17 lutego 2015

Thunder: "Niespodziewana pomoc"


            Czy potrafiłabyś wszystko rzucić tylko dla jednego mężczyzny?

            Niegdyś zrobiłaś ten głupi błąd, który tak wiele cię kosztował. Rzuciłaś wszystko – rodzinę, miasto, szkołę. I co ci po tym zostało? Niemiłe wspomnienia, ciężkie doświadczenie życiowe, uraza i uprzedzenie do płci przeciwnej.
            I po co to wszystko? Dla niego. Dla tego dupka, który cię zdradził i zostawił. Do tego miał czelność wyśmiać ci się w twarz i poniżyć.
            Co ci pozostało? Nic. Tak naprawdę nie chciałaś wracać do rodzinnego miasta. Czułaś ogromny wstyd, ponieważ twoi rodzice ostrzegali cię przed twoją głupią i pochopną decyzją przeprowadzki. Powtarzali, że będziesz żałowała – i żałowałaś.
            Mogłaś pożegnać się ze swoimi marzeniami. Zawsze pragnęłaś studiować psychologię i pomagać ludziom. Lecz jak mogłaś pomagać innym, jeśli nawet nie potrafiłaś pomóc sobie? To było naprawdę straszne. Teraz i tak było na to wszystko za późno…
            Nie zdałaś końcowych egzaminów, bo porzuciłaś szkołę. Byłaś pełnoletnia, tak więc mogłaś robić, co chciałaś. Wyjechałaś z rodzinnego miasta, zamieszkałaś z tym pasożytem i znalazłaś podrzędną pracę jako kasjerka w pobliskim supermarkecie.


            I tak minęły ci dwa lata. Urwałaś kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Jedynie co zmieniło się to, że byłaś całkowicie sama i zmieniłaś swoją pracę. Pracowałaś jako barmanka w klubie nocnym. Nic ambitnego, ale każdy grosz był dla ciebie ważny. Bo życie nie było wcale takie łatwe.
            Spojrzałaś na swój zegarek. Była dopiero pierwsza w nocy, a ty miałaś już dość. Sobota była najgorsza, kiedy to wszyscy młodzi ludzie po ciężkim dniu przychodzą tłumami do klubu, by się bawić. Może byłabym jedną z tych osób, gdybym teraz studiowała, pomyślałaś z goryczą.
   - Poproszę whisky – usłyszałaś głos, który wyrwał cię z tych ponurych myśli.
   - Już się robi – odparłaś.
Wzięłaś z szafki kwadratową szklankę, nabrałaś kostki lodu, a następnie sięgnęłaś po odpowiednią butelkę alkoholu. Potrząsnęłaś nią, poczym nalałaś do szklanki.
   - Proszę, to bę… - nie dokończyłaś, ponieważ mężczyzna wyciągnął dłoń w której trzymał banknot.
   - Reszty nie trzeba – wciął ci się w zdanie i nagle zniknął w tłumie.
Spojrzałaś na banknot w swojej dłoni. To naprawdę był spory napiwek. Do tego ten mężczyzna… Był dziwnie znajomy, a jednak nie potrafiłaś go rozpoznać. Może był stałym bywalcem?
Wzruszyłaś ramionami, poczym wróciłaś do swojej pracy, bo kolejni klienci już czekali na swoje zamówienia.


