Czy nie
każda dziewczynka marzy o swoim księciu na białym koniu? Księciu, który uratuje
ją z wieży, romantycznym pocałunkiem by wybudzić ją z długowiecznego snu, bądź
po prostu przyniesie kryształowy pantofelek i diametralnie zmieni jej życie.
Od dziecka
wierzyłaś w to, że każdy człowiek na ziemi posiada swoją „bratnią duszę”. Że
każdy jest komuś przeznaczony. Każdy ma swojego partnera życiowego i nikt nigdy
nie pozostanie samotny.
Byłaś
niepoprawną romantyczką, która w to wierzyła. Wierzyłaś również w miłość od
pierwszego wejrzenia. Mogłoby się wydawać to głupie, ale naprawdę doznałaś tego
uczucia. A przynajmniej, tak by się wydawało.
Czułaś, że
twoją „bratnią duszą” jest właśnie Minwoo. Spotykałaś się z nim od kilku
tygodni, ale doskonale czułaś, że to jest właśnie to! Uwielbiałaś w nim
wszystko: włosy, oczy, usta, te słodkie policzki, uśmiech, wspaniałe ciało,
głos. Wszystko w nim było cudowne. I mogłaś to powtarzać w kółko – przez co twoi znajomi boleśnie to odczuli. Praktycznie nie chcieli się z tobą spotykać,
bo twoim jedynym tematem mógł być Minwoo. Ewentualnie nie słuchałaś, co inni do
ciebie mówili, bo byłaś zbyt zajęta wymienianiem smsów ze swoim chłopakiem.
Chociaż…
Oficjalnie
nie potwierdziliście, że jesteście ze sobą. Było trzymanie za rękę, były
romantyczne randki, były różnego typu pocałunki. Czyż to nie samoistnie tworzy
związek? Uśmiechnęłaś się na samą myśl o tym, spoglądając dodatkowo na zdjęcie
w swoim telefonie, na którym widniałaś ty i Minwoo z jakiegoś wypadu na miasto
ze znajomymi.
- O nie… – jęknęła
twoja przyjaciółka, kiedy zobaczyła tylko jak uśmiechasz się do telefonu.
- No co? – spytałaś
oburzona i od razu odsunęłaś od siebie urządzenie.
- Ustalmy jedno –
oznajmiła, siadając naprzeciwko.
Spojrzałaś na nią pytająco.
- Dzisiaj nie
wspominasz ani słówkiem o Minwoo, a… - tutaj zrobiła małą pauzę i zaraz potem
sięgnęła po twój telefon i zabrała go.
- Co ty..? –
chciałaś odebrać jej swoją własność, ale szybko schowała urządzenie do swojej
torebki.
- Kochana, jeśli
jesteś ze mną, to nie ma żadnego wirtualnego romansowania z Minwoo – oznajmiła
poważnie, na co się oburzyłaś jeszcze bardziej.
Jednak żadne prośby, błagania i szantaże nie pomogły.
Musiałaś przez te kilka godzin wytrzymać bez swojego… chłopaka.
- Wreszcie! Ileż
można na ciebie czekać? – oznajmił Minwoo, kiedy spotkaliście się.
- Hej, to tylko
dwie minuty spóźnienia! – oburzyłaś się.
Chłopak w odpowiedzi zaśmiał się, a następnie przytulił na
powitanie i dał słodkiego całusa w policzek.
- To gdzie idziemy?
– spytałaś.
- W sumie to nie
wiem, może się przejdziemy? – zaproponował.
Nigdy nic nie planowaliście naprzód. Zawsze wymyślaliście na
poczekaniu, gdzie można byłoby spędzić ten czas i w jaki sposób. I uwielbiałaś
to.
- Dobrze –
odparłaś.
Po twojej zgodzie, ruszyliście przed siebie. Było trochę
chłodno, ponieważ panowała teraz późna jesień. Nienawidziłaś tego okresu, ale
nie mogłaś nic na to poradzić. Przybliżyłaś się do Minwoo, bo myślałaś, że
dzięki temu będzie ci trochę cieplej, ale niestety tak nie było.
- Zimno ci? –
spytał zmartwiony chłopak, widząc twoją postawę.
