotknęłaś znajomej twarzy,
włosów. Poczułaś, że ten ktoś, którego już poznałaś miał zakneblowane usta.
- Zico? – spytałaś,
wyciągając z jego ust szmatkę.
- Wreszcie –
odetchnął.
- Co tu się
dzieje?!
- Sam chciałbym
wiedzieć, ci idioci dzisiaj rano napadli na mnie z zaskoczenia, kiedy
wychodziłem z łazienki, poczym związali, zakneblowali i wrzucili tutaj. Nawet
nie dali mi się ubrać.
- Co…?!
Mimowolnie spojrzałaś na dolne partie ciała swojego
przyjaciela, ale na szczęście była ciemność. Jednak sama myśl o tym była…
odrażająca!
- Mam ręcznik! –
oznajmił szybko Zico.
- Dzięki, że mi
powiedziałeś – warknęłaś.
- Będzie wam
łatwiej! – usłyszeliście zza drzwi.
Zdenerwowana uderzyłaś pięścią w drzwi.
- Wypuście nas!
- No nie bądź taka,
_____! Masz przewagę, Zico jest caaaaały twój!
I śmiech.
Przymknęłaś powieki i zaczęłaś liczyć do dziesięciu, by się
uspokoić. Zła, zjechałaś po drzwiach na ziemię.
- Chyba chcą nas
zeswatać.
- Ich nie
doczekanie! – mruknęłaś.
- _____, możesz
mnie rozwiązać?
- Odwróć się –
poleciłaś.
- Emmm, może być
mały problem – oznajmił lekko zawstydzony.
- Jaki znów?
- Mój ręcznik, tak
trochę jakby się osu…
- Nie kończ! –
warknęłaś, a następnie niechętnie podeszłaś bliżej chłopaka.
Musiałaś go jakoś uwolnić, ale pomieszczenie w którym się
znajdywaliście było ciasne, ciemne i niekomfortowe.
- Możesz tak zostać
– powiedziałaś po chwili.
Jiho westchnął cicho, a następnie spojrzał na ciebie.
Widziałaś jego ciemne, świecące w ciemności oczy.
- Wiesz, myślałem
ostatnio o tym wszystkim.
- Co masz na myśli?
– spytałaś zdenerwowana, bo Zico teraz był poważny.
A naprawdę nie lubiłaś, gdy taki był.
- Myślałem nad tym,
aby nie spróbować bycia ra…
Chłopak nie dokończył, bo przyłożyłaś mu do twarzy swoją
całą rozłożoną dłoń.
- Zico, nie mów
tego.
- Dlaczego? –
spytał, kiedy zabrałaś już swoją dłoń.
- Jesteśmy
przyjaciółmi, nie niszczmy tego.
- Ale bez ryzyka
nie ma zabawy! – oznajmił głośno.
Na tyle głośno, że pod drzwiami usłyszeliście szuranie i
przyciszone głosy. Ale zignorowaliście to. Opuściłaś głowę, rozmyślając nad
słowami chłopaka. Czy potrafiłabyś z nim być? Przecież to był Zico! Ten Zico,
który widział cię w pieluchach, widział cię nagą w wannie, widział cię latającą
w samej bieliźnie… Dużo było tych zawstydzających chwil.
- Naprawdę o tym
poważnie myślałem – znów zaczął.
- Zico, daj sobie
spokój – powiedziałaś niepewnym głosem.
Przez jego słowa, sama zaczęłaś o tym wszystkim myśleć. Czy
była możliwość, aby być z tym chłopakiem? W sumie… Zico zawsze był dla ciebie
wyjątkowy, ale czy to było w takim sensie? Czy to właśnie nie była przyjaźń?
- _____, nic między
nami się nie zmieni.
- Jiho, nawet nie
masz pojęcia, jak wiele się może zmienić.
- Może zmieni się
na lepsze?
- A jeśli nie?
- A co może pójść
nie tak? Znamy się tak długo, znamy wszystkie nasze sekrety, wady, zalety. A
poza tym, będzie to wolny związek bez zobowiązań.
- Zico, jak ty to
sobie wyobrażasz?
- Normalnie.