            Twoje życie naprawdę było żałosne. Było strasznie monotonne, tylko praca i praca. Poza tym, że pracowałaś w weekendy w klubie, to przez wszystkie dni robocze miałaś jeszcze pracę na pół etatu w budce z fast foodami. Bardzo ambitnie, nieprawdaż? Jednak czego mogłabyś się spodziewać po swoim wykształceniu?
            Niedziela była również tym dniem, gdzie ludzie się bawili. Lecz tym razem w mniejszym gronie. I chwała im za to! Było mniej roboty.
            Spoglądałaś na młodych ludzi, którzy mogli się wyszaleć w gronie swoich znajomych. Naprawdę im zazdrościłaś. Ty nadal nie miałaś nawet przyjaciółki!
   - Poproszę jedno piwo z butelki.
To znów ten głos. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś tego chłopaka z wczoraj. Naprawdę był znajomy… Ale skąd? Z twojego rodzinnego miasta? A może tylko kilka razy widziałaś go przypadkiem na ulicy?
   - Długo mam czekać? – spytał lekko zniecierpliwiony.
   - A, przepraszam – powiedziałaś zawstydzona i odwróciłaś się do lodówki, by wyjąc zieloną butelkę.
   - _____ - usłyszałaś swoje imię z ust chłopaka.
Rozszerzyłaś szeroko źrenice, a butelkę która trzymałaś prawie wypadłaby ci z dłoni. Zaskoczona odwróciłaś się w stronę Koreańczyka, który tajemniczo uśmiechał się pod nosem. 
   - S-skąd mnie znasz? – spytałaś zszokowana, ale i również lekko przerażona.
   - Nie poznajesz mnie? – spytał zawiedziony.
Zamrugałaś parokrotnie, ale nie potrafiłaś sobie przypomnieć jego twarzy.
   - P-przepraszam – mruknęłaś zawstydzona.
Zrobiło ci się głupio. Chłopak westchnął cicho i uśmiechnął się smutno. Zrobiło cię jeszcze bardziej wstyd, kiedy zobaczyłaś ten smutny błysk w jego oczach.
Chciałaś już zapytać o jego imię, może to by ci coś dało. Jednak nie miałaś już na to szansy, ponieważ chłopak odwrócił się i zniknął w tłumie bawiących się.


            Nie potrafiłaś skupić swoich myśli. Nieznajomy, a może znajomy mężczyzna nie dawał ci spokoju. Kim on był, skąd cię znał i dlaczego ty nie potrafisz sobie go przypomnieć? Tyle dręczących pytań, a żadnej odpowiedzi.
            Przez najbliższe dwa tygodnie nie zobaczyłaś go w klubie. Czyżby był na ciebie zły, że go nie poznałaś? Ale to nie była twoja wina!
            Pragnęłaś poznać jego tożsamość, bo nie dawało ci to spokoju. Ale chyba nie będzie ci to dane. Z rezygnacją robiłaś drinka dla jednej z kobiet, która stała przy barku. Kiedy podałaś młodej Koreance upragniony napój, zaraz na jej miejscu pojawił się znany ci chłopak. Spojrzałaś na niego. Zaskoczenie mieszało się z ulgą i uciechą.
   - Możemy porozmawiać? – spytał z poważną miną.
Aż się wzdrygnęłaś.
   - Teraz chyba nie będzie takiej możliwości.
Chłopak na twoją odpowiedź rozejrzał się i uśmiechnął się pod nosem.
   - No tak – zaśmiał się pod nosem, a ty nieświadomie odetchnęłaś z ulgą, widząc go rozpogodzonego. – Może spotkamy się w ciągu tygodnia? – zaproponował.
   - Dobrze – odparłaś bez wahania.
   - Tutaj jest mój numer – oznajmił i podał ci mały, biały kartonik z jego numerem telefonu. Jednak nigdzie nie widniało jego imię i nazwisko.
   - Jak masz na imię? – spytałaś szybko.
   - Park Sanghyun – powiedział z uśmiechem, poczym szybko odszedł.
A ty zostałaś, przymurowana do podłogi.
Park Sanghyun.
To było niemożliwe!


