Zanim ktokolwiek zacznie czytać:
Występują wulgaryzmy oraz podteksty erotyczne. Luhan nie zachowuje się jak ten słodki i grzeczny Luhan.
Cholera.
Leniwie
uchyliłaś powieki, które od razu przymknęłaś przez rażące światło z okna.
Jednak nie tylko promienie słoneczne ci doskwierały. Dochodził do tego
nieznośny ból głowy oraz suchość w gardle.
- Cholera – teraz
wypowiedziałaś to już na głos.
Odwróciła się na plecy. Czułaś jakby ktoś przywalił ci mocno
w głowę. Sięgnęłaś prawą dłonią do swojego czoła.
- Nigdy więcej –
mruknęłaś sama do siebie.
Po chwili dostrzegłaś ruch po swojej lewej stronie.
Spojrzałaś w tym kierunku. Rozszerzyłaś szeroko źrenice, widząc nieznajomego
chłopaka, który smacznie spał w twoim łóżku. Krzyknęłaś przerażona, cofając się
i zasłaniając kołdrą.
- Co jest?
To były pierwsze słowa wypowiedziane przez nieznajomego,
kiedy uchylił powieki. Spojrzał na ciebie nieprzytomnie, a następnie jak gdyby
nigdy nic, odwrócił się do ciebie plecami.
- Co jest? –
powtórzyłaś.
Siedziałaś na łóżku, szczelnie okryta kołdrą. To ty powinnaś
o to zapytać! Miałaś w głowie totalną pustkę, a ból głowy i przysłowiowy kac,
nie pomagał.
Co się wczoraj wydarzyło? Kim on jest? Jak to wszystko się
stało?
Jedyne co
pamiętasz z wczorajszego wieczoru, to poszłaś z koleżankami do klubu. Kilka
drinków, kilka nowopoznanych ludzi, kilka podanych fałszywych numerów. Później
poznałaś Jego. Tego, który właśnie leżał w twoim łóżku. Lecz dalej niczego już
nie pamiętasz. Kompletnie nic.
- Fuck.
Kompletnie nie wiedziałaś, co się działo. Jedynym źródłem
odpowiedzi mógł być tylko nieznajomy mężczyzna.
Wysunęłaś
lewą nogę i dotknęłaś stopą odkrytych pleców chłopaka. Jednak on nie
zareagował. Więc potrząsnęłaś nim używając nogi.
- Kurwa!
Chińczyk, odwrócił się w twoją stronę. Teraz dopiero
mogłaś mu się przyjrzeć. Był przystojny. Miał uroczo kruczoczarne włosy, które
teraz były w nieładzie i odstawały na każdą stronę. Twarz miał wręcz
młodzieńczą, chociaż odcisnęło się na niej zmęczenie. Teraz dodatkowo również
był zły.
- Co jest?
Znów to samo pytanie.
- Ty mi powiedz –
odparłaś spokojnie. – I odpowiedź na kilka pytań: kim jesteś? Jak się tutaj
znaleźliśmy? Co robiliśmy? Opowiedz mi wszystko, co działo się wczoraj.
Azjata podciągnął się do pozycji siedzącej, tym samym odsłaniając
swój umięśniony tors. No no, zagwizdałaś w myślach. Szybko się opamiętałaś,
kiedy usłyszałaś ciche parsknięcie śmiechem. Spojrzałaś na jego twarz; na usta,
które wykrzywione były w szyderczym uśmieszku.
- Urwany film –
zadrwił.
Zmarszczyłaś brwi. Nie często ci się to zdarzało.
Praktycznie nigdy. Pierwszy raz poleciałaś tak w balety.
- Każdemu się zdarza
– mruknęłaś zła.
- Co tutaj dużo
mówić, poznaliśmy się, przespaliśmy się i tyle. Cała historia – odparł,
przeczesując dłonią swoją ciemną czuprynę.
- Mówisz to tak,
jakby nie było to dla ciebie nic nowego – prychnęłaś zła.
- Jednorazowe przygody
są ciekawe – odparł niewzruszony.
Dupek!
Teraz byłaś wściekła. Wściekła na nieznajomego, wściekła na
siebie i wszystko inne. Jak mogłaś na to pozwolić?! Nie dość, że czułaś się
wykorzystana, to również czułaś ogromny wstręt do siebie i wstyd.
- Tylko mi się
tutaj nie popłacz.
Ta uwaga jeszcze bardziej cię rozjuszyła.
- Wypierdalaj stąd!
