Spoglądając
w swoje lustro, widziałaś piękną kobietę. Duże oczy, wachlarz długich czarnych
rzęs, lekko zadarty nos, pełne czerwone usta, długie włosy okalające twoją
śliczną twarz. Piękną koktajlowa suknia od znanego projektanta, podkreślała
idealnie twoją figurę. Nadal nie wierzyłaś, że to byłaś właśnie ty.
Twoja uroda
sprawiła, że znalazłaś się w takiej sytuacji a nie innej. Dotknęłaś delikatnie
tafli lustra, przejeżdżając dłonią po swoim odbiciu.
- Gotowa, kochanie?
Przygryzłaś wargi, słysząc ten głos. Zadrżałaś na samą myśl
o osobie, która właśnie weszła do łazienki. W odbiciu zobaczyłaś dojrzałego
mężczyznę, ubranego w najlepszy garnitur od Armaniego. Odwróciłaś się do niego
ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Możemy iść –
odparłaś.
Mężczyzna uśmiechnął się i użyczył ci swojego ramienia,
które ujęłaś. Ze wspólnego pokoju zabrałaś czarną kopertówkę.
- Wyglądasz pięknie
– wyszeptał ci do ucha, tym samym drażniąc twoją skórę swoim zarostem.
- Dziękuję.
Nie lubiłaś komplementów. Szczególnie od tego mężczyzny.
Park Taehoon był nieobliczalnym i okrutnym człowiekiem. Do tego gangsterem,
który uciekał się do najbardziej odrażających rzeczy. Jedną z takich rzeczy
było bycie właśnie jego kobietą. Na samą myśl, miałaś odruchy wymiotne. A to
wszystko przez długi twojego ojca, które właśnie doprowadziły cię do takiej
sytuacji. Świat był okrutny.
- Uśmiechnij się –
usłyszałaś jego szorstki głos.
Próbowałaś uśmiechnąć się szczerze, ale nie potrafiłaś. Od
roku tkwiłaś w tym bagnie, z którego nie potrafiłaś wyjść.
I chyba
nigdy nie wyjdziesz, zakpiła twoja podświadomość.
Jedynym
światełkiem w tej brutalnej rzeczywistości był Seo Inguk . Osobisty ochroniarz
tego dupka, jak i twój. On jako jedyny poruszył twoim serce, jako jedyny był
dla ciebie tak naprawdę miły i kulturalny. Dawał ci jedyny powód aby tu być.
Byłaś mu wdzięczna za wszystko, co dla ciebie zrobił.
Szarpałaś się, walczyłaś,
krzyczałaś. Tylko po to, aby się uwolnić i uciec. Jednak nie było to proste.
Faceci w czerni byli silniejsi od ciebie i mieli przewagę liczebną.
- Uspokój się! – warknął ten, który trzymał
cię z tyłu za ramiona.
- Puszczajcie mnie! – krzyknęłaś i
próbowałaś go kopnąć, ale jak na razie twoje próby spełzły na niczym.
- Nie krzycz, bo będziemy musieli cię
inaczej uciszyć – powiedział inny i na potwierdzenie tych słów, wyciągnął ze
swojej kurtki jakąś szmatę.
- Nie obchodzi mnie to! Będę krzyczała tak
długo aż ktoś mnie uratuje!
- Ech, czy one musza być wszystkie takie
głośne – westchnął mężczyzna, stojący przed tobą.
Wściekła, mając taką
okazję, oplułaś go i kopnęłaś w piszczel. Mężczyzna zawył cicho, chwytając się
za bolące miejsce. Puścił głośną wiązankę przekleństw, ocierając twarz z
twojego śluzu. Byłaś z siebie dumna, widząc go w takim stanie.
- Zapłacisz za to! – warknął i zamachnął
się, aby cię uderzyć.