- Tak trochę –
odparłaś. – Ale to mi nie przeszkadza w spacerze – dodałaś szybko.
Minwoo zaśmiał się cicho, słysząc ostatnie zdanie. Następnie
bez żadnych zbędnych słów objął cię i przyciągnął bliżej siebie. Zaskoczył cię
takim nagłym zachowaniem. Jednak spodobało ci się. Z uśmiechem odwzajemniłaś
uścisk. Był taki ciepły, a do tego tak ładnie pachniał. Przymknęłaś powieki,
wtulając twarz w czarną kurtkę chłopaka.
- Zakochańce! –
oznajmiła wesoło Miyoung, która zawitała do waszego ulubionej knajpki.
- Jakie znów
zakochańce? – żachnęłaś się.
Minwoo natomiast odpowiedział śmiechem, następnie objął cię
mocniej i pocałował czule w policzek.
- I jak ja mam z wami tu siedzieć sama przez
tę godzinę? – mruknęła koleżanka, siadając naprzeciwko was.
- Och, już tak nie
narzekaj – odparłaś.
- No jasne, czuję
się przy was jak jakaś przyzwoitka – mruknęła, poczym wyciągnęła z torebki
telefon i położyła go na stolik, oglądając przy tym godzinę. – Jeszcze tylko 56
minut.
- Yah, przestań! – powiedziałaś głośno.
Minwoo nie skomentował tego, tylko ze śmiechem oparł się o
wygodną kanapę.
- A ty się nie
śmiej – mruknęłaś zła i uderzyłaś chłopaka w nogę pięścią.
Koreańczyk automatycznie złapał się w to miejsce.
- Znamy się tak
krótko, a ty już mnie bijesz? – poskarżył się udając zbulwersowanego.
Spojrzałaś na niego kątem oka, wzruszając ramionami.
- Ktoś musi –
odparłaś.
- Ja ci zaraz dam –
mruknął pod nosem.
Zaraz potem chwycił cię mocno w pasie, przez co pisnęłaś
głośno. To spowodowało, że każda para oczu w pomieszczeniu spojrzała w waszą
stronę. Minwoo jednak się tym nie przejął zbytnio, tylko mocniej cię ścisnął.
- P-puść, bo
wszyscy patrzą – powiedziałaś lekko zaczerwieniona.
- Ty to zaczęłaś –
wyszeptał ci do ucha.
- Ludzie… - jęknęła
twoja przyjaciółka, widząc was.
Jednak nie mówiła tego, dlatego że jej się to nie podobało. Było
wręcz przeciwnie. Cieszyła się waszym szczęściem. Robiła tylko to, co
przeważnie robią przyjaciółki – dokuczała ci.
- Nie popuszczę ci
tego łatwo – oznajmił Minwoo, kiedy usłyszał głos twojej przyjaciółki.
Rozluźnił uścisk, ale nadal cię trzymał. – Poczekaj aż będziemy sami.
Słysząc te słowa poczerwieniałaś mocno. Mimo że wiedziałaś,
że chłopak nie miał nic takiego na myśli, to wyobraźnia sama zadziałała.
- I tak się nie
boję – burknęłaś cicho, wyrywając się z uścisku chłopaka.
Minwoo spojrzał na ciebie uśmiechając się figlarnie.
- Nie byłbym tego
taki pewien – odparł.
- Ludzieeee, ja tu
nadal jestem! – oznajmiła Miyoung, machając dłonią i patrząc na was, jak na
niedorozwojów.
- To wszystko przez
niego – odparłaś, pokazując oskarżycielsko na chłopaka.
- Pewnie, wszystko
na mnie.
- Nigdy więcej nie
zostaje z wami sama! – oznajmiła z powagą w głosie dziewczyna. – Normalnie
tylko wstyd przynosicie.
Zaraz potem cała wasza trójka zaśmiała się i
zaczęliście już w miarę normalną konwersację. Po kilku minutach również przyszli
inni wasi wspólni znajomi.