– krzyknęłaś zła.
Zdumiony Koreańczyk zamrugał dwukrotnie.
- I na co tak
patrzysz? Nie będę się powtarzać!
- Calm down.
Wkurzała cię jego osobowość. Pieprzony dupek.
Chłopak zwlekł się z łóżka, ukazując ci się w pełni jak go
pan Bóg stworzył. Odwróciłaś zarumieniona wzrok. Musiałaś przyznać, że ciało i
wygląd miał niesamowity. Szkoda, tylko że był najzwyklejszym dupkiem. A ty jego
ofiarą, przypomniała okrutnie twoja podświadomość.
Leniwie
ubierał swoją rozrzuconą po pokoju część garderoby. Ociągał się
z tym i zachowywał się, jakby był u siebie.
- Pośpiesz się –
warknęłaś przez zaciśnięte zęby.
Spojrzał na ciebie przez ramię, zapinając swoją białą
koszulę. Na jego ustach wystąpił znów uśmieszek.
- Muszę
przyznać, że już od dawna tak dobrze się nie bawiłem.
Znacząco oblizał usta, a tobie tylko ciśnienie się
podniosło. Zadrżałaś ze wściekłości. Wstałaś gwałtownie, owijając się
prześcieradłem. Podeszłaś do niego i z całej siły spoliczkowałaś go. Jego głowa
pochyliła się w prawą stronę. Chłopak sięgnął dłonią za piekący policzek, na
którym widniał czerwony ślad twojej dłoni.
- Nie tylko ostra w
łóżku, ale również na co dzień – podsumował z uśmieszkiem.
On jawnie z ciebie drwił!
- Masz stąd… - nie
chciałaś już przeklinać. – wyjść.
- Nie martw się,
już wychodzę – oznajmił, biorąc do rąk swoją marynarkę. – Nie musisz mnie
odprowadzać, znam drogę do drzwi.
I już go
nie widziałaś. Nie tego dnia, ale następnego owszem. Siedziałaś w biurze, nadal
rozdrażniona wydarzeniami z weekendu. Jeszcze nikt nigdy cię tak bardzo nie
wkurzył, nie zawstydził, nie poniżył. Twoje koleżanki z pracy – z którymi
akurat się wtedy bawiłaś – śmiały się z ciebie. Chociaż tylko mogą się
domyślać, co się wydarzyło.
- Mam już dość –
jęknęłaś, odstawiając papiery na swoje biurko.
Pracowałaś w ogromnej korporacji, w dziale księgowości.
Wypełnianie tego ciu… było dla ciebie tak monotonne i nudne, że tylko jak
znajdzie się lepsza oferta, to od razu zmieniasz pracę. Tak przynajmniej
planowałaś.
- Przepraszam, że
przerywam wam pracę, ale chciałabym z przyjemnością przedstawić wam waszego
nowego dyrektora – oznajmił asystent prezesa.
Podniosłaś wzrok i doznałaś największego szoku w swoim
życiu. Kilka kroków od ciebie stał ten pieprzony dupek! O nie, nie, nie. Twoja
podświadomość krzyczała z rozpaczy.
- To jest Luhan –
przedstawił go asystent, którego imienia nadal nie pamiętałaś.
Chyba los sobie ze mnie zakpił, myślałaś wściekła.
Nowy
dyrektor spojrzał po wszystkich, a kiedy dostrzegł ciebie – uśmiechnął się pod
nosem, oblizując dwuznacznie swoje usta.
- Mam nadzieję, że
będzie nam się dobrze współpracowało – odezwał się.
Ten znienawidzony głos. Ten znienawidzony człowiek, który
będzie twoim szefem. Gorzej być nie mogło.
- Japierdole –
wymsknęło ci się, a wszystkie pary oczu zostały zwrócone na twoją osobę.
- Panno _____, mam
nadzieję, że nie miała pani nic złego na myśli – powiedział z ostrzeżeniem w
głosie asystent.
- Myślę, że panna
_____, po prostu nie spodziewała się tak młodego dyrektora – oznajmił, stojący
obok niego mężczyzna.
Zazgrzytałaś nerwowo zębami.
Że też on. Dlaczego?
- ____, co to było?
– spytały twoje koleżanki, kiedy asystent poszedł pokazać Luhanowi jego własny
gabinet, który tak bardzo blisko był twojego miejsca pracy.
- Nic – mruknęłaś i
przegoniłaś je do pracy.
