11 lipca 2015

Yoseob: "Amnezja"


Uchyliłaś gwałtownie powieki, łapiąc głęboki oddech. Pierw zobaczyłaś biały sufit, wokół roznosił się specyficzny, nieprzyjemny zapach, a do tego dochodziło irytujące pikanie jakiegoś urządzenia.

Gdzie ja jestem, pomyślałaś.

Nie miałaś jednak siły, aby się nawet rozejrzeć. Przymknęłaś ponownie powieki, mając w głowie dziwną pustkę. Zamrugałaś kilkakrotnie, ruszając zdrętwiałymi kończynami.
   - _____! – usłyszałaś radosny głos.
Spojrzałaś słabym wzrokiem w stronę chłopaka, który podbiegł do twojego łóżka i złapał za dłoń. Spojrzałaś na niego przerażona, nie mając nawet sił, aby cokolwiek powiedzieć.
   - Jak dobrze, że się obudziłaś – oznajmił, przysiadając na łóżku i przytulając twoją dłoń do jego pełnego policzka.
   - _____, dobrze się czujesz? – spytał zmartwiony chłopak, widząc twoją reakcję, a raczej jej brak.
   - Yoseob, co jest?
Do pomieszczenia weszło jeszcze dwóch innych chłopaków. Zmarszczyłaś brwi, nie wiedząc do końca, co się wokół ciebie dzieje.
   - _____ jakoś dziwnie się zachowuje – oznajmił wspomniany z imienia.
   - Może jest w szoku? – odparł jego kolega.
   - Może – mruknął, spoglądając na ciebie.
Dlaczego oni tutaj byli?!
   - Witam, pani _____ - do pomieszczenia wszedł kolejny osobnik płci przeciwnej.
Tym razem poznałaś, że był to lekarz. Podszedł do ciebie bliżej, łapiąc za stetoskop i pochylając się nad tobą.
   - Panie doktorze, _____ dziwnie się zachowuje – oznajmił Yoseob.
   - Co masz na myśli? – spytał zmartwiony mężczyzna.
   - Ona mnie nie poznaje – odparł zasmucony.
   - Proszę się o to nie martwić, to może być normalna reakcja – oznajmił z uśmiechem doktor. – Proszę teraz wyjść, _____ potrzebuje odpoczynku.
Wszyscy wyszli, został tylko mężczyzna w białym kitlu. Spoglądałaś na niego uważnie.
   - Niezła gra aktorska – oznajmił lekarz, uśmiechając się pod nosem.
   - Nie wiem, co ma pan na myśli – odparłaś, spoglądając w sufit.
   - Poznam, kiedy pacjent ma prawdziwą amnezję – odparł lekarz, podchodząc do twojego łóżka. – Nie wiem, co panią kieruje, ale zachowam to w tajemnicy.
   - Dziękuję – odparłaś, przymykając powieki.


            Nie chciałaś tego robić, lecz musiałaś. Byłaś do tego zmuszona. Dla dobra chłopaków, swojego, a szczególnie Yoseoba. Nie mogłaś pozwolić, aby cokolwiek mu się stało. Było to trudne, ale miałaś nadzieję, że chłopcy zapomną o tobie, uznają twoja amnezję i zajmą się sobą. Ten nieprzyjemny incydent dał ci do zrozumienia, że niektórzy ludzie działają bez skrupułów. Nie mogłaś pozwolić, aby stało się większe nieszczęście. Musiałaś zniknąć z ich życia raz na zawsze.
   - _____, mam nadzieję, że sobie mnie przypomnisz.
Nawet nie chciałaś otwieracz oczu, aby spojrzeć na swojego – już byłego – chłopaka.

Wyjdź stąd, proszę.