   - Gdzie idziesz? – spytała twoja rodzicielka, wychylając głowę z kuchni.
   - Spotkać się z znajomymi – odparłaś, zakładając na siebie kurtkę.
   - Wróć przed dwudziestą drugą – oznajmiła, a ty jedynie przewróciłaś oczyma i wyszłaś z mieszkania.
Umówiłaś się z znajomymi na ostatnie spotkania. To był wasz ostatni czas, ponieważ już wtedy na dniach miałaś rzucić wszystko i pojechać do Jinyonga, który już czekał na ciebie. Nie mogłaś doczekać się tego, by widzieć go codziennie, by móc budzić się przy nim, by móc poczuć jego miłość nie tylko przez Internet.
   - Siemka! – krzyknęłaś na powitanie swoim znajomym.
Poszliście do pobliskiej knajpki, gdzie zawsze spędzaliście czas. Zamówiliście sobie pizzę oraz colę. Tego dnia również siedział z wami Park Sanghyun, chociaż dziwiłaś się, że ktoś go zaprosił. Nie był zbytnio lubiany, ale najwyraźniej coś musiało się zmienić.
            Po jakieś godzinie, udałaś się do toalety. Po wyjściu z niej, zaskoczył cię Thunder (niektórzy tak go nazywali). Chciałaś go po prostu ominąć, ale on stanął ci na drodze.
   - Możemy porozmawiać? – spytał nieśmiało, patrząc na swoje trampki.
   - No… dobrze.
Byłaś lekko zaskoczona. Po co chciał z tobą rozmawiać? I niby o czym? Zgodziłaś się, bo byłaś po prostu ciekawa.
Wyszliście na zewnątrz, gdzie nikogo nie było. Oparłaś się o barierkę, skrzyżowałaś ręce na piersi i spojrzałaś na chłopaka.
   - Więc o czym chciałeś pogadać?
   - Em… - Koreańczyk wyglądał na speszonego.
Zaczęło cię to irytować. Nie lubiłaś owijania w bawełnę, a szczególnie nie lubiłaś facetów, którzy nie potrafili powiedzieć -  prosto z mostu - o co mu chodzi. Twój ukochany Jinyoung właśnie był inny. Zawsze, nie patrząc na innych, mówił co mu leżało na sercu.
   - Ile mam tu jeszcze stać? – mruknęłaś poirytowana.
Chłopak chyba jeszcze bardziej się speszył i opuścił głowę.
   - J-ja… lubię cię – wyznał szybko.
Zamrugałaś parokrotnie, spoglądając na chłopaka, który teraz wyglądał jak pomidor.
   - Z-zostań tutaj, nie wyje…
Nie mogłaś wytrzymać i parsknęłaś śmiechem. Spojrzałaś na niego z ogromną drwiną.
   - Chyba sobie żartujesz. Miałabym tu zostać dla ciebie? Chyba upadłeś na głowę – ponownie parsknęłaś śmiechem, a następnie odwróciłaś się na pięcie i zostawiając chłopaka za sobą – weszłaś do budynku. Następnie opowiedziałaś znajomym o tym zdarzeniu, a oni również zareagowali tak samo.
Od tamtego dnia już go nie zobaczyłaś..  


            Nie. Nie mogłaś się z nim spotkać! Nie po tym, jak go potraktowałaś. Poza tym, co on tutaj robił i dlaczego chciał z tobą porozmawiać? Chciał się zemścić? Chciał cię wyśmiać za twoje niepowodzenia? Spojrzałaś na karteczkę z jego numerem, a następnie zgięłaś ją i wyrzuciłaś.
            Próbowałaś zapomnieć o tym wszystkim, ale nie mogłaś. Na twoje szczęście Sanghyun nie pojawił się w klubie. Nie chciałaś go widzieć… Nie po tym, jak go potraktowałaś.
            Idąc po zakupy, nie spodziewałaś się, że go spotkasz. O ucieczce nawet nie było mowy, ponieważ chłopak szedł prosto w twoją stronę. Przygryzłaś wargi i opuściłaś głowę. Liczyłaś na to, że przejdzie obok ciebie obojętnie. Jednak tak się nie stało.
            Sanghyun stanął naprzeciwko ciebie, zagradzając ci drogę. Podniosłaś lekko głowę, spoglądając na chłopaka. Nie próbowałaś nawet go ominąć, bo to i tak nie miało sensu.
   - Dlaczego nie zadzwoniłaś? – spytał z wyrzutem.
   - Po co miałabym dzwonić? – odparłaś.
   - Chciałem porozmawiać – rzekł cicho.
   - Porozmawiać? – zadrwiłaś. – Nie kłam.
Chłopak spojrzał na ciebie zaskoczony. Nie spodziewał się takiego ataku z twojej strony.
   - I co się tak patrzysz?
Czyżby twoja dawna „ja” powróciła?
   - Czego ode mnie chcesz? Zemsty? Chcesz mnie wyśmiać za moje niepowodzenie?
   - Co…?
Koreańczyk był zdezorientowany.
   - _____, o co ci chodzi?
   - O co tobie chodzi!
   - Porozmawiajmy – rzekł cicho.
Ludzie spoglądali na was z czystą ciekawością. Niektórzy nawet przystanęli i niby robiąc coś, spoglądali na waszą dwójkę.
            Jednak nie miałaś czasu do namysłu. Poczułaś silny uścisk na swojej dłoni. To Sanghyun chwycił twoją dłoń, poczym pociągnął gdzieś. Nie protestowałaś. Byłaś zbyt zdezorientowana tą sytuacją.