Tamten
dzień mogłaś nazwać jednym z lepszych. W sumie, wszystkie godziny spędzone z
Minwoo były najlepsze i miałaś nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
To było jednak naiwne…
Spoglądałaś
na swój telefon, a raczej na wiadomość jaką przysłał ci Minwoo. Nie
widzieliście się od ponad dwóch tygodni, chociaż wcześniej też rzadko się
widywaliście z różnych obustronnych powodów. Jednak nie to cię najbardziej
martwiło. Od kilku dni wasz kontakt jakby… urywał się. Niegdyś potrafiłaś pisać
z nim od rana do wieczora, a teraz było tylko kilka (pustych) wiadomości,
żadnych słodkich esemesów na dobranoc.
Po raz
dziesiąty zajrzałaś do skrzynki odbiorczej, czytając wiadomość od chłopaka, a
brzmiała ona:
„Dzisiaj nie dam rady,
w weekend również. Innym razem, odezwę się. ;)”
Zabolało.
Naprawdę zabolało, a tylko dlatego, że już drugi raz dostajesz podobną
wiadomość. Z ogromnym westchnięciem, odłożyłaś urządzenie na biurko. Złapałaś
za swój laptop i od razu puściłaś sobie swoja specjalną play listę na deszczowe dni.
Czekałaś na
ławce w parku. Czekałaś, nie przejmując się zimnem ani sypiącym śniegiem.
Miałaś dość tej ciszy i bezczynności. Skuliłaś się jeszcze bardziej, kiedy
nadszedł większy podmuch wiatru. Ścisnęłaś dłonie w piąstki, pocierając je o
siebie.
Czekałaś tu
już z ponad dziesięć minut. Minwoo powinien za niedługo tędy przechodzić, bo
kończył o tej godzinie zajęcia. A to była jedyna droga prowadząca do jego domu,
więc musiałaś go spotkać.
Po chwili
twoim oczom ukazała się znajoma sylwetka. Minwoo szedł szybkim krokiem. Zapewne
pragnął jak najszybciej znaleźć się w domu. Ty również o tym marzyłaś, ale
ważniejsza dla ciebie była ta sprawa. Musiałaś sobie to wyjaśnić z chłopakiem,
bo mogłaś przez to oszaleć.
Szybko
zerwałaś się z ławki i stanęłaś na środku drogi. Chłopak widząc przeszkodę,
przystanął i podniósł delikatnie głowę. Kiedy zobaczył twoją osobę – miałaś
wrażenie - przeraził się.
- H..hej –
mruknęłaś, pociągając nosem.
Będziesz chora. Czułaś to już.
- Co ty tu robisz?
– spytał zaskoczony, wyjmując słuchawki z uszu.
- Chciałam z tobą
porozmawiać.
Minwoo odwrócił nerwowo wzrok. Nie odpowiedział, a ty
również już nie wiedziałaś, co powiedzieć. Poza tym… on nawet nie przywitał się
z tobą. Nie przytulił na powitanie. Nie pocałował słodko ani w czoło, ani w
policzek.
Pragnęłaś tego, ale chyba się obejdzie bez tego.
- _____, ja…
przepraszam cię – usłyszałaś.
- Co masz na myśli?
O co w tym wszystkim chodzi?
- Mi naprawdę
zależy na Tobie, jesteś piękna, dobrze mi się z tobą gada i pisze…
- Ale? – przerwałaś mu, spoglądając na niego,
a tym samym próbując powstrzymać łzy.
- Ale… - Minwoo
westchnął cicho i zrobił mały krok w twoją stronę. – Nie mogę, po prostu nie
mogę się przełamać.
- Czego się boisz?
Przecież jeśli ci zależy, to powinieneś…
- To zaufanie,
_____ - wciął ci się w zdanie. – Mówiłem ci o tym, że nie potrafię z nikim być.
- Więc przez jedną
głupią dziewczynę chcesz to wszystko zniszczyć między nami?! – wybuchłaś.
Naprawdę nie mogłaś uwierzyć, że on… on chce z tobą zerwać?
Ale czy byliście razem?
- _____.
Minwoo szybko objął cię, obawiając się, że mu się tu
rozpłaczesz. To było i tak nieuniknione. Jednak nie protestowałaś. To mógł być
przecież ostatni raz, kiedy chłopak przytula cię do siebie. Uśmiechnęłaś się
krzywo. Czyż to nie było śmieszne? Przytulasz go najprawdopodobniej ostatni
raz, a cieszysz się z tego? Czy może byłaś po prostu stęskniona za jego
bliskością.