            Jednak chłopcy przychodzili do ciebie codziennie, a najwięcej czasu spędzał z tobą Yoseob. Udawałaś amnezję, ale oni nie poddawali się. Yoseob przynosił ci wszystkie rzeczy związane z wami, bądź zespołem. Wasz wspólny album ze zdjęciami, rzeczy które ci kupił, nagrania, o których nawet nie miałaś pojęcia. Powstrzymywałaś się z całej siły, aby się nie rozpłakać albo wybuchnąć śmiechem.
   - _____, powiedz, że sobie coś przypomniałaś – wyjęknął błagalnie Yoseob, wyłączając filmik.
   - Przykro mi – odparłaś cicho, opuszczając głowę.
   - O! – chłopak nagle się ożywił, więc spojrzałaś na niego.
Kiedy miał taką minę, to zawsze wpadał na jakieś dziwne pomysły. I trochę się tego obawiałaś, co chłopak mógłby wymyślić.
   - Kiedy wyjdziesz ze szpitala, to zabiorę cię we wszystkie miejsca w których byliśmy! Zrobimy te same rzeczy ponownie. Może sobie przypomnisz – oznajmił z entuzjazmem.
Przeraziłaś się. Nie mogłaś do tego dopuścić, bo to mogłoby się jeszcze gorzej skończyć.
   - Skąd mam pewność, że te zdjęcia nie są przerobione? Skąd mam pewność, że mogę ci ufać? – spytałaś, spoglądając twardo na chłopaka.
Koreańczyk słysząc to, spojrzał na ciebie smutnymi oczami.
   - Jak tak możesz mówić? – spytał cicho, z nutką boleści w głosie. – Nigdy bym cię nie skrzywdził. Może tego nie pamiętasz, ale to ja cię uratowałem wtedy przed tłumem fanów napierających na nasz samochód
            Przygryzłaś nerwowo wargi. Nie chciałaś zasmucić chłopaka, ale co innego miałaś zrobić? Osoby, które posłały cię tutaj do szpitala są naprawdę niebezpieczne. Może nigdy by nie skrzywdziły fizycznie chłopaków, ale psychicznie ich wykończą. Tak, mówiłaś o psychofanach zespołu Beast. To właśnie oni doprowadzili cię do takiego stanu.


            Krzyknęłaś z zaskoczenia, kiedy ktoś pociągnął cię w jedną z uliczek. Przerażona zauważyłaś tylko błysk ostrza. Zostałaś boleśnie przytwierdzona do ściany. Jęknęłaś z bólu, spoglądając na swoich oprawców, a raczej oprawczynie.
   - Czego chcecie? – spytałaś przerażona.
   - Nie dostałaś naszych wiadomości?! – warknęła dziewczyna, która trzymała się za koszulę.
   - T-to wy – wyszeptałaś z nienawiścią.
Od kilku dni dostawałaś dziwne wiadomości ze swoim zniszczonymi i przerobionymi zdjęciami z podpisami „giń”, „dziwka”, „złodziejka”. Domyślałaś się, że ktoś odkrył twój związek z Yoseobem, ale głupia nikomu nic o tym nie powiedziałaś. Zignorowałaś ten problem.
   - Czego chcecie? – spytałaś.
   - Doskonale wiesz, masz trzymać się od Yoseoba i reszty z daleka – oznajmiła Koreanka.
   - To nie takie łatwe, kochamy się.
Dziewczyna krzyknęła gniewnie, a następnie uderzyła cię w policzek. Jęknęłaś cicho, czując pulsujący ból.
   - Jeszcze raz to powiesz, a cię zabiję – warknęła. – Yoseob kocha tylko nas, naszych fanów, a nie jakąś polską szmatę!
Chciałaś coś powiedzieć, lecz w porę ugryzłaś się w język. Wolałaś nie ryzykować, bo dziewczyny były dwa razy większe od ciebie, miały przewagę liczebną oraz broń.
   - Jeśli chcesz żyć, to lepiej odczep się od naszego oppa.
Po tych słowach dziewczyna brutalnie przyciągnęła cię do siebie i ponownie popchnęła na ścianę. Z jękiem opadłaś na ziemię.
            Na tym jednak się nie skończyło. To, że doprowadziły cię do szpitala był fakt, że zignorowałaś je. Myślałaś, że gdy pójdziesz na policję, to załatwisz sprawę. Lecz to tylko pogorszyło sytuację, bo te psychopatki majstrowały przy twoim samochodzie i hamulcach. Nie było przecież innego wytłumaczenia.