            Koreańczyk poprowadził cię w bardziej odosobnione miejsce, gdzie mogliście spokojnie porozmawiać. Chociaż nie odczuwałaś takiej potrzeby, nie chciałaś z nim rozmawiać. Bo widząc go, czułaś same wyrzuty sumienia.
   - Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać? – spytałaś, nie patrząc na niego.
   - Tak po prostu – odparł.
   - Taa, jasne – zadrwiłaś i dopiero teraz podniosłaś głowę, by móc na niego spojrzeć. – Proszę bardzo, mów co masz do powiedzenia. Jestem przygotowana.
   - Naprawdę myślisz, że chcę się zemścić? – spytał z lekką goryczą w głosie.
   - A po co innego do mnie przyszedłeś?
Spojrzał na ciebie swoimi ciemnymi, smutnymi oczami, przez które poczułaś jeszcze większe wyrzuty sumienia.
   - Dobrze – westchnął po chwili ciszy. – Na początku kiedy zobaczyłem cię w tym klubie, poczułem niekontrolowaną złość, gorycz, upokorzenie, tak samo jak wtedy. Jednak kiedy zacząłem cię obserwować, kiedy pojąłem, co cię spotkało…
Mogłaś się tylko domyśleć, co chłopak chciał powiedzieć. I wiedziałaś, że będzie to upokarzające. Może gorsze niż zemsta.
   - Zrobiło mi się ciebie naprawdę żal – oznajmił.
Zacisnęłaś usta w cienką, prostą linię. Tak. To było gorsze niż cokolwiek. Przecież nie potrzebowałaś litości i współczucia!
   - Dlaczego nie wróciłaś do domu? Dlaczego tak żyjesz?
   - A co ci do tego? – prychnęłaś, chociaż twój głos lekko się załamał.
   - Przestań udawać twardą, na pewno jest ci ciężko.
   - Nawet jeśli, to nie jest twoja sprawa! – podniosłaś głos, broniąc się tym samym przed niechcianymi łzami.
   - _____, chcę ci pomóc.
Spojrzałaś na niego, na jego przystojną twarz.
Zmienił się…
   - Dlaczego? – spytałaś cichutko.
Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
   - Domyśl się – zrobił mały krok w twoją stronę.
Wyciągnął swoją prawą dłoń w twoją stronę i zaczesał opadający kosmyk włosów za ucho. Zadrżałaś, kiedy poczułaś jak delikatnie, niby przypadkiem musnął twój policzek.
   - Nie mów, że…
Nie. To byłoby głupie, gdyby on nadal coś do ciebie czuł! Przecież minął szmat czasu. Prawie o nim zapomniałaś, ale on...
   - Daj sobie pomóc, nie oczekuje niczego w zamian.
Odsunęłaś się od niego, kiwając przecząco głową. Jak mogłaś dostać od niego pomoc, jeśli go tak potraktowałaś. Jak mogłaś się na to zgodzić?
   - Naprawdę dzię…
   - Nie patrz na przeszłość – wciął się w twoje zdanie.
Zapewne domyślał się, co chciałaś powiedzieć. Co było w twojej głowie. Miałaś wrażenie, że czytał ci w myślach.
   - Myślisz, że to takie łatwe? – zadrwiłaś. – Potraktowałam cię źle, a ty wyciągasz do mnie rękę, jakby nic takiego się nie zdarzyło.
   - Bo to dzięki tobie jestem teraz tym kim jestem – odparł z delikatnym uśmiechem i nie czekając na twoją odpowiedź, przytulił cię. Tak po prostu.
Nie mogłaś go odepchnąć, a może nie chciałaś? Przymknęłaś powieki, powstrzymując swoje łzy. Dawno nie odczułaś takiej troski, bliskości drugiego człowieka.
   - Zostaw to i wróć do domu, twoi rodzice się martwią – wyszeptał cicho.
   - Nie mogę im się tak pokazać, zawiodłam ich.
   - Więc to napraw – odparł, spoglądając prosto w twoje oczy.
Na jego ustach pojawił się uśmiech.
   - Zapisz się ponownie do liceum dla dorosłych, zdaj egzamin, pójdź na studia… zawsze chciałaś być psychologiem, prawda?
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Skąd on to wiedział? Chłopak widząc twoją minę, zaśmiał się.
   - Mówiłaś o tym komuś, a ja przypadkowo to usłyszałem – wyjaśnił.
   - Jesteś… naprawdę niesamowity.
Rozkleiłaś się. Zaczęłaś płakać, na co chłopak szybko zareagował i przytulił cię, głaszcząc po włosach na uspokojenie.
Zaczęłaś żałować jeszcze bardziej. Byłaś naprawdę głupia, że nie zauważyłaś w nim prawdziwego mężczyzny.
   - Nie możesz żyć tak do końca swoich dni, zmień to, proszę cię.
   - P-pomożesz mi? – zapytałaś nieśmiało.
   - Przecież właśnie tutaj jestem, głuptasie – zaśmiał się, a następnie pochylił się i delikatnie musnął ustami twoje czoło.
Zarumieniłaś się na ten czuły gest.
Od tego momentu rozpoczął się nowy etap w twoim życiu. O wiele lepszy i jak najbardziej korzystny dla wszystkich.

