8 sierpnia 2015

Luhan: "Mała gra"

Zanim ktokolwiek zacznie czytać: 
Występują wulgaryzmy oraz podteksty erotyczne. Luhan nie zachowuje się jak ten słodki i grzeczny Luhan. 


            Cholera.
            Leniwie uchyliłaś powieki, które od razu przymknęłaś przez rażące światło z okna. Jednak nie tylko promienie słoneczne ci doskwierały. Dochodził do tego nieznośny ból głowy oraz suchość w gardle.
   - Cholera – teraz wypowiedziałaś to już na głos.
Odwróciła się na plecy. Czułaś jakby ktoś przywalił ci mocno w głowę. Sięgnęłaś prawą dłonią do swojego czoła.
   - Nigdy więcej – mruknęłaś sama do siebie.
Po chwili dostrzegłaś ruch po swojej lewej stronie. Spojrzałaś w tym kierunku. Rozszerzyłaś szeroko źrenice, widząc nieznajomego chłopaka, który smacznie spał w twoim łóżku. Krzyknęłaś przerażona, cofając się i zasłaniając kołdrą.
   - Co jest?
To były pierwsze słowa wypowiedziane przez nieznajomego, kiedy uchylił powieki. Spojrzał na ciebie nieprzytomnie, a następnie jak gdyby nigdy nic, odwrócił się do ciebie plecami.
   - Co jest? – powtórzyłaś.
Siedziałaś na łóżku, szczelnie okryta kołdrą. To ty powinnaś o to zapytać! Miałaś w głowie totalną pustkę, a ból głowy i przysłowiowy kac, nie pomagał.
Co się wczoraj wydarzyło? Kim on jest? Jak to wszystko się stało?
            Jedyne co pamiętasz z wczorajszego wieczoru, to poszłaś z koleżankami do klubu. Kilka drinków, kilka nowopoznanych ludzi, kilka podanych fałszywych numerów. Później poznałaś Jego. Tego, który właśnie leżał w twoim łóżku. Lecz dalej niczego już nie pamiętasz. Kompletnie nic.
   - Fuck.
Kompletnie nie wiedziałaś, co się działo. Jedynym źródłem odpowiedzi mógł być tylko nieznajomy mężczyzna.
            Wysunęłaś lewą nogę i dotknęłaś stopą odkrytych pleców chłopaka. Jednak on nie zareagował. Więc potrząsnęłaś nim używając nogi.
   - Kurwa!
Chińczyk, odwrócił się w twoją stronę. Teraz dopiero mogłaś mu się przyjrzeć. Był przystojny. Miał uroczo kruczoczarne włosy, które teraz były w nieładzie i odstawały na każdą stronę. Twarz miał wręcz młodzieńczą, chociaż odcisnęło się na niej zmęczenie. Teraz dodatkowo również był zły.
   - Co jest?
Znów to samo pytanie.
   - Ty mi powiedz – odparłaś spokojnie. – I odpowiedź na kilka pytań: kim jesteś? Jak się tutaj znaleźliśmy? Co robiliśmy? Opowiedz mi wszystko, co działo się wczoraj.
Azjata podciągnął się do pozycji siedzącej, tym samym odsłaniając swój umięśniony tors. No no, zagwizdałaś w myślach. Szybko się opamiętałaś, kiedy usłyszałaś ciche parsknięcie śmiechem. Spojrzałaś na jego twarz; na usta, które wykrzywione były w szyderczym uśmieszku.
   - Urwany film – zadrwił.
Zmarszczyłaś brwi. Nie często ci się to zdarzało. Praktycznie nigdy. Pierwszy raz poleciałaś tak w balety.
   - Każdemu się zdarza – mruknęłaś zła.
   - Co tutaj dużo mówić, poznaliśmy się, przespaliśmy się i tyle. Cała historia – odparł, przeczesując dłonią swoją ciemną czuprynę.
   - Mówisz to tak, jakby nie było to dla ciebie nic nowego – prychnęłaś zła.
   - Jednorazowe przygody są ciekawe – odparł niewzruszony.
Dupek!
Teraz byłaś wściekła. Wściekła na nieznajomego, wściekła na siebie i wszystko inne. Jak mogłaś na to pozwolić?! Nie dość, że czułaś się wykorzystana, to również czułaś ogromny wstręt do siebie i wstyd.
   - Tylko mi się tutaj nie popłacz.
Ta uwaga jeszcze bardziej cię rozjuszyła.
   - Wypierdalaj stąd! – krzyknęłaś zła.
Zdumiony Koreańczyk zamrugał dwukrotnie.
   - I na co tak patrzysz? Nie będę się powtarzać!
   - Calm down.
Wkurzała cię jego osobowość. Pieprzony dupek.
Chłopak zwlekł się z łóżka, ukazując ci się w pełni jak go pan Bóg stworzył. Odwróciłaś zarumieniona wzrok. Musiałaś przyznać, że ciało i wygląd miał niesamowity. Szkoda, tylko że był najzwyklejszym dupkiem. A ty jego ofiarą, przypomniała okrutnie twoja podświadomość.
            Leniwie ubierał swoją rozrzuconą po pokoju część garderoby. Ociągał się z tym i zachowywał się, jakby był u siebie.
   - Pośpiesz się – warknęłaś przez zaciśnięte zęby.
Spojrzał na ciebie przez ramię, zapinając swoją białą koszulę. Na jego ustach wystąpił znów uśmieszek.
   - Muszę przyznać, że już od dawna tak dobrze się nie bawiłem.
Znacząco oblizał usta, a tobie tylko ciśnienie się podniosło. Zadrżałaś ze wściekłości. Wstałaś gwałtownie, owijając się prześcieradłem. Podeszłaś do niego i z całej siły spoliczkowałaś go. Jego głowa pochyliła się w prawą stronę. Chłopak sięgnął dłonią za piekący policzek, na którym widniał czerwony ślad twojej dłoni.
   - Nie tylko ostra w łóżku, ale również na co dzień – podsumował z uśmieszkiem.
On jawnie z ciebie drwił!
   - Masz stąd… - nie chciałaś już przeklinać. – wyjść.
   - Nie martw się, już wychodzę – oznajmił, biorąc do rąk swoją marynarkę. – Nie musisz mnie odprowadzać, znam drogę do drzwi.