            Po trzech dniach od przebudzenia, przyszła do ciebie policja. Przywitali się grzecznie, spytali o samopoczucie i przeszli do konkretów.
   - Z ekspertyzy wynika, że ktoś przeciął hamulce w pani samochodzie – oznajmił jeden z policjantów.
   - Ale jak to? – spytał zaskoczony Yoseob.
Przeklęłaś w duchu, bo kompletnie o nim zapomniałaś. Jednak policjanci nic nie powiedzieli, na jego obecność. Zapewne chłopak już był wzięty na świadka w tej sprawie.
   - Czy ma pani podejrzenia, kto mógł to zrobić? – spytali.
Chwila zastanowienia. Czy mogłaś to powiedzieć? Bałaś się, szczególnie w obecności Yoseoba, który mógłby się zawieść na swoich fanach, którzy nie byli temu winni. Winne były tylko te psycholki, a ich fankami nigdy byś nie nazwała.
   - Mamy jedno podejrzenie – oznajmił grubszy policjant. – Niedawno była u nas pani złożyć skargę na pewne dziewczyny, które panią zaatakowały.
   - Co proszę? – wtrącił się Yoseob, podchodząc bliżej. – Jaka skarga, o co chodzi? – spytał.
   - Pańska dziewczyna wzniosła skargę o napad i zastraszanie – oznajmił mężczyzna, podając mu kartkę ze zdjęciami.
Piosenkarz szybko prześledził tekst z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Po przeczytaniu całości, spojrzał na ciebie zmartwiony.
   - _____, dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – spytał z bólem wymalowanym na twarzy.
   - Ja… ja nic takiego nie pamiętam – odparłaś szybko, odsuwając się lekko od chłopaka, który wyglądał na załamanego tym faktem.

Przepraszam.

   - Nawet jeśli pani tego nie pamięta, to jest to nasz jedyny trop. Musimy znaleźć sprawców – oznajmił.
Po tych słowach pożegnali się i wyszli z sali. Między tobą a Yoseobem nastąpiła cisza. Chłopak nie odezwał się, analizując w głowie wszystkie zdarzenia. Po chwili spojrzał na ciebie, mając w oczach łzy. Widząc go takiego, twoje serce drgnęło.
   - Tak bardzo cię przepraszam – oznajmił, chwytając nagle twoją dłoń i ściskając ją.
Chłopak pochylił się i załkał cicho.
   - To moja wina, gdyby nie to, że jestem sławny… gdyby nie to, że za mało się tobą interesowałem… gdyby nie to, że tego nie zauważyłem wcześniej…
Nie mogłaś spoglądać na chłopaka, kiedy był w takim stanie. Kiedy tak płakał z twojego powodu. Sięgnęłaś drugą dłonią i delikatnie dotknęłaś jego aksamitnych włosów.
   - Oppa, proszę, nie płacz – wyszeptałaś cicho. – To nie twoja wina.
Chłopak słysząc twoje słowa, gwałtownie podniósł się, spoglądając na ciebie w szoku. Ten gest był jednoznaczny. Zawsze tak robiłaś, kiedy chłopak był załamany.
   - _____, pamiętasz mnie? – spytał z nadzieją.
Opuściłaś głowę, kiwając nieznacznie głową.
   - Przepraszam za wszystko – wyszeptałaś cicho.
   - Ty mnie… ty mnie naprawdę pamiętasz? – spytał, przybliżając się do ciebie.
Uśmiechnęłaś się kącikami ust i niepewnie przytaknęłaś głową. Yoseob widząc twoją reakcję, rozszerzył szeroko oczy, a następnie ze łzami przytulił cie mocno do siebie. Wtuliłaś się w niego, a z twoich oczu powoli wypłynęły łzy.
   - Tak mi ulżyło… Boże, _____, dlaczego? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego znosiłaś to sama? Dlaczego?
   - Nie chciałam was martwić, nie chciałam obarczać was problemami, nie chciałam aby wam się coś stało. Chciałam zniknąć z waszego życia, chciałam abyście byli bezpieczni. Przepraszam – powiedziałaś to na jednym wydechu, łkając cicho w błękitną koszulkę chłopaka.
   - Cii… nic się nie stało, nie musisz przepraszać – wyszeptał ci cicho do ucha, kołysząc spokojnie.
I tak z poczuciem największego bezpieczeństwa zasnęłaś w ramionach ukochanego.