- Nie chcę cię
skrzywdzić, boję się tego, że jeśli spróbujemy i nie dam rady, to zranię cię
mocniej.
- Już to zrobiłeś –
wyszeptałaś cicho.
Chłopak odsunął się, spoglądając na ciebie. Wyciągnął swoją
dłoń w twoją stronę i delikatnie wytarł łzy spływające po twoich zarumienionych
od zimna policzka.
- Przepraszam – po
raz drugi usłyszałaś przeprosiny, które i tak nic ci nie dadzą.
Wywołują tylko większy ból.
- Więc dlaczego…
dlaczego zrobiłeś mi nadzieje?! – wykrzyczałaś.
Minwoo nie odpowiedział. Sam nie znał odpowiedzi na to
pytanie.
- Nie chciałem aby
tak wyszło, naprawdę myślałem, że… że dam radę.
Nie skomentowałaś tego. Stałaś w tym jednym miejscu i
drżałaś z zimna, jak i z nadchodzących spazmów płaczu.
- _____, proszę,
wróć do domu, nie chcę abyś się rozchorowała.
- A co cię to
obchodzi, co się ze mną stanie? – mruknęłaś chłodno, ocierając tym razem sama swoje
oczy.
Minwoo spojrzał na ciebie z niejakim bólem w oczach. Chciał
coś powiedzieć, ale zbytnio nie miał pojęcia co.
- Będę się martwił,
ponieważ… nie jesteś mi obojętna.
- Gdybym nie była
ci obojętna, to spróbowałbyś. Nie pozwoliłbyś, abym przez ciebie teraz płakała.
Jedno wyklucza drugie.
- Przepraszam.
- Duuuupek.
- Nie. –
wyszeptałaś cicho.
Zacisnęłaś oczy, usta i pięści. Ból psychiczny był nie do
zniesienia. Pustka w głowie, w żołądku, w sercu… Dusza płakała, serce było
rozerwane na strzępki. Normalna reakcja po zranieniu i odrzuceniu.
- Bronisz go? –
zadrwiła twoja siostra.
- To nie tak, ale…
- Dupek.
Nie odpowiedziałaś już. Wyjęłaś kolejną chusteczkę i otarłaś
oczy, które były spuchnięte od płaczu.
- Ja bym go nie nazywał
dupkiem – wtrącił twój starszy brat, który również o wszystkim wiedział.
Twoja siostra spojrzała na niego jak na idiotę, a ty ze
zdziwieniem. Nie spodziewałaś się tego, że twój brat będzie go bronił. Przecież
przez niego płaczesz!
- Chłopak ma
dopiero dwadzieścia lat, co to jest? On jeszcze nie jest gotowy na poważny związek,
daj mu czas…
- I ma czekać na
niego do usranej śmierci jak wielce chłopczyk się zastanowi? – zadrwiła
siostrzyczka.
- Jeśli tak ma być
– chłopak wzruszył ramionami i od razu dostał poduszką w głowę.
Spojrzałaś na swoją dwójkę rodzeństwa z politowaniem. I oni
mieli być starsi od ciebie? Zachowywali się gorzej niż pięcioletnie dzieci.
Jednak za to ich kochałaś. Mimo sprzecznych słów – obydwoje mieli racje. Minwoo
był dupkiem, który cię zranił. Jednak, z drugiej strony – może on naprawdę nie
dojrzał do związku?
- _____.
Spojrzałaś na swoje rodzeństwo, które przestało się kłócić, a
teraz stało przy tobie.
- Nie martw się,
znajdziesz kogoś lepszego.
- A on jeszcze
pożałuje tego, kogo stracił.