            I już go nie widziałaś. Nie tego dnia, ale następnego owszem. Siedziałaś w biurze, nadal rozdrażniona wydarzeniami z weekendu. Jeszcze nikt nigdy cię tak bardzo nie wkurzył, nie zawstydził, nie poniżył. Twoje koleżanki z pracy – z którymi akurat się wtedy bawiłaś – śmiały się z ciebie. Chociaż tylko mogą się domyślać, co się wydarzyło.
   - Mam już dość – jęknęłaś, odstawiając papiery na swoje biurko.
Pracowałaś w ogromnej korporacji, w dziale księgowości. Wypełnianie tego ciu… było dla ciebie tak monotonne i nudne, że tylko jak znajdzie się lepsza oferta, to od razu zmieniasz pracę. Tak przynajmniej planowałaś.
   - Przepraszam, że przerywam wam pracę, ale chciałabym z przyjemnością przedstawić wam waszego nowego dyrektora – oznajmił asystent prezesa.
Podniosłaś wzrok i doznałaś największego szoku w swoim życiu. Kilka kroków od ciebie stał ten pieprzony dupek! O nie, nie, nie. Twoja podświadomość krzyczała z rozpaczy.
   - To jest Luhan – przedstawił go asystent, którego imienia nadal nie pamiętałaś.
Chyba los sobie ze mnie zakpił, myślałaś wściekła.
            Nowy dyrektor spojrzał po wszystkich, a kiedy dostrzegł ciebie – uśmiechnął się pod nosem, oblizując dwuznacznie swoje usta. 
   - Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało – odezwał się.
Ten znienawidzony głos. Ten znienawidzony człowiek, który będzie twoim szefem. Gorzej być nie mogło.
   - Japierdole – wymsknęło ci się, a wszystkie pary oczu zostały zwrócone na twoją osobę.
   - Panno _____, mam nadzieję, że nie miała pani nic złego na myśli – powiedział z ostrzeżeniem w głosie asystent.
   - Myślę, że panna _____, po prostu nie spodziewała się tak młodego dyrektora – oznajmił, stojący obok niego mężczyzna.
Zazgrzytałaś nerwowo zębami.
Że też on. Dlaczego?
   - ____, co to było? – spytały twoje koleżanki, kiedy asystent poszedł pokazać Luhanowi jego własny gabinet, który tak bardzo blisko był twojego miejsca pracy.
   - Nic – mruknęłaś i przegoniłaś je do pracy.