            Nie wiedziałaś, ile spałaś. Kiedy się przebudziłaś, słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Na swoich kolanach czułaś ciężar. Spojrzałaś w tym kierunku i zobaczyłaś śpiącego Yoseoba. Uśmiechnęłaś się w myślach, przeczesując delikatnie ciemne włosy chłopaka.
   - Dziękuję – wyszeptałaś.
Teraz nie było odwrotu. Nie mogłaś więcej udawać, nie mogłaś go już więcej ranić. Wierzyłaś, że policja odnajdzie winowajców, a tym samym zakończy wasze cierpienie. Może w końcu prezes CUBE zgodzi się, aby ujawnić wasz związek i nagłośni tę sprawę? A może na rękę mu poszła twoja amnezja…? Nikt nie lubił skandali, a z tego co wiesz, nikt nie nagłośnił tego jeszcze w mediach.
   - _____?
Słysząc swoje imię, odwróciłaś głowę w stronę wyjścia, gdzie stał lider oraz maknae zespołu Beast. Chłopcy byli trochę zdziwieni, tym co zobaczyli.
   - Cii… nie obudźcie go – wyszeptałaś cicho.
Chłopcy podeszli bliżej. Trochę zdezorientowani tą całą sytuacją.
   - Odzyskałaś pamięć? – spytał Dongwoo z nadzieją w oczach.
   - Nigdy jej nie straciłam – odparłaś z przepraszającym uśmiechem.
   - Możesz nam to wyjaśnić? – spytał Doojoon, marszcząc brwi.
Westchnęłaś cicho, spoglądając ponownie na swojego śpiącego chłopaka. Zaczęłaś opowiadać wszystko od początku. Od pogróżek, zastraszenia, napadnięcia aż do tego feralnego wypadku. Wyjaśniłaś im swoje zachowanie.
   - Będzie trzeba coś z tym zrobić – westchnął zmartwiony Doojoon, pocierając swoją brodę w zamyśleniu.
   - Policja już się tym zajęła – odparłaś.
   - Teraz najważniejsze, że znów jesteś z nami – oznajmił z szerokim uśmiechem Dongwoo.
Odwzajemniłaś jego uśmiech. Po chwili poczułaś jak Yoseob rusza się niespokojnie, a zaraz potem uchylił powieki, ukazują zaspane oczka.
   - Co wy tu robicie? – spytał chłopak, powoli wstając i przecierając swoje oczy.
Tak słodko wyglądał, gdy to robił.
   - Przyszliśmy sprawdzić co z _____ i zabrać cię do dormu – odparł lider.
   - _____ odzyskała pamięć! – krzyknął po chwili Visual, szczerząc się. – A raczej przestala udawać – sprostował szybko.
   - Już o tym zdążyliśmy się dowiedzieć – odparł z westchnięciem Doojoon. – Ta sprawa jest poważna, musimy uważać i powiadomić o tym menadżera.
   - Boję się, że _____ znajdzie się jeszcze w większym niebezpieczeństwie – mruknął Yoseob, chwytając kurczową twoją dłoń.
   - Wiesz, kiedy dostaniesz wypis? – spytał Doojoon.
   - Jutro na obchodzie się dowiem – odparłaś.