Z piskiem przymknęłaś
powieki, kuląc się. Jednak uderzenie nie nadeszło. Niepewnie uchyliłaś powieki
i zobaczyłaś innego: młodego i przystojnego Koreańczyka. Czy to twój wybawca?
Jednak, twoje nadzieje szybko zniknęły, kiedy usłyszałaś, co powiedział:
- Chyba nie chcesz narazić się szefowi.
Poszkodowany mężczyzna
mruknął coś pod nosem i wyrwał swoją rękę z uścisku chłopaka. Spojrzał na
ciebie z nienawiścią i oddalił się na bezpieczną odległość.
- Proszę, nie rób nam problemów – „wybawiciel”
zwrócił się do ciebie.
Uśmiechnął się
delikatnie. Miał specyficzną urodę, która dodawała mu odpowiedniego uroku i
bardzo przyjemny uśmiech. Szkoda tylko, że należał do tych zbirów. Ale o czy ty
myślałaś, ____, zadrwiłaś w myślach. To nie był żaden film ani bajka o dobrym
księciu.
- Czego wy ode mnie chcecie? – spytałaś
cicho.
Naprawdę nie
wiedziałaś, co działo się wokół ciebie. Dlaczego ci bandyci napadli na ciebie w
środku dnia, zaciągając cię do tej meliny.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim cza…
- Możesz spytać swojego ojczulka – wtrącił
się poszkodowany, który ciskał w ciebie nadal nienawistne spojrzenie.
- Co? – spojrzałaś na młodego Koreańczyka,
który był chyba jedyną twoją nadzieją na… cokolwiek.
- Mówisz za dużo! – warknął wściekły w
odpowiedzi. – Jak powiedziałem, dowiesz się wszystkiego w swoim czasie –
odparł, spoglądając prosto w twoje oczy.
Następnie chwycił cię
za ramię i wyrwał z uścisku tamtego goryla. Przyciągnął cię bliżej siebie. Mimo
mniejszej budowy, był silniejszy od tamtego.
- Bądź grzeczna, naprawdę nie chcemy aby
stała ci się krzywda – wyszeptał złowrogo do twojego ucha.
Przez twoje ciało
przeszedł zimny dreszcz.
Teraz to naprawdę
byłaś przerażona.
Zaprowadzili cię do ciemnego vana i
wpakowali do środka. Ten sam mężczyzna usiadł blisko ciebie, nadal trzymając cię
w żelaznym uścisku. Siedziałaś jak na szpilkach, bojąc się nawet poruszyć.
Twoje serce niemiłosiernie cię bolało od strachu. Różne, najgorsze myśli
przychodziły ci do głowy. Co, jeśli chcą cię wykorzystać i zabić? Albo co
najgorsze: zakopać żywcem? Przerażała cię ta myśl.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy – usłyszałaś
cichy i zmysłowy szept po swojej prawej stronie.
Odwróciłaś lekko głowę
w jego stronę. Uśmiechał się kącikami ust, poczułaś również delikatne i
pieszczotliwe głaskanie na ramieniu. Gdyby nie ta sytuacja, w której się
znajdujesz, uznałabyś to nawet za romantyczne. Szczególnie jego uśmiech, który
był naprawdę piękny.
- Skąd mogę mieć tę pewność?
- Po prostu mi zaufaj.
Uśmiechnęłaś się
drwiąco. Jak możesz mu zaufać? Porwał cię! Nie wiadomo, co planują. Nie ufałaś
mu.
Nie ufałaś mu w tamtej chwili.
- Wyglądasz pięknie
– mimo komplementu, którego tak nie lubiłaś, z jego ust brzmiało to inaczej.
Uśmiechnęłaś się delikatnie i nieśmiało skinęłaś w
podziękowaniu głową. Taehoon chwycił cię
mocniej, zaznaczając tym samym, że jesteś jego. Poprowadził cię do windy, którą
przywołał boy hotelowy. Był to młody chłopak, który uśmiechnął się niepewnie na
wasz widok.