            Pierwszy dzień minął spokojnie, drugi również, trzeci, czwarty obleciał. Powoli przywykłaś, bo sam dyrektor nie zwracał na ciebie specjalnej uwagi. Jednak dzisiaj było inaczej. Piątek, tak bardzo znienawidzony, a zarazem ukochany dzień tygodnia.
            Weszłaś do biura i pierw, co ci się nie spodobało, to odsłonięte żaluzje w gabinecie dyrektora.
            Cholera.
            Przez tego dupka znów zaczęłaś przeklinać. Podeszłaś do swojego biurka i kątem oka spojrzałaś w stronę gabinetu. Zza szklaną ścianą widziałaś okazałe pomieszczenie i mężczyznę, siedzącego za biurkiem. Solidnie pracował, bo dostrzegłaś jak marszczy brwi, spoglądając w jakieś papiery a to na monitor komputera. Po chwili jednak dostrzegł ciebie. Szybko odwróciłaś wzrok, wypakowując swoje rzeczy z torebki. Usiadłaś przy biurku, włączając komputer.
            Nagle zadzwonił telefon. Odruchowo odebrałaś go.
   - Witam, tutaj _____ z działu księ…
   - Przyjdź do mojego gabinetu – usłyszałaś.
Słysząc to, serce podskoczyło ci niemal do gardła. Spojrzałaś w stronę pomieszczenia, gdzie siedział Luhan. Teraz opierał się wygodnie o swój fotel, a na ustach miał ten perfidny uśmieszek.
   - Po co?
Nie przejmowałaś się jakimikolwiek formami grzecznościowymi. Jedynie mogłaś się cieszyć z tego, że twoich koleżanek jeszcze nie było.
   - Powinnaś słuchać swojego przełożonego – odparł, a następnie rozłączył się.
Spoglądał na ciebie z tym irytującym uśmieszkiem.
Zdenerwowana odłożyłaś słuchawkę i skierowałaś się do tej lwiej paszczy.
            Nie pukałaś. Weszłaś tam z przekonaniem, jak najszybszego opuszczenia tego pomieszczenia.
   - Co pan chciał? –spytałaś w miarę grzecznie, stojąc przy drzwiach.
   - Możesz podejść bliżej – zaśmiał się.
Przystąpiłaś kilka kroków do przodu, ale nadal utrzymywałaś bezpieczną odległość.
   - Tak sobie pomyślałem – zaczął mówić i wstał.
Obszedł biurko i stanął przed tobą, mając dłonie w kieszeni. Przekręcił lekko głowę w prawą stronę, uśmiechając się kącikami ust. Kontynuował:
   - Zbliża się weekend, może powtórzymy naszą przygodę? – zaproponował.
On był chory! Wściekła próbowałaś się opanować, aby go nie uderzyć.
   - Chyba sobie żartujesz! – warknęłaś.
   - Nadal jesteś o to zła? – mruknął niezadowolony.
   - Potraktowałeś mnie jak zwykłą lafiryndę na jedną noc…
   - Jakby nie patrząc, również byłem mężczyzną na jedną noc – odparł.
   - To co innego! – obroniłaś się.
   - Wtedy mówiłaś równie co innego – odpowiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Zaskoczył cię. A może była to tylko jego gra.
   - Nie pamiętasz, bo urwał ci się film – oznajmił.
   - Nie musisz mi o tym przypominać.
Na jego ustach znów wystąpił szyderczy uśmieszek.
   - Wy kobiety to lubicie sobie komplikować życie – westchnął ciężko.
   - A wy dupki, uwielbiacie siebie robić za pieprzonego Casanovę – odparowałaś.
Spojrzał na ciebie z tajemniczym błyskiem w oku. Nagle wyciągnął rękę w twoją stronę i delikatnie musnął palcami twoje usta. Zrobił to tak szybko, że nawet nie potrafiłaś zareagować.
   - Kobiety lecą na dupków – oznajmił.
   - Nie wszystkie – warknęłaś i odsunęłaś się od niego.
   - Jeszcze się przekonamy, zobaczymy kto wygra tę małą grę.
Znów oblizał znacząco swoje usta.
   - Rób, co chcesz, nie interesuje mnie to.
To były twoje ostatnie słowa.
Słowa, które zaczęły waszą głupią grę.
Cholera!

W coś ty się wpakowała, _____!
Jednak głęboko w podświadomości podniecała cię ta cała „gra”, która nie miała w sobie żadnych reguł.