            Już następnego dnia, nawet nie pytając doktora, dostałaś wypis. Trochę bałaś się wyjścia, więc czekałaś na chłopaków, którzy mieli po ciebie przyjechać. Przebrałaś się już w normalne ubrania, spakowałaś swoje rzeczy i czekałaś. Strach o chłopców i  o siebie samą nadal nie znikał. Dopóki te wariatki nie zostaną zamknięte, nie poczujesz się bezpieczna.
   - Gotowa?
Do sali weszli chłopcy, na czele z Yoseobem, który od razu cię przytulił. Następnie każdy po kolei przywitał się z tobą, ciesząc się, że jednak ich pamiętasz.
   - Rozmawialiśmy z menadżerem, pojechał na policję obadać sprawę – oznajmił Doojoon.
   - Przepraszam chłopaki za kłopot – powiedziałaś ze skruchą.
Czułaś się głupio, sprawiając im taki kłopot.
   - Mała, o czym ty mówisz – odezwał się Junhyung, który podszedł do ciebie i zmierzwił ci włosy.
Zawsze tak robił, a ty tylko się denerwowałaś. Tym razem jednak tylko spojrzałaś na niego z wdzięcznością.
   - Będziemy z tobą nieważne, co się stanie – oznajmił z Hyunseung. – Dobrze, że zmądrzałaś i nam o tym powiedziałaś.
   - _____ i chłopcy, mamy dobre wieści – oznajmił menadżer, wchodząc do pomieszczenia.
   - Złapali te świruski? – spytał z nadzieją Junhyung.
   - Można tak powiedzieć, ale to _____ będzie musiała jechać na komisariat i potwierdzić tożsamość, czy to te dziewczyny – oznajmił. – A tak poza tym, jak się czujesz?
   - Dobrze – odparłaś z uśmiechem. – Dziękuję za wszystko.
   - Mam nadzieję, że ta sprawa szybko się skończy, bo Yoseob przez to wszystko opuszcza treningi, a prezes już tylko chodzi nerwowy.
   - Yoseob! – krzyknęłaś zła, patrząc na chłopaka, który odwraca nerwowo wzrok.
   - Hyung, miałeś tego nie mówić _____! – krzyknął przerażony Koreańczyk w stronę menadżera, który tylko niewinnie wzruszył ramionami.
   - Jeszcze raz opuścisz jakikolwiek trening, to naprawdę źle się to dla ciebie skończy – zagroziłaś.
   - Dobra, dobra – mruknął, machając nonszalancko dłonią. – Najważniejsze jest to, że jesteś bezpieczna.
Po tych słowach przytulił cię mocno i pocałował w policzek.
   - Może lepiej stąd wyjdźmy – mruknął menadżer.


            Okazało się, że policja złapała całą trójkę odpowiedzialną za twoje nieszczęście. Ze względu na ich wiek, dostały karę robót publicznych i dożywotni zakaz zbliżania się do ciebie i chłopaków. Trochę im współczułaś, że tak dały się omotać swoim fanatyzmem i miałaś tylko nadzieję, że tamte dziewczyny zrozumieją swój błąd, a ty w końcu będziesz mogła odetchnąć pełną piersią i w spokoju cieszyć się każdym dniem spędzonym z Yoseobem i resztą.