Był taki szczery i prostolinijny, że mogłaś mu teraz we
wszystko uwierzyć. Jednak czy mogłaś podjąć tak wielkie ryzyko? To była wasza
przyjaźń.
- Nie wiem –
jęknęłaś.
Miałaś naprawdę burzę mózgu. Nie miałaś pojęcia, co o tym
wszystkim myśleć.
- Kocham cię, _____
- nagle usłyszałaś.
To przyprawiło cię o chwilowe zatrzymanie akcji serca. Lecz,
kiedy dotarły do ciebie sens tych słów, zrobiło ci się ciepło i duszno. Serce
zaczęło szalenie bić.
- N-nie żartuj
sobie! – krzyknęłaś speszona.
- Doskonale wiesz,
kiedy żartuję, a kiedy jestem poważny.
Przełknęłaś głośno ślinę. To prawda. Wiedziałaś o tym
doskonale. A teraz Zico był śmiertelnie poważny.
- Daj nam szansę –
usłyszałaś zaraz obok siebie.
Zaskoczona podniosłaś głowę i zobaczyłaś obok siebie błyszczące
oczy przyjaciela. Był tak bardzo blisko. Nawet nie wiedziałaś, kiedy chłopakowi
udało się przesunąć. Zadrżałaś, kiedy to jego usta dotknęły twojego policzka.
Mimowolnie uchyliłaś usta, czekając na to… czekając na jego pocałunek. To było
dziwne. Ale czekałaś.
W końcu
poczułaś jego gorące usta na swoich. Zico, zaskoczony twoim pozwoleniem,
pogłębił pocałunek. To było naprawdę wspaniałe. Do tego Zico… Czy naprawdę
mogłaś czuć coś więcej do tego chłopaka?
Nagle drzwi
o które się opierałaś, zostały otwarte na oścież. To sprawiło, że opadłaś na
ziemię, a związany Zico poleciał na ciebie. Jęknęłaś cicho, nie tyle z nagłego
braku tlenu, ale poraziło cię światło dnia.
- No, no,
wiedziałem że to się uda! – usłyszałaś nad sobą.
Uchyliłaś powieki, a nad wami stała cała szóstka. Spojrzałaś
na nich z mordem. Naprawdę miałaś ochotę im coś zrobić!
- To kiedy ślub? –
wyskoczył Jaehyo, szczerząc się.
- Ja wam dam ślub!
– krzyknęłaś, po czym odepchnęłaś Zico i wstałaś.
Jednak nie zrobiłaś ani jednego kroku, bo powstrzymał cię
uścisk na nadgarstku. Spojrzałaś na Zico, który siedział na ziemi półleżąco.
Jednak cała złość na chłopaków zniknęła, ale pojawiła się na właśnie tego
osobnika. Mianowicie Zico zapomniał o tym, że ręcznik mu się osunął, tak po prostu
paradował takim jakim go Bóg stworzył. Pisnęłaś głośno, waląc przyjaciela po
łbie.
- Zboczeniec!
I tak
zakończyła się część tej historii. Po tej całej akcji przemyślałaś sobie kilka
spraw odnośnie słów Zico. Tak, jak powiedział chłopak. Bez ryzyka nie ma
zabawy. Postanowiłaś zaryzykować i spróbować. Na początku było trudno ci się
przełamać, bo nadal traktowałaś go po przyjacielsku. Jednak po tym długim
czasie, nie mogłaś żałować swojej decyzji. Zico był dobrym chłopakiem, ale i
również pozostawał twoim wspaniałym przyjacielem.
~*~
Dla Hany Shizuko :)
Trochę długi, trochę dziwny, końcówka nie wyszła. Proszę wybaczyć ;-;
Jaki dziwny, jak zawsze świetny! .. jak zawsze;>
OdpowiedzUsuńALE KOBIETO PISZ, PISZ BO DRUGA CZĘŚĆ L.JOE SIE SAMA NIE NAPISZE, więc życze dużo weny^^
Ja Ci zaraz dam "końcówka nie wyszła"! Wszystko wyszło!