Prowadzona
przez Taehoona, weszliście do sali bankietowej. Twój chłopak - bo jak inaczej mogłaś go nazwać - poprowadził cię do
stolika w głąb sali, gdzie siedziały ważne osobistości świata polityki i
biznesu. Nienawidziłaś tych wszystkich spotkań, na których czułaś się jak
ozdobna lalka. Dla tego mężczyzny byłaś tylko jego ozdobą, którą mógł się
pochwalić. Czułaś się jak zwykła zabawka.
Uśmiechnęłaś
się sztucznie w stronę mężczyzn i usiadłaś na wolnym miejscu, które właśnie
wybrał Taehoon. Nienawidziłaś tych rozmów. Rozmawiali o przekrętach, brudnej
grze i wykorzystywaniu do tego wszelakich niedozwolonych środków. Przerażał cię
ten świat, do którego mimo woli teraz należałaś. Najchętniej nagrałabyś ich i
wysłała policji. Jednak nie było to takie proste. Rozejrzałaś się dyskretnie za
Ingukiem. Siedział zaraz obok waszego stolika, nie wzbudzając żadnych
podejrzeń. Miał idealny widok na ciebie i swojego szefa.
Po
zjedzeniu wykwintnej kolacji i wypiciu dwóch lampek białego wina, poczułaś
migrenę. Wyimaginowaną migrenę, dodajmy. Dotknęłaś dłoni Taehoona, który
spojrzał na ciebie pytająco, przerywając tym samym rozmowę.
- Słabo się czuję –
oznajmiłaś.
Miałaś już doskonale wyuczoną postawę, na którą nabierał się
mężczyzna. Byłaś dumna z siebie za swoje zdolności aktorskie.
Mężczyzna spojrzał na ciebie z troską. Zawsze zastanawiałaś
się, czy jest to prawdziwe uczucie czy tylko taka sama gra jak twoja.
- Inguk zaprowadzi
cię do pokoju – odparł, dotykając czule twojego policzka.
Przymknęłaś oczy. Nienawidziłaś, kiedy cię publicznie
dotykał w taki sposób. Chociaż prywatnie nie było wcale lepiej. Drugą ręką
zawołał do siebie chłopaka, który w mig pojawił się obok was.
- Zaprowadzisz
_____ do pokoju i zajmiesz się nią – oznajmił, podając mu kartę do pokoju.
Azjata kiwnął głową i pomógł ci wstać od stołu. Spojrzałaś
na pozostałych mężczyzn i z uśmiechem pożegnałaś się z nimi, dziękując za
wspaniałą kolację i towarzystwo.
- Co tym razem?
Migrena, miesiączka, mdłości? – zadrwił młody mężczyzna, kiedy wysiedliście z
windy.
- Patrząc na to
wszystko, to chyba wszystko naraz – odparłaś z niesmakiem.
Azjata zaśmiał się pod nosem. Otworzył drzwi do pokoju,
przepuścił cię, poczym sam wszedł. Kiedy przymknął pokój na klucz, złapał cię w
talii i przyciągnął do siebie. Uśmiechnęłaś się zadziornie, zakładając ręce na
jego ramiona. Spoglądałaś w jego ciemne, piękne oczy. Nie wiedziałaś, kiedy i
jak to się stało, że staliście się kochankami. Wystarczyła tylko jedna noc,
jedna chwila słabości, aby się w nim zakochać.
- Wiesz, że to
niebezpiecznie – wyszeptałaś.
- Wiem – odparł.
Lecz mimo tego, wasze usta złączyły się w namiętnym
pocałunku, który niestety trwał tylko chwilę. Taehoon mógł w każdej chwili wejść.
Inguk odsunął się od ciebie, spoglądając na ciebie z utęsknieniem, mimo że był
tak blisko. Doskonale wiedziałaś, co czuje. W końcu, przechodziliście przez to
samo cierpienie.
- Z chęcią zerwałbym
z ciebie tę pieprzoną sukienkę – westchnął.