Pierwszy
dzień minął spokojnie, drugi również, trzeci, czwarty obleciał. Powoli
przywykłaś, bo sam dyrektor nie zwracał na ciebie specjalnej uwagi. Jednak
dzisiaj było inaczej. Piątek, tak bardzo znienawidzony, a zarazem ukochany
dzień tygodnia.
Weszłaś do
biura i pierw, co ci się nie spodobało, to odsłonięte żaluzje w gabinecie
dyrektora.
Cholera.
Przez tego
dupka znów zaczęłaś przeklinać. Podeszłaś do swojego biurka i kątem oka
spojrzałaś w stronę gabinetu. Zza szklaną ścianą widziałaś okazałe
pomieszczenie i mężczyznę, siedzącego za biurkiem. Solidnie pracował, bo dostrzegłaś
jak marszczy brwi, spoglądając w jakieś papiery a to na monitor komputera. Po
chwili jednak dostrzegł ciebie. Szybko odwróciłaś wzrok, wypakowując swoje
rzeczy z torebki. Usiadłaś przy biurku, włączając komputer.
Nagle
zadzwonił telefon. Odruchowo odebrałaś go.
- Witam, tutaj
_____ z działu księ…
- Przyjdź do mojego
gabinetu – usłyszałaś.
Słysząc to, serce podskoczyło ci niemal do gardła.
Spojrzałaś w stronę pomieszczenia, gdzie siedział Luhan. Teraz opierał się
wygodnie o swój fotel, a na ustach miał ten perfidny uśmieszek.
- Po co?
Nie przejmowałaś się jakimikolwiek formami grzecznościowymi.
Jedynie mogłaś się cieszyć z tego, że twoich koleżanek jeszcze nie było.
- Powinnaś słuchać
swojego przełożonego – odparł, a następnie rozłączył się.
Spoglądał na ciebie z tym irytującym uśmieszkiem.
Zdenerwowana odłożyłaś słuchawkę i skierowałaś się do tej
lwiej paszczy.
Nie
pukałaś. Weszłaś tam z przekonaniem, jak najszybszego opuszczenia tego
pomieszczenia.
- Co pan chciał?
–spytałaś w miarę grzecznie, stojąc przy drzwiach.
- Możesz podejść
bliżej – zaśmiał się.
Przystąpiłaś kilka kroków do przodu, ale nadal utrzymywałaś
bezpieczną odległość.
- Tak sobie
pomyślałem – zaczął mówić i wstał.
Obszedł biurko i stanął przed tobą, mając dłonie w kieszeni.
Przekręcił lekko głowę w prawą stronę, uśmiechając się kącikami ust.
Kontynuował:
- Zbliża się
weekend, może powtórzymy naszą przygodę? – zaproponował.
On był chory! Wściekła próbowałaś się opanować, aby go nie
uderzyć.
- Chyba sobie
żartujesz! – warknęłaś.
- Nadal jesteś o to
zła? – mruknął niezadowolony.
- Potraktowałeś
mnie jak zwykłą lafiryndę na jedną noc…
- Jakby nie
patrząc, również byłem mężczyzną na jedną noc – odparł.
- To co innego! –
obroniłaś się.
- Wtedy mówiłaś
równie co innego – odpowiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Zaskoczył cię. A może była to tylko jego gra.
- Nie pamiętasz, bo
urwał ci się film – oznajmił.
- Nie musisz mi o
tym przypominać.
Na jego ustach znów wystąpił szyderczy uśmieszek.
- Wy kobiety to
lubicie sobie komplikować życie – westchnął ciężko.
- A wy dupki,
uwielbiacie siebie robić za pieprzonego Casanovę – odparowałaś.
Spojrzał na ciebie z tajemniczym błyskiem w oku. Nagle
wyciągnął rękę w twoją stronę i delikatnie musnął palcami twoje usta. Zrobił to
tak szybko, że nawet nie potrafiłaś zareagować.
- Kobiety lecą na
dupków – oznajmił.
- Nie wszystkie –
warknęłaś i odsunęłaś się od niego.
- Jeszcze się
przekonamy, zobaczymy kto wygra tę małą grę.
Znów oblizał znacząco swoje usta.
- Rób, co chcesz,
nie interesuje mnie to.
To były twoje ostatnie słowa.
Słowa, które zaczęły waszą głupią grę.
Cholera!
W coś ty się wpakowała, _____!
Jednak głęboko w podświadomości podniecała cię ta cała
„gra”, która nie miała w sobie żadnych reguł.