~*~

Dla Hany Shizuko :) 

Powracam z nowym scenariuszem, ale na pewno nie pomysłami. Wena mnie zawodzi, a czasu mało. Chyba się wypalam. Może uda mi się jeszcze coś napisać w miarę przyzwoitego. Do następnego! ;) 

9 komentarzy:

  1. Wena przychodzi w najmniej spodziewanym momencie ;P zobaczysz jeszcze nas zasypiesz pomysłami :D
    A scenariusz? Genialny! Z łatwością można wczuć się w bohaterkę, przecież to takie naturalne, że chcemy spędzić resztę życia z ukochaną osobą, no chyba że ta okaże się dupkiem ;p A Thunder.. taki opiekuńczy i kochany i jak tu takiego nie posłuchać ;P
    Życzę powodzenia na studiach <3 jeszcze raz weny i nie zapominaj o nas <3

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny scenariusz ♥♥ Taki można powiedzieć, że wyjęty z prawdziwego życia ;) Spokojnie! Wena wróci!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko mi oceniać coś, co bardzo się różni od tego, co piszę i czytam na co dzień. Gatunek i sposób w jaki opowiadasz historię kieruje się innymi prawami, niż zwykłe powieści, ale spróbuję powiedzieć, jak patrzę na to pod swoim kątem.
    Po pierwsze, ekspozycja jest ważna, ale czy nie byłoby miło przedstawić ją naturalniej? W sensie, zamiast kilku akapitów opisujących poprzednie lata, można by wcisnąć to w sam tekst, subtelniej. Typu, kiedy podmiot Twojej historii spotyka chłopaka i myśli, że zna te twarz można wspomnieć, że po ostatnich przeżyciach nie interesowało ją flirtowanie, miała nawet awersję do płci przeciwnej. I tak kroczek po kroczku. Kiedy mowa o pracy w barze, że miała na siebie inne plany, że niepotrzebnie rzuciła szkołę. Odkrywanie postaci kawałek po kawałku jest ciekawe nawet w przypadku krótkich form.
    Najpierw czepianie. ,,Czułaś ogromny wstyd, ponieważ twoi rodzice ostrzegali cię przed twoją głupią i pochopną decyzją przeprowadzki.''. W tym zdaniu nie ma błędu, ale nie jestem fanką używania w pisarstwie słów takich jak ,,ponieważ'' i ,,gdyż'' , a także ,,a następnie'', które pojawia się kawałek dalej. Szczególnie to ,,a następnie''. Zwykłe ,,i'' byłoby wystarczające, proza to też sztuka, nie instrukcja obsługi. Najlepiej pisać w taki sposób, w jaki wyrażasz się na co dzień.
    ,,Po czym'' piszemy oddzielnie. Niedziela była tym dniem, w którym ludzie się bawili, ewentualnie, gdy się bawili. Nigdy gdzie. ,,By wyjąc zieloną butelkę'' uciekł ci ogonek w ć.
    ,,Spytałaś zszokowana, ale i również lekko przerażona''. Słyszałam kiedyś, żeby przy przeczytaniu tego, co się napisało kasować wszystkie niepotrzebne słowa. Zszokowanie i przerażenie się nie wykluczają, bez ,,ale'' i ,,również'' brzmiałoby to lepiej.
    Mam nadzieje, że tak wnikliwa analiza Twojego tekstu Cię nie przestraszy. Przepraszam, że się czepiam, ale na błędach się uczymy, czyż nie?
    A od strony nie językowej - podoba mi się to, jak dobrze wchodzisz w skórę postaci i jesteś w ich kreacji konsekwentna. Także to, że jesteś wszechstronna, to już wywnioskowałam po Twoich poprzednich scenariuszach.
    Wena przychodzi i odchodzi, ważne, żebyś czerpała z pisania przyjemność. Nie musisz ścigać jej na siłę, im bardziej próbujesz, tym bardziej ucieka. Nie martw się, jak ktoś raz poczuje powołanie ewentualnie zawsze wróci ;)
    A może potrzeba Ci zmiany? Próbowałaś kiedyś pisać coś bardziej w charakterze opowiadania internetowego? Chętnie bym przeczytała coś takiego od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że mimo takie coś Cię nie interesują, to jednak przeczytałaś. Jestem naprawdę szczęśliwa. Dziękuję również za krytykę, wezmę sobie ją pod uwagę. Doskonale wiem, że mam problem ze stylistyką i ogólnie językowe, ale dzięki pisaniu (co zauważyłam w ciągu tych lat, co pisze) poprawia się. :)
      Ogólnie, co do początku Twojego komentarze, tutaj raczej chodzi o jak najprostsze przedstawienie historii, może gdyby było to jakieś opowiadanie, to zapewne bym bardziej się postarała to rozpisać, albo coś. Jednak jestem Ci wdzięczna na krytykę i słowa otuchy, że jednak podobało Ci się. :)
      Wiesz... kiedyś już prowadziłam blogi z dłuższymi formami, raczej były to fanfiction i przyznam, trochę tęsknię za pisaniem zwykłego opowiadania. Miałam pomysł na powieść fantasy i jakąś obyczajówkę, ale niestety - są niedopracowane, a teraz naprawdę nie mam do tego głowy. Może jeśli coś mnie natchnie, to pomyślę nad tym i stworzę coś. ;)