- A ja z ciebie ten
garnitur – odparowałaś.
- Nie kuś! –
Ostrzegł i na potwierdzenie złapał cię mocno za tyłek.
Zaskoczona, pisnęłaś cicho, opierając się o jego umięśniony
tors. Przejechałaś dłonią po szorstkim materiale koszuli, czując pod palcami
wszystkie mięśnie mężczyzny. Zadarłaś głowę do góry, aby móc spojrzeć na jego
twarz.
- Czy już na zawsze
tak będzie? – spytałaś z żalem.
Miałaś dość ukrywania się, tych tajemnic i Taehoona. Inguk
ujął twoje dłonie i odsunął się, spoglądając wprost twoje oczy.
- Musisz być
cierpliwa – wyszeptał.
Prychnęłaś cicho, wyrywając się z jego uścisku. Cofnęłaś się
krok.
- Cierpliwa? –
zadrwiłaś. – Tkwię tutaj już tak długo, jestem tylko formą zapłaty i nikim
więcej! Nie mam tu żadnych praw, jestem cholerną zabawką tego oprycha! Mam do…
- twój krzyk, został przerwany przez Koreańczyka, który szybko złapał cię i
zasłonił usta swoją dłonią.
- Idiotko, chcesz
aby ktoś cię usłyszał? – syknął zły.
Po twoich policzkach popłynęły łzy, rozmazując twój idealny
makijaż. Inguk, widząc to, szybko odsłonił twoje usta i uścisnął cię mocno.
Oparłaś głowę o jego ramię, łkając cicho. Czułaś jego ciepłą dłoń, która
głaskała cię po włosach na uspokojenie.
- Ciii, nie płacz –
jego głos był teraz najdoskonalszym lekarstwem, tak samo ja jego dotyk. –
Jeszcze chwilę, musisz poczekać, a za niedługo to już wszystko się skończy –
wyszeptał.
Słysząc te słowa, szybko odsunęłaś się od Azjaty,
spoglądając na niego pytająco.
- Inguk, co ty
planujesz? – spytałaś zlękniona.
Poznałaś na tyle chłopaka, że mogłaś wyczytać z jego wyrazu
twarzy, że coś planuje. Planuje coś niebezpiecznego.
- Co ty chcesz
zrobić? – ponowiłaś pytanie, ściskając za jego ciemną marynarkę.
- Nie musisz się
niczym martwić – uśmiechnął się delikatnie, pochylając się nad tobą. – Pozwól mi być swoim bohaterem –
wyszeptał subtelnie, zaczesując parę kosmyków za twoje lewe ucho.
Uchyliłaś zdezorientowana swoje usta. Byłaś niespokojna,
bałaś się tego, co planował twój ukochany.
Odpowiedź
nadeszła za kilka dni.
To od
tamtego czasu, Twoje życie znów uległo zmianom.
Ale czy
pozytywnym?
~*~
Zapewne masa błędów. Pisząc to, nie spodziewałam się, że jednak podzielę to na dwie części. Mam nadzieję, że zainteresuje Was to. I takie pytanie... czy poprzedni scenariusz był tak beznadziejny?
Druga sprawa, to w miarę wolnego czasu będę poprawiać scenariusze. Ostatnio przeczytałam kilka i płakałam nad niektórymi błędami, więc będą one aktualizowane. Co wyłapię, to poprawię składniowo/stylistycznie itd.
Kolejna sprawa, to jak już wiecie zaczął się październik. W sumie tam na górze jest notka, że scenariusze będą pojawiały się rzadko. Niestety, ale tym razem nie zamierzam powtarzać błędów z zeszłego roku, że prawie wszystko olewałam. Do tego... może dołączę do parlamentu studenckiego, a tam jest ogólny zapier...ol. Pragnę również na weekend załapać się gdzieś do pracy, bo przez barwne życie towarzyskie staję się bankrutem. Do tego rodzina, przyjaciele, znajomi - nie mogę zaniedbywać tej ważnej sfery w moim życiu, która tylko dodaje mi motywacji.