Tylko, że ty pragnęłaś
jedynie Minwoo…
~*~
Dla Paradise :)
Powracam. Z jednym scenariuszem i nie wiem na jak długo, ale mam nadzieję, że w wakacje dostanę jakiegoś kopa i weny, to coś się uda znów dodać. :)
Druga sprawa: scenariusz. Wiem, że zakończony jest, jak... jest. Jakby niedokończony, ale taki był zamiar. Bez happy endu, bo tak w życiu też bywa. Oczywiście, nie chciałam z Minwoo robić jakiegoś chama czy dupka, który zostawia naszą bohaterkę, ale jego wiek pasował właśnie do takiego niezdecydowania, chociaż i zdarza się takie również u starszych osób.
Również chciałabym podziękować pewnym osobom, dzięki którym dostałam wenę i nie porzuciłam bloga:
Angie - nasze częstsze rozmowy naprawdę mi pomogły. Lekkie fazy i rozmowy na temat kpopu, to była ogromna odskocznia od mojej rzeczywistości. Tego właśnie potrzebowałam. Możesz być z siebie dumna. :D
HyunAh Kim - zawsze wiesz, jak odpowiednio dobrać słowa, podnieść na duchu i zmotywować. Dziękuję za każdy komentarz pozostawiony na moim blogu. :)
Dakishimete - mimo tego, że nie interesujesz się tematyką o której piszę, to Twoje komentarze są naprawdę dla mnie dużą motywacją. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna i przepraszam za zaległości na Twoim blogu. Nadrobię to. :)
Noooo! Aplauz dla mnie. Dziękuję, dziękuję. Więc tak, tę nagrodę dedykuję... a nie, czekaj. To nie ta kwestia. Sorry, te wszystkie skrypty dają do głowy jak się aktorem jest. XD
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, cieszę się, że dodałaś scenariusz! Z Minwoo! Cały czas jak czytałam scenariusz, bałam się, co się stanie i jak źle zachowa się Minwoo. Ja to czułam, może też przez to, co pisałaś mi prywatnie o swojej pracy. XD Ale! Naprawdę dobrze spożytkowana wena kochana! Zakończenie jest rzeczywiste, pokazuje wzloty i upadki, a niedojrzałość to dobre posunięcie i naprawdę świetny argument dla takiego zachowania w jego przypadku, bo czasem jak się go widzi w tych programach, to wciąż takie niewinne dziecko. >D
Scenariusz jest świetny, genialny i epitetów mi braknie kiedyś normalnie, by to słowami opisać. Nie masz co się martwić, czy mieć wątpliwości. Jest do-sko-na-le! <3 Oby tak dalej! Małymi kroczkami, choćbyś dodawała co trzy miesiące (choć będę pewnie narzekać i truć Ci nad głową xD), ja wciąż będę Cię wspierać! Love is in the air. Peace. Dobra, bo brzmię jak pijana, a to tylko niewyspanie. Hm. Chyba dostanę zastrzyku weny i może w końcu napiszę rozdział. Możesz być z siebie dumna! Serio!
<3
Bardzo się cieszę, że jednak nie porzuciłaś bloga. C: Niezmiernie lubię twój styl pisania i przeczytać twoje kolejne dzieło, to sama przyjemność. Raczej nie za często spotyka się scenariusze właśnie z takim zakończeniem. Jednak owszem nie zawsze w prawdziwym życiu zdarzają się happy endy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze zaskoczysz czytelników kolejnym swoim dziełem. Weny życzę! ^^
Hee
O proszę, kiedy ja robię sobie przerwę, Ty wracasz ^^
OdpowiedzUsuńW tej chwili wybieram się do pracy, ale w poniedziałek czeka mnie pierwszy wolny dzień od miesiąca i mam zamiar wykorzystać go na nadrabianie zaległości. Wtedy zostawię komentarz odnośnie scenariusza ;)
Dobra, jestem. Jeśli chodzi o błędy językowe, to trochę niepotrzebnych przecinków, no i ,,I mogłaś to powtarzać w kółko – przez co – twoi znajomi...'' Te pauzy kompletnie niepotrzebne, ewentualnie zostawić tylko pierwszą. ,,Twoi znajomi'' nie powinni być oddzieleni od ,,przez co'' żadnymi znakami interpunkcyjnymi.
UsuńPoza tym ,,Słysząc ten tekst'' można by zamienić na ,,słysząc te słowa''. ,,Takie teksty'' to sformułowanie raczej potoczne.