      Usuń
    2. Koniecznie daj wtedy znać ;)

      Usuń
    3. Kyane, nie wiem, czy nie wychodzę zbytnio przed szereg, ale jeśli faktycznie masz ochotę (i oczywiście czas, jesteśmy tylko ludźmi), może chciałabyś zapoznać mnie z Twoimi, jak to ujęłaś ,,nieodpracowanymi pomysłami''? A nóż widelec da się je w prosty sposób dopracować. Masz w sobie zapał i to mnie nastraja bardzo pozytywnie (nie wspominając o Kilim, który patrzy na mnie z Twojego avatara). Nie mówię, że teraz, natychmiast, ale czasem samo podzielenie się pomysłem dużo daje. Jeśli potrzebowałabyś pomocy z wytknięciem błędów logicznych czy tym podobnych rzeczy, to służę pomocą.
      Nic tak nie nastraja do pisania, jak wizja, która siedzi Ci w głowie. Ona po prostu musi się wydostać.

      Usuń
  4. Nominowałam Cię do liebster award, więcej informacji tutaj - http://k-pop-sixthsense.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba ten scenariusz! Taka mała odskocznia od fluffów, które kocham, haha. ^^ Jestem wielką fanką Twojego bloga, uważam, że naprawdę masz talent do blogowania. c:
    Swoją drogą zapraszamy na naszego bloga, dopiero zaczynamy, i jeśli miałabyś jakieś pomysły, życzenia odnośnie scenariuszy, zapraszamy do nas! ^u^
    Kyo Mi & Soo Ji
    http://koreanskiemarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojaaaa! Jak uroczo! Mimo oczywiście wstępu i rozwinięcia, końcówka urocza. Zresztą, taki upór i zawstydzenie.. Jakbym widziała siebie. xD Fajnie, że wątek romantyczny nie był tu jakiś przesłodzony. Taka miła zapowiedź dobrej nadziei, reszta należy do wyobraźni czytelnika. Podobało mi się. Taki promyczek światła w szarej rzeczywistości, o której często zapominamy w tych idealnych scenariuszach. Dobrze, że ujęłaś to wszystko w tej historii. Mam nadzieję, że pomysły szybko Ci wrócą. Że bloga nie porzucisz i wkrótce zawitasz z czymś nowym. Ile czasu Ci potrzeba, tyle poczekamy. My, wierni fani. <3
    Fighting!

    OdpowiedzUsuń