Przepraszam, ale blog stał się teraz drugorzędną sprawą, lecz to nie znaczy, że go porzucam. Na razie nie mam tego w planach, jak również nadal będę w miarę możliwości odwiedzać Wasze!
Druga część scenariusza, to na razie porażka, kompletnie nie mogę zlepić chociaż jednego zdania. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się go dodać w tym roku. Ale na razie to cierpię na brak weny. ;-;
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w ankiecie!
Czekałam na ten scenariusz i doczekałam się pierwszej części ^^ Bardzo mi się podobała. Nie jest ani trochę nudny, czyta się go bardzo przyjemnie i w miarę szybko.
OdpowiedzUsuńCo do porzedniego dzieła. Jest świetne ^^
Nie masz za co przepraszać. Wiadomo trzeba dbać o przyjaciół i rodzinę. Każdy ma swoje prywatne życie. Będziemy czekać, aż znów będziesz miała czas C:
No to chyba w miarę się wypowiedziałam. Tak trochę bez składu, no ale... ;-; Cóż pozostało życzyć powodzenia i weny! :3
Hee
Jak się ciesze, ze coś napisałaś!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o poprzedniego scenariusza - mi się podobał, jednak nie pamiętam czy go skomentowałam...
Za co ty przepraszasz? To jest normalne, że rodzina i przyjaciele są ważni! Nie możemy Ci zabronić mieć życia prywatnego. ~
Czekam z niecierpliwością kiedy odwiedzi Cię wena i czas. ^^
~ White Queen.
Świetne ♥
OdpowiedzUsuńOjej, więc jednak Gukkie wygrał <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zapowiada, czyta się lekko i przyjemnie!
I tak jak ktoś wspomniał wyżej, nie przepraszaj, każdy z Nas ma swoje życie i swoje problemy, którymi czasami trzeba się po prostu zająć.
A poprzedni scenariusz był bardzo miły w odbiorze i jeśli chodzi Ci o słabe komentowanie pod nim, nie zadręczaj się tak tym. Jest wiele czytających, którzy po prostu nie lubią komentować/wolą się ukrywać i po cichu podziwiać blog :)
Życzę jak najwięcej weny i żeby Cię tam na tych studiach nie wykończyli <3
To jest cudowne poprzedni scenariusz też :D Weny
OdpowiedzUsuńWow super! Czekam na kolejną części! <3
OdpowiedzUsuńJej to jest super! Nie mogę doczekać się kolejnej części. Fighting!!!
OdpowiedzUsuńGenialne i szybko powinna być kolejna części! Weny weny :3
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńA, nie chce być nie miła ale zapraszam na naszego bloga, jesli zdenerwowalam cie lub urazilam ze sie tak jakby tu ,,promuje'' to przepraszam.
http://ficzki.blogspot.com/
Miałam właściwie podobny pomysł, chociaż jednak troszkę inny. Nie wiem, czy będę go mogła jeszcze wykorzystać, bo nie chcę być potem osądzana o jakieś plagiaty. Q__Q
OdpowiedzUsuńAle! To nie o to tu chodzi!
Nie marudź mi tu o Jonghwanie bo scenariusz był w porządku! Był fajny, zabawny, ciekawy, pominę fakt, że też miałam podobny pomysł w głowie XD
Cieszę się, że w tej roli znalazł się Seo in Guk, bo ze względu na jego wizualną prezentację, a także ciekawą osobowość, naprawdę fajnie się wpasował. Jestem bardzo ciekawa, co wydarzyło się później. Wiem, skąd czerpałaś inspirację i nawet mi w głowie melodia siedziała, kiedy czytałam ostatnie słowa Inguka XD
Nic tylko czekać na drugą część!! Kiedyś na pewno Ci się uda ją napisać, prawda? T__T