~*~
Dla Sandry Adam :)
Nie wiem, co strzeliło mi do głowy (upał źle wpływa na moją głowę). Dzisiaj w południe wpadł mi ten pomysł i jakoś dopasowałam do niego Luhana. Pasował mi, chociaż wielu z Was możliwe, że nie.
Tak wyszło.
Nie linczujcie za to!
Scenariusz krótki, zakończony właśnie tak. Gdybym miała się rozpisywać, znów by mógł wyjść jakiś tasiemiec na części, a naprawdę nie mam na to siły. Każdy niech dopowie sobie, co tylko chce. Jak to się wszystko zakończy, zależy od Waszej wyobraźni! :)
O... Mój... Boże...
OdpowiedzUsuńLuhan! Ja takiego chcę!
Dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Proszę, błagam, zrób następną część, jeśli nie teraz, to kiedyś w przyszłości, nawet odległej, ale błagam, proszę, BŁAGAM, ZRÓB NASTĘPNĄ CZĘŚĆ <333
Kocham twoje scenariusze, są takie... prawdopodobne. I fajnie jest przeczytać o Luhanie z tej innej strony, tej mroczniejszej <3
Ja wiem, że prosisz, by sobie to samemu zakończyć, ale nawet jak zakończę, to mam taką myśl, co ty byś napisała?
A wgl to się bardzo cieszę, bo przeglądam wszystkie obserwowane blogi, na żadnym nic nowego, a na twoim... taka wspaniała niespodzianka <3
No dobra, nie musisz pisać kolejnej części, ale wstaw coś w najbliższym czasie, bo znudziło mi się już czytanie w kółko tego samego ;3
Pozdrawiam i weny życzę <3
Na razie nie planuję kolejnej części, ale może w przyszłości jak mnie natchnie to napiszę (ale w to raczej wątpię).
UsuńMam trzy rozpoczęte scenariusze, więc jeśli wena dopisze, to postaram się szybko je dodać. :)
Na tego bloga wpadam już od dłuższego czasu i jest on jednym z moich ulubionych. Bardzo lubię twój styl pisania. Jest charakterystyczny. Dodatkowo, masz bardzo ciekawe pomysły i widać, że potrafisz wykorzystać przypływ weny. Błędów nie widuję i chwała ci za to!
OdpowiedzUsuńCiekawym doświadczeniem było przeczytać scenariusz, gdzie Luhan wcale, nawet w minimalnym stopniu nie był słodki. To naprawdę rzadkość spotkać coś takiego. Lulu tutaj był bardzo męski i to mi się podobało. Taki bad boy, a ja to lubię.
Weny i czasu życzę!
shakeupmyheart.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa! Cieszę się niezmiernie z tego faktu, że jednak Luhan w takim wydaniu komuś się podoba. (chociaż nie ukrywajmy tego, lubimy bad boyów). :D
UsuńJeśli znajdę więcej czasu na pewno zajrzę na Twojego bloga! :)
O mój boże *-* to było coś niesamowitego
OdpowiedzUsuńkocham to jak piszesz,gdy widzę że dodałaś nowy scenariusz to automatycznie na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech :D
Życzę ci dużo weny ♡♡
OMO! Jak miło wejść na bloggera po powrocie z działki i zobaczyć post od ciebie! Ale się cieszę! ♥ Uwielbiam Cię. Mam nadzieję, ze znajdziesz trochę czasu żeby pisać troszkę więcej. Scenariusz genialny, jak zawsze. Jak ja się cieszę, że dawno trafiłam na twojego bloga, a nie dopiero teraz ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny, ale i odpoczynku ;3
No, no, no. Ktoś nam tu szarżuje w swojej twórczości i sięga po bardziej konkretną tematykę. :D Luhan jest męski i uroczy. Zależy od sytuacji, zwłaszcza, że wiele daje mu ta urocza buźka i sam koncept, który nadali mu w wytwórni, kiedy jeszcze w niej był. Nie mówiąc o fanach. Zawsze są scenariusze ze słodkim Lulu i ostatnio jest burza na pokazanie jego męskiego ego i coraz więcej opowiadań sięga po taki koncept. To ma swoje plusy dla Luhana.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś podobny zabieg, jak ja przy scenariuszu z Kyuhyunem, nadałaś mu innych cech, stworzyłaś nową postać tak jakby, ale obie uprzedziłyśmy, że może się to nieco różnić od wzoru, więc usprawiedliwienie jest. :D
A scenariusz jak najbardziej na plus! ^^