~*~

Dla Mafuyu :) 

 Mam nadzieję, że scenariusz jest na poziomie zadowalającym. 
Najgorsze jest to, że kiedy mam masę wolnego czasu, to wena sobie poszła. :( 

6 komentarzy:

  1. Jejeu Yoseob jaki kochany ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny scenariusz, co ja mówię, lepszy niż bardzo fajny, lepszy niż świetny, lepszy niż, niż... kurde, no i brakło mi słów. Ale wiesz o co mi chodzi ;3 Wszystkie Twoje scenariusze tak lekko się czyta, a po przeczytaniu chce się więcej i więcej... <333 Niech Twoja wena lepiej wróci kiedy masz jeszcze dużo czasu, bo potem znowu będzie trzeba długo czekać na kolejną perełkę ;) <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie <3
    dracorstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech wena od Ciebie lepiej nie odchodzi bo takie cudeńka piszesz, że wyczekuje ich z niecierpliwością :3 scenariusz cudowny, taki kochany i w ogóle <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Pierw zobaczyłaś biały sufit'' - pierw to archaizm, forma przestarzała, która już wyszła z użytku.
    Lekarz nie zachowuje się jak lekarz. I nie ma opcji, żeby poznał po minie dziewczyny (bo nie powiedziała ani słowa), czy ta ma amnezję. Lekarz wyprasza gości żeby nie niepokoić zdezorientowanej pacjentki i chce jej zadać kilka pytań, a ta się przyznaje - od razu lepiej. Poza tym każdy porządny lekarz dodałby dwa do dwóch i zakazał chłopakom kontaktu z pacjentką pod jakimkolwiek pretekstem. Jeśli ona nie chce mu nic powiedzieć, to mógłby nawet przypuszczać, że to przez nich dziewczyna tam trafiła i próbować namówić ją, żeby skorzystała z pomocy odpowiednich służb. To takie logiczne rzeczy, które pomijasz, bo za bardzo się spieszysz, a czasem wystarczy tylko dopisać kilka zdań.
    Pomysł jak zwykle fajny. Jak zobaczyłam ,,amnezja'' to pomyślałam - serio? Taki wyświechtany wątek średnio mi do Ciebie pasował, ale szybko stało się jasne, w czym jest rzecz. Nie rozumiem, dlaczego nie mogła mu powiedzieć, że jednak go nie chce, co by było dużo prostsze (złamane serce uleczy sobie szybciej, jeśli nie będzie żył w nadziei, że jeszcze będzie dobrze i wszystko wróci do normy), ale niektórzy ludzie boją się konfrontacji i potrafię to zrozumieć. Psychofanki to nieodłączny aspekt boysbandów, więc fajnie, że poruszasz ten wątek. Ktoś mógłby powiedzieć, że są karykaturalne i przerysowane, ale niektóre z nich naprawdę są zdolne do takich rzeczy.
    Scena zagrożenia jest napisana bardzo zgrabnie, człowiek wie, że nie skończy się dobrze, ale nawet znając zakończenie czuje napięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że nawet nie zwróciłam, a nawet nie przejęłam się logiką... mój duży błąd. Ten początek wygląda tak nijako, ale chyba chciałam po prostu przejść jak najszybciej do głównego problemu.
      Myślę, że bohaterka nie miała serca aby zerwać z chłopakiem i miała złudną nadzieję, że amnezją wszystko załatwi, jak sama zauważyłaś, bez konfrontacji.
      Niestety, psychofanki, szczególnie jak zauważyłam te Azjatyckie są najgorsze. Po nich wszystkiego można się spodziewać. Na samą myśl ciarki przechodzą. :P

      Usuń
  5. Omo, omo. Yoseob! Pamiętam pierwszy scenariusz, który o nim napisałaś. Ja go zamówiłam! *-* Ten też mi się bardzo podoba! Pokazuje tę ciemną stronę bycia z idolem, o której często zapominamy pisząc scenariusze. No ale mają nam pokazać wyidealizowaną sferę uczuć, w końcu to nasi biasi, więc im cieplej, tym lepiej, ale czasem trzeba zejść na ziemię i przypomnieć sobie, jakie są realia. Ten scenariusz jednak mimo tego akcentu, wciąż skończył się pozytywnie. Przy Yoseobie trudno o inne zakończenie, niż happy end. <3

    OdpowiedzUsuń