A teraz kwestie merytoryczne. Dialogi są bardzo przyjemne, bo naturalne. Dziecinne, niepoważne, ale idealne do przedstawienia początkowego zauroczenia dwóch młodych ludzi, których głównym sposobem porozumiewania się jest droczenie się ze sobą. Tylko te zaśmiewania i wybuchy śmiechu trochę niepotrzebne. Kojarzysz jak czasem w takich anime ktoś rzuca jakiś słaby tekst i wszyscy się śmieją, żeby pokazać, jacy są beztroscy i radośni? To nie najlepszy chwyt, bo człowiek przewraca oczami i mówi sobie - to nie było aż takie śmieszne. Wiem, że chciałaś pokazać, że się dobrze bawią i jest im wesoło, ale sam lekki i żartobliwy ton wypowiedzi spokojnie starcza, nie trzeba wciskać w to nienaturalnych wybuchów śmiechu.
A jeśli chodzi o samą tematykę - jest świetnie. To chyba najlepsze, co od Ciebie czytałam. Ta naiwna pewność, że to jest ten jedyny, to lekko szczeniackie podejście do sprawy opisane z punktu widzenia zabujanej dziewczyny jest świetne i przez to naturalne. Pamiętam, że od zawsze trzymałam się raczej z ludźmi starszymi od siebie, co owocowało spotykaniem się z nieraz dużo starszymi chłopakami. To co dla mnie było w wieku lat 16/17 lat niesamowitym uczuciem, zwykły pocałunek był jak obietnica, dla mojego 23-letniego kolegi było odskocznią po sercu złamanym przez dziewczynę, z którą mieszkał przez 2 lata. I jasne było, że nie jestem obojętna, że mnie bardzo lubi itd., ale jak się miało te swoje 17 lat i pierwszą miłość, to była niezrozumiała tragedia. Kto nie przeżywał za dzieciaka podobnych historii? I jako, że mam podobne ekscesy za sobą, widzę, jak prawdziwie i dobrze skonstruowałaś ten scenariusz, jak weszłaś do głowy tej dziewczyny. I cieszę się, że postanowiłaś się tak to napisać. Nie ma co się ograniczać, pisząc same happy endy, nie ma też co sięgać po jakieś potworne tragedie życiowe. Człowiek wie, że dziewczynie jest źle, ale wie też, że takie są uroki dorastania i że z tego wyjdzie. Może jej współczuć i zrozumieć. Ogólnie jestem zachwycona ^^.
Dziękuję za wytknięcie błędów, już za chwilę je poprawię. Również dziękuję, za słowa dodające otuchy. Z tymi tekstami - wybuchanie śmiechem itp, postaram się na następny raz unikać tego typu rzeczy. :)
UsuńCieszę się, że historia również Ci się spodobała. Sama uważam, że ciągłe happy endy są nudne. Niestety, każdy chyba musi przejść takie etapy, a że sama niedawno znalazłam się w takim punkcie (mimo że mam już 20 lat), to z łatwością przyszło mi napisanie tego. Życie przecież daje najlepsze scenariusze do napisania. ;)
Jestem taka szczęśliwa, że jednak dalej będziesz pisać. Twoje scenariusze są naprawdę świetnie i Twój blog jest pierwszym blogiem ze scenariuszami, który poznałam dlatego jest dla mnie bardzo ważny jak i to co tworzysz bo czytam zawsze wszystko z ogromną chęcią i są takie opowiadania, które czytam po kilka razy.
OdpowiedzUsuńZ tego scenariusza jestem zadowolona, choć nie jest to szczęśliwe zakończenie to naprawdę mi się podoba. Nawet wywołało to u mnie łzy, zwłaszcza kiedy rodzeństwo próbowało ją pocieszać a ona go broniła choć to wiadome kiedy się kogoś kocha bo w sumie pewnie i ja byłabym taka jak główna bohaterka, nazywałabym dupkiem po dłuższym namyśleniu, ale bym kochała nadal.
Pisz dalej i życzę Ci jeszcze więcej weny, jeśli będzie trzeba zawsze będę starała się podnieść Cię na duchu i nie dam Ci zrezygnować z dalszego pisania <33
HyunAh Kim/Lavender Tae