OdpowiedzUsuńA Ty przesadzasz :)
Świnie, jaszczurki i inne zwierzęta (a w szczególności waleń)... Po prostu genialne :D Do tego Zico... i Block B <3 Niczego więcej nie trzeba xD Jak zwykle scenariusz genialny, g e n i a l n y <3 No co ja jeszcze mogę powiedzieć? Weny! ^B^
Okej, mam od groma widzę do nadrobienia i nie wiem jak szybko uda mi się to zrobić, ale spróbujemy! XD
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, cieszę się, że tak prężnie tu piszesz i działasz. Gdy ja, zniknęłam na tak długi czas, Ty, tworzyłaś i widzę, że idzie Ci to świetnie. Ba, jak dla mnie, to jesteś lepsza ode mnie. Uczeń przerósł mistrza! Unnie jest taka dumna. Q__Q
W każdym razie, zacznę od tego, że bardzo lubię Zico. Głównie w blondzie, khekhe. Te zjeby są tak kochane, że aż można ich zabić. I nie wiem czy piłą mechaniczną, czy śmiechem. Ale do rzeczy!
Jaehyo najprzystojniejszy. Nie, to mnie zabiło. Wręcz uniosłam ręce, wstałam i wyszłam z salonu do kuchni by ochłonąć, napić się coli, pomyśleć o Zico i wrócić, przeskakując fragment z jego przywitaniem. Przepraszam, ale jak dla mnie, to każdy w Block B jest przystojniejszy od niego. KAŻDY. No nie lubię go i tyle.
Powiem szczerze, że dobrze wczułam się w rolę bohaterki. Może dlatego, że miałam przed oczami Angie i jej perypetie z Infinite. To było tak bardzo w ich stylu, że aż mi się łezka w oku zakręciła na myśl o tych jełopach z Woollim. XD
Komizm, konkretna akcja, spójna historia, ciekawe wplatanie wspomnień, konkretne nawiązania i wnioski. Efekt bezcenny. Niczym Hoya w ręczniku podczas pobytu w Anglii - if you know what I mean XD Końcówka jest dobrym podsumowaniem i najlepszym, nie zmieniaj tego nawet gdybyś chciała! To zakończenie sprawia, że treść jest spójna z początkiem. Temat został rozpoczęty i zakończony. A ja wypisuję tyle, że ho ho ho. Miło było znów poczytać Twoje prace. Są świetne. Pozdrawiam. <3
Jak zwykle swietny scenariusz ;) stwierdzam ze musze poswiecic troche czasu na glebsze poznanie zespolu ;) slucham ich piosenek ale z zespolu kojarze tylko Zico i P.O ;) lekki shame ;) pozdrawiam i zycze weny ;)
OdpowiedzUsuń~Kim Kami ;)
świetne , chciałabym pisać tak jak ty, ja dopiero zaczynam i może chciałabyś poradzić mi czy moje prace nadają się do czegoś? wstawiam link i jeśli masz ochotę lub ktokolwiek kto to zobaczy, czekam na szczera prawdę na temat moich wypocin <3
OdpowiedzUsuńhttp://chanrae.blogspot.com/
LOL, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Podobają mi się twoje koncepcje i poczucie humoru:-) Znalazłam kilka błędów, ale wiem też, że sama nie piszę perfekcyjnie, więc nie będę cię szkalować. Czekam na więcej "ciasteczek". Wiedz, że takiej fanki, jak ja powinnaś się obawiać.xD Gdybyś chciała, możesz wpaść na mojego bloga i zjechać moje wypociny. przyjmą to na klatce. Życzę went!
OdpowiedzUsuńk-pace-scenarios.blogspot.com
Jeju~
OdpowiedzUsuńKocham to~!
Bardzo podoba mi się twój styl pisania i opis głównej bohaterki...muszę przyznać,że podczas czytania nie raz wybuchnęłam śmiechem :D
Oby tak dalej!
Hwaiting~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo prostu zajebiste! W życiu się tak nie uśmiałam. To tak bardzo do nich pasuje... świetne, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy scenariusz ^^ uśmiechałam się cały czas czytając :) my-dream-is-love.blogpsot.com
OdpowiedzUsuń