~*~

Dla Sandry Adam :) 

Nie wiem, co strzeliło mi do głowy (upał źle wpływa na moją głowę). Dzisiaj w południe wpadł mi ten pomysł i jakoś dopasowałam do niego Luhana. Pasował mi, chociaż wielu z Was możliwe, że nie. 
Tak wyszło. 
Nie linczujcie za to! 

Scenariusz krótki, zakończony właśnie tak. Gdybym miała się rozpisywać, znów by mógł wyjść jakiś tasiemiec na części, a naprawdę nie mam na to siły. Każdy niech dopowie sobie, co tylko chce. Jak to się wszystko zakończy, zależy od Waszej wyobraźni! :) 

7 komentarzy:

  1. O... Mój... Boże...
    Luhan! Ja takiego chcę!
    Dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Proszę, błagam, zrób następną część, jeśli nie teraz, to kiedyś w przyszłości, nawet odległej, ale błagam, proszę, BŁAGAM, ZRÓB NASTĘPNĄ CZĘŚĆ <333
    Kocham twoje scenariusze, są takie... prawdopodobne. I fajnie jest przeczytać o Luhanie z tej innej strony, tej mroczniejszej <3
    Ja wiem, że prosisz, by sobie to samemu zakończyć, ale nawet jak zakończę, to mam taką myśl, co ty byś napisała?
    A wgl to się bardzo cieszę, bo przeglądam wszystkie obserwowane blogi, na żadnym nic nowego, a na twoim... taka wspaniała niespodzianka <3
    No dobra, nie musisz pisać kolejnej części, ale wstaw coś w najbliższym czasie, bo znudziło mi się już czytanie w kółko tego samego ;3
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nie planuję kolejnej części, ale może w przyszłości jak mnie natchnie to napiszę (ale w to raczej wątpię).
      Mam trzy rozpoczęte scenariusze, więc jeśli wena dopisze, to postaram się szybko je dodać. :)

      Usuń
  2. Na tego bloga wpadam już od dłuższego czasu i jest on jednym z moich ulubionych. Bardzo lubię twój styl pisania. Jest charakterystyczny. Dodatkowo, masz bardzo ciekawe pomysły i widać, że potrafisz wykorzystać przypływ weny. Błędów nie widuję i chwała ci za to!

    Ciekawym doświadczeniem było przeczytać scenariusz, gdzie Luhan wcale, nawet w minimalnym stopniu nie był słodki. To naprawdę rzadkość spotkać coś takiego. Lulu tutaj był bardzo męski i to mi się podobało. Taki bad boy, a ja to lubię.

    Weny i czasu życzę!

    shakeupmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Cieszę się niezmiernie z tego faktu, że jednak Luhan w takim wydaniu komuś się podoba. (chociaż nie ukrywajmy tego, lubimy bad boyów). :D
      Jeśli znajdę więcej czasu na pewno zajrzę na Twojego bloga! :)

      Usuń
  3. O mój boże *-* to było coś niesamowitego
    kocham to jak piszesz,gdy widzę że dodałaś nowy scenariusz to automatycznie na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech :D
    Życzę ci dużo weny ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. OMO! Jak miło wejść na bloggera po powrocie z działki i zobaczyć post od ciebie! Ale się cieszę! ♥ Uwielbiam Cię. Mam nadzieję, ze znajdziesz trochę czasu żeby pisać troszkę więcej. Scenariusz genialny, jak zawsze. Jak ja się cieszę, że dawno trafiłam na twojego bloga, a nie dopiero teraz ♥
    Życzę dużo weny, ale i odpoczynku ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, no. Ktoś nam tu szarżuje w swojej twórczości i sięga po bardziej konkretną tematykę. :D Luhan jest męski i uroczy. Zależy od sytuacji, zwłaszcza, że wiele daje mu ta urocza buźka i sam koncept, który nadali mu w wytwórni, kiedy jeszcze w niej był. Nie mówiąc o fanach. Zawsze są scenariusze ze słodkim Lulu i ostatnio jest burza na pokazanie jego męskiego ego i coraz więcej opowiadań sięga po taki koncept. To ma swoje plusy dla Luhana.
    Zrobiłaś podobny zabieg, jak ja przy scenariuszu z Kyuhyunem, nadałaś mu innych cech, stworzyłaś nową postać tak jakby, ale obie uprzedziłyśmy, że może się to nieco różnić od wzoru, więc usprawiedliwienie jest. :D
    A scenariusz jak najbardziej na plus! ^^

    OdpowiedzUsuń